|
Próg skalny nad wodospadem Skok |
Po wczorajszej wyprawie na Rysy powinniśmy odpocząć,
ale jakoś nie czuliśmy w ogóle zmęczenia. Poza tym na sobotę zapowiadali
rewelacyjną pogodę, więc nie można było zmarnować okazji na odpoczynek.
Pomysłów wycieczki było kilka i jak to zawsze bywa – trzeba było wybierać.
Sławkowski Szczyt, Czerwona Ławka, Polski Grzebień i jeszcze podsunięty podczas
wejścia na Rysy pomysł Bystrej Ławki. Sławkowski jakoś na razie odkładamy, na
dwóch kolejnych przełęczach byłam. Na Bystrej Ławce jeszcze nie, więc może to będzie dobry pomysł. Z racji tego, że
tę trasą jeszcze nie szłam, a idę z Michałem, musiałam zrobić zwiady co do
poziomu trudności trasy i tego, czy da on sobie radę na łańcuchach. Otrzymuję informacje, że szlak jest długi, ale
pod względem technicznym niezbyt trudny. Po jego przejściu, patrząc z
perspektywy wejścia z dzieckiem mogę jednak stwierdzić, że w kilku miejscach
było trudniej niż przy wejściu na Rysy od słowackiej strony.
Kiedy Michał dowiedział się o Bystrej Ławce i
zlokalizowanym obok niego Furkocie innej opcji wycieczki niż ta nie widział.
Już w tamtym roku chciał tu wejść, bo przecież z Furkotu widać doskonale rogi
Szatana. Ja nie protestowałam, bo na Furkocie czy też Bystrej Ławce nie byłam.
Poza tym zawsze podobała mi się grań Furkotu czy Soliska. Z drugiej strony
natomiast mamy widok na Grań Baszt.
|
Wodospad Skok |
Rano jedziemy do Szczyrbskiego plesa. Śpimy w Novej
Lesnej, więc to jakieś pół godziny drogi samochodem. Auto zostawiamy na dużym
parkingu obok stacji wyciągu (5 euro za cały dzień) i kierujemy się na szlak
prowadzący Doliną Młynicką. Szlak od samego początku jest ładny i bardzo
przyjemny. Złego słowa o nim powiedzieć nie można, zwłaszcza jeśli chodzi o
widoki na każdym jego, nawet najmniejszym odcinku. Początkowo szlak prowadzi
dość płaską ścieżką, odsłaniając widoki na oświetloną dolinę i skąpane w słońcu
szczyty.
Z każdym pokonywanym metrem robi się coraz piękniej.
Słyszałam, że ta dolina jest piękna, ale że aż tak, to nie wierzyłam. Należy do
większych dolin tatrzańskich, jej długość to ok. 6,0 km, a powierzchnia ok. 5,8
km². Przez dolinę płynie potok Młynica. Dopływ Popradu. W dolinie znajduje się
kilka stawów. My dziś będziemy przechodzi obok dwóch stawów położonych w
okolicy wodospadu Skok, czyli Stawu nad Skokiem i Stawu pod Skokiem. Potem
dotrzemy jeszcze do stawu o nazwie Cap. Pozostałe stawy będziemy widzieć z
podejścia na Bystrą Ławkę, a są to: Wołowe Stawki, Kozie Stawy i Kolisty Staw.
|
Furkot, Hruby... |
Dolna część doliny jest lesista, powyżej wodospadu
Skok (Skok) krajobraz zmienia się na skalisty, w górnej części wznosi się
tarasowo, występuje kilka pięter oddzielonych wysokimi progami skalnymi.
Najwyższe piętro doliny rozdzielone jest południowym grzbietem Szczyrbskiego
Szczytu na dwa dobrze wykształcone cyrki lodowcowe: Capi Kocioł i Kozi Kocioł,
w kotłach tych znajdują się stawy.
Teraz jednak zbliżamy się do wodospadu Skok, do którego
podejście nie jest wymagające. w zasadzie ciężko tu mówić o jakimkolwiek
przewyższeniu, bo jest to około 200 metrów na kilkukilometrowym odcinku ze
Szczyrbskiego Plesa. Czy warto tu podejść? Chyba nie ma wątpliwości. To jeden z
piękniejszych wodospadów, jakie są w Tatrach. Tuż poniżej niego znajduje się
Staw pod Skokiem z mega zimną wodą, a kawałeczek dalej wspomniany wodospad.
Jego nazwa pochodzi od słowa skok, które w języku słowackim i w gwarze
podhalańskiej oznacza wodospad, w językach południowosłowiańskich próg skalny,
uskok, spiętrzenie. Znajduje się on na wysokim progu skalnym przegradzającym
środkową część tej doliny. Ma wysokość około 25 m. Przy wodospadzie robimy kilka
zdjęć, bo jest naprawdę urokliwy. Odpoczynek zaplanujemy dopiero nad Stawem na
Skokiem, a dokładnie na jednej z półek skalnych nad wodospadem.
|
Staw nad wodospadem Skok |
Za wodospadem spacerowy szlak się kończy. Ci, którzy decydują się iść dalej, zwłaszcza na
Bystrą Ławkę muszą się liczyć z pokonaniem sporego przewyższenia (około 600
metrów) i nieznacznymi trudnościami na szlaku. Pierwsze z nich pojawiają się
właśnie za chwilę, bo podejście nad wodospad ubezpieczone jest łańcuchami. Nie jest
ich dużo, ale chwilami się przydają, ponieważ skały są śliskie.
Szlak od tej pory, poza odcinkiem prowadzącym wzdłuż Stawu nad Skokiem, jest stromy i może zmęczyć, zwłaszcza podczas takiego upału jak dziś. Zatrzymujemy się nas chwilę nad Stawem nad Skokiem. Znajduje się na wysokości 1801 m n.p.m. na dużym, stosunkowo płaskim tarasie zwanym Zadnią Polaną. Michał tradycyjnie moczy ręce w wodzie i stopy w wodzie, nie zwracając uwagi na jej temperaturę.
Za Stawem nad Skokiem czeka nas dość strome podejście prowadzące zakosami pod Capi Staw. Po drodze mijamy szczątki helikoptera oraz tablicę. Jest to upamiętnienie katastrofy, jaka miała miejsce w Dolinie Młynickiej w 1979 roku. Gdy śmigłowiec lecący na pomoc rannej turystyce znajdował się w miejscu zdarzenia doszło do tragedii. Podczas schodzenia do lądowania helikopter zawadził łopatą o skały, po czym runął i eksplodował.. Na pokładzie znajdowało się wówczas dziewięć osób. Sześć z nich zginęło na miejscu, jedna po kilku dniach zmarła w szpitalu. Michała porozrzucane tu szczątki bardzo fascynują. Jedne są przy szlaku, inne nieco dalej – ale tam się podejść nie da, nad czym bardzo ubolewa. Od tego miejsca do Stawu Cap już niedaleko, ale nadal bardzo stromo.
|
Podejście pod Bystrą Ławkę |
Capi Staw to miejsce urokliwe. Z prawej strony otoczone Granią Baszt, z lewej Grań Soliska i Furkotu. Staw znajduje się na wysokości 2072 m n.p.m., a jego taflę urozmaica kilka kamiennych wysepek, przy niskim stanie wody stają się one półwyspem. Przy wschodnim skraju stawu rozpoczyna się nieznakowana droga na Szczyrbski Szczyt, natomiast przy zachodnim brzegu także nieznakowana ścieżka na Hruby Wierch. Na Bystrą Ławkę stąd trzeba pokonać ponad 200 metrów przewyższenia. Niby niewiele, ale podejście jest strome i wymaga wspomagania się rękoma, a na ostatnim odcinku wsparcia się łańcuchami.
Wiemy, że będzie stromo, dlatego robimy sobie nad Capim Stawem dłuższy odpoczynek. Ludzi tu niewielu, słoneczko grzeje. Czuć spokój, którego ciężko doświadczyć nad popularniejszymi tatrzańskimi stawami. Chłodzimy stopy w lodowatej wodzie i posilamy się batonikami. Długo tu siedzieć nie możemy, bo jeszcze spory kawałek drogi przed nami. Ze stawu na Bystrą Ławkę jest jakieś 40 minut drogi, sale wyjdzie nieco dłużej, ponieważ przez samym szczytem będziemy czekali w niewielkim korku na łańcuchach. Z każdym metrem podejścia na Bystrą Ławkę odsłaniają się coraz piękniejsze widoki. Mijamy po drodze nieoznakowaną, odbijającą w prawo, ścieżkę na Furkot. Michał mnie tam ciągnie już drugi rok, ale chyba nie starczy nam dziś na to czasu, choć bardzo by się chciało, zwłaszcza, że podobno widoki stamtąd są piękne.
|
Lodowata woda w Capim Plesie |
Chyba nie bez powodu na szczycie widać tłumy? Zostaje nam dziś Bystra Ławka (2300 m n.p.m.). Jeszcze jakiś czas temu szlak biegł inaczej.
Kilka zakosów po skalistym zboczu doprowadza właśnie nas pod postrzępioną grań, do miejsca, gdzie doskonale widać wspomnianą starą ścieżkę na Bystry Przechód (2314 m n.p.m.). Kiedyś tamtędy prowadził szlak, ale został zamknięty przez TANAP w 1993 roku z powodu erozji zbocza. . Szkoda, że teraz go już nie ma, bo z Bystrego Przechodu już tylko 200 metrów łagodnego podejścia na Furkot. Co prawda wejście na szczyt bez przewodnika jest nielegalne, ale widać, że wielu tam idzie.
Wracamy jednak do naszego szlaku. Na Bystrą Ławkę wyprowadza kominek ubezpieczony łańcuchami. Bystra Ławka jest bardzo wąską przełączką, więc przy większej ilości turystów lubią robić się tu zatory. W zasadzie nie ma sensu się na niej i w jej okolicy zatrzymywać, gdyż miejsca tu mało, a poza tym widoki zdecydowanie są lepsze z podejścia na przełęcz zarówno z jednej, jak i drugiej strony.
|
Capi Staw |
Tak więc na Bystrej Ławce nie zatrzymujemy się. Nie robimy chyba nawet zdjęcia. Kierujemy się od razy w stronę Doliny Furkotnej. Ma ona około 5,5 km długości i tworzy 3 wyraźne piętra oddzielone dwoma wysokimi ścianami. Dolna część doliny jest zalesiona, środkowa porośnięta kosodrzewiną. Dolina ma interesującą budowę geologiczną i bogatą, wysokogórską florę. Jej dnem płynie Furkotny Potok. Zejście Doliną Furkotną jest o wiele łatwiejsze niż wejście od strony Doliny Młynickiej. Dlatego też w wielu przewodnikach zaleca się, by szlak pokonywać w takim kierunku jak my szliśmy. Raz, że łatwiej wdrapać się po łańcuchach i skałach, a dwa – można uniknąć zatorów na łańcuchach. Co prawda pierwszy odcinek to konieczność pokonania zakosów po osuwających się kamieniach. Ale potem już są tylko wygodne skały. Poza tym kilka metrów zejścia w stronę Doliny Furkotnej jest ubezpieczonych łańcuchami. Ale nie sprawiają one żadnego problemu (no może jeden z nich jest za długi na Michaśkowe nóżki). Bardzo szybko odsłaniają się widoki na Wielki Furkotny Staw Wyżni (2167 m n.p.m.). Za kolejnym progiem skalnym pojawia się Wielki Staw Furkotny Niżni (2053 m n.p.m.). Stawy piękne, choć mam wrażenie, że mniej licznie odwiedzane przez turystów. Zdecydowanie więcej jest ich w Dolinie Młynicy, ale to chyba głównie za sprawą wodospadu Skok. Tu natomiast jest spokojnie i prawie pusto, choć dojście, zwłaszcza z Chaty pod Soliskiem jest bardzo dogodne.
|
Podejście nad wodospad Skok |
Co prawda szlak Doliną Furkotną jest dość długi i na zejściu może się wydać męczący, ale tak naprawdę piękny i wygodny. Po jakiejś godzinie, może półtorej marszu dochodzimy do dość rozległej widokowej polany i rozdroża szlaków. Żółty i czerwony prowadzą bezpośrednio do Szczyrbskiego Plesa, natomiast niebieski do Chaty pod Soliskiem, wymagając jednocześnie około 100-metrowego podejście. My wybieramy tę drugą opcję, bo celem wycieczki miała być pizza w Bivaku. Co prawda obraliśmy do niej najdłuższa chyba dziś z możliwych dróg :) Dlatego też na rozdrożu Michał szybko skręca w lewo i niemalże wbiega po skalnych schodach w okolice Chaty pod Soliskiem, skracając szlakowy czas prawie o połowę.
W Chacie pod Soliskom zatrzymujemy się na dłużej, a w zasadzie nie pizzę w pizzerii Bivak. Najpyszniejsza pizza na takiej wysokości :)
|
Chata pod Soliskom |
Jakoś to miejsce lubimy, bo co roku się tu pojawiamy. Tylko, że podczas dwóch poprzednich wejść prześladował nas pech w postaci deszczu i burzy. Dziś mam nadzieję, że tak nie będzie, bo przez cały dzień jest ładna pogoda. Wracając do tego miejsca to znajduje się tu chata pod Soliskom położona na zboczu Skrajnego Soliska. Jest to najmłodsze tatrzańskie wysokogórskie schronisko. Obok jest wspomniana już pizzeria Bivak i stacja wyciągu, który funkcjonuje przez cały rok Z tego też powodu w rejonie chaty jest zazwyczaj tłumnie, ale na szlakach prowadzących na Solisko lub Bystrej Ławki robi się już pusto.
Zejście spod chaty pod Soliskom zajmuje nam mniej więcej godzinę. Szlak jest to szeroka droga prowadząca stokiem narciarskim. Przed oczami mamy cały czas widok na Szczyrbksie Jezioro i położone nad nim miasteczko. Na ostatnim odcinku zbaczamy już ze szlaku i ścieżką kierujemy się w stronę parkingu zlokalizowanego w okolicach dolnej stacji wyciągu.
Wycieczka zajęła nam dziś 8 godzin, W tym czasie zrobiliśmy około 18 km w poziomie i prawie 1 km w pionie. Pogoda nadzwyczaj dopisała, więc widoki były cudowne, tak samo jak przejrzystość powietrza.
|
Capi i Kolisty Staw |
|
Dolina Młynicka |
|
W tle Kralova hola |
|
Miejsca katastrofy helikoptera |
|
Furkotne pleso |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz