niedziela, 17 maja 2015

Kolorowe Jeziorka, Wielka Kopa (Rudawy Janowickie) - 16 maja 2015


Na północnym zboczy Wielkiej Kopy, tuż obok miejscowości Wieściszowice w Rudawskim Parku Krajobrazowym znajdują się Kolorowe Jeziorka. Łącznie jest ich cztery: purpurowe, błękitne, zielone i żółte. Wszystkie cztery odwiedzamy, ale nie wszystkie udaje nam się zobaczyć.
Zielony szlak prowadzący do jeziorek, a jednocześnie na Wielką Kopę rozpoczyna się w Wieściszowicach. I stąd też wyruszamy. Po jakiś 2 minutach, a może i nawet szybciej docieramy do pierwszego z nich. Jest to Żółty Stawek - najmłodsze jeziorko, powstałe pośród pokopalnianych hałd położony na wysokości 555 m n.p.m.. Warto tu wspomnieć, że okolica Kolorowych Jeziorek zbudowana jest ze skał metamorficznych: amfibolitów, łupków aktynolitowych, serycytowo-chlorytowych, serycytowo-chlorytowo-kwarcowych, kwarcowo-albitowo-chlorytowych i innych. Z tego, jeziorka tunelem pośród skał przechodzimy do kolejnego - Purpurowego (560 m n.p.m.).
Stanowi ono zalane wyrobisko po najstarszej kopalni, która nazywała się "Nadzieja". Wydobywano z niej piryt. Pochodzi ona z  1785 roku. Woda w Purpurowym Jeziorku tu zabarwiona na rdzawo-żółty kolor. Swoją barwę zawdzięcza składowi chemicznemu ścian i dna wyrobiska, czyli przede wszystkim związkom miedzi i żelaza, a także pirytowi. Ten ostatni występuje tu w łupkach serycytowo-chlorytowych, a jego zawartość dochodzi  nawet do 10-12%. To, co odczuwamy przebywając w tym miejscu to jej specyficzny zapach, wynikający z obecności kwasu siarkowego.


Aby wrócić na szlak, podchodzimy nieco schodkami pod górę, do miejsca, gdzie znajduje się punkt gastronomiczny, ławeczki i parasole oraz miejsce na grillowanie. Zatrzymujemy się tu na chwilkę, żeby wbić Michałowi pieczątkę do książeczki i ruszamy dalej i wyżej. Droga zaczyna się piąć w górę. Po minięciu kilku skalnych schodków, docieramy do małej platformy, z której roztacza się  widok na całe Purpurowe Jeziorko z otaczającymi je skałami, tworzącymi wąwozy. Widok wspaniały.
Od Purpurowego Jeziorka do Błękitnego jest zgodnie z mapką 600 metrów i pokonujemy je w około 15 minut leśną, pnącą się w górę ścieżką.
Błękitne Jeziorko to bez wątpienia najpiękniejsze z czterech. Położone w wyjątkowo malowniczym terenie, otoczone drzewami, które tworzą niesamowity klimat na wysokości 635 m n.p.m.  Zwane jest ono również Lazurowym lub Szmaragdowym. Wszystkie nazwy idealnie tu pasują, bo jeziorko w zależności od tego, czy padają na nie promienie słoneczne czy też nie,przybiera różne odcienie koloru niebieskiego i zielonego.


Powstało ono na terenie dawnego wyrobiska "Nowe Szczęście", a jego barwa pochodzi od związków miedzi. Tu zatrzymujemy się na chwilę, przysiadując na ławeczkach, a następnie ruszamy dalej w kierunku Wielkiej Kopy. Obchodzimy jezioro z prawej strony, a następnie szlak wspina się pod górę, by chwilę potem połączyć się z leśną drogą. Nią podążamy około 1 kilometra, aż docieramy do Zielonego Stawu (730 m n.p.m.). Niestety, jest doszczętnie wyschnięty. Kiedyś znajdowała się tu kopalnia Gustaw Grube.

Aby dotrzeć do Wielkiej Kopy (871 m n.p.m.) należy pokonać kolejny kilometr drogi. Zielony szlak raz łagodniej raz stromiej pnie się pod górę. Pokonujemy go w miarę szybko i znajdujemy się na skale, która w większości jest zarośnięta drzewami. Na szczęście "ostała" się niewielka szczelina, skąd można podziwiać widoki. Przed 1945 roku znajdowała się tutaj wieża widokowa i z tego, co wyczytałam planuje się budowę nowej. Spędzamy na szczycie dłuższą chwilę, a następnie ruszamy z powrotem. Michał nie może przepuścić ponownego spaceru wokół każdego z jeziorek.
 
 









piątek, 8 maja 2015

Dzikowiec - 2 maja 2015 (Góry Kamienne)

Dzikowiec - kiedyś próbowałam do niego dotrzeć, kierując się od Unisławia Śląskiego i Lesistej Wielkiej. Niestety, zabłądziłam i szczytu nie zobaczyłam.
Tak naprawdę nie wiem, jak to się stało, że przez kolejne 5 lat o Dzikowcu zapomniałam. Dopiero przypadkowo natknęłam się na informację o wybudowaniu tam wieży widokowej. Teraz już nie mogłam przepuścić okazji, żeby tam nie dotrzeć. Dodatkowo przy okazji studiów podyplomowych w Wałbrzychu miałam wielokrotnie okazję patrzeć na drogowskaz na Dzikowiec.
Tak więc 2 maja ruszamy. Jedziemy do Wałbrzycha, a dokładnie do jego dzielnicy Sobięcina. Tam, zaraz za budynkiem WWSZiP skręcamy w lewo - drogowskaz na Górę Dzikowiec. Docieramy do Kuźnic Świdnickich, gdzie po przejechaniu niewielkiej odległości przez las docieramy na parking pod Dzikowcem, a dokładnie na teren Ośrodka Sportowo-Rekreacyjnego "Dzikowiec". Znajduje się tu otwarty rok temu Budynek Obsługi Ruchu Turystycznego. Można wypożyczyć rowery
Od razu nasz wzrok przyciąga drewniana wieża widokowa znajdująca się na szczycie Dzikowca.
Dzikowiec Wielki to drugi co do wysokości, zaraz po Lesistej Wielkiej szczyt w Masywie Dzikowca i Lesistej Wielkiej. Ma 836 m n.p.m. i wyraźny kształt stromej kopuły, jest bowiem górą powulkaniczną.
O jego stromiźnie będziemy się mogli za chwilę przekonać, bowiem po szaleństwach Michała na znajdującym się u podnóża placu zabaw ruszamy na szczyt. Na Dzikowiec można dostać się  pieszo, ścieżką prowadzącą przez las, można też wjechać wyciągiem (koszt biletu  w obie strony to 10 zł). My jednak decydujemy się iść trasą narciarską, wzdłuż wyciągu. O ile z początku idzie się przyjemnie, o tyle po jakimś czasie droga pnie są pod dość wysokim kątem w górę. Dodatkowo jest mokro, a miejscami leżą płaty śniegu. Zaczynamy powoli żałować naszej decyzji, ale jak już tyle weszliśmy, to szkoda wracać. Jednak już wtedy stwierdzamy, że wracamy nieco dalszą drogą, prowadzącą przez las. Na szczęście Michał dzielnie idzie i ma wiele atrakcji, chodząc po majowym śniegu.


Po jakiś 30 minutach jesteśmy na szczycie, wiec tak naprawdę nie było tak źle, a i chyba trochę czasu zaoszczędziliśmy, a przede wszystkim zyskaliśmy piękne widoki, bowiem cały czas mieliśmy za sobą panoramę gór.
Na szczycie Dzikowca znajduje się postawiona niedawno wieża widokowa o wysokości 20 metrów. Całkiem ładna i pachnąca jeszcze nowością konstrukcja. Wchodzimy na nią od razu spragnieni widoków. Widać sporo, ale tak naprawdę to, co mnie urzeka jest najbliżej, czyli widok na Góry Kamienne, Wałbrzyskie.
Z Dzikowca schodzimy już leśną drogą, częściowo szlakiem prowadzącym na Lesistą Wielką. Jest trochę mnie stromo, choć i tak czasami nogi same rwą się do zbiegnięcia. Na pewno jest bezpieczniej, ale też mniej widowiskowo. Zejście zajmuje nam też około pół godziny.


Tak naprawdę wycieczka na Dzikowiec to kwestia godziny. Nam zajmuje dłużej, gdyż nie jest nam spieszno. Poza tym będąc Michał spotyka wiele "ciekawych" rzeczy po drodze, zbiera kamyki itd., więc automatycznie to wydłuża czas pobytu.


 
 






 


P.S. Wtorkowe południe - patrzę na kamerę umieszczoną na dolnej stacji wyciągu pod Dzikowcem. Góra jakby zamarła. Ani jednej duszyczki nie widać. A z góry cudny widok. Aż chciałoby się tam być....

środa, 6 maja 2015

Kotowice - 1 maja 2015


Może to nie do końca będzie wpis o górach, ale o wieży widokowej, z której góry zobaczyć można. Wieża w Kotowicach istnieje już prawie 3 lata, ale ja usłyszałam o niej dopiero teraz. Deszczowy 1 maja nie nadaje się na góry, więc decydujemy się pojechać do Kotowic, a dokładnie przysiółka Utrata położonego w lesie. Kotowice oddalone są około 20 km od Wrocławia, w kierunku Oławy. Tam na obszarze Natura 2000 znajduje się 40 metrowa wieża widokowa. Posiada ona 3 zadaszone platformy widokowe umieszczone na różnych poziomach. Pomimo, że jest to metalowa konstrukcja, to prezentuje się bardzo ciekawie.


Z tego, co czytamy, to wejście na nią możliwe jest tylko w weekendy. Ale czy tak faktycznie jest, to nie wiem. Nie pobiera się tu opłat. Pomimo deszczowego dnia na parkingu jest kilka aut. Wejście na nią nie powinno przysporzyć nikomu problemów, choć osoby z lękiem wysokości powinny pozostać na dole, zwłaszcza, że wieża delikatnie kołysze się na wietrze. Z góry przy ładnej pogodzie można wiele zobaczyć, choć przydałoby się, aby wieża była kilka metrów wyższa, wtedy byłoby już idealnie. Nam udaje się dostrzec Wrocław ze Sky Towerem i Ślężę.
Po zejściu z wieży udajemy się na krótki spacer nad Odrę, bowiem wieża jest położona bezpośrednio nad nią. 



 

piątek, 1 maja 2015

Jakubowice- Błędne Skały, Pasterka, Bartnica - 26 kwietnia 2015 (Góry Stołowe i Sowie)


Drugi dzień pobytu w Górach Stołowych postanowiliśmy przeznaczyć na Błędne Skały, Pasterkę i Bartnicę. Chyba się uda plan zrealizować i jeszcze wrócić do domu przed zmrokiem.
Ruszamy z Jakubowic (dzielnicy Kudowy-Zdroju), gdzie tuż obok naszego ośrodka biegnie czerwony szlak (Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza). Pogoda dziś nie nastraja do wędrówki, zwłaszcza, że po wczorajszej pięknej aurze wita nas mgła, mżawka i fatalne widoki. Ale idziemy, mając nadzieję, że deszcz nas nie zmoczy, a może nawet wiatr przewieje chmury. Tam, gdzie kończy się asfalt, a zaczyna polna droga, skręcamy w prawo i po krótkim podejściu pod górkę odsłaniają się piękne, acz zamglone tego dnia widoki. Kierujemy się w stronę Rozdroża pod Lelkową.  Jest to obniżenie oraz węzeł dróg leśnych i szlaków turystycznych, położony na wysokości 720 m n.p.m. Rozdroże znajduje się między Błędnymi Skałami a Lelkową Górą. Z tego miejsca do wejścia do Błędnych Skał jest około 30 minut dość stromego podejścia pod górę. Czerwony szlak łączy się tu z niebieskim, tym, który biegnie od polany Imka, znajdującej się na trasie Karłów-Kudowa-Zdrój. Kiedyś nim szłam, ale dziś lepsza wydała się opcja wędrówki z Jakubowic. W momencie podejścia leśną drogą zaczyna padać deszcz, więc wyjmujemy kurtki. Kiedy docieramy do miejsca, gdzie szlak łączy się z asfaltową drogą jesteśmy w chmurach. Czujemy się jak w jakiejś magicznej krainie. Nie będzie pewnie żadnych widoków z Błędnych Skał - myślę. Ale za to jesteśmy sami na szlaku. Co jest dużym plusem. Cisza i pustki w górach - rewelacja! 


Po jakiejś godzinie od wyruszenia z Jakubowic jesteśmy przy bramie wejściowej do Błędnych Skał. Kasa jest jeszcze nieczynna, bo początek sezonu zaczyna się tu w maju.
Błędne Skały to grupa bloków skalnych na wysokości 835 m n.p.m. Tworzą one skalny labirynt. Niezwykle urokliwy, po którym przemieszcza się po zrobionych z drewna kładkach. Dziś z racji padającego deszczu są one nieco śliskie, więc trzeba uważać, by się nie poślizgnąć. Zwłaszcza, że z każdej strony pełno błota i wody.
Idziemy więc, a czasami się przeciskamy między skałkami o wdzięcznych nazwach, np. Kasa, Kurza Stopka, Kuchnia, Stołowy Głaz. Niekiedy naprawdę trzeba się nagimnastykować lub zdjąć plecak, żeby przejść przez wąskie szczeliny.
Na terenie Błędnych Skał znajduje się punkt widokowy, na platformie o nazwie "Skalne Czasze", z którego roztaczają się widoki na Szczeliniec i czeską część Gór Stołowych. Dziś niestety niewiele widać. Przejście labiryntu zajmuje nam około 30-40 minut, po czym wracamy mniej więcej do miejsca, w którym wchodziliśmy do labiryntu. Szlak prowadzi wybudowanymi z drewna platformami, których tu nie było, podczas mojej ostatniej wycieczki. Psują one urok tego miejsca niestety.


Do Jakubowic schodzimy tę samą drogą, którą wchodziliśmy. 45 minut i jesteśmy na dole. Teraz podjeżdżamy pospacerować po Pasterce, która ma w sobie coś, co przyciąga. Ta niewielka miejscowość położona jest na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych. Swoje pierwsze kroki kierujemy oczywiście do schroniska, a następnie urządzamy sobie spacer po okolicznych polanach, z których roztaczają się cudowne widoki na Szczelieniec Wielki i Mały. W centralnym punkcie wsi znajduje się kościół św. Jana Chrzciciela z XVIII wieku, a obok niego zabytkowy cmentarz z grobami mającymi ponad 200 lat.  We wsi znajduje się również unikatowa w Polsce hodowla owiec skudde. Jest to najmniejsza i najbardziej pierwotna rasa owiec w Europie.
Ponad godzinny spacer po Pasterce i ruszamy jeszcze na obiad do Bartnicy, wsi położonej na wysokości 530-640 m. n.p.m. w górnej części Doliny Bystrzycy, która oddziela Góry Suche od Gór Sowich. Po obiedzie udajemy się jeszcze na półgodzinny spacer. Niestety, na wejście na Leszczyniec jest już za późno. Pora wracać do domu.