niedziela, 29 stycznia 2017

Wschód słońca na Śnieżce - 29 stycznia 2017


Po wczorajszych 28 kilometrach na szlaku dziś pora na wschód słońca na Śnieżce. Nie można zmarnować takiej okazji, kiedy pogoda idealna. Więc jest szansa na przepiękny wschód i taki też będzie :) Pobudka kilka minut po godzinie 5 i o 6 ruszamy na szlak. W Domu Śląskim jeszcze chyba wszyscy śpią, kiedy wychodzimy. Na zewnątrz ciemno i wietrznie, ale ciepło. Zakładamy czołówki, raki i ruszamy. Na szczyt docieramy o 6.30, czyli troszkę wcześniej niż słoneczko wstaje. Jesteśmy pierwsi, ale widać w oddali światełka czołówek innych, którzy też pragną tak, jak my powitać nowy dzień na Śnieżce. Na szczycie wieje niemiłosiernie, zwłaszcza od strony polskiej, kiedy zejdzie się na stronę czeską w okolice Czeskiej Poczty i stacji wyciągu wiatr nie jest już tak uciążliwy, a czasami nawet go nie czuć. Z każdą chwilą na górze przybywa więcej osób, ale nie bardzo dużo, bo w okolicach wschodu słońca, czyli 7.30 jest ich nieco ponad 20.


Kiedy dotarliśmy na szczyt było jeszcze całkiem ciemno. Widać było tylko światła w miejscowościach poniżej i to, co mi utkwiło w pamięci - maszt na Chełmcu. Pomimo, że jest jeszcze ciemno, to czuję, że wschód słońca będzie spektakularny, bo z każdą chwilą widać więcej, a słoneczko nieśmiało próbuje ukazać się w całej okazałości.
To, co widzę o 7.30 to magia, chwila, która mogłaby trwać długo. Tak pięknego wschodu słońca chyba jeszcze nie widziałam (nawet w ukochanych Tatrach). Z każdą minutą słoneczko oświetla coraz piękniej góry. Nad nami błękitne niebo, wkoło ośnieżone i oświetlone słońcem góry. Cudownie. Około godziny 8 schodzimy do Domu Śląskiego, zabieramy plecaki i ruszamy dalej, ale o tym będzie później ;)





















 

czwartek, 26 stycznia 2017

Andrzejówka - 26 stycznia 2017


Andrzejówka - dawno tam nie byliśmy, a wybrać się warto, zwłaszcza, że leży śnieg i można pojeździć na sankach. Jest to schronisko położone na Przełęczy Trzech Dolin pod szczytem Waligóry w Górach Suchych, części Gór Kamiennych w Sudetach Środkowych. Schronisko, pomimo tego, że zbudowane nie aż tak dawno, bo w 1933 roku, jest niezwykle sympatyczne, z górskim klimatem. My lubimy tu przyjeżdżać wcześniej rano lub w tygodniu, kiedy nie ma tłumów, a w zasadzie jest pusto. W weekendy, zwłaszcza słoneczne i ciepłe oraz zimowe są tu tłumy i ciężko o parking.


My z racji tego, że jest czwartek po południu trafiamy niemalże na pustki. Kilka auta na parkingu, kilkoro narciarzy na stoku. Rewelacja. Planem było wejście na Waligórę szlakiem niebieskim, a potem żółtym i zejście z niej, a potem zjazdy na jabłuszku z górki obok schroniska. Czasu było mało, bo była już prawie godzina 15, więc lada chwila by się ściemniło. Michał dość szybko plany zweryfikował. Dziecko, zobaczywszy górkę, z której można zjeżdżać i spragnione jak zawsze śniegu zaprotestowało. Nasza wycieczka skończyła się po jakiś 15 minutach wędrówki. Dotarliśmy jedynie do miejsca, gdzie na niebieskim szlaku prowadzącym na Waligórę robi się przerwa między drzewami i odsłania piękny widoczek na schronisko.
Resztę czasu spędzamy na zjazdach. To znaczy Michał zjeżdża, a mama podziwia widoczki. Zachodzące nad Górami Kamiennymi słońce pięknie oświetla Andrzejówkę, czyniąc ją jeszcze bardziej magiczną.







 













niedziela, 22 stycznia 2017

Przełęcz Jugowska - Kalenica - Przełęcz Jugowska - 21 stycznia 2017


A może kolejny raz na Kalenicę? Czemu nie, zwłaszcza, że czasu mam niewiele i o godzinie 13 muszę być w domu. Tak więc z samego rana ruszamy na Przełęcz Jugowską, położoną na wysokości 805 m n.p.m. między Rymarzem a Kozią Równią. Jakoś tej przełęczy nie lubię, bo zawsze mam wrażenie, że prowadzi na nią nieskończona ilość serpentyn. Poza tym jest bardzo przyjemna, a z tak zwanej Jugowskiej Polany roztacza się piękny widok, zwłaszcza na Góry Sowie i Wzgórza Włodzickie. O tej porze na Przełęczy Jest jeszcze pusto, ale szybko zacznie się ona zapełniać autami i turystami. My korzystamy jeszcze z całkowicie pustego szlaku i braku narciarzy biegowych.
Idziemy szlakiem czerwonym (czasem schodząc z niego na leśną drogę), omijając najpierw Zygmuntówkę (do niej wstąpimy na powrocie). Droga na sam szczyt to nieco ponad godzina czasu. Na szlaku i wokół nas jest dużo śniegu. Na szczęście ten ze szlaku jest udeptany, więc idzie się całkiem przyjemnie. Po jakiś 20 minutach marszu docieramy do wyciągu, skąd roztacza się piękny widok, zwłaszcza na Wzgórza Włodzickie, ale też na Góry Sowie. Widoczność jest dość dobra, a poza tym mamy efekt pozostawania ponad chmurkami.
Stąd już tylko, idąc zboczem Rymarza, kawałek drogi do Zimnej Polany, na której znajduje się rozdroże szlaków oraz wiata turystyczna.


 Na Polanie szlak czerwony łączy się z żółtym i nim też idziemy. Zaczyna się on delikatnie piąć w górę. W ten sposób zdobywamy Słoneczną (949 m n.p.m.). Stąd na szczyt Kalenicy idzie się niemalże po płaskim terenie. Poruszamy się pod ośnieżonymi drzewkami, nad nami słoneczko, a do tego lekki mróz. Myślimy już o pięknych widokach z wieży na szczycie. I takie faktycznie one będą.
Kalenica (964 m n.p.m.) to trzeci co do wysokości po Wielkiej i Małej Sowie szczyt Gór Sowich. Na jej zboczach położony jest skarłowaciały las bukowy – rezerwat "Bukowa Kalenica".
Na szczycie Kalenicy znajduje się wspomniana już 20 metrowa metalowa wieża widokowa. Z niej można podziwiać szeroką panoramę w każdą stronę. A to, co można zobaczyć uzależnione jest od warunków pogodowych. Śnieżka, Śnieżnik, a nawet nieco dalej może sięgać wzrok. My dziś trafiamy na takie superaśne widoczki. 

 
Zejście z Kalenicy odbywa się w tempie ekspresowym. Do Zimnej Polany idziemy szlakiem, a potem nieco szlakiem, nieco drogą poza szlakiem, kierując się na Zygmuntówkę, w której Michał chce kupić znaczek turystyczny. Zygmuntówka zachwyca swoim malowniczym położeniem na zboczu Rymarza. Z położonej obok niego polany roztacza się piękna panorama Sudetów Środkowych i Wschodnich. Tu robi się już tłumnie, bo pogoda dziś idealna, więc na pobliskim stoku znajduje się sporo narciarzy. Ostatni odcinek drogi to podejście na parking. Choć wracamy, to jest pod górkę, bo Zygmuntówka jest położona poniżej Przełęczy Jugowskiej. 
Pokonana trasa na Kalenicę i z powrotem, troszkę szlakiem, troszkę poza nim to dystans około 8 km.