środa, 25 lipca 2012

Góra Krzyżowa (Wzgórza Strzegomskie) - 21 lipca 2012


Zwana Kromołą, leży na Przedgórzu Sudeckim, na Wzgórzach Sudeckich, należy do Korony Sudetów Polskich i ma zaledwie 354 m n.p.m. Mowa, oczywiście, o Krzyżowej Górze, na którą się dziś udajemy. Jest to wzniesienie o stromych zboczach i dość płaskim, kopulastym wierzchołku. Prowadzą na niego w końcowej części schodki. Na samej górze znajduje się platforma widokowa i krzyż postawiony w 1845 roku w stulecie bitwy pod Dobromierzem (jednej z bitew w czasie wojen śląskich). Od niego nazwę wzięła góra.
Wycieczkę rozpoczynamy na strzegomskim rynku, skąd idziemy około 15 minut przez miasto, by dotrzeć do podnóża góry, gdzie znajdują się pola uprawne i działki. Była ona oczywiście wcześniej nie zaplanowana, a ja pomysł zrodził się przy okazji wizyty w Strzegomiu, więc niech nikogo nie dziwią torebki na ramieniu i "sportowe" obuwie.


Po minięciu działek idziemy  przez las idziemy ścieżką przyrodniczo-edukacyjną "Na Naszej Górze", która została uroczyście otwarta 5 września 2007 roku. Jej długość to 1300 metrów. Na pierwszej z plansz można zapoznać się z historią Góry Krzyżowej oraz przeczytać, jakie chronione gatunki roślin występują na jej zboczach. Na kolejnych tablicach można wyczytać informacje odnośnie zagrożeń lasu, roślin chronionych, sposobów zaznaczania swojej obecności przez zwierzęta. Są też informacje o płazach, gadach, ptakach, opisy pięter w lesie wraz z fauną charakterystyczną dla każdego z nich. Dodatkowo na szlaku prowadzącym na górą z miasta są rozsiane stacje drogi krzyżowej.
Droga na szczyt nie jest długa, a dodatkowo jeszcze uatrakcyjniona miejscami, w których można odpocząć (ławki, stoliki). Po jakiś może 15-20 minutach wędrówki lasem zbliżamy się do schodów prowadzących już na samą platformę widokową. Na jednym ze schodów można dostrzec ciekawy napis: "Schody te są darem miłości, darem miłości są schody do nieba".


Na szczycie w XIX wieku znajdowała się figura Krzyża świętego, zniszczona w 1945 roku, a potem odnaleziona i umieszczona w strzegomskim kościele. Obecnie na szczycie jest nowy krzyż z 1995 roku, widoczny już z daleka.
Góra Krzyżowa to doskonały punkt widokowy na Sudety i okolicę. My trafiliśmy akurat nie piękną pogodę, więc górki mieliśmy jak na dłoni.
Wycieczka krótka, trasa łatwa do pokonania, nawet w sandałkach i z torebką na ramieniu ;)


 

 






poniedziałek, 23 lipca 2012

Duszniki Zdrój, Schronisko pod Muflonem - 13 lipca 2012


Duszniki Zdrój - miejscowość oddzielająca Góry Bystrzyckie od Orlickich, niewielkie miasteczko położone na wysokości 583 m n.p.m. W zasadzie zatrzymujemy się tu tylko na chwilę. Swoje pierwsze kroki kierujemy do części uzdrowiskowej miasta. Spacerujemy po parku, podziwiając kwiatowe kompozycje. Następnie udajemy się do dworku im. Fryderyka Chopina, gdzie natrafiamy na próbę koncertową. Spędzamy tu około 20 minut na wsłuchiwaniu się w dźwięki muzyki, która brzmi wyjątkowo na tle skromnego dworku.


W zasadzie to naszym celem było dostanie się pod schronisko pod Muflonem, o którym już wiele słyszeliśmy, ale którego zobaczyć jeszcze nie mieliśmy okazji. Z Dusznik prowadzi na niego niebieski szlak, a sama droga nie jest szczególnie wymagająca. Zajmuje nam około 20 minut wspinaczki pod górę. Schronisko znajduje się na wysokości 690 m n.p.m.  na stoku nieco wyższej Ptasiej Góry (745 m n.p.m.) i należy do Gór Bystrzyckich. Jego nazwa pochodzi od głowy muflona wiszącej w jadalni.
Spod schroniska roztaczają się dość ładne widoki na Duszniki-Zdrój i Góry Stołowe. Można je podziwiać ze znajdujących się tam platform widokowych. Naszą uwagę przykuwa także znajdujący się tu olbrzymi jesion Bolko (pomnik przyrody). Chwila odpoczynku pod schroniskiem i cza na powrót do Dusznik, a potem do domu. Zejście do miasta zajmuje nam około 10 minut.




niedziela, 22 lipca 2012

Velka Destna, Torfowisko pod Zieleńcem (Góry Orlickie) - 12 lipca 2012


Rano na Wielką Desztną przy w miarę ładnej pogodzie, po południu w deszczu na Torfowiskach pod Zieleńcach. Nasz dzień był podzielony na 2 różne pogodowo części.
Tuż po śniadaniu skierowaliśmy się w stronę wyciągów narciarskich, by trochę nieco na przełaj i skróty dostać się na czerwony szlak graniczny prowadzący do Masrykovej Chaty. Docieramy tam w miarę szybko, przy lekkiej mżawce. Schronisko jest bardzo ładnie usytuowane na górskiej, rozległej polance na zboczu Serlicha. W pobliżu schroniska znajduje się punkt widokowy z panoramą na Góry Bystrzyckie, Masyw Śnieżnika, południowo-wschodnią część Gór Orlickich z Wielką Desztną. Napawamy się widokami, zaglądamy na chwilę do schroniska i ruszamy dalej czerwonym szlakiem (tzw. Jiraszkowy Szlak) w kierunku Wielkiej Desztnej. Najpierw docieramy do kilku zabudowań znajdujących się poniżej Masarykovej Chaty. Następnie idziemy dość szybko asfaltową drogą. Jest zimno, a nawet bardzo zimno, jak na lipcowy dzień. Chwila ukazuje się nam panorama gór. Mniej więcej w połowie drogi mijamy rezerwat przyrody Jeleni lazen, będący małym torfowiskiem. Czytamy też, że na  północnym zboczu drogi prowadzącej na szczyt znajdują się czeskie schrony i umocnienia militarne z okresu przedwojennego. Droga na Wielką Desztną zajmuje nam około godzinki czasu. Najpierw jednak docieramy na niewielką polankę, na której znajduje budka pełniąca rolę chyba tymczasowego bufetu. Niestety, dziś jet zamknięta, a szkoda, bo mamy ochotę na ciepłą herbatkę, zwłaszcza, że zawieszony na murze termometr wskazuje 8 stopni.


Stąd na Wielką Desznę trzeba podejść jeszcze kilkadziesiąt minut.
Na szczycie (ma on 1115 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem Sudetów Środkowych), niestety, nie znajdujemy wieży widokowej, o której czytałam w Internecie i która jest zaznaczona na mapie. A szkoda, bo w ten sposób ze szczytu nic nie widać. Do tego mgła i mżawka ograniczają i tak fatalną widoczność ze szczytu. Zatrzymujemy się na nim w zasadzie tylko na czas zrobienie zdjęć i szybko zmarznięci niemalże zbiegamy do Zieleńca. Poza tym nad nami wiszą czarne chmury. Na szczęście, kiedy dochodzimy do Masarykovej Chaty pogoda nieco się poprawia, a my się rozgrzewamy.


Po obiedzie następuje druga część naszej wyprawy. Tym razem udajemy się na Torfowisko pod Zieleńcem. Zgodnie z mapą z Zieleńca powinniśmy dostać się tam zielonym szlakiem, biegnącym wzdłuż rzeki Młynówka. Planujemy, że kiedy miniemy kościół, pensjonat Hubertus, ze znajdującym się w pobliżu wysokim krzyżem, leśniczówkę i przetniemy asfaltową drogę, to na miejscu będziemy w 25 minut. Ot, krótka i przyjemna wędrówka. Szybko jednak się okazuje, że musimy nasze plany zweryfikować, ponieważ po opadach szlak jest całkowicie podmokły, a w niektórych miejscach woda sięga za kostki. Po 100 metrach próby wracam przebrać buty i obieramy na czuja inna drogę. Od pracujących w polu panów otrzymujemy kilka wskazówek, tak, że docieramy do wspomnianego wcześniej krzyża. Wchodzimy w las i idziemy wzdłuż Młynówki, ale akurat tutaj dopada nas ulewa. Nawet znajdujące się nad nami drzewa nie dają schronienia. Robimy parasole z ogromnych liści łopianu i idziemy przez siebie. Po minięciu leśniczówki i przecięciu asfaltowej drogi ponownie wchodzimy w las i idąc nieco pod górę (torfowisko jest położone na wysokości 760 m n.p.m.) po jakiś 5 minutach docieramy do Torfowisk. Na szczęście deszcz ustał.
Torfowisko pod Zieleńcem to florystyczny rezerwat przyrody, utworzony w 1954 i obejmujący powierzchnię 156,8 hektara. Rezerwat utworzono głównie dla zachowania i ochrony naturalnego torfowiska wysokiego z brzozą karłowatą. Ciekawe jest to, że miąższość torfu przekracza miejscami 8 metrów. Całe torfowisko tworzą 2 misy: Topielisko i Czarne Bagno, ale do rezerwatu wchodzi tylko to pierwsze i część drugiego.
Krajobraz torfowiska bywa porównywany do tundry arktycznej, tajgi syberyjskiej, a nawet do wyglądu Europy z czasów panowania lodowca. Można spotkać tu wiele ciekawych gatunków roślin, między innymi wspomniana już brzoza karłowata, sosna błotna, wiele gatunków mchów i porostów, żurawina błotna, borówka bagienna, rosiczka okrągłolistna. Ze zwierząt można spotkać tu głównie cietrzewia, głuszca, motyle i ważki.

Przemieszczamy się po rezerwacie zielonym szlakiem, często po kładkach i oglądamy bogactwo przyrody. Na samy początku szlaku znajduje się drewniana wieża widokowa, wybudowana w 2007 roku. Można z niej podziwiać głównie Topieliska. Pogoda nie pozwala na dalsze obserwacje.
Powrót z Torfowiska to nie lada wyzwanie, bo szlak jest podmokły, a w niektórych miejscach zalany. Wracamy tę samą drogą, przy czym pod koniec kierujemy się na kościół. Tam niestety natrafiamy na bardzo mokry teren i wysokie trawy, przez które musimy się przedzierać z wielkim trudem.
Zadaniem na wieczór jest suszenie butów, bo dzisiejszy ich limit został wykorzystany.















sobota, 21 lipca 2012

Orlica (Góry Orlickie) - 11 lipca 2012


Góry Orlickie - byłam w nich kilka razy, ale ani razu nie wspięłam się na żaden szczyt. Zwiedzanie Dusznik-Zdroju czy zjazdy na sankach z górek w Zieleńcu - to moje dotychczasowe, doświadczenia z tym pasmem górskim. Tym razem stawiamy na podreptanie po górkach. Góry Orlickie stanowią najwyższe pasmo Sudetów Środkowych, zaś ich najwyższym szczytem jest Wielka Desztna (po stronie czeskiej), którą zdobyliśmy. Po stronie polskiej najwyżej położona jest Orlica, która była celem dzisiejszego spaceru. Pasmo rozciąga się na długości około 50 km, ale jego zasadnicza część znajduje się u naszych sąsiadów. W Polsce położony jest tylko niewielki skrawek.
Z samego ranka wyruszamy do Zieleńca. Pomimo tego, że jest lipiec, a we Wrocławiu panuje ciepełko Zielenic wita nas rześkim powietrzem i temperaturą około 10-12 stopni C. Jak później wyczytałam panuje tam specyficzny mikroklimat, zbliżony do alpejskiego. Dawna wieś, a obecnie dzielnica Dusznik-Zdroju jest poza tym dość wysoko położona (800-960 m n.p.m.). Tym, co rzuca się w oczy po dostaniu się do Zieleńca, to wyciągi, których jest tu około 30 - w zimie ten ośrodek narciarski tętni życiem. W lecie panuje tu pustka, a my, mam wrażenie, że jesteśmy jedynymi osobami przemierzającymi miejscowość. Pustkę wzmaga fakt, że jest środek tygodnia. Kupienie chleba, nie mówiąc już o słodkich bułkach, które można zabrać na szlak jest marzeniem, bo sklepy  (w liczbie 2) świecą pustkami. Pierwszego dnia naszym prowiantem są więc chrupki kukurydziane i zupki-zalewajki zabrane z domu. Całe szczęście, że w ośrodku mamy wykupione śniadania i że obiad też można sobie kupić.
W Zieleńcu znajduje się schronisko PTTK Orlica - piękne, ale niestety zamknięte. Bardzo ładnie prezentuje się także kościół św. Anny, w którym duszpasterstwo sprawują franciszkanie.
Nasz dzisiejszy cel nie jest może jakiś ambitny, bo chcemy wejść na Orlicę. A może i jest, bo to najwyższy szczyt tych gór po polskiej stronie - 1084 m n.p.m. A poza tym należy ona do Korony Gór Polskich i Korony Sudetów Polskich.


 

Idziemy zielonym szlakiem, najpierw ulicą, a następnie skręcamy w lewo i w tym momencie szlak pnie się dość mocno w górę. Idziemy praktycznie cały czas lasem. Widoki odsłaniają się dopiero wtedy, gdy osiągamy grzbiet i znajdujemy się niemal na samej Orlicy. Droga nie zajmuje nam wiele czasu, bo około 30 minut, dlatego wycieczka nie jest wyczerpująca.


Orlica to szczyt graniczny, dlatego osiągając cel spotykamy czeskie tabliczki. Vrchmezi to czeska nazwa tego szczytu. 1 września 2012 na szczycie odsłonięto pomnik upamiętniający pobyt na wierzchołku Johna Quincy Adamsa - późniejszego prezydenta USA (w 1800), cesarza Józefa II (w 1779) oraz Fryderyka Chopina (w 1826). Kiedyś znajdowała się tu platforma widokowa, ale dziś z niej już nic nie pozostało, dlatego nie mamy możliwości podziwiania panoramy. Ona odsłania się dopiero wtedy, gdy idziemy grzbietem pasma, czerwonym szlakiem, wzdłuż granicy polsko-czeskiej. Wtedy widoki są naprawdę piękne. Tego dnia dochodzimy szlakiem prowadzącym wzdłuż granicy niemalże do Masarykovej Chaty, która będzie celem naszej jutrzejszej wycieczki. Do Zieleńca schodzimy wydreptaną ścieżką pod wyciągiem narciarskim.