niedziela, 23 stycznia 2011

Wąwóz Myśliborski (Pogórze Kaczawskie) - 21 stycznia 2011


Góry - jakże o nich marzyłam, bo od kiedy nastały śniegi i zima nie wybraliśmy się na żadną wycieczkę. Co prawda Pogórze Kaczawskie jak dla mnie nie jest "prawdziwymi" górami, ale z drugiej strony, gdzie wysoko może się wybrać kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży. Jacek rano pojechał na szkolenie, więc zdecydowałam się z mamą wybrać na małą wycieczkę na wspomniane Pogórze Kaczawskie. W planach było zwiedzanie Wąwozu Myśliborskiego, a jeśli pogoda pozwoli to także wejście na Radogost. Niestety, ona się pogorszyła z chwili na chwilę, zaczął padać śnieg, a temperatura wynosiła około minus 3 stopni. Aura nie nastrajała więc do długiego spacerowania. Do Myśliborza, bo stamtąd zaczynałyśmy wycieczkę przyjechałyśmy gdzieś koło godziny 11. Zostawiłyśmy auto na kompletnie puściutkim i zasypanym śniegiem parkingu. Budka z punktem poboru opłat była zamknięta na siedem spustów, więc zaoszczędziłyśmy całe 5 zł. Na samym wejściu powitały nas napisy, że Wąwóz trzeba zwiedzać jakąś inną drogą, bo główny żółty szlak od pewnego momentu jest zamknięty. Jakoś zignorowałyśmy te informacje i ruszyłyśmy przed siebie.


Rezerwat przyrody Wąwóz Myśliborski został założony w 1962 roku na terenie Parku Krajobrazowego Chełmy. Jego celem jest ochrona jedynego w Sudetach miejsca występowania języcznika zwyczajnego, czyli gatunku paproci. Nam, niestety, o tej porze roku nie udaje się go zobaczyć, ale wierzymy na słowo, że tu rośnie.

Idziemy wzdłuż potoku Jawornik. Przemieszczamy się jednocześnie żółtym szlakiem i ścieżką dydaktyczną. Wzdłuż niej jest rozmieszczonych 12 tablic, zawierających informacje o tutejszej roślinności, krajobrazie i ukształtowaniu terenu. Mijamy po drodze np. Słoneczną Łąkę, gdzie na tablicy można poczytać o ukształtowaniu krajobrazu Pogórza Kaczawskiego. Nieco dalej jest Polana Jaskiniowców, gdzie można poczytać o wpływie klimatu na kształtowanie się rzeźby terenu wąwozu. Szwedzki Szaniec informuje o zwierzynie występującej w Wąwozie.


Naszej wędrówce cały czas towarzyszy sypiący z nieba puszek. Żałujemy, że nie wzięłyśmy termosu z gorącą herbatą, bo jest coraz zimniej. Spacer po prawie płaskim terenie nie pozwolił nam się zmęczyć, więc nie było się nawet jak rozgrzać. Podczas trasy ciągnącej się na 4,5 km co chwilkę przechodzimy przez mostki i kładki rozrzucone nad potokiem Jawornik. Widoki tego dnia są mocno ograniczone, więc ledwo co widać pobliskie niskie górki, takie jak np. Rataj.
Nasza wycieczka kończy się po jakiejś godzince. Szybki spacerek w mroźnej pogodzie dobrze nam zrobił. Poza tym to już był ostatni spacerek z maleństwem w brzuszku. Kolejne wyprawy będą już z Michałkiem w nosidełku :)