sobota, 22 lutego 2020

Radvanice - Zaltman - Markousovecky hreben - Jestrzębia bouda - Radvanice - 22 lutego 2020


Ruszamy do Radvanic, małej miejscowości położonej około 9 km od Adraspachu. W przeciwieństwie do mijanej po drodze okolicy Skalnego Miasta na naszym szlaku panuje cisza i spokój. Niewielu turystów wchodzi na Żaltmana i do położonej poniżej niego Jastrzębiej Budy. Zatrzymujemy się na parkingu znajdującym się mniej więcej w środku miejscowości. Jest to taki miejsko-turystyczny bezpłatny parking.  Znajduje się na nim mapa rejonu oraz szlakowskaz.
A w jakim rejonie jesteśmy? Jestřebí hory to niewielkie pasmo górskie o długości około 20 km złożone z kilkunastu wzniesień nieprzekraczających 750 m n.p.m., położone w dorzeczu rzek Metuji i Upy oraz ich dopływów. Krajobraz pasma jest typowy dla niskich gór z wyraźnie zaznaczonymi wzniesieniami, cały obszar jest pagórkowaty i niezwykle urozmaicony. Zbocza poprzecinane są dolinami rzek i potoków. Krajobraz uległ znacznym przeobrażeniom, pierwotny wygląd niskich gór zachowany został w środkowej, najmniej zaludnionej części.
Naszym pierwszym celem będzie Żaltman, który położony jest w środkowej części Gór Jastrzębich w Zaclerskiej Vrchowinie. Jest dość widoczny z daleka, bo wyrasta w kształcie długiego wału, górującego nad Petrovicami.
Skałki w okolicy Żaltmana
Ruszamy na niego szlakiem niebieskim, który najpierw prowadzi drogą asfaltową, wyprowadzając nas z miejscowości i kierując do lasu. Tu zaczyna się dość strome podejście (wcześniej było płasko), ale pozbawione w całości widoków. One dopiero pojawią się w okolicy Żaltmana. Po przejściu kilku kilometrów docieramy do skrzyżowania ze szlakiem zielonym (rozdroże Panska cesta). Zielonym szlakiem kierujemy się już w stronę Żaltmana, mijając po drodze kolejne rozdroże Bily kul. Żaltman to szczyt, który leży kawałeczek poza szlakiem zielonym, choć na mapie widać, że szlak na niego prowadzi. My przynajmniej do nie dostrzegliśmy. W rejonie rozdroża pod Żaltmanem należy po prostu skręcić w prawo i podejść kawałek pod górę. Podczas zejścia dostrzegliśmy starą zniszczoną tablicę pokazującą kierunek na wieżę widokową.
Ale na szczycie wieży już nie ma :( Zastajemy tam dziś tylko fundamenty po istniejącej jeszcze do niedawna rozhlednej. Pamiętam, że jak byłam tu jakieś 3 lata temu, to wieża była i nawet na nią weszliśmy. Była to żelazna, otwarta 21 września 1967 wieża widokowa o wysokości 12 m, z tarasem na wysokości 10 m, na który prowadziło 51 spiralnych stopni. Teraz, gdy oglądam zdjęcia z tamtego wyjazdu, widać, że konstrukcja już była mocno zniszczona, więc zapewne ze względów bezpieczeństwa ją rozebrano.
Widoki z wieży
 Na mapie czeskiej widzimy zdjęcia, pokazujące, że wydarzyło się to mniej więcej w październiku ubiegłego roku. Niestety, nie sprawdziliśmy tego przez wyjazdem, dlatego teraz się dość mocno rozczarowaliśmy. Miały być piękne widoki z wieży, a niestety musimy zadowolić się tylko tabliczką na szczycie i fundamentami. Na szczęście kilka kilometrów dalej jest kolejna wieża widokowa i ona na pewno tam jest, gdyż została postawiona nie tak dawno temu.
Wracając do Żaltmana Žaltman to wzniesienie o wysokości 739 m n.p.m. Dwuwierzchołkowa góra Žaltman jest najwyższym wzniesieniem w masywie Žacléřská vrchovina. Wyrasta w środkowym fragmencie grzbietu Gór Jastrzębich, w kształcie wyraźnego wału o dość stromych zboczach. Wznosi się w niewielkiej odległości od sąsiedniego wzniesienia Kolčarka o wysokości 691 m n.p.m.
Szlaki i ścieżki, którymi dziś wędrujemy są usiane licznymi bunkrami. Są to umocnienia militarne z czasów II wojny światowej. Gęsta siatka bunkrów przeciwpiechotnych miała zapewnić bezpieczeństwo Republice Czechosłowackiej przed agresją III Rzeszy. Rozciągała się prawie przez całą północną granicę kraju. Szacuje się, że wybudowano około 10 000 niewielkich bunkrów przeciwpiechotnych o wymiarach kilkunastu metrów kwadratowych mogących pomieścić załogę 3-5 żołnierzy. Dzisiaj większość z nich jest zamknięta, jednak jest sporo takich, do których można wejść. Najciekawszy znajduje się chyba w rejonie miejscowości Petrikovice – rozległy i doskonały do eksploatacji.
Szlak czerwony w okolicy Markuszowic
Pierwsze kilka bunkrów wzbudza nasze zainteresowanie, kolejna, bardzo podobne do siebie mijamy w zasadzie przechodząc obok nich obojętnie. Na pokonanej przez nas dziś około 20 km trasie zobaczyliśmy ich około kilkudziesięciu. Wystarczy tylko spojrzeć na mapę czeską – widać na niej, że znajduje się tu bunkier na bunkrze.
Po zejściu z Żaltmana kawałeczek dalej dostrzegamy niewielkie skałki. Wchodzimy na nie. Może tu będą jakieś widoki, skoro nie było ich z wieży (której nie było). Nie mylimy się. Widok jest, choć ograniczony. Kierujemy się dalej żółtym szlakiem w stronę Jastrzębiej boudy. Jednak nie chcemy do niej docierać w tym momencie. Zostawimy sobie ją na powrót. Schodzimy więc na leśną ścieżkę, która ma nas doprowadzić do czerwonego szlaku. Ale tak się nie dzieje, gdyż gubimy ścieżkę i szlak. Na szczęście na nią wracamy po jakimś czasie. Szlak czerwony prowadzi zboczem widokowej polany z panoramą na Karkonosze. Doprowadza nas do obrzeży miejscowości Markousovice. Tutaj skręcamy na żółty szlak, który po pokonaniu około 100 metrów przewyższenia doprowadza nas ponownie na zielony szlak, który opuściliśmy przed Jastrzębią boudą.
Wieża na Markuosovickim hrebeni
Teraz już wygodną, szeroką i płaską ścieżką po przejściu około 1 km docieramy na wieżę na Markousoveckim hrebeni (708 m n.p.m.).
Budowę wieży zakończono w 2014 roku. Posiada ona 23 m wysokości, z galerią widokową na wysokości 18 m. Rozciąga się z niej widok na Karkonosze, Rýchory, Skały Adrszpachsko-Teplickie, Góry Stołowe, Góry Krucze, Góry Orlickie czy okolice Czeskiej Skalicy. Wejście na wieżę widokową możliwe jest przez cały rok. Niedaleko wieży widokowej znajduje się schron piechoty T-S 44 „Na Pahorku“, należący do umocnień czechosłowackich.
Obok wieży jest też coś w stylu wiaty lub altanki. Jestem tu drugi raz i drugi raz mnie to coś zastanawia, zwłaszcza, że w środku nie ma żadnej ławeczki ani stolika.
Spod wieży idziemy fragment zielonym szlakiem w stronę bunkra Slaventin (dość okazały, ale wejście do niego nie jest możliwe), a następnie skręcamy na szlak rowerowy, przechodząc koło kolejnego bunkra, który przez kilkanaście minut zwiedzamy w środku.
Ścieżka doprowadza nas do zielonego szlaku, którym już podchodzimy do schroniska. W kilku momentach mamy za plecami widok na nieco już zamglone Karkonosze, a z lewej strony pojawiają się Góry Kamienne.

 Jastrzębia bouda to schronisko ze specyficznym klimatem. Mam wrażenie, że czas zatrzymał się tu jakieś 40 lat temu i tak pozostał. Jestem tu już drugi raz i drugi raz stwierdzam, że poza obsługą w zasadzie chyba nie ma tu nikogo innego. Wybierając się w te okolice warto zwrócić uwagę na to, że schronisko nie jest czynne codziennie. Kiedy dokładnie? Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Widać ten fakt był mało znaczący, zwłaszcza że w najbliższym czasie chyba nie przewiduję wycieczki w te rejony.
W Jastrzębiej boudzie zatrzymujemy się na kawę, po czym kierujemy się przez urokliwą Pasekę czerwonym szlakiem w stronę Radvanic. To jakieś pół godziny drogi.
Cała trasa wyniosłą 18 km, a zajęła nam 5 godzin. Nie była to jakaś męcząca wycieczka, bo przewyższenie wyniosło tylko 500 metrów.
Góry Jastrzębie z racji tego, że są mało popularne, to oferują ciszę i spokój, a turystów można liczyć na palcach.

























Żaltman
Fundamenty po wieży widokowej na Żaltmanie












Jastrebi bouda

Paseka

środa, 19 lutego 2020

Zamek Mirów i Bobolice, zamek Ogrodzieniec, Pustynia Błędowska - 19 lutego 2020

Zamek w Mirowie
Drugi dzień pobytu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej przeznaczamy na odwiedzenie kilku zamków. Przy okazji dotrzemy też na Pustynię Błędowską.
Zaczynamy od zamku Mirów położonego bliżej miejscowości, w której nocujemy.  Praktycznie pod samym zamkiem jest dość spory parking.  Zaraz obok parkingu znajduje się bar „Chata na Jurze” (czynna oczywiście w sezonie). Zamek znajduje się na lekkim wzniesieniu pozbawionym drzew - po prostu z wapiennej skały nagle wyrasta strzelista, surowa ruina, która obecnie jest zabezpieczona i najpewniej zostanie odremontowana i oddana do użytku. Niestety nie można przez to wejść do środka.
Mirów to bliźniacza warownia Zamku Bobolice, połączona z nim nie tylko malowniczym pasmem skał, ale i tragiczną legendą. Oboma zamkami władali niegdyś bracia Mir i Bobol. Nieszczęśliwy romans Mira z żoną Bobola zakończył się bratobójstwem oraz zamurowaniem pięknej księżniczki żywcem, która do dziś jako biała dama spogląda w stronę Mirowa z murów Zamku Bobolice.
Aby dostać się do zamku w Bobolicach pokonujemy jakieś półtora kilometra czerwonym szlakiem prowadzącym pośród skał. Ścieżka jest niezwykle urokliwa zwłaszcza przy ładnej pogodzie, a ta nam się dziś trafiła.
Zamek w Bobolicach
Można oczywiście do zamku w Bobolicach podjechać, ale moim zdaniem nie ma to sensu. My w każdym razie idziemy pieszo i pieszo wracamy, ale dla odmiany asfaltową drogą.
Królewski Zamek Bobolice to jedna z najpiękniejszych warowni Szlaku Orlich Gniazd, a jednoczenie świadek burzliwej historii i zarazem przedmiot niezwykłej metamorfozy. Przez ostatnie 13 lat zamek był pieczołowicie rekonstruowany, ale dzięki temu dziś można podziwiać naprawdę piękną budowlę. Nam niestety do środka dostać się nie udaje, bo jak już wspominałam wiele razy w poprzednim poście jest poza sezonem.
Zamek jest położony na skalistym wzniesieniu, posiada mury, cylindryczną basztę, a także fosę z mostem zwodzonym. Przy samym zamku znajduje się charakterystyczna skała zwana Bramą Laseckich - jest to ostaniec skalny w kształcie nieregularnego łuku sprzed 100 milionów lat, czyli z okresu jurajskiego. Przez dłuższy czas skała była ukryta wśród zarośli, dopiero podczas remontu zamku oczyszczono cały obszar.
Bobolice
Z zamku kierujemy się asfaltową prawie nieuczęszczaną drogą do Mirowa, gdzie zostawiliśmy samochód.
Naszym kolejnym punktem jest zamek w Ogrodzieńcu który również możemy zobaczyć tylko z zewnątrz. Przed wyjazdem czytałam, że w sezonie to jeden z bardziej popularnych i skomercjalizowanych zamków. Bazarki i inne atrakcje wszechobecne na Krupówkach czy Gubałówce wtedy tu również się pojawiają. My mamy to szczęście, że są pustki, ale ślady obfitej letniej działalności wspomnianych atrakcji są widoczne.
W okolicy zamku znajduje się kilak parkingów. My stajemy na jakimś nieco dalej położonym, bo chcemy podejść ścieżkę wijącą się pośród skał (jakiś 1 kilometr drogi). 
Zamek leży na najwyższym wzniesieniu Jury Krakowsko-Częstochowskiej – Górze Zamkowej wznoszącej się na 515,5 m n.p.m. Majestatycznym ruinom malowniczości dodają fantazyjne formy skalne, z wykorzystaniem których postawiono mury budowli.
Pomimo tego, że Ogrodzieniec określany jest jako jeden z najładniejszych zamków na Jurze nie robi na nas szczególnego wrażenia. Jak do tej pory najbardziej podobał mi się zamek w Olsztynie.
Obchodzimy więc zamek dookoła i kierujemy się jeszcze na Górę Birów.
Zamek w Mirowie widziany z czerwonego szlaku w stronę zamku w Bobolicach
Góra Birów, wznosząca się na 461 m n.p.m., stanowi jedno z charakterystycznych wzniesień w rejonie Podzamcza i Ogrodzieńca. Jest to skaliste i malownicze wzgórze, dające dobry widok na okolicę. Było ono już od czasów neolitu miejscem osadnictwa. Szczególnie partie wierzchołkowe wzniesienia, tworzące nieckę otoczoną wapiennymi ostańcami, dodawały temu miejscu istotnych walorów obronnych. Obecnie możemy tu oglądać rekonstrukcję grodziska słowiańskiego. I właśnie w kierunku tego grodziska zmierzamy. Podejrzewamy, że będzie ono zamknięte, ale spróbować można. Nasze przypuszczenia nie okazały się mylne, bo faktycznie osada jest zamknięta. Zrobiliśmy sobie przynajmniej krótki spacer.
Na szczęście nikt nie zamknął nam Pustyni Błędowskiej, ostatniego dziś miejsca, w które się udamy.
Pustynia Błędowska rozciąga się od Błędowa (dzielnicy Dąbrowy Górniczej) na zachodzie do gminy Klucze na wschodzie. Granicą północną pustyni jest wieś Chechło, a na południu jest ograniczona dużym obszarem leśnym. Pustynia ma niecałe 10 km długości i szerokość do 4 km. Istnieje kilka miejsc, w których można się zatrzymać, by wejść na pustynię lub zobaczyć ją z platform widokowych.
Szlak czerwony między zamkiem w Mirowie i Bobolicach
My udajemy się do miejscowości Klucze, gdzie znajduje się punkt widokowy na wzgórzu Czubatka (382 m n.p.m.) Można tam dotrzeć pieszo lub dojechać samochodem. Dojazd do Pustyni Błędowskiej oznakowany jest tabliczkami z napisem Czubatka – Pustynia Błędowska. Na miejscu jest duży parking i taras widokowy oraz altanki. Z Czubatki można przejść do samej pustyni korzystając ze szlaku żółtego, który prowadzi do Błędowa na zachodnim krańcu pustyni.
Istnieją jeszcze 2 inne punkty widokowe. Jeden z nich znajduje się w miejscowości Chechło na wzgórzu Dąbrówka. Dojazd do Pustyni oznakowany jest brązowymi tabliczkami z napisem „Pustynia Błędowska”. Na miejscu znajdują się tablice informacyjne i edukacyjne.
Popularnym obiektem jest Róża Wiatrów.  Punkt widokowy powstał w 2018 roku. Obok platformy widokowej stanął kompleks altan, podestów oraz molo, a także tablice z informacjami o bogactwie przyrodniczym pustyni. Obiekt jest punktem startowym dla istniejących już ścieżek edukacyjnych. Powstaje baza nie tylko dla turystów, ale także miejsce do organizowania przeróżnych imprez sportowych, kulturalnych, rozrywkowych, edukacyjnych. Do tego miejsca nie docieramy, ale widzimy je z pewnej odległości. Widać, że zaplecze jest tu dość rozległe.

Pustynia w coraz mniejszym stopniu  przypomina krajobraz pustynny, Do niedawna na terenie tym można było obserwować zjawiska charakterystyczne dla naturalnych pustyń, jak fatamorgany czy burze piaskowe, oraz wydmy. Obecnie wokół rośnie las sosnowy, a zarośnięte dawne wydmy przypominają łąkę. Dodatkowo na dzisiejszy wygląd wpłynęło posadzenie w zachodniej części pustyni młodników sosnowych i brzozowych.
Spacer po pustyni zajmuje nam jakąś godzinę. Robimy małą pętelkę po lesie i po pustyni, po czym wraz z pierwszymi kroplami ulewnego deszczu docieramy do samochodu.









Ogrodzieniec



Osada Birów








Czubatka. Punkt widokowy na Pustynię Błędowską