wtorek, 14 lipca 2020

Górzec, Duży Młynik, Średnia Góra, Krucze Skały i wiszące tory, Czerwony Kamień - lipiec 2020

Nie ma tabliczki,, ale GPS pokazuje, gdzie jesteśmy :)
Dziś będzie o czterech kolejnych szczytach do Korony Kaczawskiej oraz dwóch nadprogramowych miejscach, bo były w okolicy, a wyczytałam, że warto je zobaczyć. 
Zaczynamy od szczytu od nazwie Górzec. Już raz byliśmy w jego okolicy, ale planując wtedy wycieczkę jakoś go ominęliśmy. Na Górzec można wejść z Pomocnego, Chełmca, Męcinki. Wybór trasy zależy od tego, jaką ilością czasu dysponujemy, bo jedne są dłuższe inne krótsze. Podjeżdżamy do Bogaczowa leżącego za Męcinką. W tej miejscowości można w lesie znaleźć mały parking. Trzeba z głównej drogi skręcić w prawo, tak jak prowadzi niebieski szlak i po jakichś 100 metrach znowu w prawo. 
Czerwony Kamień
Na Górzec prowadzi stąd szlak czerwony (Szlak Brzeźny), początkowo pokrywający się z niebieskim . Warto przy tym zaznaczyć, że na sam szczyt szlaku już nie ma, tylko wąska ścieżka i nią trzeba pokonać ostatnie metry. Droga w obie strony to niecałe 6 km i około 200 metrów przewyższenia. Spokojnie więc można zdobyć szczyt w nieco ponad godzinę czasu. Jeśli chodzi o sam szlak, to prowadzi on lasem i nie spodziewajcie się tutaj widoków. Natomiast szczyt jest na pewno warty tego, by tam wejść. \
Górzec należy do licznych na terenie parku Chełmy wzniesień pochodzenia wulkanicznego. Ma wysokość 445 m n.p.m. i przez miejscowych ludzi często jest nazywany Kalwarią. Badacze przypuszczają, iż w przeszłości Górzec mógł być, podobnie jak Ślęża, miejscem kultów pogańskich.
Dziś wiemy na pewno, że zboczami Górzca prowadzi kilka dróg: Droga Kalwaryjska, na której są umieszczone są kapliczki Kalwarii. Jest też Pustelnicza Droga, na której można spotkać domek pustelnika. Jest jeszcze Pańska Droga. Od 1994 r. co roku w kwietniu organizowana jest Pielgrzymka Ekologiczna na Górzec.  Kalwaria na Górzcu jest również częstym celem pielgrzymek parafialnych z Męcinki. 
Widzące tory
Obecnie z Górzca nie ma żadnych widoków, ale dawniej był doskonałym punktem widokowym na okolicę. Na przełomie XIX i XX wieku Towarzystwo Karkonoskie wybudowało pod szczytem schronisko turystyczne, które niestety po 1945 r. przestało istnieć. Na szczycie znajduje się dziś jedynie kaplica pielgrzymkowa, a wokół niej sporo drewnianych ławek. Nie udaje nam się znaleźć oznaczenia miejsca, ale jest ono tak charakterystyczne, że nikt nie ma wątpliwości, że na Górzcu jesteśmy.
Kolejny szczyt, na jaki się udajemy to Duży Młynik. Startujemy zielonym szlakiem z miejscowości Prusice. Za pozwoleniem zostawiamy samochód na prywatnym podwórku. Nie udało nam się tu znaleźć jakiegoś sensownego miejsca do zaparkowania. Dziś wiemy, że wybraliśmy złe miejsce startu, bo zdecydowanie lepiej byłoby ruszyć spod Skansenu Górniczo-Hutniczego w Leszczynie. Duży Młynik to szczyt z Korony Kaczawskiej, która chyba najbardziej nas rozczarował, bo nie było na nim dosłownie nic. Bardzo długie poszukiwania tabliczki z jego oznaczeniem okazały się bezskuteczne. Kiedy z niego wracaliśmy, stwierdziliśmy, że chyba nie potrafimy dostrzec walorów przyrodniczych tego terenu ;) Może kiedyś wejdziemy na niego spod skansenu i przekonamy się, czy tamtejsza trasa zmieni nasze myślnie o tym wzniesieniu.
Górzec
Trasa na Duży Młynik, który ma wysokość 303 metry wysokości w dwie strony to niecałe 3 km i 100 metrów przewyższenia. Trafić tam nie jest trudno, mając mapę z zaznaczonymi ścieżkami, na które trzeba wejść, opuszczając zielony szlak. Wracamy tym samym szlakiem. Zdobycie szczytu i powrót do samochodu zajmuje nam około 45 minut.
Pora teraz na Średnią Górę, na którą ruszymy z Wilkowa Górnego. Tu zostawiamy samochód obok ogródków działkowych. Tędy biegnie zielony szlak, który nosi nazwę Ścieżka przyrodniczo-historyczna „Żelazny krzyż”. Jej nazwa bierze się od krzyża znajdującego się na Średniej Górze. Idąc z tego miejsca, gdzie zostawiliśmy samochód na szczyt w obie strony mamy około 3 km i 100 metrów przewyższenia. Ścieżka obejmuje 12 tablic, z których dowiemy się sporo ciekawostek na temat okolicznej flory i fauny. Poznamy też historię krzyża. Trasa bierze swój początek mniej więcej w punkcie, gdzie ulica Leśna w Wilkowie-Osiedlu przechodzi w ulicę Sienkiewicza. Na szczyt idziemy częściowo wspomnianą ścieżką, a częściowo innym ścieżkami.
Widok z Kruczych Skał
Średnia Góra to szczyt mający 427 m n.p.m., a jej osobliwością, podobnie jak sąsiedniej Prusickiej Góry, są rozległe rumowiska skalne w górnych odcinkach stoków opadających w kierunku wschodnim.  Szczyt jest dobrze oznaczony, więc bez problemu odnajdziemy tu ładną tabliczkę. 
Na szczycie znajduje się 13-metrowy metalowy krzyż zbudowany prawdopodobnie miedzy 1931 a 1936 rokiem. Teorii jego pochodzenia było całe mnóstwo. Od tropów cysterskich, gdzie w pobliskim Kondratowie znajdował się klasztor zakonu, aż po teorie związane z nazistami, którym miał służyć jako element systemu nadawczego.  Zagadkę Żelaznego Krzyża rozwiązano w 2007 roku. Wtedy to na ogłoszenie zawarte w niemieckiej prasie, odpowiedziała kobieta mieszkająca przed wojną w Wilkowie. Potwierdziła ona, że krzyż postawił na początku lat 30. XX w. “na chwałę bożą” hrabia von Lüttichan z Prusic. Mając problem z dostarczeniem materiałów na szczyt, poprosił ojca bohaterki, właściciela przyległej działki, o możliwość skorzystania z alternatywnej drogi. Wersję tę potwierdził także syn hrabiego. Dziś krzyż, lekko obdrapany, ale na szczycie stoi. 
Żelazny krzyż 
Kolejnym szczytem do Korony Kaczawskiej, jaki stał się dziś naszym celem jest Czerwony Kamień. To  wzgórze o wysokości 325 m n.p.m. znajdujące się w północnej części wsi Nowy Kościół, a dokładnie w Krzeniowie, gdzie zostawiamy samochód. Na samym początku zaparkowaliśmy pod sklepem, gdzie według mapy biegnie ścieżka na szczyt. Od miejscowych panów dowiadujemy się jednak, by nią nie iść, bo jest bardzo zarośnięta i trzeba będzie się przedzierać przez krzaki i trawy. Chyba panowie rację mieli, bo kiedy byliśmy na szczycie ścieżkę ciężko było dostrzec.  Podjeżdżamy więc nieco dalej, parkując na poboczu ulicy Złotoryjskiej. Kiedy z niej skręcimy w lewo i podjedziemy kawałek do góry, to możemy zaparkować przy samym lesie, gdzie biegnie szlak. Moim zdaniem jednak jest tam tak ciasno, że nie warto podjeżdżać tych mniej więcej 300 metrów. Szczególnie, że nie zdążycie się rozpędzić, a będziecie na szczycie. Szlak w obie strony ma niecałe 2 km i około 100 metrów w górę. Najpierw prowadzi ścieżką, a przed samym szczytem jest parędziesiąt schodków. Nazwa góry Czerwony Kamień wzięła się najprawdopodobniej od czerwonego piaskowca, który tutaj wydobywano. Na szczycie znajduje się punkt widokowy, z którego o dziwo widoki są. Nie są one może spektakularne, ale ważne, że są :) Z tego miejsca możemy podziwiać najwyższy w Polsce wygasły wulkan - Ostrzycę Proboszczowicką, Góry Kaczawskie, Góry Izerskie oraz niewielki fragment Karkonoszy.
Wejście na Krucze Skały
Z Czerwonego Kamienia wracamy tym samym szlakiem, ponieważ w miejscu oznaczonym na mapie literką P znajduje się zawieszona na drzewie huśtawka zrobiona z opony. Obok niej nie można przejść obojętnie. 
Na sam koniec, skoro już jesteśmy w okolicy, udajemy się do Jerzmanic-Zdrój. Tu znajdziemy między innymi dwie atrakcje: wiszące tory oraz Krucze Skały. Najlepiej jest zostawić samochód bok stacji PKP. Stąd trzeba podejść jakieś 300 metrów, przejść nad Kaczawą, by dotrzeć do wiszących torów. Czym one są? Traktat kolejowy łączący Lwówek Zdrój ze Złotoryją działał aż do roku 1991 roku, gdy jego stan techniczny zaczął budzić wątpliwości. Od około 2000 roku rzeka biegnąca obok torowiska zaczęła systematycznie podmywać nasyp podtrzymujący konstrukcję, co spowodowało coraz większe ubytki. Dzieła zniszczenia definitywnie dokonał podniesiony stan rzeki w roku 2013 tworząc ówczesny stan, czyli podmyte i wiszące nad ziemią tory kolejowe. Wstęp na same tory raczej wiąże się z ryzykiem, dlatego my też kończymy wycieczkę przed nimi. Sporo atrakcji dostarczyć może samo przejście przez czerwony żelazny most. Atrakcję można również obejrzeć od strony rzeki, co jest chyba bezpieczniejszym rozwiązaniem. 
Kalwaria na górze Górzec
Na koniec zostawiamy sobie Krucze Skały, piaskowe formy skalne, na które z wiszących torów jest rzut beretem.  Prowadzą na nie kamienne schodki i choć nie uświadczymy tu wielu widoków (ładnie widać Jerzmanice Zdrój) i rewelacyjnych form skalnych, to na pewno warto się tędy przejść. Podczas funkcjonowania uzdrowiska w Jerzmanicach-Zdroju, w obrębie Kruczych Skał utworzono szereg alejek spacerowych oraz kamienne i żeliwne schody. Obecnie stanowią one świetne miejsce do wypoczynku i rekreacji, a także teren wykorzystywany przez wspinaczy. 
Dziś udało nam się wzbogacić Koronę Kaczawską o 4 kolejne szczyty i poznać miejsca, które były dotychczas nam obce.












Widzące tory










Droga na Czerwony Kamień





1 komentarz:

  1. Też zdobywam Koronę Kaczawskayt, razem z moim... kotem! Mamy 7 szczytów. Teraz przerwa zimowa. Na wiosnę ruszamy! 😸😉

    OdpowiedzUsuń