Wieża kaplicy Marii Panny na brzegu Liptowskiego Morza |
Morze pośród gór? Tak to na Słowacji jest możliwe. Nasza dzisiejsza propozycja będzie dotyczyła właśnie wędrówek wokół Liptowskiego Morza. Podczas naszego pobytu nad jego brzegi zawitaliśmy dwukrotnie.
Liptovská Mara to zbiornik retencyjny na rzece Wag. Jest to największy sztuczny zbiornik wody na Słowacji w odniesieniu objętości wody w nim zgromadzonej. Jego położenie i górskie otoczenie dodaje mu uroku, a spacer w tym rejonie lub z widokami na morze dostarcza wielu wrażeń.
Sam zbiornik nie należy do starych, bo powstał w latach 1965–1975 poprzez przegrodzenie rzeki Wag zaporą ziemną długości 1225 m (w koronie blisko 1350 m) i wysokości maksymalnej 45 m. Zapora, szeroka u podstawy na ok. 270 m, na lewym brzegu opiera się o terasę napływową Wagu w rejonie dawnej wsi Sokolče, natomiast na prawym brzegu o wschodnie stoki góry Úložisko (742 m n.p.m.), stanowiącej zakończenie grzbietu Gór Choczańskich.
Havranok |
Budowa sztucznego zbiornika wymagała przesiedlenia mieszkańców kilku gmin, które zostały zalane, w tym kilku zabytków kulturowych i historycznych, chociaż najważniejsze z nich zostały przeniesione poza teren zalewowy i są teraz najważniejszymi eksponatami w Muzeum Wsi Liptowskiej znajdującego się w Pribylinie.
Liptowskie Morze pełni głównie funkcję przeciwpowodziową i retencyjną. Jezioro jest również dopuszczone do użytkowania rekreacyjnego, jednak ogranicza się ono aktualnie jedynie do jednego ośrodka we wsi Liptovský Trnovec na północno-wschodnim brzegu zbiornika, gdzie znajduje się kąpielisko i niewielka przystań. Dozwolony jest połów ryb zarówno z brzegu jak i z jednostek pływających. Baza ta nie jest jednak mocno rozwinięta, co powoduje że miejsce zachowuje swój urok.
Pierwszym razem nad Liptowskie Morze wybieramy się z miejscowości Liptovsky Trnovec, gdzie samochód zostawimy na parkingu naprzeciwko Tatralandii.
Nie ma tu żadnego szlaku i ścieżką bok tutejszego środka udajemy się na brzeg morza. Tuż przy wejściu na teren plaży znajdują się leżaki, więc bierzemy je i siadamy nad brzegiem. W tym miejscu jednak nie ma kąpieliska, jest ono kawałek dalej. Tu jest raczej dziko, a miejsce bardziej nadaje się do odpoczynku. Widoki stąd są bardzo ładne i warto się tu zatrzymać choćby na chwilę. Kiedy tu jesteśmy nasze zainteresowanie wzbudzają znajdująca się ma przeciwnym brzegu kapliczka i szczyt za nią. I to właśnie te 2 miejsca będą naszym kolejnym celem wycieczki.
Urokliwe polany po zejściu z Uloziska |
Tak więc następnym razem zatrzymujemy się w miejscowości Vlachy, skąd ruszymy przez zaporę na Havranok i Ulozisko. Zatrzymujemy się tu mniej więcej w centrum wsi, ale na poboczu drogi, bo nie znaleźliśmy żadnego parkingu. W planach mieliśmy podjechanie autem pod sam kościółek na brzegu morza, ale niestety ruszyliśmy nie od tej strony co potrzeba i nie mogliśmy przejechać przez zaporę (choć mapa Google nas tam usilnie kierowała). Jadąc jednak od drugiej strony (od Bobrovnika) można dotrzeć do ruin kościoła Marii Panny. Nam się to jednak nie udało, dlatego idziemy pieszo. Zmierzamy w stronę zapory, z której mamy ładny widok na okolicę, a następnie znajdujemy się obok ruin kościoła Marii Panny – tego, na który spoglądaliśmy ostatnio z przeciwległego brzegu morza. Ten uroczo położony kościółek wkomponuje się w klimat otoczenia.
Kościół najświętszej Marii Panny, po którym pozostał zarys murów i dzwonnica (veža kostola Panny Márie), należał do najstarszych świątyń na Liptowie. Wzniesiono go bowiem na przełomie XII i XIII stulecia. Stojąca tu dziś wieża kościoła przypomina czasy, kiedy nie było jeszcze w tym miejscu zbiornika retencyjnego. Tak było do lat 70 XX wieku. Gdy wtedy spiętrzono wody Wagu na Liptowie, skarby ludowej kultury z wysiedlanych wiosek przeniesiono do skansenu w Prybylinie.
W okolicy kościoła wchodzimy na szlak czerwony, który prowadzi nas na Havranok.
Ulozisko |
Stanowi on jedno z najważniejszych znalezisk archeologicznych na Słowacji, dokumentując obecność ludów celtyckich na Liptowie w IV-I w. p.n.e. Archeologowie znaleźli tu pozostałości osady z młodszej epoki żelaza, nazywanej również okresem lateńskim. Na Havránoku znalazła zastosowanie tzw. archeologia eksperymentalna. Nie tylko odkryto i zakonserwowano obiekty w tradycyjny sposób, ale doszło też do ich twórczej rekonstrukcji i odtworzono dawne obiekty. Dzięki temu w Havránku powstał pierwszy słowacki park archeologiczny pod gołym niebem, w którym możemy podziwiać repliki budowli mieszkalnych, pieca do wypalania ceramiki, miejsca do składania ofiar oraz wałów z bramą wjazdową.
Widok na Tatry Niżne i zbiornik w Baszenowej |
Skansen można zwiedzać w następujących godzinach:
maj, wrzesień – październik: poniedziałek - niedziela: 9:00 - 17.00
czerwiec – sierpień: poniedziałek - niedziela: 8:30 - 18:30.
Wstęp jest płatny i kosztuje 2 i 1,5 euro.
Po zwiedzeniu skansenu kierujemy się w stronę Uloziska. Kierujemy się ponownie na czerwony szlak, Co prawda na sam szczyt Uloziska mierzący 741 metrów nie prowadzi szlak, ale ścieżka. Tu też wita nas informacja, że w owym miejscu zaobserwowano ślady bytności niedźwiedzia, co powoduje dodatkowy dreszczyk emocji. Szczyt jest zalesiony, a o tym że się na nim znaleźliśmy informuje nas fakt dotarcia do widocznego już z daleka masztu. Poza tym poniżej (na rozdrożu ścieki i czerwonego szlaku) znajduje się tabliczka.
Przez Ulozisko przechodzimy więc szybkim tempem i wychodzimy na urokliwe polany z widokami z jednej strony na Tary Niżne, a z drugiej na Tatry. Widok stąd rewelacyjny. Cały czas jednak przemieszczamy się ścieżkami. Ostatni kawałek drogi pokonujemy asfaltem. Na odcinku z rozdroża pod Uloziskiem warto mieć mapę, bo łatwo tu zabłądzić, zwłaszcza na polanach.
Zrobiliśmy dziś niezwykle widokową 10-km pętlę, idealną na zakończenie pobytu na Słowacji, przed czekająca nas długa podróżą do domu. Choć nie weszliśmy wysoko, to na pewno było bardzo ładnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz