|
Punkt widokowy na zboczach kamieniołomu |
Części Sudetów położnych w okolicach Lubawki nigdy nie darzyłam specjalnym uznaniem. Wydawały mi się mało ciekawe, raczej zalesione, może za niskie i jeszcze za dalekie. Aż do ubiegłego roku. Spacerowaliśmy wtedy we mgle w Górach Kruczych. Nie było widać praktycznie nic, ale mimo wszystko to utwierdziło mnie w przekonaniu, że musi tu być pięknie przy ładnej pogodzie i wczesną wiosną, kiedy śniegi się stopią, a drzewa nie zostaną jeszcze pokryte liśćmi. Zdecydowaliśmy wtedy, że kiedy śniegi się stopią, a niebo pozwoli oglądać Karkonosze, to wybierzemy się tu jeszcze raz i powtórzymy naszą jesienną trasę.
Góry Krucze do popularnych nie należą - mogę to śmiało stwierdzić, co pokazują pustki na szlaku. Jeśli ludzie się pojawiają to głównie w okolicy Kralowieckiego Szpiczaka, który jest zaliczany do Korony Sudetów Czeskich. Góry Krucze to zachodnia część Gór Kamiennych. Od zachodu i północnego zachodu graniczą z Bramą Lubawską i Karkonoszami, od północnego wschodu z pasmem Czarnego Lasu, od wschodu z Kotliną Krzeszowską i Zaworami, od południa z czeską częścią Gór Stołowych. Ich południowym grzbietem biegnie granica polsko-czeska, wzdłuż której przez sporą część wycieczki się przemieszczamy. Nietypowe dla tego pasma jest to, że przebiega ono na linii północ-południe, ale warunkowane jest to budową geologiczną. Cechą tych gór są też strome zbocza oraz głęboko wcięte doliny potoków i chyba za to je polubiłam.
|
Zielony szlak, podejście na Szeroką |
Naszą wycieczkę zaczynamy na granicy polsko-czeskiej, zwanej potocznie Przełęczą Lubawską. Przez nią przebiega zielony szlak. Przełęcz Lubawska to powszechnie używana nazwa rozległej wierzchowiny Bramy Lubawskiej, która położona jest na wysokości 500-550 m n.p.m. Miejsce to co prawda nie przypomina ukształtowaniem przełęczy. Właściwa przełęcz znajduje się bowiem na wysokości 516 m n.p.m. i leży ok. 2,5 km na południe od granicy polsko-czeskiej, poniżej czeskiej miejscowości Královec.
Początkowy odcinek naszej drogi wymaga przejścia przez tory kolejowe. Następnie jakiś kilometr, zanim wejdziemy w las idziemy przez łąkę, mając za plecami Karkonosze. Droga jest płaska, przyjemna. Dopiero potem zaczyna się ostre i strome podejście, które będzie nam towarzyszyć, aż do wejścia na Szeroką. Mówiąc o tym, ze podejście jest strome, mamy na myśli dość sporą stromiznę. Na szczęście na szlaku nie ma już ani śniegu ani błota (w jednym miejscu płynie tylko woda), więc idzie się dobrze, choć momentami można się zmęczyć. Szybko pozbywamy się polarowych bluz. Co prawda temperatura wysoka nie jest, ale słońce i strome podejście dość mocno nas rozgrzewają. Pomimo tego, że idziemy lasem, to za plecami praktycznie cały czas mamy widoki.
|
Jeszcze ośnieżona Karkonosze |
Wystarczy obrócić się tylko za siebie, a jest wspaniale. Najpierw widać Góry Wałbrzyskie z Trójgarbem i położoną w dole Lubawkę, a potem z prawej strony będą ukazywać się Karkonosze. Największy wysiłek należy włożyć w zdobycie Szerokiej, potem będzie już z górki. Pod górkę też, ale nie będzie już tak stromo. Szeroka to szczyt pozbawiony widoków, położony między Głazicą a Polską Górą. Ma wysokość 842 m n.p.m. i jest najwyższy w polskiej części Gór Kruczych. Z tego też powodu zaliczany jest do Diademu Polskich Gór i właśnie też z tego powodu na Szeroką zdecydowaliśmy się wybrać jesienią ubiegłego roku. To, że na Szerokiej nie ma widoków nie jest powodem do rozpaczy, bowiem w jej okolicy wycięto drzewa w miejscu znajdującym się bezpośrednio nad kamieniołomem. Z zielonego szlaku trzeba jakieś 10 metrów przejść między drzewami i wtedy docieramy do miejsca, z którego roztacza się chyba najlepsza panorama w całych Górach Kruczych. Miejsca ominąć się nie da, ponieważ w pewnym miejscu las z prawej strony się przerzedza, a to kusi do tego, by podejść spojrzeć na widoki i one właśnie przed nami się otwierają. Siadamy na pniakach i jedząc drugie śniadanie podziwiamy Karkonosze z jeszcze lekko ośnieżonymi szczytami. Pewnie za miesiąc śniegu już tam nie będzie, więc widok na Śnieżkę nie będzie już tak spektakularny. Przed nami, a w zasadzie lekko z lewej strony mamy Kralovecky Spicak, na którym niebawem będziemy. Z tego miejsca wydaje się taki ogromy i wysoki. Ale to tylko wrażenie, bo jesteśmy na wysokości niewiele niższej niż szczyt.
|
Kralovecky Spicak |
Z naszego punktu widokowego wracam na zielony szlak i idziemy nim do momentu aż skrzyżuje się z żółtym (Przełęcz Wiązowna), bo w tym miejscu skręcamy w prawo i kierujemy się w stronę Kralowieckiego Szpiczaka. Aby wejść na Szpiczak z tego miejsca, gdzie jesteśmy trzeba go praktycznie obejść całego. Droga na mapie przypomina małego ślimaka. Pomimo, że od skrzyżowania z żółtym szlakiem prowadzi w większości pod górę to nie czuć zmęczenia, bo to podejście w porównaniu z początkowym pod Szeroką jest lekkim wzniesieniem ;) Idziemy szeroką leśną drogą, częściowo pokrywającą się ze szlakiem rowerowym. Co chwilę mamy bliższe lub dalsze widoki. Szlak bardziej stromy robi się dopiero w momencie, gdy dochodzimy do odbicia pod Kralowieckim Szpiczakiem i wchodzimy na niebieski szlak. To już ostatni odcinek podejścia na szczyt. Jakieś 100 metrów przewyższenia i około 600-800 metrów długości.
Kralovecky Spicak to szczyt o wysokości 881 m n.p.m.. Jest to najwyższy szczyt Gór Kruczych, który wznosi się około 300 metrów nad okoliczne miejscowości. Jest dobrym punktem widokowym na Karkonosze oraz położone u jego stóp miejscowości, Widok jest w zasadzie tylko w jednym kierunku, ale jest bardzo ładny W zasadzie jesteśmy tu już trzeci raz, a dopiero pierwszy mamy możliwość podziwiać te widoki w całej okazałości. Na szczycie znajduje się miejsce do odpoczynku. Wraz z nadejściem wiosny postawiono tu chyba nowe ławki, bo pamiętam, że jesienią były takie stare i zniszczone. Na szczycie jest też maszt telekomunikacyjny, dzięki któremu Szpiczak jet chyba rozpoznawalny z wielu miejsc w okolicy. Poza tym znajdują się też pozostałości po pasie startowym dla paralotniarzy. Dziś chyba już nieczynnym, bo jego stan jest opłakany. Na Szpiczaku spędzamy jakieś pół godziny. Nie spieszy nam się, bo dziś wycieczka krótka (późno wyjechaliśmy, od tygodnia "zębowe" problemy skutecznie utrudniają większy wysiłek), ale nie zawsze trzeba wysoko i daleko. Przekonujemy się wiele razy, że niskie góry, często te zapomniane i z pozoru mało atrakcyjne mają swój urok. I za to je właśnie cenimy.
|
Pas dla paralotniarzy na Kraloveckim Spicaku |
Zejście ze Szpiczaka zajmuje nam jakieś półtorej godziny. W sumie to tylko spacer w dół, ale troszkę kilometrów trzeba pokonać. Do momentu skrzyżowania pod Szpiczakiem idziemy tak jak do tej pory niebieskim szlakiem. I tym kolorem szlaku zmierzamy do samego kamieniołomu porfiru na Szerokiej. Przechodzimy przez jego teren, ale nie idziemy już szlakiem, bo on prowadzi do Kralovca, a my potrzebujemy wrócić na Przełęcz Lubawską. Idziemy szeroką leśna drogą biegnącą równolegle do asfaltu łączącego Kralovec z Lubawką. Jest znacznie przyjemniej, bo spacerujemy lasem. Pokonanie tej ścieżki zajmuje nam jakieś pół godziny (około 2 km), a doprowadza nas ona na rozległą polankę prawie że na samej przełęczy (niedaleko zielonego szlaku, którym rano wchodziliśmy na Szeroką).
16,1 km, 5 godzin i 29 minut oraz 619 metrów w górę - to statystyka dzisiejszej wycieczki.
Piękne widoki na większości trasy, nieco wymagające podejścia i pustki na szlaku - tak można ją podsumować. I oczywiście na pewno trzeba ją polecić! :)
|
W dole Lubawka |
|
Zielony szlak biegnie w dużej części wzdłuż granicy |
|
Żółty szlak. Widok na Spicak. |
|
Szpiczak |
|
Polanka niedaleko Przełęczy Lubawskiej |
piękne zdjęcia, piękne wycieczki
OdpowiedzUsuń