Koziarz mający wysokość 943 m n.p.m. to szczyt w grzbiecie głównym Pasma Radziejowej w Beskidzie Sądeckim. Znajduje się w zachodnim końcu tego pasma, pomiędzy Jaworzynką (936 m) a Suchym Groniem (855 m). Zachodnie stoki Koziarza opadają do Dunajca. We wschodnim kierunku od Koziarza odchodzi niski grzbiet oddzielający dolinę potoku Kąty od doliny Obidzkiego Potoku. Na grzbiecie tym i w dolinach potoków rozłożone są przysiółki Obidzy.
Można na niego dostać się z kilku miejsc, a najszybsze wejście prowadzi z okolic Obidzy. Tam można podjechać niemal pod samą wieżę. Tuż przy żółtym szlaku jest miejsce parkingowe i po zostawieniu samochodu mamy do przejścia tylko 20 minut. Dojazd jednak w to miejsce zimą jest nieosiągalny podczas opadów śniegu. Nie tam się tam „zwykłym” samochodem dojechać. Dziś, kiedy do tego miejsca dotarliśmy, śniegu było po kolana.
Tak więc obieramy inną opcję. A ona to 6 km, 600 metrów w górę i śnieg po kolana praktycznie na całej trasie 😉 Jako miejsce startu wybraliśmy bowiem Tylmanową i zielony szlak prowadzący stąd na Koziarz.
Zatrzymujemy się tuż obok rzeki w przysiółku Masztelarze, niedaleko mostu przerzuconego nad Dunajcem (nie ma tu oficjalnego parkingu, ale jest sporo miejsca i chyba można pozostawić samochód). Pierwszy odcinek przemierzamy asfaltową drogą. Po krótkiej chwili skręcamy w lewo i maszerujemy wzdłuż zabudowań aż do końca asfaltu. Wkraczamy na leśną ścieżkę, a po chwili docieramy do pierwszego na trasie stromego podejścia. Potem teren nieco się wypłaszcza. Po drodze mijamy kilka chatek (z opcją wynajęcia ich na nocleg). Obecnie jednak wszystkie są pozamykane na cztery spusty, bo mam wrażenie, że martwy sezon zagościł tu na dobre.
Po około półtorej godzinie od wyruszenia z Tylmanowej docieramy do przepięknie widokowej polany Kolebisko. Widać stąd Tatry, ale niestety one dziś skryły się za chmurami. Nie ma jednak co narzekać, ponieważ widoczność jest całkiem dobra, a i przebłyski słońca widać na horyzoncie. A na powrocie zobaczymy nawet piękny zachód słońca.
Na polanie chwila przerwy – dzieci atakują huśtawkę. Następnie kontynuujemy wędrówkę zielonym szlakiem w kierunku szczytu Jaworzynka. Maszerujemy lasem, a po około 15 minutach docieramy do skrzyżowania szlaków zielonego z żółtym (tu właśnie latem można dojechać samochodem – są nawet wyznaczone miejsca do parkowania). W tym miejscu skręcamy w lewo. Od wieży widokowej na Koziarzu dzieli nas już niespełna kilometr. Na skrzyżowaniu szlaków znajduje się miejsce postojowe dla samochodów, a także drewniana wiata ze stołem i ławkami.
Idziemy teraz niezwykle widokowym szlakiem. Przed nami widać wieżę, wznoszącą się ponad szczyt. Ostatni fragment podejścia na Koziarz wymaga pokonania bardziej stromego odcinka, ale nie jest on jakiś specjalnie męczący.
Po jakichś 3 godzinach wędrówki (tak wiem, strasznie długo, ale całą drogę przecieraliśmy szlak) pojawiamy się na Koziarzu, gdzie wieje niemiłosiernie. Na szczęście mamy zapowiadane dziś okienko pogodowe. Co prawda nie jest on idealne, ale ważne, że można dostrzec z wieży panoramy.
W 2015 r. w ramach szerszego programu budowy wież widokowych i tras turystycznych w rejonie Koziarza wykonano i oznakowano nowe szlaki turystyki rowerowej i narciarskiej, a na Koziarzu wybudowano nową wieżę widokową. To jedna z czterech wież, jakie powstały w tym rejonie. Takie same mamy na Gorcu, Lubaniu i Magurkach. Wieża na Koziarzu podobnie jak na Gorcu, Magurkach czy Lubaniu jest obudowana, dlatego też nawet osoby z lękiem wysokości mogą poczuć się na niej pewniej.
Z Koziarza wracamy tym samym szlakiem. Mieliśmy w planach zrobienie małej pętelki, ale warunki nas do tego zniechęciły. Jeśli na szlaku było tyle śniegu, to na bocznych ścieżkach zapewne byłoby go jeszcze więcej.
Cała trasa to około 12 km wędrówki. Jest bardzo widokowa, choć nam z racji nie do końca ładnej pogody, nie udało się podziwiać wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz