Lubań to szczyt, na który już wiele razy chcieliśmy wejść, ale wiele razy coś stawało nam na przeszkodzie. Tym razem jednak już nie mogliśmy sobie odmówić wejścia na górę. Pogody co prawda nie zapowiadały się rewelacyjnie, ale jak to w górach bywa pogoda jest nieprzewidywalna i tak też była. A na szczycie nawet mieliśmy swoje okienko pogodowe i wyszło słoneczko.
Na Lubań udajemy się chyba najszybszym szlakiem, bo z Przełęczy Snozka, ale dziś nie o długość szlaku nam chodzi, ale przede wszystkim o to, by przejść przez Górę Wdżar. Niestety, z racji tego, że w zimie góra ta jest stokiem narciarskim, to nie udało nam się na niej zobaczyć tego, co byśmy chcieli. Dlatego też będziemy chcieli tu jeszcze kiedyś wrócić pry okazji.
Wracając do samego Lubania, to można się na niego dostać kilkoma szlakami: czerwonym z Krościenka nad Dunajcem, zielonym z Tylmanowej, niebieskim z Ochotnicy Dolnej, zielonym z Grywałdu, żółtym z Kluszkowców.
Przełęcz Snozka, Snozka Krośnicka znajdująca się na wysokości 653 m n.p.m. to przełęcz w paśmie łączącym Gorce z Pieninami, między Wdżarem (767 m) a wzniesieniem o wysokości 694 m.
Na przełęczy znajduje się dość spory bezpłatny parking, gdzie zostawiamy samochód. Już na parkingu można nacieszyć oczy pięknymi widokami. Za plecami przez dłuższy czas mamy widok na Tatry, z prawe zaś strony widok na Beskidy i Pieniny. Na Przełęczy Snozka znajduje się także słynny i trochę kontrowersyjny pomnik „Organy” W. Hasiora. Pomnik ten zwany jest organami, ponieważ został zaprojektowany tak, aby wydawał dźwięki podczas podmuchów wiatru. Jednak na przekór swojej nazwie, pomnik z niewiadomych przyczyn nigdy nie zagrał. W 2010 roku na rzeźnie zainstalowano pasterskie dzwonki, które dźwięczą przy silniejszych podmuchach.
Według szlakowskazu dojście na szczyt Lubania niebieskim szlakiem trwa około 2h 15 minut i w sumie tyle też zajmuje nam wejście. Tempo naszej wędrówki zwalnia śnieg, w jednym miejscu sypki, w który wpadamy po kolana, w innym miejscu zmrożony, z dziurami po czyichś śladach.
Pierwszy odcinek niebieskiego szlaku prowadzi nas szeroką dojazdową drogą w okolice ośrodka narciarskiego na górze Wdżar. Pokonujemy tu około półtora kilometra i jakieś 100 metrów przewyższenia. Droga jest niezwykle widokowa, a za pierwszym zakrętem ukazuje nam się cel naszej wyprawy, czyli wieża widokowa na Lubaniu.
Kolejny odcinek wędrówki był malowniczy i niewymagający. Szliśmy szeroką drogą, idąc u podnóża góry Wdżar. Za naszymi plecami było widać Tatry, a przed nami była widoczna wieża na Lubaniu, czyli cel naszej wędrówki. Przed samym wejściem do lasu zatrzymujemy się i podziwiamy Tatry wyłaniające się znad góry Wdżar.
Po wejściu dla lasu widoki się kończą, a szlak zaczyna piąć się dość mocni w górę, z małymi chwilami na odpoczynek, tam gdzie ścieżka robi się płaska. Za bacówką czekało na nas dość strome podejście, na szczęście jedyne takie na całej trasie. Podejście skończyło się w miejscu, gdzie szlak niebieski krzyżuje się ze szlakiem żółtym, skąd już tylko chwilka drogi do studenckiej bazy namiotowej na Lubaniu. Działa ona od lat 60. XX w. studencka baza namiotowa. Czynna jest w miesiącach wakacyjnych. Nocować można we własnym namiocie lub w kilkunastu namiotach bazowych[4]. Są namioty-stołówki, zadaszona wiata, wodę czerpie się ze źródełka położonego na południowych stokach (przy szlaku turystycznym na przełęcz Snozka).
Z bazy namiotowej do wieży mamy kawałeczek drogi. Lubań ma dwa wierzchołki, według mapy Geoportalu obydwa tej samej wysokości – 1211 m. Wierzchołek wschodni (Średni Groń) jest zarośnięty lasem i pozbawiony widoków, wierzchołek zachodni słynie z rozległych panoram. Pomiędzy dwoma wierzchołkami Lubania rozpościera się polana Wierch Lubania, dogodny punkt widokowy na Tatry, Pieniny i Beskidy.
Według wierzeń ludowych Lubań jest miejscem przeklętym. I jednocześnie magicznym. Miejscowi czarownicy toczyli na szczycie spory między sobą. Pewnego razu, po rzuceniu przez jednego z nich przekleństwa, zaginęło całe stado owiec wraz z juhasami. Raz w roku, w dniu świętego Jakuba – 25go Lipca dochodzą spod ziemi okrzyki juhasów oraz brzęczą dzwoneczki owiec.
Na szczycie Lubania znajduje się wieża widokowa postawiona tutaj latem 2015, dwa krzyże, studencka baza namiotowa, oraz fundamenty starego schroniska. W zasadzie istniały tutaj dwa schroniska, pierwsze podczas wojny było schronieniem dla partyzantów i zostało spalone przez Niemców we wrześniu 1944 roku. Drugie, powstałe w roku 1974 spłonęło od uderzenia pioruna.
Wieża znajdująca się na Lubaniu jest taka sama jak ta, którą postawiono na Koziarzu, Gorcu, Magurkach. Podobno ostatnio postawiono też na Modyni. Pozwala ona na dalekie obserwacje. Urokliwie prezentują się tu zwłaszcza Tatry. Na wieży dziś nie spędzamy wiele czasu, ponieważ wiatr jest dość mocno chłodzący. Zatrzymujemy się nieco niżej na polance, a potem także w wiacie na studenckiej bazie namiotowej.
Z Lubania wracamy tym samym szlakiem, którym weszliśmy. Zmrożony rano szlak, też już płynie, a my w śniegu zapadamy się coraz bardziej.
Nasza dzisiejsza wycieczka zajęła nam około 4,5 godziny. W tym czasie pokonaliśmy około 12 km i prawie 600 metrów przewyższenia.
Przepiękne zdjęcia. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń