Wejście do Jaskini Raptawickiej |
Jaskinie… nie przepadamy za nimi, choć w kilku byliśmy. Dotychczas były to głównie takie oświetlone, choć i zdarzyły się i też takie, które wymagały użycia własnego oświetlenia. Dziś postanawiamy udać się do dwóch jaskiń: Raptawickiej i Mylnej. Mieliśmy je w planach od kilku lat i jakoś nigdy nie udało się tu dotrzeć, choć wiele razy byliśmy bardzo blisko, bo one przecież znajdują się niedaleko szlaku biegnącego Doliną Kościeliską.
Wczesnym popołudniem przybywamy do Kir, gdzie zaczyna się szlak prowadzący do Doliny Kościeliskiej. Już w rejonie doliny pojawia się pełno panów naganiaczy, zachęcających do pozostawienia u nich auta. Mijamy ich i jedziemy jakieś 100 metrów dalej – tam można zaparkować 10 zł taniej.
Okno Pawlikowskiego |
Po kupieniu biletów do TPN ruszamy przed siebie. Do skrętu do jaskiń mamy do pokonania około 4,5 km drogi i jakieś 250 metrów w górę. Idziemy dość szybkim krokiem, więc przejście tego odcinka zajęło nam nieco ponad godzinkę. Po drodze mijamy kilka odgałęzień szlaku. Szczególnie interesujące dla nas jest, które prowadzi na Czerwone Wierchy tym szlakiem schodziliśmy wczoraj i mieliśmy wrażenie, że się nigdy nie skończy). Kawałeczek dalej odbija w prawo szlak niebieski na Halę Stoły i czarny do Jaskini Mroźnej, która aktualnie jest w remoncie. My idziemy cały czas przed siebie. Jakieś 200 metrów za Halą Pisaną zaczynają się czerwone i czarne szlakowskazy prowadzące nas do celu. Dojście z dna doliny do Jaskini Raptawickiej zajmuje około 15 minut. Na początku trzeba pokonać niespecjalnie trudną, kilkumetrową sekwencję łańcuchów i następnie dość strome podejście. Po 10 minutach wspólnej wspinaczki, czerwone szlakówki rozdzielają się z czarnymi. Te pierwsze prowadzą prosto do Jaskini Mylnej, natomiast czarne odbijają w prawo i po kilku minutach docierają bezpośrednio pod ścianę Raptawickiej Turni.
Tutaj czeka nas nieco wspinaczki. Wspinaczka – to słowo użyte troszkę na wymiar, ale trzeba tu pokonać kilka łańcuchów niemal pionową ścianą. One nie powinny stanowić większego problemu. Uciążliwe bardziej jest to, że szlak jest dwukierunkowy i ciężko się minąć. Kiedy już dotrzemy do wlotu do jaskini czeka na zejście po pionowej kilkumetrowej drabince. Jej pokonanie doprowadza nas
Jaskinia Raptawicka znajduje się 180 metrów nad dnem Doliny Kościeliskiej i można zwiedzać ją samodzielnie bez przewodnika. Wraz z Jaskinią Mylną oraz Jaskinią Obłazkową, jest częścią systemu nazwanego Jaskinie Pawlikowskiego. Ma ona głębokość 15 metrów i długość 150 metrów.
Główna sala Jaskini Raptawickiej leży na skrzyżowaniu kilku pęknięć tektonicznych i powstała najprawdopodobniej w wyniku zapadnięcia komór leżących poniżej. W jaskini odnaleziono otoczaki, co świadczy, że niegdyś przepływał przez nią podziemny potok.
Jaskinia Raptawicka jest udostępniona turystycznie. Można ją zwiedzać samodzielnie, ale należy mieć ze sobą własne źródło światła. Zimą wejście do niej jest oblodzone, dlatego należy zachować ostrożność.
Z Sali Wstępnej można iść w lewo, w prawo lub prosto. Po lewej stronie znajduje się korytarz o długości 20 m, po prawej – nieco ciekawszy i dłuższy – trzydziestometrowy korytarz, natomiast na wprost przechodzimy do dalszej części jaskini, z której również odchodzą korytarze.
Dalej na wprost znajduje się rozkuty przez Stefana Zwolińskiego w 1925 roku przełaz, po jego pokonaniu wychodzimy do większego korytarza, na którego końcu, na ścianie, znajduje się mała kapliczka.
Zwiedzanie Jaskini Raptawickiej zajmuje około 15 minut. Z jaskini wydostajemy się tę samą drabinką, którą weszliśmy. Pokonanie łańcuchów zajmuje nam chwilkę czasu, gdyż tworzą się tu zatory.
Po ich przejściu kierujemy się w stronę Jaskini Mylnej, do której doprowadza czerwony szlak. Za tym samym kolorem będziemy podążać również we wnętrzu jaskini. W planach nie mieliśmy przejścia przez Jaskinię Mylną. Naszym celem było dotarcie do Okien Pawlikowskiego, ale kiedy się już przy nim znaleźliśmy podążyliśmy za jedną rodzinką (gdyby nie ona pewnie nie mielibyśmy motywacji, by na czworaka pokonywać niskie i wąskie korytarze).
W Jaskini Raptawickiej |
Jaskinia Mylna to jedna z ciekawszych jaskiń tatrzańskich, którą można zwiedzać bez przewodnika. Jej łączna długość korytarzy ma 1500 m, ale dla turystów udostępniono trasę o długości 300 metrów. Zanim do niej wejdziemy docieramy do wspomnianych Okien Pawlikowskiego. Stanowią je duże otwory w skale, z których roztacza się piękny widok na Dolinę Kościeliską oraz Tatry Zachodnie: Bystrą i Błyszcz. Po wyjrzeniu na świat przez okna możemy zawrócić, po wejściu do dalszej części jaskini już nie ma odwrotu, ponieważ szlak jest jednokierunkowy. My zdecydowaliśmy się na jej przemierzenie. Jeśli też podejmiecie się takiego wyzwania, musicie się liczyć z tym, że wyjdziecie stąd mokrzy i brudni. Kiedy my przemierzaliśmy jaskinię, to przez pół dnia padało, a w środku w wielu miejscach wody było po kostki (na szczęście nasze buty jakoś to przetrwały). Warto też zaopatrzyć się w kask, bo w wielu miejscach w jaskini jest bardzo nisko, a ponad połowę drogi trzeba pokonać na kucaka lub czworaka. My kasków nie mieliśmy, więc musieliśmy bardzo uważać. Na pewno przyda tu się mocna czołówka. Słaba latarka czy też latarka w telefonie na pewno nie dadzą rady. W środku jaskini poza wąskimi korytarzami, wodą, błotem napotkacie także na łańcuchy (ot, taka mała atrakcja). Nie warto brać dużego plecaka, bo się z nim można po prostu nie zmieścić w wąskich korytarzach. Ja swój musiałam kilka razy zdejmować.
Jaskinia została po raz pierwszy zbadana i opisana dopiero w roku 1885. Dokonał tego Jan Gwalbert Pawlikowski. To on nadał nazwę jaskini, jak również niektórym jej korytarzom, m. in. Biała Ulica, Wielka Izba i Chóry. Pół wieku później bracia Zwolińscy odkryli kolejne plątaniny ścieżek. Natomiast na przełomie lat 1948/49, podczas prac prowadzonych przez Towarzystwo Tatrzańskie, mających na celu udostępnienie jaskini turystom, przekopano jej północne wejście.
Przejście Jaskinią Mylną zajmuje około 20 minut i choć człowiek sporo się nagimnastykuje i wyjdzie ubrudzony po samą szyję, to na pewno jest to spora atrakcja. Po jej przejściu trzeba dość stromą ścieżką zejść do Doliny Kościeliskiej, a dokładnie na Halę Pisaną. Teraz czeka nas już tylko powrót dość mocno zatłoczonym szlakiem. Przejście obu jaskiń wraz z dotarciem do nich to łączni ponad 10 km i jakieś 500 metrów przewyższenia. Patrząc na to, jakie przewyższenia pokonuje się w Tatrach, to naprawdę nie jest męcząca wycieczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz