Harrachovy kameny |
Po wczorajszym „bezwidokowym” spacerze po Górach Izerskich dziś nadszedł czas na pięknie widoki i zimę w najlepszym z możliwych wydań. Karkonosze na takie warunki nadają się idealnie. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy na Harrachovy kameny. Ze Szklarskiej Poręby podjeżdżamy do Rokytnic. Kiedyś tu już byliśmy i szliśmy również na Harrachove kameny, a potem dalej. Dziś również startujemy z tego miejsca, ale innym szlakiem. Według mnie lepszym. Wtedy był to szlak niebieski, prowadzący obok wodospadu Hutsky potok. Teraz idziemy szlakiem czerwonym, położonym jakieś 2 km dalej na końcu Rokytnic. Oba szlaki są mniej więcej podobnej długości, choć niebieski wymaga pokonania większego przewyższenia. Tuż przy czerwonym szlaku znajduje się niewielki parking. Z niego kierujemy się w stronę obranego przez nas celu.
Najpierw mijamy znajdującą się tuż przy szklaku boudę. A potem mijając kilka kolejnych, położonych na widokowej polanie wchodzimy w las. Pomimo tego, że wczoraj dość mocno padał śnieg, to szlak jest przetarty i ubity. Idzie się nim bardzo dobrze. Mam wrażenie, że po czeskiej stronie śniegu napadało mniej niż po polskiej.
Dvoracky |
Docieramy do sedla pod Dvorackami, gdzie dołącza do nas szlak żółty, a chwilę potem niebieski, którym wejście przez chwilę rozważaliśmy. Teraz pokonujemy dość stromy i widokowy odcinek, który doprowadza nas bezpośrednio do schroniska Dvoracky.
Dvoračky to schronisko w zachodniej części czeskich Karkonoszy na wysokości 1140 m n.p.m. na południowym stoku Lysej Hory. Obok schroniska przechodzi jedna z najstarszych dróg karkonoskich, zwana Czeską, znana już w X w. Obok też znajduje się hotel Stumpovka.
Dotychczas Dvoracky kojarzyły nam się z cichym i spokojnym miejscem. Pamiętam, jak byliśmy tu we wrześniu tamtego roku. Zastaliśmy puste schronisko i spędziliśmy miło czas na huśtawkach znajdujących się przed schroniskiem. W pamięci został mi sielski obrazek tego miejsca. I do takiego dziś też chciałam zawitać. Niestety, dziś jest inaczej. Zimą to raj dla narciarzy i jest tu ich bardzo dużo. Wciskamy się do zapchanego schroniska, gdzie udaje nam się znaleźć pusty stolik spędzamy tu jakieś pół godziny. Tłumy jednak nie są tym, co w górach lubimy. Na szczęście za chwilę będzie cicho i spokojnie. Ale też stromo pod górę, momentami zimno i wietrznie.
Czerwony szlak z Dvoracek |
Z Dvoracek kierujemy się czerwonym szlakiem w stronę rozdroża położonego niedaleko Harrachovy kameny. Czeka nas jakieś 300 metrów podejścia. Jest to podejście niezwykle piękne, pomijając fakt, że idzie się niewygodnie, bo śnieg się osuwa pod nogami, a my idziemy zboczem stoku. Szlak jest bardzo widokowy. Urzekł nas latem, ale zimą jest jeszcze piękniej, bo widoki są rozleglejsze. Jesteśmy poza tym jakiś metr wyżej, bo tyle jeszcze śniegu tu leży. Efektu wow dodaje fakt, że nieco pod nami kłębią się chmury, tworząc niesamowite widowisko. Nie wiem, czy już wspominałam, ale zimę w górach uwielbiamy ta samo jak lato. Zimą góry kochamy za piękne widoki, przejrzyste powietrze, kontrast między bielą śniegu a błękitem nieba, możliwość zjazdów z góry na jabłuszkach i to, że temperatura jest taka, że zazwyczaj nie marzniemy ani też nie narzekamy na upał. Trzeba nosić raki, termos z herbatą i dodatkowe ubrania na wszelki wypadek. Ale to chyba lepsze niż około 4 litry wody, która znika bardzo szybko. A latem? Latem uwielbiamy siedzieć na kamieniach i podziwiać widoki, szukać cienia i strumyka w upalny dzień, włóczyć się do zmroku.
Widok z Harrachovych kameny, po prawej Kotel |
Szlak czerwony doprowadza nas do rozdroża Ruzenciny zahradky, gdzie odbija w prawo zielony szlak prowadzący na Harrachovy kameny. Nie jest do nich daleko ani wysoko, bo jakieś 600 metrów i około 50 metrów przewyższenia. Niby nic, ale w śniegu, w którym człowiek zapada się po kolana czas ten znacznie się wydłuża. Kto choć raz torował szlak lub szedł w śniegu po kolana, wie, o czym piszę.
Nasz szlak czerwony i zielony trawersuje zobaczą Kotela, który latem jest niedostępny. Zimą z kolei jest rajem dla skiturowców. Prowadzi tędy też zaznaczona na mapie ścieżka, więc warto się pokusić, by może ów szczyt zimą zdobyć. My jeszcze tego nie czyniliśmy, ale zawsze o tym myślimy. I zawsze na myśleniu i braku czasu się kończy.
Harrachovy kameny to szczyt o wysokości 1421 m n.p.m. Na jego zboczach znajdują się schrony z czasów II wojny światowej. Na południowym-zachodzie wznosi się Kotel, na południowym-wschodzie Krkonoš. Na północy rozciąga się szerokie spłaszczenie - Labská louka. Od południa podcięty jest stromymi ścianami karu Kotelní jámy. Na wierzchołku występują niewielkie skałki.
Uwielbiam ten widok |
Lubimy posiedzieć na znajdujących się tu skałach i podziwiać widoki. Okolice tych skałek to chyba jeden z naszych najbardziej ulubionych punktów widokowych w Karkonoszach. Zresztą tę cześć Karkonoszy chyba najbardziej lubimy i chętnie odwiedzamy. Pierwszy raz trafiliśmy tu, kiedy zaczęliśmy kompletować szczyty do odznaki Sudecki Włóczykij i wtedy już wiedzieliśmy, że będziemy tu często wracać
Z Harrachovych kamieni wracamy tym samym szlakiem. Początkowe plany były inne, ale warunki pogodowe i dość późna pora powodują, że dalej nie zdążymy pójść.
Trasa liczy około 14 km, a przewyższenie to 700 metrów. Niby nie dużo, ale przy świeżym, zapadającym się pod nogami śniegu czas marszu zdecydowanie się wydłuża i na pewno trzeba na niego przeznaczyć nieco więcej czasu. Nam wycieczka zajęła około 6 godzin, ale latem spokojnie można tę trasę pokonać w około 4,5 godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz