Malinowska Skała |
W sobotni poranek pojawiamy się na Przełęczy Salmopolskiej, zwanej też Białym Krzyżem. Jest tu jeszcze prawie pusto. Wita nas przeraźliwy wiatr, powodujący, że ubieramy wszystko co mamy. Temperatura odczuwalna jest bardzo niska, choć zapowiadali około 20 stopni. Mam nadzieję, że szybko się rozgrzejemy. Ruszamy czerwonym szlakiem w stronę Malinowa, niepozornego szczytu pozbawionego widoków. Na brak widoków jednak narzekać nie możemy, gdyż dziś zachwyt nimi nie będzie miał końca. Pierwszy odcinek szlaku jest dość stromy, ale dzięki temu szybko pojawiają się znajome nam beskidzkie widoki na nasze ulubione i wielokrotnie przez nas schodzone szczyty. Z lewej strony widzimy Malinowską Skałę i Skrzyczne. Z prawej rysuje się panorama Beskidu Śląsko-Morawskiego z widoczną na czele Łysą Horą.
Gdzieś w okolicach podejścia na Małe Skrzyczne |
Z Malinowa docieramy na Przełęcz Malinowską, gdzie znajduje się rozdroże szlaków. Szlak czerwony prowadzi na Malinowską Skałę, niebieski w stronę Zielonego Kopca i Baraniej Góry. Decydujemy się od razu wejść na Malinowską Skałę. Z tego miejsca do szczytu jest około 15 minut przyjemnego i bardzo widokowego podejścia.
Skrzyczne po raz trzeci |
Obecnie skała jest w pełni otwartym punktem widokowym, o zakresie panoramy bliskim 360°, co jest następstwem obumierania lasów w tym rejonie Beskidów, w szczególności w obrębie Skrzycznego, Hali Skrzyczeńskiej, Małego Skrzycznego i rejonów na szlaku zielonym w kierunku Baraniej Góry. Na Malinowskiej Skale zatrzymujemy się na dłuższą chwilę. Jest pięknie, choć wietrznie, ale tak naprawdę pięknie będzie teraz przez bardzo, bardzo długo, w zasadzie do samego Skrzycznego, a nawet jeszcze długo na zejściu z niego. Czeka nas teraz około 4-km odcinek zielonym szlakiem, podczas którego przechodzimy przez Kopę Skrzyczeńską(1189 m) oraz Małe Skrzyczne (1257 m). Widoki nadal w każdym kierunku są super. Z całkowicie zalesionych niegdyś grzbietów, rozciągają się teraz niezwykle rozległe panoramy na otaczające, beskidzkie pasma. Pięknie dziś prezentują się lekko ośnieżone Tatry oraz Fatra. Widoki piękne, jedynie wiatr nie pozwala żyć.
Pięknie tu :) |
Dziś na Skrzycznym ludzi pełno. Ciężko znaleźć wolne miejsce, aby usiąść, nie mówiąc o mega kolejce do bufetu. Rezygnujemy z kawy i obiecanych frytek.
Ze Skrzycznego chcemy zejść w stronę Szczyrku, a dokładnie szlakiem prowadzącym z Małego Skrzycznego w stronę Walczakuli. Niestety, możemy się odnaleźć na naszej mapie.cz, a szlak zaznaczony w terenie nie pokrywa się z tym na mapie. W sumie nie znamy stanu ścieżek pod wyciągiem i nie wiemy, czy ryzykować zejście, zwłaszcza, że gdybyśmy przypadkowo znaleźli się w Szczyrku, to mielibyśmy spory kawałek do Białego Krzyża. Decydujemy się więc wracać prawie taką samą drogą. Przemawia tu Michaśkowy argument, że będziemy mieli cały czas widoki na Tatry. W sumie ma chłopak rację. Będziemy szli cały czas grzbietem. Poza tym znów wejdziemy na Malinowską Skałę. Przy czym na niej pójdziemy szlakiem prowadzącym w stronę Zielonego Kopca, który prawie zdobędziemy.
Szlak na Zielony Kopiec |
Idziemy za to do Malinowskiej Jaskini, która ku naszemu wielkiemu zdziwieniu jest udostępniona do zwiedzania. Widząc oznaczenie na mapie jaskini myśleliśmy, że będzie to tylko jakiś otwór, do którego i tak nie da się tak po prostu wejść. A tu taka miła niespodzianka. Zejście do jaskini było w przeszłości dość trudne, raczej dla zaawansowanych turystów. Na pierwszą półkę skalną prowadziła metalowa drabinka oparta o skałę (nie przymocowana). Dalsze wymagało użycia sprzętu alpinistycznego. 8 czerwca 2019 jaskinia została oficjalnie udostępniona do publicznego zwiedzania po zamontowaniu bezpiecznego systemu zejścia. Zakładamy więc czołówki i schodzimy po metalowych drabinkach. Jest ślisko, błotniście, więc wychodzimy w zasadzie brudni od stóp do głów. Ale nie żałujemy. Rzadko kiedy mamy możliwość wejścia w głąb jaskini. Ta forma turystyki jest nam raczej obca.
Z jaskini kierujemy się już w stronę Przełęczy Salmpolskiej. Nie jest już daleko, bo jakieś 20-30 minut. Po drodze zachwycamy się pięknie zażółconymi liśćmi. Jesteśmy niżej, więc już tak nie wieje. Poza tym mamy wrażenie, że nieco się ociepliło.
Zrobiliśmy dziś 23 km w 8 godzin ( w tym jedna godzina spędzona w schronisku na Skrzycznym). Beskidzka jesień zachwyciła nas maksymalnie, jak tylko się da, a widoki czasem nie pozwalały się ruszyć z miejsca czy też wypuścić aparatu z dłoni.
Malinów |
Skrzyczne |
Jaskinia Malinowska |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz