sobota, 23 marca 2019

Horni Misecki - Vrbatova bouda - Harrachovy kameny - U Ctyr panu - Vrbatova bouda - Medvedin - Horni Misecky - 23 marca 2019

Medvedin
Karkonosze zimą wolimy zdecydowanie bardziej niż latem, dlatego o tej porze roku odwiedzamy je bardzo często. Latem raczej jeździmy w góry położone dalej.
Mniej więcej rok temu byliśmy na Medvedinie, ale trafiliśmy na fatalną pogodę, więc w zasadzie była to wycieczka typowo o charakterze sportowym, wymagająca dodatkowo skrócenia wycieczki. Dziś natomiast prognoza pogody była bardzo optymistyczna, dlatego stwierdziliśmy, że wycieczkę powtórzymy, to znaczy przejdziemy tę samą trasą, którą planowaliśmy rok temu. Prawie się uda, piszę prawie, ponieważ pobyt upłynie pod znakiem wylewania wody z butów. Chyba jeszcze nigdy tak nam buty nie przemokły jak dziś. Mokry śnieg, w którym człowiek zapadał się po kostki nie oszczędził nikogo z nas. Dziś chyba pomogłyby tylko kalosze, bo wodoodporne i zaimpregnowane buty nie dały rady.
Zazwyczaj, kiedy szliśmy na Medvedin czy do Vrbatovej boudy startowaliśmy ze Spindlerovego Mlyna, idąc dość stromą drogą do Horni Misecek. Samo podejście, zwłaszcza w ciepłe dni potrafiło nieźle zmęczyć. Dlatego też któregoś dnia podjechaliśmy do Horni Misecek i stamtąd szliśmy w wyższe partie Karkonoszy. Wtedy się przekonaliśmy, że pomysł ruszania z tej miejscowości w stronę Vrbatovej boudy jest rewelacyjny, bo oszczędza czasu i sił.

Vrbatova bouda
W Horni Miseckach parkingi są, bodajże 3 ogromne. W lecie praktycznie puste. Zimą z zaparkowaniem jest mega kłopot. Dziś przed godziną 9 wszystkie miejsca były już zajęte, więc idąc za tłumem parkujemy wzdłuż drogi. Nie ma się co dziwić, że jest tu tłumnie, to przecież ogromne centrum narciarskie. Z Horni Misecek najszybciej można dojść na Medvedin, ale ten szczyt zostawiamy sobie na koniec wycieczki. Wiemy, że gdy dzieci się tam zatrzymają, to trudno będzie ruszyć dalej. Co prawda plac zabaw jest pod śniegiem, ale literki tworzące napis odkryte. Nie wiem, co one mają w sobie, ale zawsze wzbudzają zachwyt i każdy się na nie wspina.
Z Horni Misecek kierujemy się w stronę Vrbatovej boudy. Można do niej dojść drogą asfaltową, która co prawda teraz jest przykryta śniegiem i stanowi głównie trasy dla biegówek. Jej wybór jako dojścia do schroniska zimą jest dobrym wyborem. Latem wolimy szlak biegnący prawie równolegle do asfaltu, ale skracający zakręty. Poza tym latem asfaltem jeżdżą autobusy, które dowożą turystów do Vrbatovej boudy. Odległość z miejsca startu do schroniska wynosi około 5-6 km i na pierwszym podejściu może wydać się męcząca, ponieważ idzie się lasem. Szybko jednak roztaczają się piękne widoki. Poza tym trzeba uważać, bo jesteśmy zdominowani tu przez narciarzy. Niewielu pieszych zdecydowało się na taką wycieczkę. Pomimo idealnej pogody i dość mocnego słońca, czuć zimno, zwłaszcza że wieje wiatr, który daje się odczuć szczególnie pod Vrbatovą boudą. Na podejściu do niej mamy widoki z lewej strony na położone poniżej Horni Misecky. Przed nami z kolei Harrachove kameny i Kotel.

Harrachovy kameny
Vrbatova bouda to schronisko położone na wysokości w bardzo atrakcyjnym miejscu na grani Karkonoszy na wysokości 1400 metrów n.p.m. na górze Zlaté návrší. Nazwa schroniska upamiętnia Václava Vrbatę z miejscowości Mříčná, który razem ze swoim przyjacielem, Bohumilem Hančem z Hrabačova zmarł podczas międzynarodowych zawodów w biegach narciarskich. W schronisku zatrzymujemy się na jakieś pół godziny. A następnie kierujemy się w stronę Harrachovych kamieni. Wcześniej jednak zatrzymujemy się na dłuższą chwilę przed schroniskiem. Pomimo tego, że już połowa marca to śniegu jest ogrom – miejscami jeszcze jakieś 2 metry. Zasypane szlakowskazy są dobrym miernikiem ilości śniegu. Dzieci zachwycone, bo mogą siedzieć na dachy budynku. My z kolei podziwiamy widoki, zwłaszcza znajdującą się w oddali Śnieżkę.
Odcinek z Vrabtovej boudy i dalej to jeden z naszych ulubionych szlaków. Zazwyczaj jest tu cisza i spokój, a widok z Harrachovych kamieni należy do jednego z naszych ulubionych. Widać stąd praktycznie całe Karkonosze ze Śnieżką i Śnieżnymi Kotłami na czele. Dziś w zachwyt wprawiają nas nawisy śnieżne znajdujące się na zboczu Kotela.
Dojście z Vrabatovej boudy do Harrachovych kamieni zajmuje nam jakieś 20, może 30 minut. W zasadzie to grzęźniemy w topiącym się śniegu. Pomimo tego, że przeszliśmy niewiele, to skarpetki są do wykręcania.

Ze Śnieżką w tle
Harrachovy kameny to szczyt o wysokości 1421 m n.p.m. Na jego zboczach znajdują się schrony z czasów II wojny światowej. Lubimy posiedzieć na znajdujących się tu skałach i podziwiać widoki. Ze skał droga prowadzi dalej w stronę rozdroża pod Kotelem. Byliśmy tu już kilka razy, ostatnio chyba wtedy, gdy szliśmy z Dvoracków. Dziś kierujemy się w stronę rozdroża u Ctyr Panu. Przed nami widok na Śnieżne Kotły, z lewej strony na Szrenicę, Góry Izerskie oraz znajdujący się w oddali Jested. Ta część Karkonoszy bardzo nam się podoba. Jest bardzo widokowa. A poza tym panuje tu spokój, jakiego rzadko można doświadczyć w innych częściach tych gór. Dziś plan był taki, by pójść jeszcze na Śnieżne Kotły, ale woda w butach i zapadanie się w śniegu po kostki skutecznie zniechęciły nas do dalszej wędrówki. Wyjątkowo źle się dziś szło. Na rozdrożu U Ctyr panu podjęliśmy decyzję, że wracamy, bo ciężko iść dalej. Na szczęście do Vrbatovej boudy niedaleko, więc może tam uda nam się choć troszkę podsuszyć buty. Zmieniam Michałowi skarpetki i suche wkładam w woreczki, a te w mokre buty. Zawsze to jakaś ulga i cieplej J Teraz możemy iść na Medvedin. Wiatr ustaje, robi się bardzo ciepło i przyjemnie. Nie czuć w butach choć przez chwilę wody, więc można ruszać. Idziemy najpierw szeroką drogą (czerwony szlak) prowadzącą wzdłuż zbocza szczytu Zlate navrasi, a potem skręcamy w lewo na szlak prowadzący bezpośrednio na Medvedin. Mijamy po drodze Smidovą vyhlidkę, z której roztaczają się piękne panoramy.
Widać Śnieżkę, Wielki Szyszak, Kozie Grzbiety, Dolinę Łaby.

Smidova vyhlidka
Nazwa punktu widokowego, który znajduje się nad zboczem Strma stráň, pochodzi od nadleśniczego Ludvíka Šmída, który był zatrudniony w posiadłościach rodziny Harrachów Z Vrbatovej boudy na Medvedin jest kilka kilometrów, ale pokonujemy je dość szybko. Chyba zawsze myśl o tym, że szczyt jest ciekawy gna nas tak bardzo przed siebie. Latem trasa jest uprzyjemniona tym, że jej część pokonuje się po kładkach.  Medvedin jest to jedno ze wzniesień grzbietu Karkonosza w zachodniej części Czeskiego Grzbietu. Ma wysokość 1235 m n.p.m. W sezonie zwłaszcz zimowym na szczycie są tłumy od samego rana. Spindlerovy Mlyn to jeden z popularniejszych i głównych w tym rejonie ośrodków narciarskicgo.  A na Medvedinie na wszystkim znanych literkach spędzamy mnóstwo czasu. Wygrzewamy się w słońcu na jednej z liter. Niestety, czas nas nagli, robi się późno, a trzeba jeszcze zejść na dół oraz wrócić do domu. Powrót do Horni Misecek jest szybki. Ostatni odcinek pokonujemy wzdłuż stoku narciarskiego.
Może dziś wiele kilometrów nie zrobiliśmy (około 20), ale wycieczka na pewno udana. Piękna pogoda pozwoliła na dalekie obserwacje i szaleństwa na śniegu.








Kotel za nami





Vrbatova bouda










Labska bouda








Kotel











Łabski Szczyt i Śnieżne Kotły















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz