piątek, 4 sierpnia 2017

Dolina Strążyska - Siklawica - Sarnia Skała - Dolina Białego - Ścieżka pod Reglami - 4 sierpnia 2017


 Po wczesnej pobudce, drodze do Zakopanego i doskwierającym upale oraz braku czasu i chyba sił dziś wycieczka nie będzie za długa i raczej mało ambitna (14 km, 650 metrów przewyższenia i leniwe tempo - 4,5 godziny) Tak naprawdę to będzie ona powtórką wycieczki bodajże sprzed 2 lat. Na rozgrzewkę w sam raz :)
Starujemy z Doliny za Bramką. W planach mamy dojście do Polany Strążyskiej i Siklawicy, a następnie wejście na Sarnią Skałę i powrót Doliną Białego do Zakopanego, a stamtąd Ścieżką pod Reglami ponownie do Doliny Strążyskiej i Doliny za Bramką. Te ostatnią kiedyś przy złej pogodzie miałam okazję odwiedzić. Jej niecałe 2 km długości i powierzchnia 100 hektarów są idealne na krótki spacer.  Droga całkiem przyjemna pnie się delikatnie pod górkę wzdłuż potoku zza Bramki. Co kilkaset metrów widać małą kaskadę, która na końcu dolinki przechodzi w niewielki wodospad.
Teraz jednak idziemy Ścieżką pod Reglami i nią w jakieś 20 minut docieramy do Doliny Strążyskiej, a w zasadzie do kas, gdzie witają nas tłumy. Takich jeszcze chyba w Tatrach nie widziałam. Wspominając pobyt sprzed tygodnia w słowackich Tatrach jestem nieco zniesmaczona. Mam nadzieję, że to tylko dziś takie tłumy i w tym miejscu. Jak się okaże potem przy Siklawicy i na trasie do niej będzie już tragicznie. Na szczęście kolejne dni będą już pod tym względem bardzo przyjemne.


Spacer Doliną Strążyską to 3 km w tłumach i upale. Czar zachwytu nad szumiącą wodą i spokojem nieco pryska. Ale z drugiej strony nie ma się co dziwić - każdy chce pospacerować. Po jakiś mniej więcej 45 minutach docieramy na Polanę Strążyską.ładna, spora polanka, ze znajdującą się na niej Herbaciarnią Parzenica. Dziś trudno tu o skrawek ławki, a już tym bardziej zacienionego miejsca. Na szczęście w budynku jest wolna ławka, stolik i kilka stopni mniej niż na zewnątrz. Korzystamy więc z tego dobrodziejstwa.
Z polany do Siklawicy jest około 10 minut i dziś iść szybciej się nie da, bo nie sposób się minąć. Trzeba czekać aż zwolni się kamień, na którym można stanąć.
Wracamy na Polanę i wchodzimy na czarny szlak prowadzący na Sarnią Skałę. Zgodnie ze znakami powinniśmy być na niej w 45 minut, ale zajmuje nam to nieco dłużej czasu, choć nasze tempo i tak jest szybkie, bo wymijamy wszystkich przed nami. Utrapieniem tego dnia jest żar lejący się z nieba. O ile jeszcze teraz idziemy lasem, po kamiennych schodkach pnąc się mocno w górę, o tyle od Czerwonej Przełęczy (1300 m n.p.) idziemy już w pełnym słońcu. Co prawda pogoda, jeśli chodzi o niebo nie jest dziś rewelacyjna. Czarne chmury straszą swoim wyglądem, a nawet przez chwilę spada z nich kilka kropel deszczu. Byle tylko nie złapała nas burza, bo po ubiegłorocznych codziennych tego typu zjawiskach, w tym roku nie chciałabym ich doświadczyć. Z Przełęczy wejście na Sarnią Skałę zajmuje około 10 minut i jest niezwykle przyjemnie, początkowy odcinek pokonuje się między kosodrzewiną, potem na otwartej przestrzeni, a następnie trzeba się wdrapać po kilku skałkach. Sarnia Skała (1377 m n.p.m.) to bowiem długa na około 300 metrów grań skalna. To, co przyciąga tu turystów to niesamowity widok na Giewont, który jest na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony można natomiast podziwiać Zakopane. Pomimo tego, że nie jesteśmy na jakiejś imponującej wysokości, to jest tu tak pięknie, że człowiek nie ma ochoty schodzić na dół. W sumie szybko nie musimy schodzić, bo godzina nie jest późna, a do przejścia zostało już mało.


 Tak, jak zaplanowaliśmy po dojściu na Przełęcz kierujemy się do Doliny Białego. To dolina położona między grzbietami Sarniej Skały i Krokwi, ma długość 2,5 km. Idziemy żółtym szlakiem, który idąc zboczami Igły dość ostro opada w dół. To powoduje, że Biały Potok płynie dość wartko. Zejście to jakieś 60 minut dość szybkiego spacerku. U wylotu doliny znajduje się najniżej położone stanowisko kosodrzewiny. Poza tym z racji bliskości masywnego Giewontu jest tu nieco bardziej surowy klimat.
Idąc Doliną, a następnie Ścieżką pod reglami docieramy do skoczni, nie schodzimy jednak na dół, lecz decydujemy się na powrót do Doliny za Bramką - to już tylko przyjemny spacerek wśród leśnego chłodu.

 

 
 



 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz