Zdjęcia Pecki, czyli placu zabaw położonego w czeskich Karkonoszach wyświetliły mi się przy okazji przeglądania czeskiej mapy turystycznej. Mega super plac zabaw znajduje się w miejscu zwanym Portasky. Byłam tu zimą, ale placu nie widziałam. Albo go jeszcze nie było albo go po prostu minęłam, bo niemożliwe, by był przysypany śniegiem. Postanawiam więc, że jak tylko śniegi się stopi, to udamy się w to miejsce, bo dzieci będą zachwycone. Ale i jak się przekonałam dla dorosłych jest to także super zabawa. Okazja, by się tu wybrać trafiła się w Dzień Dziecka – super prezent dla najmłodszych. Pogoda na takie szaleństwa dziś była idealna. Dojście do Pecki to około godzina spaceru pod górę, co prawda trzeba pokonać nieco przewyższenia, ale nie jest to bardzo męczące. Jest też opcja wjazdu z wyciągiem, ale z nich praktycznie nie korzystamy.
Samochód zostawiamy na parkingu o nazwie Spaleny Młyn części miejscowości Dolni Mala Upa. Tu kiedyś stał Mohornův mlýn, w którym w 1779 roku podczas swojej podróży nocował Józef II w towarzystwie generała Laudona. Później młyn spłonął i od tego czasu to miejsce jest znane jako Spalony Młyn (Spálený mlýn). Spalony Młyn jest dobrym punktem wyjściowym i celem wycieczek turystycznych, stąd też prowadzi chyba najkrótszy szlak na Portasky (szlak zielony). Szlak nie jest długi, ale w kilku miejscach można podziwiać z niego ładne widoki, zwłaszcza na Śnieżkę, Lvi dul oraz położoną poniżej Małą Upę. Cały czas idziemy zboczami Penckavciego vrchu.
Na rozdrożu pod Portasovymy boudami skręcamy w prawo, by po kilku minutach pojawić się na rozległej i widokowej polanie, na której znajduje się miedzy innymi Pecka.
Kraina Zabawy Pecka rozciąga się na wysokości 1062 m n p. m. Stanowi ją wyjątkowa kolekcja interaktywnych drewnianych rzeźb i obiektów, inspirowanych karkonoską fauną, oferuje spotkanie z przeogromnymi mieszkańcami świata zwierząt najwyższych czeskich gór. Można włożyć głowę do pyska rysia, przejechać się na jeleniu w pięknym porożu, zmierzyć swoje siły z wojowniczymi mrówkami lub wspiąć się do gniazda bociana, a wszystko to może być zarówno pouczające jak i zabawne. Poza tym można po prostu poszaleć na drewnianych konstrukcjach ze zjeżdżalniami, kładkami.
Korzystanie z Pecki jest darmowe. Warto zaznaczyć, że jest ona czynna tylko w okresie od maja do października. Atrakcją w przypadku Pecki jest także możliwość zjazdu ze szczytu na hulajnodze, którą tu można wypożyczyć.
Tuż obok placu znajduje się schronisko Portasky, a kawałek dalej Sagasserovy boudy, do których można dotrzeć szlakiem lub kładkami wchodzącymi w skład Krainy Zabawy Pecka. Przy pierwszym ze schronisk znajduje się też mały plac zabaw z trampoliną, huśtawkami i kręglami na sznurku, które wyjątkowo podobają się Michałowi.
Pecka i otoczenie schroniska Portasky to miejsce, z którego dzieci ciężko zabrać. Na wizytę tutaj warto przeznaczyć dobrych kilka godzin. My też tak czynimy, przy czym nasze wizyta na placu jest dwukrotna i przerwana podejściem na Ruzohorky, miejsce, które bardzo lubimy.
Na Ruzohorky nie mamy daleko – jakieś może 2 km szlaku żółtego z niewielkim przewyższeniem (około 200 metrów) równomiernie rozłożonym na całym odcinku. Pamiętam, że na Ruzohorky trafiłam pierwszy raz zimą, ale wtedy pogoda nie pozwoliła nic z tego miejsca zobaczyć. Kolejnym razem widoki były rewelacyjne, a mnie ta rozległa polana zachwyciła i stała się jedną z ulubionych.
Na polance znajdują się dwie boudy: Ruzohorky i Decinska. W tej pierwszej byłam dwukrotnie, ale panujący tam klimat i niemiła obsługa zrażają do kolejnych odwiedzin. Z kolei Decinska bouda zachwyca klimatem. Kiedy tu pierwszy raz się pojawiłam, po prostu zakochałam się w tym miejscu. Ma super klimat, zwłaszcza zimą, kiedy można się ogrzać przy piecu. Decinska bouda to tak naprawdę górskie gospodarstwo. W lecie na zewnątrz można spotkać zwierzątka, a teren wokół jest ciekawie zagospodarowany. Dziś jednak wybór pada na Ruzohorky, gdzie leniwie spędzamy około godziny. Dzieci jednak chcą powrotu do Pecki. Zazwyczaj Ruzohorky były naszym punktem pośrednim w drodze na Śnieżkę. Dziś w sumie stały się celem, do którego podeszliśmy, bo coś zjeść i napić się kawy. Poza tym sam spacer tyko na do Portasek nie okazał się wystarczającym. Potrzebowaliśmy zrobić kilka kilometrów więcej.
Z Ruzohorek, a następnie spod Portasovych boud schodzimy tym samym szlakiem, którym weszliśmy. Dziś w zasadzie było więcej odpoczywania i zabawy niż chodzenia, ale to było celem wycieczki. W 7 godzin zrobiliśmy tylko 14,5 km i pokonaliśmy 600 metrów przewyższenia.
Widok na Śnieżkę |
Lvi Dul |
Portasky |
Ruzohorky |
Ruzohorky. Widok na Cerna horę |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz