środa, 6 lutego 2019

Sromowce Niżne - Trzy Korony - Sromowce Niżne - 6 lutego 2019


To dzień spacerowo-relaksowy. Najpierw będzie wycieczka do Sromowiec Niżnych i wejście na Trzy Korony, potem relaks w Termach Chochołowskich. Poranek niestety znów wita nas mgłą, ale przecież siedzieć w domu nie będziemy. To raczej nie w naszym stylu. Poza tym Pieniny od Rabki leżą kawałek drogi, a tam pogoda może być całkiem odmienna. Wsiadamy do samochodu i po mniej więcej godzinie wysiadamy w Sromowcach Niżnych. Środek tygodnia, pustki, nieco szaro, ponuro i jeszcze zimno. Bywaliśmy tu najczęściej latem, kiedy było gwarno, tłocznie. Szybko przypominamy sobie jednak wizytę z wakacji w  położonej niedaleko Szczawnicy. Wtedy w deszczu chcieliśmy zdobyć Sokolicę. Mina flisaka, który przewoził nas przez Dunajec była bezcenna. Skomentował to tylko słowami, że dziś w taką pogodę jesteśmy dopiero drugimi chętnymi na przeprawę. Czyli nie jesteśmy sami w swoim pomyśle J Pół roku później w Sromowcach pogoda również nie jest zachęcająca, ale budzi nadzieję, bo widać przebłyski błękitnego nieba. A poza tym nie pada, co jest wielkim plusem. Parkingi opustoszałe, więc możemy przebierać do woli z miejscem. Samochód zostawiamy około 1 km od schroniska Trzy Korony i ruszamy w jego kierunku. Jakieś 100 metrów od schroniska znajduje się pawilon Pienińskiego Parku Narodowego. Niestety jest zamknięty. Kiedy będziemy wracać, zamknięty będzie również. Nie wiemy, czy w okresie zimowym są takie krótkie dni otwarcia, czy też jest nieczynny w ogóle. Nie sprawdziliśmy tego.



Docieramy do schroniska Trzy Korony i tam robimy przerwę. Co prawda wiele nie uszliśmy, ale potem może nie być dobrego miejsca na zatrzymanie się, a teraz jest dobra pora na drugie śniadanie. Poza tym z tego miejsca nie mamy jeszcze ani pieczątki ani znaczka turystycznego.
Zaplanowaliśmy sobie, że na Trzy Korony wejdziemy szlakiem zielonym, a zejdziemy żółtym. Będzie ciekawiej. W zasadzie wybór szlaku, którym wejdziemy, a którym zejdziemy znaczenia nie ma, bo i tak trzeba pokonać taką samą odległość i takie samo przewyższenie. Oblodzenie na szlaku jest takie samo i w zasadzie bez raków się dziś iść nie da. Który szlak ciekawszy? Chyba żółty, ale zielony też jest przyjemny. Na pewno jeden i dugi jest stromy i daje się to odczuć podczas wejścia. Zielony chyba jednak jest delikatnie ekstremalny, jeśli tak można powiedzieć o szlaku w Pieninach. Prowadzi on przez pewnie czas wąską ścieżką, otoczoną skałami. To właśni w tym miejscu przechodzimy przez 2 lawiniska, które zeszły tu najpewniej w niedawnym czasie. Dziś na szczęście jest już bezpiecznie, ale teraz już wiemy, że jeszcze nie tak dawno świeżego śniegu musiało być sporo.
Wejście do Wąwozu Szopczańskiego
Idziemy więc zielonym szlakiem, który po mniej więcej godzinie doprowadza nas na Polanę Kosarzyska. Jest to położona na wysokości 821–880 m n.p.m. przełęcz i polana pienińska na północnym zboczu Trzech Koron. Dawniej na polanie Kosarzyska można było spotkać koszary z owcami – stąd nazwa polany. Dziś na polanie nie prowadzi się wypasu owiec, ale w celu zachowania bioróżnorodności, łąkę kosi się nieregularnie, co 2–3 lata. Kiedy podejdzie się nieco wyżej w kierunku Trzech Koron odsłaniają się ładne widoki np. na Beskid Sądecki i Małe Pieniny.
Przysiadamy tu na małą sekundę, ale jest zimno, więc skręcamy na niebieski szlak, by się nieco rozgrzać. Udaje nam się to bardzo szybko, ponieważ nadal jest dość stromo. Na szczęście już niedaleko. Zastanawiamy się, czy będzie cokolwiek widać z platformy widokowej, ale od spotkanych pierwszych tego dnia osób dowiadujemy się, że widoczność jest całkiem niezła. Dobrze, że widać cokolwiek, bo zawsze mówimy sobie, że mgła mogłaby ograniczać widoczność do kilku metrów.
Trzy Korony, na które docieramy to jedna z kilku platform widokowych w Pieninach. Czy najpiękniejsza? Nie wiem. Nam się bardziej podobało na Wysokiej czy Sokolicy. Z racji tego, że jesteśmy tu poza sezonem wstęp na platformę jest bezpłatny (w sezonie trzeba zapłacić kilka złotówek). Zdejmujemy raki i niemal po pustych metalowych konstrukcjach pniemy się w górę. Wchodzący i schodzący mają wyznaczony swój pas ruchu. 



Dziś to, którą stronę wybierzemy nie ma znaczenia, ale w sezonie jest istotne, bo robią się tu duże korki, pomimo tego, że liczba jednocześnie wchodzących osób jest ograniczona. Widok, jaki ukazuje nam się z Trzech Koron pomimo niezbyt dobrej pogody jest zachwycający. Jak zawsze wrażenie robi na nas wijący się u podnóża Pienin Dunajec. Równie ciekawie wyglądają miejscowości położone u stóp Pienin. Czujne oko dzieci wypatruje nawet nasze auto zostawione na parkingu w Sromowcach. Okazuje się, że widoczność dziś jest dobra, choć słońca nie ma. Udaje nam się dostrzec zarys Tatr.
Wracając do Trzech Koron to jest to góra, której szczytową partię stanowi pięć turni zbudowanych z odpornych wapieni rogowcowych. Wyrasta ona około 500 metrów ponad miejscowości leżące u jej podnóża. My aktualnie znajdujemy się na Okrąglicy – najwyższej turni, mającej 982 m n.p.m. To właśnie na niej zbudowano platformę widokową.
Zejście z Trzech Koron w zasadzie do samego Wąwozu Szopczańskiego jest strome i oblodzone, ale atrakcyjne i ciekawe. Dość szybko znajdujemy się na Przełęczy Szopka. Jest to rozległa polana, z której przy ładnej pogodzie świetnie widać Tatry. Kolejny odcinek też jest bardzo ciekawy, prowadzi wzdłuż potoku, są kładki, drewniane schodki (obecnie jeszcze mocno oblodzone i nieco ośnieżone), którymi docieramy do wąwozu. 



Szlak turystyczny przez wąwóz prowadzi starą ścieżką łączącą Krościenko ze Sromowcami Niżnymi – jest to najkrótsze połączenie piesze między tymi miejscowościami. Jet on bardzo urokliwy, zwłaszcza że kiedy pokonujemy go wychodzi słoneczko. Trzy Korony pięknie bielą się w słoneczku. Po prawej stronie, pod Trzema Koronami widać sterczącą ponad lasem bardzo charakterystyczną turnię zwaną Kopą Siana (837 m n.p.m.), a  w zboczu po zachodniej stronie tego wąwozu, zwanym Pod Ściany znajdują się na wysokościach 20 i 70 m powyżej dna cztery nieduże jaskinie. Wiąże się z nimi wiele tutejszych legend. Wąwóz Szopczański to dobra opcja na krótki leniwy spacer o każdej porze roku. Nawet jeśli ktoś nie ma ochoty ani kondycji, by wejść na Trzy Korony, to samo przejście wąwozem dostarczy mu sporo pozytywnych wrażeń. Kończymy wycieczkę w tym samym punkcie, w którym startowaliśmy. Żegnają nas skąpane w słońcu Trzy Korony dumnie wznoszące się nad schroniskiem o takiej samej nazwie. Stwierdzamy, że gdybyśmy na szczycie byli godzinę później, to mielibyśmy błękitne niebo nad głowami. Nie ma jednak co żałować, ponieważ dzień się jeszcze nie skończył, a dalsza przygoda czeka….


Zielony szlak na Trzy Korony
Czas na relaks. Gdzie? W ciepłej, parującej wodzie termalnej z widokiem na góry. Zawsze marzyliśmy o tym, by pływać zimą na zewnętrznym basenie z widokiem na ośnieżone szczyty. Nigdy się to nie udało. Aż do dziś.  Ze Sromowiec ruszamy do Chochołowa. Tam są nasze ulubione termy. Według nas najlepsze w okolicy, poza tym piętrowe – jak mówi Michał. Po 3 dniach spacerów relaks jak najbardziej jest wskazany. Pod wieczór na zewnątrz temperatura około minus 8 stopni, a my w cieplutkiej wodzie – coś wspaniałego J Raj zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Pobyt tu zaczynamy oczywiście od szaleństw na zewnątrz, kiedy jeszcze mamy suche głowy. Potem kolejne wyjścia będą coraz krótsze, gdyż będzie czuć zimno. Jacuzzi, seans w saunie dla dzieci połączony z piosenkami Majki Jeżowskiej, relaks w solankach czy gra w piłkę na jednym z basenów – korzystamy, ile się da i cieszymy się wspólnie spędzonym czasem. Solidny relaks przyda nam się przez jutrzejszą wycieczką.



Lawinisko











Tam w oddali widać zarys Tatr :)





Z Trzech Koron w stronę Przełęczy Szopka


Przełęcz Szopka
I lód na szlaku przez całą wycieczkę
Wąwóz Szopczański








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz