sobota, 15 sierpnia 2020

Podlesok - Sucha Bela - Klastorisko - pod Tomasovskym Vyhladom - Przełom Hornadu - Podlesok - 15 sierpnia 2020

Stupaczki nad Hornadem
Słowacki Raj to rejon, który do tej pory pozostawał jeszcze przez nas nie odwiedzony. Cały czas kusił, ale nie wiedzieliśmy jak go ugryźć i z której z trony zaatakować. Jeśli popatrzy się na mapy tego obszaru, to jest on ogromny, a szlaków do przejścia jest mnóstwo. Który wybrać, by był najciekawszy i prowadził przez kładki, drabinki i pośród wodospadów prezentowanych na folderach związanych z tym rejonem. Oczywiście nie sposób jednego dnia przejść sporo, więc trzeba sobie zaplanować jakieś 2 wąwozy, którymi można na spokojnie przejść . Warto też wziąć pod uwagę, że sporo tras jest jednokierunkowych i trzeba to uwzględnić podczas przejścia. I najważniejsza chyba sprawa – trzeba wyjść wcześnie, by uniknąć ogromnych kolejek, jakie tworzą się na popularniejszych trasach.
Jadąc więc do Słowackiego Raju, warto poczytać w internecie lub przewodnikach nieco na jego temat i na opis poszczególnych tras. Co prawda trasy, zwłaszcza te w wąwozach do trudnych nie należą, ale niektórzy mogą mieć problem z kładkami, drabinkami i tym podobnymi atrakcjami.
Sucha Bela, drabinki w okolicy wodospadu
Narodowy Park „Słowacki Raj" znajduje się we wschodniej części Słowacji. W roku 1964 został uznany za teren chroniony, a w 1988 r. decyzją władz Słowackiej Republiki przemianowany na park narodowy. Rozciąga się na powierzchni 19 763 ha, a jego ochronna otulina ma 13 011 ha. Słowacki Raj jest częścią Karpat (dawniej nazywaną Górami Straceńskimi). Niegdyś tworzyły go wysoko wypiętrzone skały, które na skutek działalności tutejszych rzek zmieniły się w labirynt wąwozów (zwanych po słowacku roklinami) i dolin.
Najpopularniejsza wśród turystów jest północna część obszaru chronionego. W jej skład wchodzą między innymi: Przełom Hornadu, Suchá Belá czy polana Kláštorisko (nasza dzisiejsza trasa). Niektórzy  wybierają drogę przez Piecky czy Veľký Sokol. Na południu możemy też odwiedzić Dobszyńską Jaskinię Lodową, zdobyć szczyt Veľká Knola lub odpocząć nad sztucznym jeziorem Palcmanská Maša.
Klasztorzysko
My z racji tego, że na zwiedzanie Słowackiego Raju mamy tylko 1 dzień, decydujemy się pojechać w jego najciekawszą część, czyli północną. Planujemy przejść wąwozem Sucha Bela i przez Polanę Klasztorzysko dotrzeć na Tomasovsky vyhlad, by potem wrócić Przełomem Hornadu. Obrany przez nas kierunek jest właściwy, gdyż wąwóz Sucha Bela jest jednokierunkowy.
Najdogodniejszym punktem startu  jest tu Autocamping Podlesok położony niedaleko miejscowości Hrabusice. Znajduje się tu baza kempingowa, pole namiotowe, miejsca, gdzie można zjeść oraz budki z pamiątkami, a przede wszystkim parkingi. Od granicy z Polską miejscowość dzieli jakieś 70 parę kilometrów. Do Podlesoka przyjechaliśmy z noclegu na Słowacji, ale powrót do Zakopanego zajął nam około półtorej godziny. Nie jest więc daleko.
Na parkingu należy uiścić opłatę – 3 euro. Płatny jest również wstęp do parku narodowego Słowacki Raj. W sprzedaży są bilety normalne dla dorosłych (powyżej 15 roku życia), ulgowe dla dzieci 6- 15 lat. Dla dzieci od 0 do 6 lat wstęp wolny. Opłata jest jednak naprawdę symboliczna – 1,5 euro za bilet normalny i 0,5 euro ze bilet ulgowy. Taniej wychodzą bilety dwu lub trzydniowe jeśli ktoś zamierza spędzić tu więcej czasu.
Na parkingu jesteśmy w okolicach godziny 7 i to był dobry czas, by uniknąć tłumów. W ten sposób mieliśmy dla siebie cały wąwóz Sucha Bela (spotkaliśmy tu tylko 4 osoby podczas 2 godzin wędrówki). Potem z racji burzy, która przeszła w okolicy południa opustoszał Przełom Hornadu i też był cały nasz (tu na trzygodzinnym odcinku drogi turystów można było naliczyć około 10) Tak więc wszechobecne tłumy, pojawiające się tu około południa i tworzące się korki na drabinkach nas ominęły, co pozwoliło się cieszyć urokiem Słowackiego Raju.
Zaczynamy od Suchej Beli. Jej przejście zajmuje od 2 do 3 godzin w zależności od tempa wędrówki, ale przede wszystkim zatorów na szlaku. To chyba najpopularniejsza z tutejszych dolin. Jej znaczną część stanowi skalny wąwóz z kilkoma zwężeniami. Prawie cała dolina jest dziełem niewielkiego potoku (o tej samej nazwie), który wielokrotnie będziemy przekraczać. Trasa wąwozu Sucha Bela w Słowackim Raju prowadzi bowiem po kamienistym dnie potoku – częściowo zalanym wodą. Po opadach warto mieć wodoodporne buty, bo czasem ciężko tu przejść suchą stopą. Do dna wąwozu dociera bardzo niewiele światła, stąd temperatury w ciepłych miesiącach są tu z reguły nieco niższe, zwłaszcza o poranku (warto zabrać ze sobą kurtkę). My dziś pomimo wczesnej pory chłodu nie odczuwamy. Południowa burza daje już chyba teraz o sobie znać, bo jest bardzo duszno.
I znowu stupaczki :)
Drogę w wielu miejscach, zwłaszcza na początku, zagradzają zwalone pnie drzew, ale ich przejście lub ominięcie nie jest zbyt trudne. W kilku miejscach będziemy musieli przejść po drewnianych kładkach lub metalowych stopniach.
Pierwsze trudniejsze  podejście to Misové vodopády, gdzie trzeba wdrapać się na wysokość ok. 30 metrów po stopniach dwóch kilkunastometrowych drabin. Wodospad ten jest najwyższym wodospadem, jaki można spotkać w Suchej Beli, a jego wysokość sięga na 29,5 m.
Przed nami teraz wąskie przejście po drewnianej kładce i dwa kolejne wodospady, które pokonany przy użyciu drabin: Okienkový vodopád o wysokości 12,5 metra (nazwa pochodzi od malowniczego skalnego okna, przez które trzeba przejść) oraz Korytový vodopád o wysokości około 10 metrów. Okolice wodospadów i znajdujące się w ich okolicy sekwencje drabin i kładek oraz stupaczek to chyba najciekawsza część wąwozu.
Potem (po krótkich odcinkach z metalowymi stopniami) czeka nas jeszcze droga przez las ku wyjściu z wąwozu (na tym odcinku powinno być już sucho), ale bardziej stromo. Nie ma już drabinek, miejscami pojawiają się kładki i stupaczki. Na końcu doliny znajduje się niewielki fragment asfaltowej drogi, która doprowadzi nas na rozdroża Suchá Belá, záver (można tu usiąść pod wiatą, znajdziemy tu też mapę okolicy, a w sezonie mobilną wypożyczalnię rowerów). Z tego miejsca można wrócić żółtym, a następnie czerwonym szlakiem do campingu Podlesok (nieco ponad 1 godzina i 40 minut) lub iść szlakiem niebieskim do Klastoriska (według mapy około dwóch godzin, ale wychodzi krócej).
Okienkovy vodopad
 Po wejściu na szlak czerwony możemy też skręcić w prawo i udać się na polanę Kláštorisko (ok. półtorej godziny). Szlak w zasadzie prowadzi lasem, ciężko liczyć tu na jakieś widoki, chwilami może nawet wydać się nudny. Na mapie prawie przed samą polaną Klasztorzyska są zaznaczone 2 punkty widokowe, ale niestety czasy ich świetności minęły, gdyż drzewa zasłaniają wszystko.
Na szczęście za chwilę będzie Klasztorzysko. To duża polana w sercu parku Słowacki Raj. Polana położona na wysokości 800 m n.p.m. jest najlepszym punktem widokowym dla miłośników Tatr i rajem dla fotografów. Niestety, dziś widoków na Tatry brak. Widać, że są schowane w chmurach (właśnie dlatego z nich dziś uciekliśmy). Poza tym słychać gdzieś tam właśnie nad nimi burzę, która za jakieś 2 godziny dotrze do Słowackiego Raju.
Na polanie znajdują się ruiny kaplicy i innych zabudowań dawnego klasztoru kartuzów. Obiekty można zwiedzać nieodpłatnie – opiekunowie tych miejsc proszą jedynie o dobrowolne datki przeznaczane na utrzymanie zabytków.
Certova sihot
Na polanie Kláštorisko znajduje się także Symboliczny Cmentarz w Słowackim Raju. Cmentarz ma niestandardowy wygląd, w odróżnieniu od innych symbolicznych cmentarzy ma postać galerii rzeźb na wolnym powietrzu. Są to wykonane przez okolicznych artystów-rzeźbiarzy rzeźby wykonane z pni drzew świerkowych, które obumarły zaatakowane przez kornika drukarza. Od czasu pierwszego wypadku w 1909 r. w Słowackim Raju życie straciło 71 osób. Ich imiona i nazwiska wypisane są na dużej tablicy przy wejściu na teren cmentarza. Na drugiej tablicy wypisano 22 nazwiska osób, które najbardziej przyczyniły się do powstania Parku Narodowego Słowacki Raj.
Zwiedzamy ruiny klasztoru, cmentarz, a następnie zatrzymujemy się na chwilę na kawę i frytki przy znajdującym się na polanie bufecie. Niestety, nie ma tu już ciszy i spokoju. Na polanie jest dość tłumno. Turyści docierają z różnych miejsc.
Z Klasztorzyska kierujemy się niebieskim szlakiem w stronę Tomaskovskiego vyhladu. Możliwości spaceru z polany są różne. Można na przykład wypożyczyć sprzęt i przejść ferratą na Kyselu. Przez chwilę ta myśl nam chodzi po głowie, ale nie mamy już  wystarczającej ilości euro (sprzedaliśmy rano na parkingu).
Wiszące i kołyszące się mostki
Ruszamy więc niebieskim szlakiem, mając w planach dotarcie na punkt widokowy (Tomaskovsky vyhlad). Przed nami Certova sihot (822 m n.p.m.), stanowiąca niewielkie wzniesienie na trasie i położony za nim punkt widokowy (dość ładny, zważając na fakt, że spory odcinek przebiega lasem). Za punktem widokowym niestety mega strome zejście w dół. Mam wrażenie, że śmiało można je porównać ze stromiznami Gór Kamiennych. Brak tu udogodnień w postaci drabinek. Jest tylko kilka łańcuchów, ale one niewiele pomagają, zwłaszcza, że wszystko pod nogami co chwilę się osuwa. Trzeba bardzo na tym odcinku uważać. Na szczęście jest sucho, przynajmniej jeszcze przez chwilę, bo za chwilę….Będzie wielkie oberwanie chmury i burza. Sprawi ono, że o suchych butach zapomnimy na 3 kolejne dni (dobrze, że mieliśmy drugą parę w zapasie). Burza i ulewa łapie nas w dobrym miejscu, bo na rozdrożu Biely Potok, czyli tam, gdzie mieliśmy skręcić w stronę Tomaskovskiego vyhladu. Już wiemy, że wejść tam się nie uda. Skręcamy więc w lewo i w ścianie deszczu kierujemy się w stronę Letanowskiego Młynu. Z miejsca, w którym jesteśmy do parkingu mamy jakieś 10 km i nadzieję na to, że szybko przestanie padać. Z drugiej strony i tak już jesteśmy przemoczeni do suchej nitki, a woda z butów wylewa się górą.
I tak na prawie 10 km co chwilę :)
Idziemy teraz drugim najciekawszym wąwozem w Słowackim Raju, czyli Przełomem Hornadu (niebieski szlak). Szlak piękny, ale mam wrażenie, że ciągnie się bez końca.
Do 1974 r. był przełom możliwy do pokonania tylko wodą. Obecnie wiedzie nim (na odcinku pomiędzy wylotem wąwozu Suchá Belá a Smižanami) niezwykle atrakcyjny szlak turystyczny długości 17 km, zwany Ścieżką Ratowników Górskich. Jego trasa przerzuca się z brzegu na brzeg siedmioma mostami i kładkami. W trudniejszych lub błotnistych miejscach ułożono 85 metrów bieżących drewnianych kładek. Najbardziej eksponowane miejsca na pionowych ścianach wąwozu szlak pokonuje za pomocą blisko 160 stalowych półeczek (słow. stúpačiek), a ubezpieczenia stanowi ok. 370 metrów bieżących łańcuchów.
Sucha Bela
Szlak podobnie jak ten w wąwozie Sucha Bela dostarcza sporej ilości wrażeń, zwłaszcza, kiedy przechodzi się po stupaczkach zwieszonych nad wodą. Stupaczki przy Jaskini, Pod Młynou, Zelenou Horou – tu tylko niektóre z tych wywołujących dreszczyk emocji. A do tego zawieszone nad Hornadem kołyszące się z mostki z limitem wejścia jednocześnie 5 osób. Niezwykle urokliwie tu i pięknie. Mamy to szczęście, że na szlaku jesteśmy ponownie sam. Nie musimy się z nikim mijać, zwłaszcza, że Przełom Hornadu jest już dwukierunowy.
Szlak jest dość długi i jeśli ktoś idzie tak jak my od Suchej Beli to może być wyczerpujący, Dlatego też warto zrobić sobie przystanek w Latanowskim Młynie – malutkiej osadzie. Jest tutaj bar, można cos zjeść, napić się i odpocząć. Znajduje się on jakieś 40 minut drogi od rozdroża Biely Potok. My się tu zatrzymujemy na kilka chwil, zdejmujemy płaszczyki i rozpoczynamy proces suszenia ubrań (na zakończenie wycieczki wszystko, z wyjątkiem butów, będzie suche).
Symboliczny Cmentarz
Przełomem Hornadu wędrujemy jakieś 3 godziny. Mamy wrażenie, że nie ma on końca, ale wszelakie atrakcje na szlaku nie pozwalają się znudzić. W Podlesoku pojawiamy się po około 8 godzinach od startu. Wychodzimy na polną drogę, którą mamy jeszcze do przejścia jakiś kilometr. Łącznie pokonaliśmy dziś około 23 km, dość sporo przewyższenia, choć wydawałoby się, że jest tu płasko i nisko. Wędrowaliśmy około 8 godzin. W tym czasie zobaczyliśmy chyba to, co w tym rejonie najpiękniejsze. Może kiedyś uda nam się przy okazji odwiedzić inne miejsca Słowackiego Raju.
Na parkingu kupujemy znaczki turystyczne i kierujemy się w stronę Zakopanego. 


























































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz