Ruprechticky Spicak |
Parkujemy w Sokołowsku obok pensjonatu Leśne Źródło, gdzie jest spory parking. Z niego kierujemy się w stronę cerkwi, ale do niej nie podchodzimy. Naszym pierwszym celem bowiem jest Garbatka, na która prowadzi niebieski szlak. Szlak nie jest długi i w zasadzie na całym odcinku równomiernie pnie się w górę. Łagodniej robi się w miejscu, gdzie skręca on w prawo. Tu też znajduje się rozwidlenie wielu leśnych dróg. Jedną z nich wybierzemy za jakieś pół godziny, kiedy bez szlaku będziemy chcieli wejść na Kozi Róg. Garbatka to szczyt o wysokości 797 m n.p.m. Z samego szczytu widoki nie są spektakularne, ale na podejściu już całkiem ładne. Na wierzchołku jest głazowisko i to był jego znak rozpoznawczy, dopóki nie pojawiła się tu tabliczka z jego oznaczeniem.
W Garbatki można kierować się dalej niebieskim szlakiem w stronę Mieroszowa, ale my wracamy do wspomnianego rozdroża i kierujemy się w przeciwnym kierunku.
Widok z Czerwonych Skałek |
Po kilkunastu minutach dochodzimy do miejsca oznaczonego jako Pod Homoli, gdzie znajduje się rozwidlenie szlaków. Skręcamy w lewo na zielony, który ostro, jak to w Górach Suchych bywa pnie się w górę. Po jakiś 250 metrach stajemy na pierwszym tego dnia szczycie - Kozim Rogu (781 m n.p.m.) z pięknymi widokami. zwłaszcza na Włostową i Kostrzynę. Ruszamy na Kozinę (796 i 793 metry, bo to dwuwierzchołkowe wzniesienie), oddaloną jakieś 250 metrów od Koziego Rogu. Idziemy w zasadzie po równym terenie, więc nie odczuwamy tego, że zdobywamy kolejną górkę ;)
Na nim przysiadamy dłużej na słupku granicznym, bo jest tu piękniej niż na poprzednim szczycie.
Z jednej strony mamy Góry Suche, z drugiej położony poniżej Viznov i czeskie Góry Stołowe. Widoki stąd zacne, zwłaszcza na Suchawę, Kostrzynę i Włostową. Bardzo ten szlak lubimy, podobne, jak całe Góry Suche, które mają swój urok, a przede wszystkim są nam bardzo bliskie.
Kostrzyna |
Zejście z Koziny jest bardzo strome i trzeba uważać, żeby nie poślizgnąć się na osuwających się kamykach. Kiedy odwrócimy się za siebie, dopiero widzimy, jak faktycznie stromo jest. Przed nami Ruprechticki Szpiczak i kolejny szczyt Kopica, na którą jest niecały kilometr drogi, prowadzącej najpierw płaską ścieżką, a potem delikatnie pod górę. Na mapie.cz jest ona zaznaczona jako górka z punktem widokowym, ale chyba go nie ma :) Szkoda. Na szczęście już dziś mieliśmy wiele pięknych panoram. Kopica to szczyt o wysokości 790 lub 803 m n.p.m. Istnieją spore kontrowersje co do dokładnego położenia Kopicy, stąd rozbieżności, jeśli chodzi o wysokość. Według niemieckich źródeł jest to stroma 790 metrowa kopka wyrastająca z południowo-zachodniego zbocza Waligóry. Natomiast według polskich map jest to szczyt graniczny o wysokości 803 m n.p.m. położony między Granicznikiem a Garńcem. Druga lokalizacja jest bardziej prawdopodobna i ją uznaję za oficjalną. Z Kopicy kierujemy się w stronę Przełęczy pod Granicznikiem, gdyż naszym kolejnym celem wycieczki jest Ruprechticky Spicak, na którym rozpalimy ognisko. Położona jest ona na wysokości 780 m n.p.m i stanowi obniżenie wcinające się między Granicznika a Ruprechticki Szpiczak.
Widok z wieży na Spicaku |
Znajduje się tu węzeł szlaków, mapa oraz wiata turystyczna. W tym miejscu można skręcić w niebieski szlak i przejść kawałeczek lasem, skracając sobie nieco drogę (może o 200 metrów). My jednak idziemy cały czas tę samą ścieżką, która i tak za kawałek łączy się z niebieskim szlakiem. I w zasadzie od tego momentu zaczyna się dość strome podejście na Szpiczak
Podejście na Ruprecticky Spicak (880 m n.p.m.) na ostatnim odcinku wymaga nieco kondycji. Pół kilometra, może nieco mniej, to ostre wdrapywanie się na szczyt. Ale wysiłek się opłaca, bo widoki stąd są rewelacyjne. Jedne z lepszych w okolicy. Na szczycie znajduje się stalowa wieża telekomunikacyjna z ogólnie dostępnym tarasem widokowym, zbudowana w 2002, ale i bez niej szczyt zachwyca.
Na rozdrożu pod Waligórą obieramy niebieski szlak, który zaprowadzi nad do Sokołowska. Czas przejścia to godzina, ale chyba jest on nieco zaniżony, bo w niektórych miejscach, szczególnie na zejściu trzeba spowolnić tempo marszu i bardzo uważać, zwłaszcza na zejściu z Włostowej.
Z rozdroża zmierzamy w stronę Suchawy. Ona jest właśnie pierwszym szczytem na naszej trasie. Wejście na nią jest najmniej wymagające, kiedy zmierzamy od strony Andrzejówki. Z kolei zejście w stronę Kostrzyny wymaga już zachowania ostrożności. Jest to wzniesienie w kształcie pojedynczej kopuły o stromych zboczach, z płaską częścią szczytową i wyraźnie zaznaczonym wierzchołkiem. Mierzy ono 928 metrów wysokości.
Zejście z Suchawy obfituje w piękne widoki. Widoki pojawiają się też podczas wejścia na Suchawę, ale są nieco ograniczone. Warto jeszcze przed samą Suchawą odbić w prawo w ścieżkę, która prowadzi na Czerwone Skałki, rozległy punkt widokowy zlokalizowany właśnie na zboczach Suchawy. Idąc wspomnianą ścieżką omijamy Suchawę, wychodząc na szlaku prowadzącym na Kostrzynę. Można też wrócić tę samą ścieżką i podejść na Suchawę. Jedna i druga opcja jest dobra. My lubimy zarówno jedną, jak i drugą, choć ostatnio zdecydowanie wybieramy Czerwone Skałki (zdjęcia z tego miejsca w innym poście). Dziś właśnie decydujemy się ominąć Suchawę i podejść na Czerwone Skałki.
Czerwone Skałki (775-875 m n.p.m.) są to ciekawe formy skalne występujące na urwiskach stromego zbocza Suchawy. Powstały w wyniku erozji skał porfirowych. W połączeniu z bardzo stromymi zboczami spowodowało to powstanie urwisk, osuwisk i form skalnych. Wśród kilku mniejszych skałek wznosi się najwyższa skała Wielka Baszta, mająca 33 m wysokości (podnóże 820 m n.p.m.). Na zachód od niej znajduje się ok. 40 m długi Lawiniasty Żleb. W kilku miejscach tworzą bardzo dobre punkty widokowe w kierunku Karkonoszy. Warto jedna zachować tu szczególną ostrożność ze względu na spadające odłamki skalne i strome zbocza.
Widok z Czerwonych Skałek |
Podejście na kolejny szczyt, czyli Kostrzynę również jest wymagające, ale niezbyt długie. Na Kostrzynie (906 m n.p.m.) znajduje się rewelacyjny punkt widokowy. Nieco poniżej szczytu u podnóża północnego zbocza na wysokości około 800 m n.p.m. znajduje się Małpia Skałka.
Kolejna na naszej trasie jest Włostowa. Ją jednak decydujemy się też ominąć. Widzimy na mapie, że z jej lewej stronnym idąc od Andrzejówki prowadzi ścieżka. Nigdy nią nie szliśmy, więc decydujemy się na taki wariant. Ścieżka na początku jest dość szeroka, potem nieco się zwęża, ale nie sposób się tu zgubić. W kilku miejscach jest bardzo widokowa. Wyprowadza nas ona za szczytem Włostowy, ale niestety nie omija najbardziej stromego dziś zejścia. Mam wrażenie, że jest tu gorzej niż podczas schodzenia z Ruprechtckiego Szpiczaka.
Garbatka |
Na tym odcinku jak najbardziej przydają się kijki. Poniżej szczytu u podnóża południowego zbocza na wysokości około 640 m n.p.m. oraz w części grzbietowej wzniesienia znajdują się grupy skałek. Z ich okolic roztacza się piękna panorama Karkonoszy. Teraz, praktycznie do samego Sokołowska czeka nas mega strome zejście. Niebieski szlak prowadzi obok ciekawego obiektu- ruin zameczku Friedenstein. Usytuowany na wzniesieniu, pełnił funkcję schronienia dla pacjentów wędrujących po górskich szlakach w ramach terapii. Do dziś zachowały się ruiny tego budyneczku. Wychodzimy w Sokołowsku w okolicy tutejszej cerkwi św. Michała Archanioła. Została ona zbudowana w latach 1900-1901 dla kuracjuszy przyjeżdżających do tutejszego uzdrowiska. Obecnie cerkiew pełni funkcję świątyni parafialnej dla wiernych z Sokołowska i regionu pogranicza polsko-czeskiego.
Cerkiew udostępniona jest zwiedzającym przez cały dzień. Jeżeli jest zamknięta, należy podejść do Domu św. Elżbiety i poprosić o jej otwarcie. Dziś z racji pogody cerkiew oglądamy tylko z zewnątrz.
Wycieczka, jak to w Górach Kamiennych bywa do długich nie należy, ale na pewno wiąże się z dużą ilością przewyższenia. Pokonaliśmy około 13 km, a przewyższenie wyniosło około 800 metrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz