sobota, 13 maja 2017

Bielsko-Biała (Dolina Wapienicy) - Szyndzielnia - Klimczok - Bielsko Biała - 13 maja 2017

Schronisko na Szyndzielni
Będąc w okolicy nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności i nie podjechać w nieodległe Beskidy. Miał być piękny widok z wieży na Szyndzielni, z Klimczoka na schronisko, a pogoda spłatała nam figla. Mgła, mgła i wszechobecna mgła, jaką rzadko kiedy można spotkać. Dobrze, że już kiedyś szlakami, którymi zmierzamy szłam, bo miałabym wątpliwości, czy dobrze idziemy.
Dziś więc widoków nie mamy, ale za to mamy siebie i urokliwy klimat. Początek naszej trasy to Wapienica (dzielnica Bielska-Białej). Wybieramy to miejsce po zasięgnięciu opinii obeznanych w Beskidach. Z racji niewielkiej ilości czasu zależało nam na tym, by na Szyndzielnię i Klimczok, a jak starczy czasu Błatnią wejść możliwie najkrótszym szlakiem.
Pomimo nawigacji błądzimy, by dotrzeć na parking w Dolinie Wapienicy. W pewnym momencie droga jest zamknięta, a nasza nawigacja tego nie ogarnia.  Ostatecznie jednak udaje dotrzeć się na spory parking, tuż niedaleko zapory. Jesteśmy tu dość wcześnie, więc jest on prawie pusty. Poza tym chyba pogoda nie zachęca do wędrówek wczesnym sobotnim rankiem. Tak naprawdę do ostatniego odcinka przed samą Szyndzielnią na szlaku jesteśmy sami (mija nas tylko jedna duszyczka schodząca ze szczytu). Pierwszy odcinek naszego szlaku (żółty) biednie niemal płasko i doprowadza nas do zapory na Wapienicy i jeziorze Wielka Łąka.
Chata na Klimczoku
 To malowniczo położone jezioro otoczone jest szczytami Beskidu Śląskiego. Po stronie północnej i zachodniej znajduje się: Palenica, Wysokie i Przykra, a od południa i wschodu – góry: Stołów i Szyndzielnia. Dziś wygląda niezwykle tajemniczo spowite mgłą. Znajdujący się na jego skraju pensjonat o tej porze jest jeszcze zamknięty. Jak będzie wracać będzie tętnił życiem. Wstąpimy tu na chwilę, choć ze względu na przeznaczenie zbiornika (pobór wody do celów konsumpcyjnych), jego brzegi są niedostępne dla ludności (zbiornik objęty jest bezpośrednią strefą ochrony sanitarnej), zaś zlewnie potoków: Wapienica, Barbara i Żydowskiego stanowią ścisłą strefę ochronną.
Na wysokości jeziora skręcamy w lewo i podchodzimy pod górę ścieżką. Od tego momentu szlak będzie prowadził cały czas pod górę. Po mniej więcej godzinie spaceru docieramy do rozdroża szlaków: żółty, czerwony i zielony. Wybieramy czerwony, którym od razu dotrzemy do schroniska na Szyndzielni. Nie ma sensu iść pod wieżę widokową, bo nic nie widać. Nie znając dobrze terenu trzymamy się szlaku, bo błądzimy we mgle.

Schronisko na Szyndzielni w pewnym momencie wyłania nam się z mgły. Położone jest ono nieco poniżej samego szczytu, do którego trzeba jeszcze podejść jakieś 400 metrów.
Klimczok - szczyt

Schronisko położone jest na wysokości 1026 m n.p.m. To murowano-drewniany budynek zbudowany na wzór schronisk alpejskich, dość spory i dziś pomimo złej pogody oblegany. Siadamy na jakieś pół godzinki i ruszamy dalej, czyli na Klimczok, bo to do niego dziś chcemy dotrzeć. Plany dalszej wędrówki, czy na Błatnią nie mają już sensu. Wrócimy tu jeszcze na pewno. Idziemy żółtym i czerwonym szlakiem, na którym znajduje się szczyt Szyndzielnia (1028 m n.p.m.). Nic szczególnego - po prostu tabliczka postawiona w miejscu najwyższego punktu. Brak widoków nie czyni tego miejsca atrakcyjnym. Po wizycie w schronisku tutaj najczęściej człowiek zatrzymuje się tylko, by zrobić pamiątkowe zdjęcie przy tabliczce. Tak też my czynimy i idziemy dalej. Otaczająca nas mgła dodaje wędrówce uroku i choć nic nie widać, to jest pięknie :) Decydujemy się najpierw czerwonym szlakiem podejść do Siodła pod Klimczokiem i z niego do schroniska na Klimczoku, a potem dopiero wejść na szczyt. Do wizyty w schronisku motywuje nas jedynie chęć zakupu znaczka turystycznego, którego akurat stąd nie mamy. Dochodząc do Siodła pod Klimczokiem mamy wrażenie, że mgła stała się jeszcze gęstsza, bo ledwo widać szlakowskazy.
Schronisko PTTK Klimczok - tyle widać ;)
Schronisko PTTK Klimczok oraz Klimczok, Szyndzielnią i Błatnią pamiętam z wyprawy sprzed kilku lat. Trochę żal, że dziś nie mamy takiej pogody, jaka była wtedy, bo pamiętam, że widoki były rewelacyjne. Dziś dla odmiany ledwo widzimy dach schroniska. Jego nazwa jest raczej zwyczajowa, bo schronisku bliżej do Magury, u podnóża której leży. Od Klimczoka jest natomiast oddzielone przełęczą Siodło. Leży ono na wysokości 1034 m n.p.m.. Dziś panuje to prawdziwy spokój, a budynek w środku jest niemalże pusty. Kupujemy tylko znaczek i ruszamy na Klimczok. A tu czeka nas miła niespodzianka - Chatka na Klimczoku. Nie wiedziałam o jej istnieniu, dlatego też zachwyt jest tym większy. Wewnątrz Chatki można się zagrzać w takie dni jak dziś, ale przede wszystkim zachwycić skarbami zgromadzonymi wewnątrz. Otoczenie Chatki też jest rewelacyjne.
Duże wrażenie robi na nas kolekcja kamieni przywiezionych z różnych szczytów gór Polski i świata. Michał jest zafascynowany wszystkim tym, co na szczycie się znajduje. Analizuje każdy kamyczek i pomimo, że pada mu na głowę, w niczym to mu nie przeszkadza. Jego fascynacja nie ma końca. Mnie samej się podoba, a ten kto Chatkę i jej otoczenie urządził miał naprawdę rewelacyjny pomysł. Gdyby nie padało pewnie siedzielibyśmy tu jeszcze długo.

Fascynacja...

Z Chatki na szczyt Klimczoka jest kilkadziesiąt metrów. Ma on 1117 m n.p.m. i przebiega przez niego historyczna granica Śląska i Małopolski. Robimy tu tylko pamiątkowe zdjęcie i schodzimy do schroniska na Szyndzielni żółtym szlakiem. Mgła dziś nam nie odpuszcza, dochodzi do niej mżawka. Pogodzeni jesteśmy już z tym, że dziś nie są nam dane żadne dalekie obserwacje. W sumie to nawet bliskie też nie. To, co nam zostało to powrót na parking w Dolinie Wapienicy. Schodzimy raczej dość szybkim tempem, tym samym szlakiem, którym weszliśmy. Do samego końca towarzyszą nam mgła oraz pustka na szlaku, zwłaszcza na odcinku Szyndzielnia - Dolina Wapienicy.
Pokonaliśmy dziś 19 km w 5h i 15 minut. Po powrocie odbyliśmy jeszcze z rodziną 4 km spacer wokół kopalni Zofiówka w Jastrzębiu Zdrój ;)








Szyndzielnia - szczyt


Magiczny klimat. Z Szyndzielni na Klimczok czerwonym szlakiem

Nie dość, że nic nie widać, to jeszcze puste tabliczki ;)



Schronisko na Klimczoku




Z przełęczy Siodło na Klimczok







Chatka na Klimczoku






Takie atrakcje na Klimczoku. Nieważne, że deszcz pada. Tu jest tak ciekawie :) Następnym razem przyniesiemy swój kamyk.


Jezioro Wielka Łąka


1 komentarz: