poniedziałek, 1 maja 2017

Żabnica Skałka - Słowianka - Romanka - Hala Rysianka - Hala Boracza - Żabnica - 1 maja 2017

Z Romanki na Przełęcz Pawlusią
 W lutym zachwyciłam się Beskidem Śląskim, zwłaszcza widokami z Baraniej Góry oraz Czantorii, ale kilka dni spędzonych w Beskidzie Żywieckim wywołało zachwyt jeszcze większy. Wędrówka z Romanki na Halę Rysianka i Halę Lipowską oferuje niezapomniane przeżycia estetyczne, zwłaszcza, kiedy na horyzoncie widać jeszcze zaśnieżone o tej porze roku Tatry. Tatry, na widok których serce zawsze mocniej bije. Tych, które dziś były na wyciągniecie ręki, a jednak tak odległe. Do tego kilka krokusów na polance. Tej, na której położyliśmy się Miśkiem, by podziwiać widoczki i delektować się chwilą, która mogłaby trwać wiecznie ;)
Wracamy jednak do Beskidu Żywieckiego, po którym dreptamy już trzeci dzień. Startujemy dziś z Żabnicy Skałki, gdzie z racji jeszcze wczesnej godziny nie ma jeszcze problemu z zaparkowaniem. Chwilę potem będzie już gorzej. Kierujemy się na czarny szlak, prowadzący do Stacji Turystycznej "Słowianka". Szlak dość przyjemny, choć pozbawiony widoków do samej Słowianki. Prowadzi cały czas przez las, dość długo niemalże po płaskim terenie, by potem piąć się dość ostro w górę. Ostatni odcinek przez samą Słowianką wyjątkowo nas zmęczył. Docieramy do niej w mniej więcej godzinę i tam robimy pierwszy przystanek. Słowianka jest niezwykle malowniczo położonym schroniskiem na Hali Słowianka na wysokości 846 m n.p.m. Roztacza się z niej piękny widok na masyw Romanki, która znajduje się na trasie naszej dzisiejszej wycieczki.

Hala Lipowska

Wyruszając sprzed chatki na Słowiance, wybieramy szlak niebieski (na Romankę wg szlakowskazów są 2godz. 15 min), który przez najbliższe kilkanaście minut będzie wiódł równolegle z szlakiem czerwonym, będącym częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego. Początkowy odcinek pokonujemy płaską niezwykle widokową drogą, która po jakichś 20 kilku minutach ustępuje dość stromej wspinaczce. Skręcamy więc w prawo i rozpoczynamy dość długie podejście. Do pokonania jest prawie 500 metrów w górę na niezbyt długim odcinku. Widoki rekompensują jednak trud podejścia. Zachwycamy się nimi co chwilę, nie wiedząc, że najlepsze dopiero nastąpią. Tymczasem idziemy wyżej i wyżej, gdzieniegdzie przedzierając się przez majowy śnieg. Końcowy odcinek podejścia na Romankę prowadzi już mniej stromym, a miejscami nawet płaskim szlakiem. Im wyżej i bliżej szczytu jesteśmy, tym widoki stają się bardziej ograniczone. Na samym szczycie ich już nie ma. W niczym to nam jednak nie przeszkadza, bo za chwilę pojawią się kolejne zapierające dech w piersiach panoramy.
Redykalny Wierch

Tymczasem jesteśmy na Romance, która ma wysokość 1366 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem w Grupie Lipowskiego Wierchu i Romanki. Względna różnica wysokości od podstawy do szczytu wynosi około 700 metrów. Od sąsiadującej Rysianki oddzielona jest przełęczą Pawlusia, bardzo widokową (będziemy w jej kierunku za chwilę zmierzać). Na szczycie przysiadamy na chwilę na pniaczkach, robimy pamiątkowe zdjęcie, bo w planach mamy zdobycie Małej Korony Beskidów, po czym ruszamy dalej. Idziemy żółtym szlakiem w stronę Przełęczy Pawlusiej i Hali Pawlusiej. Początkowy odcinek przez chwilę wiedzie przez las, ale bardzo szybko odsłaniają się rewelacyjne widoki jak z bajki. Przełęcz Pawlusia, dopóki nie zobaczę za chwilę zachwalanych przez wszystkich Hal Rysianka i Lipowska, jest miejscem magicznym. Takim, jak lubię. Oddziela ona Rysiankę od Romanki, a dokładnie od Martoszki. Tu spotykają się dwie hale: Pawlusia i Łyśniowska. Obie to dawne hale pasterskie. Widać z nich doskonale Babią Górę i Pilsko oraz Baranią Górę i Skrzyczne. Jednak czym dalej przed siebie zmierzamy, tym bardziej odsłaniają się Tatry. Po godzinie zachwytu, podczas której mniej więcej połowę czasu zajęło podejście z Przełęczy Pawlusiej, na Halę Rysianka, docieramy do schroniska. Jest ono niezwykle zatłoczone, więc decydujemy się na odpoczynek na polance. Piękne słoneczko, ciepło, rewelacyjne widoczki. Nie chce nam się stąd ruszać. I gdyby nie to, że do pokonania zostało nam jeszcze kilkanaście kilometrów pewnie leżelibyśmy tutaj dłużej.  Polana rozciąga się na wysokości od ok. 1150 do 1260 m n.p.m. Jest jedną z najbardziej widokowych hal w Beskidach. Doskonale widać z niej Babią Górę, Pilsko, a przede wszystkim Tatry i Małą Fatrę.
W pobliżu hali znajduje się rezerwat Romanka, położony na stokach Romanki oraz rezerwat Pod Rysianką. 
Słowianka

Niedaleko stąd, bo jakieś kilkanaście minut drogi natrafiamy na kolejną perełkę, czyli Halę Lipowską, z położonym na niej schroniskiem. Tu jest już mniej tłoczno, więc zatrzymujemy się na dłużej. Co prawda spod samego schroniska widoki nie są zachwycające, ale wystarczy podejść kawałek dalej, by znów odsłoniła się rewelacyjna panorama na Tatry i Małą Fatrę. I znów nie wypada nie zatrzymać się i nie przysiąść na polance.Tej polanie uroku dodają krokusy. Hala Lipowska to kolejna hala pasterska. Wypasu na hali jednak dawno zaprzestano, a pozostałością po tym fakcie jest drewniany krzyż, przy którym niegdyś odprawiano msze dla pasterzy z tej i okolicznych hal.
Szlak, którym idziemy (żółty) w godzinę doprowadza nas na Redykalny Wierch (1144 m n.p.m.), którego nazwa ponownie związana jest z prowadzonym tu kiedyś pasterstwem. Obecnie znajdują się tutaj dwie polany: Hala Redykalna na grzbiecie południowym i Hala Skórzacka na grzbiecie łączącym go z Boraczym Wierchem. Docierając do Redykalnego Wierchu obieramy najpierw czarny szlak, a potem zielony, które w jakieś 40 minut doprowadzą nas do schroniska na Hali Boraczej. Zejście tym szlakiem jest dość strome, wiedzie początkowo lasem, ale szybko otwiera się panorama na Halę Boraczą i znajdujące się na niej schronisko. Owo schronisko niestety rozczarowało mnie, głównie swoim wyglądem i jakąś ogólnie jak dla mnie niemiłą atmosferą. Być może się mylę, ale takie wtedy odniosłam wrażenie.  Nie zatrzymujemy się tu na dłużej, choć sama hala jest ładna, ale czas nas nagli, bo do Żabnicy jeszcze prawie godzina drogi. Ten odcinek pokonujemy chyba nieco szybciej, nasyceni pięknymi widokami i naładowani pozytywną energią na jutrzejsze Pilsko ;)
Nasz pętelka to 24 km zrobione w 8,5 godziny.

 





 

































 




1 komentarz:

  1. Hala Boracza to moje pierwsze w życiu schronisko( 1952 rok)i dlatego mam dla niego sentyment. Tak się złożyło, że dla psa, który przez 13 lat chodził ze mną po górach było to ostatnie schronisko. Pozdrowienia! Przodownik GOT Wojtek

    OdpowiedzUsuń