niedziela, 23 maja 2010

Chełmiec (Góry Wałbrzyskie) - 18 kwietnia 2010

Nie oglądaj się za siebie,
kiedy wstaje brzask.
Ruszaj dalej w świat,
nie zatrzymuj się.
Sam wybierasz swoją drogę,
z wiatrem czy pod wiatr,
znasz tu każdy szlak,
przestrzeń woła cię.


Pora wykorzystać pierwszy ciepły weekend w tym roku i ruszyć w góry :) Kilka miesięcy temu zaplanowałam, że zdobędę Koronę Gór Polski i Chełmiec był jednym z jej obowiązkowych punktów. Wymagania organizatorów związane z nieuwzględnieniem zdobytych już 9 szczytów zniechęciły mnie do podejmowania się tego przedsięwzięcia. Będę zdobywać KGP dla samej siebie. Ruszyliśmy mniej więcej w samo południe do Boguszowa-Gorców. Tam, po długim błądzeniu, zaparkowaliśmy auto pod dworcem PKP i ruszyliśmy zielonym szlakiem. Po przemierzeniu kilku uliczek w mieście, w tym rynku, znaleźliśmy się na drodze prowadzącej już na sam szczyt. Tu właśnie stała pierwsza stacja Drogi Krzyżowej Górniczego Trudu. Zaczynała się ona od szybu zamkniętej już kopalni barytu, a kończyła na samym szczycie. Mijane stacje symbolizują ofiary górnictwa rożnych kopalni.


Chełmiec to góra pochodzenia wulkanicznego, mylnie uznawana za najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich. Nim jest bowiem Borowa (853) o 2 cm wyższa od Chełmca (851). Chełmiec za to jest bardziej widoczny z daleka. Często także jest mylony ze Ślężą z racji masztu na nim występującego. Na Chełmcu nie ma jednak schroniska, które od dawna funkcjonuje na Ślęży. Co prawda chyba ma być w przyszłości otworzone, bo na szczycie widać postępujące prace budowlane. Na szczycie, niestety, znajduje się nieudostępniona turystom wieża widokowa. Warto także wspomnieć o krzyżu, jaki znajduje się na górze. Ma on 48 metrów wysokości i w nocy jest oświetlany reflektorami.


Nasza droga na szczyt przebiega dość spokojnie i bez wysiłku. Utrudnieniem może być tylko dość silny tego dnia wiatr. Tuż pod samym szczytem robimy więc sobie króiciutki przystanek i ruszamy dalej. Jako, że szlak ten przemierzamy pierwszy raz, więc nie mamy jeszcze orientacji i nie wiem dokładnie, w którym miejscu się znajdujemy. Pomocne okazują się kolejne stacje Drogi Krzyżowej.


Na szczyt docieramy więc po ponad godzinie spokojnej wędrówki urozmaiconej podziwianiem pięknych widoków (tego dnia przejrzystość powietrza była bardzo duża). Z góry widoki są jeszcze ładniejsze, zwłaszcza te z Wałbrzychem u podnóża. Widać także Książ. Na szczycie przyłączamy się do grupy palącej ognisko i pieczemy kiełbaskę - mmm... pyszną i pierwszą w tym roku. Zejście ze szczytu mija dość szybko i jest połączone z wygłupami. Powrót do domu mija już bez błądzenia, gdyż szybko znajdujemy się w Wałbrzychu.


1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza. A przede wszystkim namiarów na siebie - dzięki temu poznałam kolejnego fascynatkę gór, która opowiada o nich bez zadęcia, szpanowania czego to nie widziała :)
    Zamierzam tu zacumować na trochę.
    Powodzenia w zdobywaniu Korony Gór Polski. Popieram projekt, bo sama w nim jestem. Nawet jeżeli nie dostaniesz papierka z Klubu KGP to nie zmniejszy to Twojego wyczynu :)
    Powodzenia :)
    A na Chełmiec wybieram się w najbliższy, bezdeszczowy weekend. Razem ze Ślężą :)

    OdpowiedzUsuń