środa, 6 stycznia 2021

Bielsko-Biała - Szyndzielnia - Klimczok - Szyndzielnia - Dębowiec - styczeń 2021

Widok z chatki pod Klimczokiem

 Dziś na Szyndzielnię dla odmiany wejdziemy spod dolnej stacji kolejki na szczyt. Górę zdobywaliśmy już z kilku miejsc: Bielska-Białej Wapienicy, Szczyrku, idąc przez Klimczok, Bystrej. Tym razem podjeżdżamy na parking w Bielsku położony niedaleko Dębowca. Parking płatny (20 zł), ale jeśli ktoś będzie chwilę wcześniej, to można znaleźć miejsce przy drodze (tam są 2 niewielkie bezpłatne parkingi). Kiedy docieramy na miejsce, akurat zaczyna padać śnieg, choć przez całą podróż mieliśmy ładną pogodę. Na szczęście przerwy w opadach się pojawią, dlatego będzie nam dane nawet podziwiać widoki z Klimczoka. Z parkingu na Szyndzielnię prowadzi szlak zielony, do którego potem dołącza szlak czerwony. Jest też szlak niebieski, ale on kończy się na Przełęczy Dylówki. Szlak czerwony prowadzi przez Dębowiec, na który podejdziemy na powrocie. Tymczasem zmierzamy szlakiem niebieskim, przechodzącym obok stacji kolejki. Wejście na Szyndzielnię jest w zasadzie pozbawione spektakularnych widoków i odbywa się głównie latem. Szlaki krzyżują się w okolicy wieży widokowej przy Kolei Linowej na Szyndzielni i tu dopiero można podziwiać panoramy. 

Schronisko na Szyndzielni

Wieża ta powstała w 2015 roku, więc jest całkiem nowa jako dodatkowa atrakcja kompleksu wypoczynkowo-turystycznego Szyndzielnia. Z platformy widokowej umieszczonej na wysokości 18 m roztacza się rozległa panorama na Bielsko-Białą, Beskid Mały, Śląski oraz Żywiecki, a także Babią Górę, Pilsko i Tatry. Dzięki 25 -krotnemu powiększeniu lunety obserwacyjnej, szczyty górskie są widoczne prawie na wyciągnięcie ręki. Wstęp na wieżę jest płatny 5 zł i możliwy tylko w godzinach kursowania kolejki. My na wieżę nie wchodzimy. Widoczność jest marna, więc i tak nic z niej nie dostrzeżemy. Będzie okazja, by tu wrócić jeszcze raz przy ładnej pogodzie. 
Z górnej stacji kolei na Szyndzielnię nie jest już daleko. Trzeba przez Polanę Gacioki podejść jakieś 600 metrów i pokonać około 60 metrów przewyższenia. Można powędrować szlakiem albo stokiem narciarskim, który dziś służy dzieciom za górkę do zjeżdżania na czym się da. 

Pozostałości chatki na Klimczoku

Schronisko położone jest na wysokości 1026 m n.p.m. nieco poniżej samego szczytu, do którego trzeba jeszcze podejść jakieś 400 metrów. To murowano-drewniany budynek zbudowany na wzór schronisk alpejskich, dość spory i zazwyczaj tłumnie oblegany, ale to chyba głównie z racji, że na sam szczyt można dostać się wyciągiem. Nie zatrzymujemy się tutaj długo. Kilka zdjęć i ruszamy dalej.  Idziemy żółtym i czerwonym szlakiem, na którym znajduje się szczyt Szyndzielnia (1028 m n.p.m.). Nic szczególnego - po prostu tabliczka postawiona w miejscu najwyższego punktu. Brak widoków nie czyni tego miejsca atrakcyjnym. Po wizycie w schronisku tutaj najczęściej człowiek zatrzymuje się tylko, by zrobić pamiątkowe zdjęcie przy tabliczce. Tak też my czynimy i idziemy dalej. Decydujemy się najpierw czerwonym szlakiem podejść do Siodła pod Klimczokiem i z niego do schroniska na Klimczoku, a potem dopiero wejść na szczyt. Jego nazwa jest raczej zwyczajowa, bo schronisku bliżej do Magury, u podnóża której leży. Od Klimczoka jest natomiast oddzielone przełęczą Siodło. Leży ono na wysokości 1034 m n.p.m. Schronisko w tych trudnych czasach pandemii daje możliwość wejścia do środka i zagrzania się. Tak tez czynnymi, zamawiając kawę i szarlotkę. 

Schronisko pod Klimczokiem w tle

Po wyjściu ze schroniska kierujemy się w stronę Klimczoka. Z lewej strony mamy widok na Skrzyczne, przed nami Klimczok, na który trzeba się nieco wspiąć, by podejść na szczyt. Dziś szlak, a w zasadzie rozległy stok jest oblegany przez zjeżdżających na sankach i jabłuszkach. Idziemy więc skrajem. Jest dość ślisko, ale z lenistwa zwlekamy z założeniem raczków. Czynimy to dopiero pod Chatką pod Klimczokiem, w zasadzie pozostałościami które z niej zostały. Pamięta,, jak do chatki trafiliśmy jakieś 3 lata temu i jaki zachwyt ona w nas wywołała. Spędziliśmy tu sporo czasu, zachwycając się wszystkim, co znajduje się zarówno wewnątrz niej, jak i na zewnątrz. Duże wrażenie robi na nas kolekcja kamieni przywiezionych z różnych szczytów gór Polski i świata. Ale tez ciekawią wszelkie pamiątki, tabliczki, napisy. Potem byliśmy tu raz drugi. I jeszcze raz trzeci – wtedy dowiedzieliśmy się, że chatka ma zostać rozebrana. I dziś, kiedy to dotarliśmy zauważyliśmy, że pod Klimczokiem stoją tylko jej pozostałości. Reszta chatki nieco wyżej na Klimczoku. Szkoda, że komuś przeszkadzała, bo była super miejscem zrobionym z klimatem, pasją i widać, że ktoś włożył w nią wiele serca. 

Widok na Skrzyczne

Z Chatki na szczyt Klimczoka jest kilkadziesiąt metrów. Ma on 1117 m n.p.m. i przebiega przez niego historyczna granica Śląska i Małopolski. Jeszcze na początku XIX w. góra nazywana była Goryczną Skałką lub po prostu Skałką. Na zachodnich zboczach góry, tuż pod szczytem, ciągnie się system rowów grzbietowych i rozpadlin skalnych (skąd pierwotna nazwa), w których znajduje się kilka niewielkich jaskiń. Największa z nich, długości 26 m, miała być według lokalnych podań kryjówką słynnego zbójnika żywiecko-śląskiego pogranicza – Klimczoka. 
Z Klimczoka wracamy na Szyndzielnię tym samym szlakiem, którym przyszliśmy. Można też iść nieco inaczej, ale Michał chce zjechać ze szczytu na jabłuszku, więc schodzimy ponownie na Siodło pod Klimczokiem i stamtąd kierujemy się na Szyndzielnię, gdzie odsłaniają się widoki. Kolejne zjazdy uskuteczniamy ze stoku w pobliżu wieży widokowej. 

Na parking wracamy przez Dębowiec. To był jednak chyba zły pomysł, bo takich tłumów jak tam chyba bardzo dawno nie widziałam. Próbujemy się dostać do okienka bufety, by kupić drewniany znaczek turystyczny, ale jest to niemożliwa. Niemiłosiernie długa kolejka wydaje się w ogóle nie przesuwać do przodu. Zanim tu przyszliśmy, czytałam, ze to takie urokliwe miejsce z ładnym widokiem, a tymczasem jest inaczej. Może gdybyśmy tu przyszli w środku tygodnia poza sezonem byłoby inaczej. 

Dębowiec to szczyt o wysokości 686 m n.p.m., który ciągnie się na północ od Szyndzielni, obniżając się nad Olszówkę Górną. Z polany pod Dębowcem (536 m n.p.m., na wschód od szczytu) roztacza się panorama na Bielsko-Białą i Magurkę Wilkowicką. Na górnym skraju polany znajduje się schronisko turystyczne. Jest to jedno z najstarszych w polskich Beskidach. Budynek jest starszy niż schroniska na Szyndzielni, ale tamten obiekt od początku służył jako schronisko, natomiast na Dębowcu na początku działała gospoda dla turystów, później przekwalifikowana na schronisko.

Śnieg padający w wyższych partiach gór na Dębowcu zmienia się w deszcz, więc dość szybko stąd uciekamy do samochodu. Warto jeszcze będąc w tym miejscu zerknąć na kaplicę księży pallotynów znajdującą się praktycznie obok budynku gospody. Wycieczka na Klimczok i Szyndzielnię jest przyjemnym spacerem z super widokami i dwoma lub trzema schroniskami po drodze. My ją polecamy :)


Kaplica na Dębowcu













































2 komentarze:

  1. Artykuł bardzo ciekawy + za super zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Góry są cudowne, mają swój idealny klimat o każdej porze roku. W zimę zachwycają widokami, natomiast ja uwielbiam wiosenne wędrówki, gdy natura budzi się do życia. Czuję w tych miejscach mocną energię życia, uwielbiam odpoczywać na pastwiskach i rozkładać w takiej pozytywnej aurze karty tarota.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń