sobota, 14 listopada 2020

Jagniątków - Czarna Przełęcz - Śląskie i Czeskie Kamienie - Petrovka - Jagniątków - listopad 2020

Paciorki - punkt widokowy
Plan dziś był taki, by dojść do schroniska Odrodzenie, ale niestety pogoda, jaka nas na górze zastała, zweryfikowała nasze plany i spowodowała, że wycieczkę skończyliśmy wcześniej. 
Parkujemy obok Domu Hauptmanna. Jest tam dość spory parking (płatny 10 zł) i kierujemy się na niebieski szlak, tak zwaną Koralową Ścieżkę. To dydaktyczno-przyrodnicza ścieżka o długości mniej więcej 5,5 km prowadząca z Jagniątkowa na Czarną Przełęcz. Ścieżka jest dość długa i na sporym odcinku prowadząca przez las, co może wywoływać wrażenie monotonii. W zasadzie do samych Paciorków jest pozbawiona widoków, a dodatkowo cały czas jest pod górkę. Za to później czeka nas uczta dla oczu. Tak naprawdę Koralową Ścieżkę, a w zasadzie jej urok odkryłam jakieś 3 lata temu. Co prawda już tędy kiedyś szłam, ale dopiero niedawno doceniłam piękne widoki, a zwłaszcza spokój, gdyż zdecydowanie więcej osób wybiera Szklarską jako miejsce startowe np. na Kotły.
Śląskie Kamienie
Początkowy etap naszej trasy to wędrówka lasem, podejście pod Leśniaka i dalej wędrówka lasem. 
Pierwszy przystanek robimy w wiacie znajdującej się na skrzyżowaniu szlaku niebieskiego z czarnym.
Pierwsze podejście nas dość mocno rozgrzało. Kilka chwil później jednak mocne podmuchy wiatru dadzą się we znaki. Z wiaty i rozdroża  nazwanego Trzecią Drogą do pierwszych widoków już niedaleko. Stromą, lekko oblodzoną drogą podchodzimy pod Paciorki. Jest to grupa granitowych skałek położonych na wysokości mniej więcej 1050 metrów. Ciągną się one na długości  kilkudziesięciu metrów, a ich wysokości dochodzi do 15 metrów. Ich powierzchnia jest pokryta kociołkami wietrzeniowymi. Do 1945 roku były pomnikiem przyrody. Skały są doskonałym punktem widokowym, m. in. na Śnieżne Kotły, Szrenicę oraz Góry Izerskie i Kotlinę Jeleniogórską. Jeszcze do niedawna miejsce to było dzikie i urokliwe. Niestety, jakiś roku temu zbudowano tu metalową platformę widokową, pozbawiając miejsce klimatu.
Czarny Kocioł Jagniątkowski
Powyżej granicy 1050 m n.p.m. teren pozbawiony jest lasu, a szlak staje się widokowy, odsłaniając olbrzymie wiatrołomy, które uwidaczniają skutki klęski ekologicznej, mającej miejsce w latach 80.
Przy granicy państwowej między kosodrzewiną znajdują się kępy torfowisk wysokich. Karkonoskie torfowiska są najwyżej położonymi w Europie.
Po minięciu Paciorków przez chwilę idziemy po kładkach przysypanych lekko pierwszym tej jesieni śniegiem. Jest to chwila wytchnienia przed czekającym nas dość stromym podejściem. Wersja szlaku letnia, a taką właśnie idziemy, bo śniegu jest jak na lekarstwo jest oczywiście mniej stroma prowadzi zygzakami między kosodrzewiną. W pamięci jednak mamy wersję zimową szlaku, która prowadzi raczej pionowo wzdłuż tyczek wyznaczających zimowy przebieg trasy na Czarną Przełęcz. Odcinek, którym zmierzamy jest ostatnim etapem dziś, kiedy możemy nacieszyć oczy pięknymi widokami. Pontem niestety zostaniemy pochłonięci przez ziąb, chmury i silny wiatr. 
Podejście na Czarną Przełęcz. Widok na Góry Izerskie i Kaczawskie
Idziemy zachodnią krawędzią Czarnego Kotła Jagniątkowskiego, podcinającego zbocza Śmielca i Czeskich Kamieni. Jego górna krawędź znajduje się na wysokości 1325 m n.p.m, a dolna 1130-1150 m n.p.m. Za plecami mamy widok na Góry Izerskie i Kotlinę Jeleniogórską. Jest pięknie, a uroku dodaje fakt, że góry są lekko przyprószone śniegiem
Kiedy docieramy na Czarną Przełęcz nie widać już nic i tak w zasadzie będzie do samego końca wycieczki. Prognozy pogody ponownie się dziś nie sprawdziły, bo miało była ładne słońce i czyste niebo. Niestety, przechodzący nad Karkonoszami wał fenowy zatrzymał się właśnie na naszej trasie i dlatego błądziliśmy w gęstych chmurach. 
Czeskie Kamienie
Idziemy w stronę Odrodzenia. Przed nami cudowna trasa grzbietem Karkonoszy, czerwonym szlakiem, zwanym GSS. Dziś niestety nie jest nam dane podziwiać pięknych panoram, jakie się z tego miejsca roztaczają.  Niewielkie, kilkunastometrowe podejście doprowadza nas do Czeskich Kamieni (1416 m n.p.m.). To nazwa szczytu, ale też grupy skał znajdujących się w tym miejscu. Rozciągnięte na długości około 50 metrów ładnie się prezentują na tle karkonoskich panoram. Nieco dalej, jakieś kilkanaście minut drogi położona jest druga grupa skałek, zwana Śląskimi Kamieniami (1413 m n.p.m.). Legenda mówi o śmierci młodej dziewczyny w miejscu Śląskich Kamieni – stąd czeska i niemiecka nazwa Dívčí kameny  (Kamienie Dziewczęce). Przy jednych i drugich skałkach zatrzymujemy się na chwilę, aby zrobić zdjęcie i ruszamy dalej w stronę Odrodzenia. Wytracamy powoli wysokość i docieramy do Petrovki. Widać, że prace przy jej odbudowie (budowie) trwają cały czas. Już się nie mogę doczekać, kiedy będzie otwarta, zwłaszcza, iż pamiętam, że zdarzyło mi się kilka razy być w "starej" Petrovej boudzie. 
A w głębi Czarny Kocioł Jagniątkowski
W tym miejscu podejmujemy decyzję, że nie ma sensu zmierzać w stronę Odrodzenia, bo i tak widoków żadnych nie będzie. Poza tym jest zimno. Nie mamy też gwarancji, że do schroniska będzie można wejść i się zagrzać. Decydujemy się więc czarnym szlakiem zejść w stronę Jagniątkowa. Tym szlakiem pokonujemy w zasadzie pół drogi, bo pozostałą połowę różnymi leśnymi drogami. W okolicach Jagniątkowa tych leśnych dróg jest sporo, więc daje nam to spore możliwości wędrówki. Oczywiście można zejść szlakiem do samego Jagniątkowa czarnym szlakiem, ale wtedy wracając na parking pod Domem Hauptmanna należy będzie pokonać wytracone przewyższenie, przechodząc przez Tkacką Górę. 
Tak więc mniej więcej w połowie czarnego szlaku skręcamy w lewo i leśnymi ścieżkami docieramy na parking. Pokonaliśmy jakieś 18 km i zrobiliśmy około 850 metrów przewyższenia. 


Widoki z Koralowej Ścieżki











Wielki Szyszak się wyłania zza chmur


Jakieś widoczki przed Petrovką

3 komentarze:

  1. A gdzie nowe wpisy? :) Bardzo fajny blog, naprawdę miło się czyta o Waszych wycieczkach. A jeśli to nie tajemnica to jakim aparatem fotografujesz? Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy. PS. Takim to dobrze co to mieszkają tak bliziutko gór :):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowe wpisy się pojawiają powolutku, czasem to takie nowe, ale opisujące wycieczki z ubiegłego roku. Fotografuję Nikonem D5600, ale ostatnio coraz częściej telefonem ;)

      Usuń