|
Widok z Karkonosza |
Startujemy z Karpacza spod Dzikiego Wodospadu i tuż za nim skręcamy w lewo na zielony szlak, tzw. Drogę Bronka i Czecha. Jest na nim o wiele spokojniej niż na szlaku prowadzącym od Wangu. Tutaj ludzi można policzyć na palcach rąk jednej osoby, no może dwóch :) W każdym bądź razie szlak jest bardzo przyjemny, prowadzi lasem, ale pojawiają się też miejsca z widokami. W niecałe 50 minut doprowadza nas na Polanę, gdzie robimy sobie pierwszy przystanek. Tu już czasy ciszy i spokoju, o jakim zawsze marzę w górach powoli się kończą. Na szczęście tylko na chwilę, bo za chwilę dane nam będzie znowu cieszyć się ciszą.
|
Śnieżka widziana z okolic Rennerovej studanki |
Jesteśmy teraz na wysokości 1068 m n.p.m. i mamy wspaniałą panoramę na okolicę. W pobliżu nas widać ciekawą około 10-metrową skałę o nazwie Kotki. Przysiadamy na chwilkę przy znajdujących się tu stolikach. Polana ta dawniej zwana Starą Polaną jest dość rozległa i porośnięta roślinnością górską i torfowiskową. Powstała ona w XVII wieku w związku z działalnością smolarzy wypalających węgiel drzewny dla ośrodka hutniczego w Kowarach. Pod koniec XVII wieku na Polanie postawiono budę pasterską, a pod koniec XIX wieku naprzeciwko starej budy schronisko. Był to dwupiętrowy budynek w stylu alpejskim. Działał on jeszcze w czasie wojny, nosząc imię Bronisława Czecha. Niestety, schronisko spłonęło w 1966 roku i nigdy już nie zostało odbudowane. Dziś jego pozostałością jest podmurówka na skrzyżowaniu szlaków.
|
Karkonoski klasyk |
Wracając jednak to wycieczki, to jesteśmy na Polanie na skrzyżowaniu szlaków. Jeden z nich prowadzi na Pielgrzymy i Słoneczniki, drugi do Samotni i Strzechy Akademickiej, kolejny na Słonecznik. Jest, oczywiście jeszcze opcja zejścia szlakami w dół do Karpacza i Borowic. My wybieramy zielony i nim się kierujemy. Po pokonaniu granicy lasu, czyli po jakiś niecałych 20 minutach wychodzimy na otwartą przestrzeń i odsłaniają się przed nami piękne widoki. Nasz szlak prowadzi między Kotłem Wielkiego Stawu a Pielgrzymami i jest niezwykle widokowy. Najpierw odsłania się Śnieżka ze Strzechą Akademicką, potem Kotlina Jeleniogórska. Czym wyżej jesteśmy, tym widoki piękniejsze - po skręceniu w lewo mamy za sobą Pielgrzymy i Sosnówkę. Po około godzinie od startu z Polany docieramy nad Kocioł Wielkiego Stawu i wchodzimy na czerwony szlak. Tu skręcamy w lewo i granicą idziemy nad Kotłami, najpierw Kotłem Wielkiego Stawu, a potem Kotłem Małego Stawu. Jest to kocioł polodowcowy położony u wschodniego krańca Śląskiego Grzbietu. Podcina on północno-wschodnie zbocza Smogorni (1489 m n.p.m.) i Równi pod Śnieżką (1400 m n.p.m.). Jego ściany są wysokie na około 200 m. Dno znajduje się na wysokości 1183 m n.p.m.
|
Lucni bouda |
Idąc grzbietem cały czas mamy widok na Śnieżkę. Obowiązkowo zatrzymujemy się nad Kotłem Małego Stawu na zdjęcie-klasyk (Staw, Samotnia, Strzecha i Śnieżka). W planach mamy dziś Lucni boudę i Kozie Grzbiety, a dokładnie punkt widokowy Karkonosz i dokładnie w tym kierunku zmierzamy. Do Lucni boudy prowadzi żółty szlak, skręcający w prawo jakieś 300 metrów przed Spaloną Strażnicą. I tym żółtym malowniczym szlakiem w jakieś 15 minut do niej docieramy, mając przed sobą Studnicni i Lucni horę, a z prawej strony Kozie Grzbiety i Karkonosza. Natomiast spod Lucni boudy widok na Śnieżkę :)
Lucni bouda to górskie schronisko turystyczne, choć obecnie bardziej znane jako luksusowy hotel górski i najwyżej położony browar w Europie Środkowej. Lucni bouda leży na wysokości 1410 m n.p.m. na Białej Łące w miejscu, gdzie Grzbiet Śląski łączy się Grzbietem Czeskim.
Z Lucni boudy czerwonym szlakiem kierujemy się w stronę Karkonosza. Szlak jest teraz wyjątkowo przyjemny i leniwy, gdyż prowadzi po płaskim terenie i oferuje ładne widoczki. Za plecami mamy cały czas Śnieżkę i Lucni boudę. Po drodze mijamy Rennerovą studankę (źródełko). W tym miejscu w latach 1797-1938 stała Rennerova bouda. Niestety, w czasie wojny zniszczona. Dojście do Kozich Grzbietów zajmuje nam około 30 minut.
|
W stronę Słonecznika |
Kozie Grzbiety, położone na wysokości 1321-1422 m n.p.m. Jest to krótki, stromy i skalisty grzbiet górski we wschodniej części Czeskiego Grzbietu. Ma on charakter typowo wysokogórski z graniami, z którego wznoszą się szczyty dochodzące do piętra łąk wysokogórskich. Grzbiet ograniczony jest Doliną Białej Łaby i Sedmídolí od północy, a od południa Dolskim Potokiem. Dla turystów dostępna jest tylko wschodnia część szczytowa Kozich Grzbietów, gdzie znajduje się punkt widokowy z panoramą na zachodnią część Karkonoszy i Sedmidola (pięknie stąd widać na przykład Śnieżne Kotły z jednej strony, a z drugiej Śnieżkę). Ów punkt znajduje się dokładnie na szczycie Karkonosz (1422 m n.p.m.). Dotychczas na ten punkt docieraliśmy trasą ze Szpindlerowego Młyna, pokonując niezwykle ciekawy odcinek trawersujący zbocza Kozich Grzbietów. Tym razem jednak wystartowaliśmy z innej strony. Po spędzonej tu chwili ponownie tym samym szlakiem wracamy w stronę Lucni boudy, a następnie kierujemy się niebieskim przepięknym szlakiem w stronę Domu Śląskiego. Szlak prowadzi w większości po drewnianych kładkach, które dodają mu uroku.
|
A tam po prawej jest moja ulubiona część Karkonoszy :) |
Od Lucni boudy do Domu Śląskiego jest około 2 km. Trasa biegnie praktycznie cały czas płasko, więc to przyjemny spacer, którym nie ma możliwości się w jakikolwiek sposób zmęczyć. Jednak czym bliżej jesteśmy Domu Śląskiego, tym więcej ludzi. Pod Domem Śląskim prawdziwy natłok ludzi. Zawsze się zastanawiam, jak to jest, że w oddalonej np. 2 km dalej Lucni boudzie jest spokojnie, w miarę pusto, a tu takie tłumy, że ciężko znaleźć wolny kamień, nie mówiąc o ławeczce czy stoliku. Sytuacja identyczna, jak w Strzesze czy Samotni. A do tego masakryczne kolejki do bufetu. Dlatego też dochodząc do Domu Śląskiego omijamy go szerokim łukiem. Zatrzymujemy się tylko na chwilę, by wybrać jedną z kilku opcji powrotu do Karpacza. Najszybsza, ale zarazem najbardziej stroma prowadzi Kotłem Łomniczki, ale nie jest ona zawsze dostępna, ponieważ szlak jest zamykany po pierwszych większych opadach śniegu i otwierany dopiero późną wiosną. Dziś jeszcze istnieje możliwość przejścia tym szlakiem i go wybieramy.
|
|
Kocioł Łomniczki to najgłębszy karkonoski kocioł polodowcowy o wysokości 300 metrów, znajdujący się u podnóża Równi pod Śnieżką. Jego wysokość robi wrażenie. Nie bez powodu zimą czerwony szlak, prowadzący kotłem Łomniczki jest zamykany. W początkowym odcinku szlak dość mocno prowadzi w dół. Zygzakami docieramy do symbolicznego Cmentarza Ofiar Gór.
Znajduje się on na wysokości około 1300 m n.p.m. Na pamiątkowej tablicy widnieje sentencja martwym ku pamięci – żywym ku przestrodze zaczerpnięta z dzwonu kaplicy na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Tatr pod Osterwą. Cmentarz upamiętnia zarówno ludzi gór, którzy zginęli tragicznie w górach, jak i osoby, które wniosły wiele wkładu w rozwój turystyki w Karkonoszach. Nieco wyżej znajduje się metalowy 130-kilogramowy krzyż o wysokości 2,4 m z napisem "ofiarom gór" oraz tablica ze słowami "żyli w górach – w górach pozostali".
|
W stronę Kotła Łomniczki |
Potem czeka nas kolejnych kilkanaście zygzaków i wytracenie nieco metrów, by dotrzeć do kolejnego ciekawego miejsca na tym szlaku - wodospadu Łomniczki. Wodospad położony jest na zachodnim zboczu Kotła Łomniczki i tworzą go spływające potoki łączące się w Łomniczkę, która w górnej części kotła na odcinku 300 metrów tworzy najdłuższy ciąg kaskad w polskich Karkonoszach. Tu zatrzymujemy się na dłuższą chwilę, bo miejsce jest naprawdę piękne. Z jednej strony mamy wodospad, z drugiej panoramę na Karpacz. Stąd już niedaleko do miejsca, gdzie jeszcze niedawno znajdowało się schronisko Łomniczka. Zostało ono zamknięte, ale widać, że prace remontowe trwają i być może doczekamy się nowej Łomniczki. Od Łomniczki na parking są jeszcze do przejścia jakieś 3-4 km i w sumie one są najbardziej nudne, bo szlak biegnie lasem i zawsze jakoś się dłuży.
|
Kozie Grzbiety :) Pięknie tam! |
|
Nad Wielkim Stawem |
|
Kładeczki z Lucni boudy |
|
Śnieżne Kotły widziane z Karkonosza |
|
Śnieżka i Strzecha Akademicka |
|
Polana |
|
Nasza trasa (nieco ponad 20 km, jakieś 6 godzin wędrówki i około 700 metrów przewyższenia) |
Nice 😘
OdpowiedzUsuńFajnie że sobie tak cała rodzinką praktykujecie łażenie po górach :)Gorzej jak druga połówka nie podziela pasji.Przez przypadek trafiłam na Waszego bloga ale bardzo się cieszę i biorę się za czytanie wcześniejszych wpisów.
OdpowiedzUsuń