
Znów wracamy, innego wyboru nie mając.
Choć do miast powracamy, jak statki na brzeg,
Nasze serca na zawsze już w górach zostają.

O Gubałówce było już wiele razy. W końcu odwiedzamy ja za każdym razem, kiedy udajemy się do Zakopanego. W tym roku jednak taką wycieczkę zaplanowaliśmy sobie na koniec naszego wypoczynku. Na Gubałówkę weszliśmy od strony Szymoszkowej Polany, przeciskając się przez dość błotnistą leśną ścieżkę. Wyszliśmy pod wyciągiem na Szymoszkowej Polanie, a następnie udaliśmy się w stronę Gubałówki. Tu jak zwykle, pomimo wczesnej pory, panował ogromny tłok. Rozkładano kramy z oscypkami i innymi zakopiańskimi gadżetami. Działały już parki linowe i wypożyczalnie quadów. Oj, czego to człowiek na tej Gubałówce na spotka. My udaliśmy się na punkt widokowy niedaleko Gubałzerii. Tatry były nieco przysłonięte mgłą, ale co nieco dostrzec się dało :)Jak zwykle dumnie prezentował się śpiący rycerz, czyli Giewont.


Zawsze kiedy patrzę na zdjęcia Tatr nabieram nieodpartej ochoty żeby się w nie wybrać.
OdpowiedzUsuńPowiew wiatru, przestrzeń i piękne widoki... to wszystko co najpiękniejsze mogą dać góry... www.foto-m.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńTeż, kiedy przeglądam zdjęcia z Tatr, nie mogą się oprzeć pokusie, żeby ich nie odwiedzić. Wiatr, przestrzeń, widoki, a przede wszystkim olbrzymia radość - racja to wszystko dają góry, niezależnie od tego, czy są wysokie czy niskie ;)
OdpowiedzUsuń