Śnieżkę mieliśmy zdobyć już wczoraj, ale silny wiatr, nie pozwalający nawet utrzymać aparatu w rękach skutecznie nam to uniemożliwił. Poza tym nie mieliśmy cieplejszego ubrania. Tak więc ruszamy dziś. Pogoda zapowiada się piękna a słoneczko ładnie świeci. Aby nie pokonywać ponownie tej samej trasy, decydujemy się iść przez Sowią Przełęcz, odwiedzając po drodze Jelenkę, czeskie schronisko.
Tak więc wyruszamy z Karpacza Dolnego i idziemy szlakiem czarnym, który dość stromo się pnie w górę. Pierwszy większy przystanek robimy dopiero na Buławie (877), a potem na Przełęczy Sowiej (1164). Stąd już jest niebieskim i czerwonym szlakiem niedaleko do Jelenki (http://chata.jelenka.sweb.cz/uvod.html), która kiedyś mnie bardzo zachwyciła. Schronisko to leży na wysokości 1260 m n.p.m. na północny-zachód od Sowiej Przełęczy, na czeskiej polanie tuż obok granicy z Polska.
Spod Jelenki roztaczają się piękne widoki na czeską część Karkonoszy. Tu spotyka nas jeszcze "suchy ląd", bo już tuż za Jelenką się zaczną schody, czyli śnieg leżący na szlaku - mokry, topiący się, a niekiedy bardzo śliski. Na szczęście dziś mam nieprzemakalne buty, więc idzie mi się dobrze. Kiedy osiągamy piętro kosodrzewiny i idziemy Czarnym Grzbietem między tymi krzewami, śniegu jest coraz mniej. Ale za to mocniej wieje. Jakieś 20 minut od Śnieżki robimy sobie zdjęcie z widokiem na Rówień pod Śnieżką i ruszamy dalej. Decydujemy się na wejście szlakiem od strony Jelenki. Tuż pod samym szczytem znów pojawia się więcej śniegu.
Wreszcie jesteśmy na szczycie. Zachodzimy na chwilę do Czeskiej Budy. Polskie schronisko niestety jest nieczynne, ponieważ po zimowym wypadku związanym z utratą jednego talerza trwają prace remontowe. Stoi za to jakiś tymczasowy namiot, gdzie jest pełno turystów. Nie mniej jest ich na zewnątrz. Widoki dziś są cudne. Jak zwykle zachwycam zachwyca mnie znajdujący się po czeskiej stronie kocioł, zwany Upską Jamą.
Na szczycie spędzamy dość dłuższą chwilę. Niestety, nie udaje nam się zejść czerwonym Szlakiem Orłowicza prowadzącym przez Kocioł Łomniczki i Koło Cmentarza Ofiar Gór. Jest za dużo śniegu, a tam droga ostro leci w dół. Schodzimy tę sama drogą, którą wchodziliśmy. Nie lubimy tego, ale to i tak mniej przez nas schodzony szlak niż ten koło Domu Śląskiego i Samotni.
Tak więc wyruszamy z Karpacza Dolnego i idziemy szlakiem czarnym, który dość stromo się pnie w górę. Pierwszy większy przystanek robimy dopiero na Buławie (877), a potem na Przełęczy Sowiej (1164). Stąd już jest niebieskim i czerwonym szlakiem niedaleko do Jelenki (http://chata.jelenka.sweb.cz/uvod.html), która kiedyś mnie bardzo zachwyciła. Schronisko to leży na wysokości 1260 m n.p.m. na północny-zachód od Sowiej Przełęczy, na czeskiej polanie tuż obok granicy z Polska.
Spod Jelenki roztaczają się piękne widoki na czeską część Karkonoszy. Tu spotyka nas jeszcze "suchy ląd", bo już tuż za Jelenką się zaczną schody, czyli śnieg leżący na szlaku - mokry, topiący się, a niekiedy bardzo śliski. Na szczęście dziś mam nieprzemakalne buty, więc idzie mi się dobrze. Kiedy osiągamy piętro kosodrzewiny i idziemy Czarnym Grzbietem między tymi krzewami, śniegu jest coraz mniej. Ale za to mocniej wieje. Jakieś 20 minut od Śnieżki robimy sobie zdjęcie z widokiem na Rówień pod Śnieżką i ruszamy dalej. Decydujemy się na wejście szlakiem od strony Jelenki. Tuż pod samym szczytem znów pojawia się więcej śniegu.
Wreszcie jesteśmy na szczycie. Zachodzimy na chwilę do Czeskiej Budy. Polskie schronisko niestety jest nieczynne, ponieważ po zimowym wypadku związanym z utratą jednego talerza trwają prace remontowe. Stoi za to jakiś tymczasowy namiot, gdzie jest pełno turystów. Nie mniej jest ich na zewnątrz. Widoki dziś są cudne. Jak zwykle zachwycam zachwyca mnie znajdujący się po czeskiej stronie kocioł, zwany Upską Jamą.
Na szczycie spędzamy dość dłuższą chwilę. Niestety, nie udaje nam się zejść czerwonym Szlakiem Orłowicza prowadzącym przez Kocioł Łomniczki i Koło Cmentarza Ofiar Gór. Jest za dużo śniegu, a tam droga ostro leci w dół. Schodzimy tę sama drogą, którą wchodziliśmy. Nie lubimy tego, ale to i tak mniej przez nas schodzony szlak niż ten koło Domu Śląskiego i Samotni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz