Anaga – to te góry zauroczyły mnie najbardziej na Teneryfie.
I choć księżycowy pejzaż wokół Teide robił ogromne wrażenie, to jednak Anaga ze
swą zielenią i egzotyką zwyciężyła. To park znajdujący się na
północno-wschodniej części Teneryfy. Jest to miejsce niesamowicie różnorodne i
zielone, a przede wszystkim odmienne od południowej części wyspy.
Ze względu na swoje położenie na północy wyspy, góry
zatrzymują ogrzewaną parującą wodę z oceanu Atlantyckiego, która kumuluje się w
górach. Stąd spore opady deszczu i wspaniała zieleń na wyspie! Spore opady –
tak piszą w przewodnikach. My podczas 13 dni pobytu na Teneryfie nie doświadczyliśmy
żadnego deszczu.
W Parku Anaga znajduje się największa ilość gatunków
endemicznych roślin na kilometr kwadratowy w Europie. Jest więc co odkrywać. Szukać
w zasadzie nie trzeba, bo wszystko jest
na wyciągnięcie ręki. Zwłaszcza zwierzątka. Co prawa fana Teneryfy nie należy do
wyjątkowo bogatej, to jaszczurki plączą się pod nogami. Nie wiem, czy szliście kiedyś
takim szlakiem, na którym musicie uważać, by jaszczurek nie rozdeptać. Duże,
małe, są dosłownie wszędzie. Jeszcze tylu nie widziałam w życiu.
Wracając do naszej wycieczki. Idziemy dziś na Roque de
Toborno, przypominające szwajcarskiego Matterhorna lub kciuka. Jak kto woli i
jaką ma wyobraźnię.
Nim jednak ruszymy, do Anagi trzeba dotrzeć. To wyjątkowo
piękne miejsce położone jest na najbardziej wysuniętym na północ krańcu
Teneryfy. Dojazd w te rejony to często pokonanie sporej ilości serpentyn wąską
drogą O ile do Taborno dojazd jest całkiem w porządku, o tyle do Chamorgi, w
której byliśmy także parę dni później dotarcie będzie już sporą przeprawą.
Szlak wokół Roque de Taborno, czyli skały przypominającej Matternhorn,
wznoszącej się na 706 metrów n. p. m. rozpoczyna się obok miejscowego
kościółka. Parking tu jest, ale z racji, że miejscowości są niewielkie, a uliczki często wciśnięte między górami,
miejsca jest dość mało.
Z pakingu dróżkami wokół zabudowań i wzdłuż kolorowej ściany
z kwiatów idziemy do punktu widokowego. Samo przejście przez wioskę dosarcza
już mega wrażeń widokowych, a todopiero początek tego, co zobaczymy, gdy
ruszymy na ścieżkę prowadząca wokół Roques de Taborno. Od tego punktu
rozpoczyna się właściwa trasa, która zatacza pętlę wokół góry.
Szczyt, pomimo że nie jest zbyt wysoki, to prezentuje się
monumentalnie. Wyrasta tak jakby samotnie nad oceaniem. Ścieżka, która
stopniowo wiedzie wokół Roque de Taborno, oferuje wspaniałe widoki na góry,
doliny i klify północnej Teneryfy. Głęboko w dole widać wioskę Afur, do której
prowadzi piękna kręta górska droga. Nie wiemy jeszcze, że przypadkowo stanie
się ona celem naszej kolejnej wycieczki.
Na Taborno wejść się nie da, choć skała kusi, by ją zdobyć.
Na szczęście można ją obejść dookoła ścieżką. Nie ma tu szlaków, jest tylko ta
jedna wspomniana ścieżka, która biegnie wokół szczytu.
Przejście całą trasą nie jest długie ani wymagające, bo wynosi
ona tylko 4 km i 300 metrów przewyższenia. Dla nas na pewno było to przejście czasochłonne.
Widoki, jaszczurki, timelapsy – co chwilę stawaliśmy i tak wędrowaliśmy kilka
godzin!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz