poniedziałek, 27 grudnia 2021

Śnieżnik - grudzień 2021

Masyw Śnieżnika, drugie pod względem wysokości pasmo w polskich Sudetach. Położony jest w Sudetach Wschodnich i stanowi najwyższą część Ziemi Kłodzkiej. Jednocześnie na szczycie Śnieżnika (1426 m) stykają się granice trzech krain historycznych, jakimi są Śląsk, Czechy i Morawy. Tu właśnie dziś będziemy wędrować. 
Mroźny poranek, jakieś 10 stopni na minusie i ładna pogoda, może nie tak idealna jak dzień wcześniej, ale na pewno zachęcająca do wycieczki. Poza tym jest duża szansa na to że znajdziemy się powyżej chmur. I tak też się stało. Poza tym część z nich utworzyła magiczny spektakl na niebie. To będzie dobry pogodowo dzień. Ruszamy więc do Międzygórza, by wejść na Śnieżnik. Do schroniska powędrujemy szlakiem czerwonym. W Międzygórzu można zaparkować w kilku miejscach My zazwyczaj czynimy to na parkingu leśnym (na mapie oznaczono to miejsce jako parkingi pod Skocznią). Jest tu sporo bezpłatnych miejsc. Jednak w pogodne dni szybko się one zapełniają. Można zaparkować wtedy jakieś 2 km niżej na parkingu połączonym z przystankiem autobusowym. Wtedy trzeba się liczyć z dodatkowym czasem (około 30-40 minut w jedną stronę), który należy doliczyć do czasu wycieczki. 
Pierwszy kilometr tego na Śnieżnik wiedzie spokojnie wzdłuż potoku, który szumi po prawej stronie. Dopiero, gdy przekroczy się mostek, szlak zaczyna się nieco piąć do góry. Na niektórych, mapach, można zauważyć, że szlak zaraz za mostkiem skręca w lewo i ostro do góry tnie przez las. To stara wersja ścieżki. Obecna jest nieco łagodniejsza, acz odrobinę dłuższa. My, kiedy nie ma śniegu wybieramy tę stromą wersję. Zimą natomiast wędrujemy szlakiem okrężnym. Na tym odcinku szlak pnie się w górę, ale równomiernie na całym odcinku. Mamy na nim kilka widoków, nawet przez chwilę można dostrzec Karkonosze (widoczność dziś rewelacyjna). Nasz szlak w pewnym momencie skręca ostro w prawo i  po przejściu kilkudziesięciu metrów oferuje nam cudowne widoki na Karkonosze. Są one możliwe dzięki niedawnej wycince drzew w tym rejonie. Wcześniej z tego miejsca nie było nic widać.  Ruszamy dalej, do schroniska mamy jeszcze może jakieś pół godziny, które mija dosyć szybko. 
Położone jest na wysokości 1218 m n.p.m., na zachodnim stoku Śnieżnika (1425 m n.p.m.), na obszernej hali. Główną część schroniska stanowi tzw. szwajcarka – typowe sudeckie schronisko turystyczne z 1871, ufundowane przez królewnę Mariannę Orańską. 
Jest to jedno z najstarszych schronisk na ziemiach polskich. Z punktu widokowego na hali obok schroniska rozległa panorama na Rów Górnej Nysy i okoliczne szczyty. Zdecydowanie lepszy widok jest kiedy jednak ruszamy w stronę Małego Śnieżnika.
Wystarczy odejść niebieskim szlakiem tylko kawałek drogi od schroniska i odwrócić się za siebie, by naszym oczom ukazał się piękny widok na schronisko i znajdujący się za nim Średniak. Na Średniak dziś pójść się nie udało, ale polecam wejście na ten szczyt, znajdujący się poza szlakiem, należący do Tysięczników Ziemi Kłodzkiej, ale przede wszystkim gwarantujący nieco inne spojrzenie na Śnieżnik i położone poniżej niego schronisko.
Ze schroniska mamy na szczyt około 30 minut i do podejścia jakieś 200 metrów przewyższenia. Idziemy nieco dłużej, bo dziś widoki zatrzymują nas co chwilę. Jeseniki mamy dziś jak na dłoni.  Przystanek robimy sobie przed samym Śnieżnikiem. Na szczycie pojawiamy się tylko, by zrobić zdjęcie i pójść dalej. 
Śnieżnik to szczyt rozległy i dość kapryśny pogodowo, a przede wszystkim mocno wietrzny. Jego wysokość jest jak na Sudety dość znaczna i wynosi 1426 m n.p.m., a wybitność 657 m. Śnieżnik był bardzo popularny już pod koniec XVII wieku. W latach 1895–1899 zbudowano tutaj kamienną wieżę widokową w kształcie cylindrycznej baszty. Wzniesiona została z inicjatywy Kłodzkiego Towarzystwa Górskiego i miała służyć podniesieniu atrakcyjności wycieczek na szczyt. Potężna konstrukcja, nawiązująca do modnego wówczas romantycznego stylu naśladującego średniowiecze, miała 6 kondygnacji i wysokość 33,5 m, a przy niej dobudowano budynek mieszczący małe schronisko.
Tym, co ostatnio wyróżnia Śnieżnik i pozwala go rozpoznać z daleka nawet tym, którzy w topografii nie są dobrzy, jest budowana na nim wieża widokowa przypominająca blender. Wyrasta ona dość wysoko ponad szczyt i jest widoczna z wielu miejsc. Czy jest ładna? Mnie się nie podoba. Na pewno kwestionowałabym jej zasadność, gdyż Śnieżnik to bardzo widokowa góra i na pewno wieża nie jest tam potrzebna. Ale skoro już ktoś ją tam buduje, to trudno. Na pewno przyczyni się to do tego, że ta już bardzo popularna góra stanie się jeszcze bardziej popularna, a jak wiemy – nikt z nas tłumów w górach nie lubi. 
koro jesteśmy już na Śnieżniku, to warto udać się do słynnego Słonika. Wiemy już, że dziś z niego widoki będą rewelacyjne. Słonik to nic innego jak znajdująca się po czeskiej stronie rzeźba kamiennego słonika. Znajduje się ona przy czerwonym szlaku niedaleko byłego schroniska Lichtensteinów. Podobno w 1932 roku rzeźbę ustawiła przy schronisku grupa niemieckich artystów, która się tutaj od pewnego momentu spotykała, a chciała działać na rzecz zbliżenia kulturowego Niemców i Czechów. Po drodze mijamy jamy źródła Morawy, co jest urozmaiceniem na mniej więcej 1,5-km odcinku dzielącym nas od słonika Źródła Morawy to  ciekawe miejsce, bo znajduje się tu mała budowla, pieczątka oraz miejsce, gdzie można zaczerpnąć wody pitnej.  Stąd strumień spływa stromym zboczem do głębokiej doliny, zahaczając o gminy i przysiółki: Horní, Velká i Dolní Morava.
Aby dojść do słonika trzeba wytracić nieco wysokości, którą potem będzie trzeba ponownie pokonać. Idąc w stronę słonika odcinamy się nieco od tłumów obecnych na Śnieżniku Zmierzając w tym kierunku mamy rewelacyjne widoki na Jeseniki z Pradziadem górującym nad morzem chmur. Gdzieś po prawej Dluga stran , a jeszcze bardziej na prawo chowający się w chmurach Trójmorski Wierch. 
Droga powrotna przebiega tak samo jak do punktu docelowego. Ale warunki pogodowe są już odmienne od tych sprzed kilku chwil.  Słońce i chmury przesuwające się w różnym tempie tworzą niesamowity spektakl na niebie. 
W drodze powrotnej wstępujemy do schroniska – kawa i szarlotka muszą być obowiązkowo! Spędzone tam pół godziny powoduje, że po wyjściu wita nas inny świat. Znajdujemy się w chmurze ograniczającej naszą widoczność.  Na szczęście jakiś kilometr niżej pojawiamy się w słoneczku i ono towarzyszy nam do samego końca wycieczki.  


















1 komentarz:

  1. Fajne warunki.
    Dawno nie byłem na Śnieżniku, ale już czekam aż otworzą wieżę. Będzie od razu coś nowego do zobaczenia.

    OdpowiedzUsuń