niedziela, 28 lutego 2021

Kużnice - Kondracka Kopa - luty 2021

Panorama z Kondrackiej Kopy

Zimą góry są najpiękniejsze, zwłaszcza kiedy świeci słońca, a błękit nieba kontrastuje z bielą śniegu. Wtedy naprawdę dzieją się cuda.
Startujemy przed godziną 8 z Kuźnic, do których z okolic ronda dostajemy się busem.  Prywatnym samochodem w rejon startu szlaków nie da się podjechać, ponieważ  jest zakaz wjazdu. W Kuźnicach wysiadamy w miejscu, gdzie bierze swój początek wiele szlaków. Często pierwszym obrazkiem, jaki nas tu wita nas mega długa kolejka do kolejki na Kasprowy Wierchu. W Kuźnicach obieramy szlak niebieski (na szlakowskazach opisany jako szlak na Giewont). My jednak dziś na Giewont iść nie zamierzamy. Naszym celem jest bowiem Kondracka Kopa. Po wczorajszym pogodowym Armagedonie, zwłaszcza na Kończystym Wierchu, dziś niebo błękitne, a widoczność doskonała.
Wczorajszy wiatr jakby lekko ustał, a grzejące słońca powoduje, że nie czuć mrozu.
Pierwszy etap drogi pokonujemy w lesie. Szlak pnie się w górę dość stromo, by po około 10 minutach dotrzeć do bram klasztoru Albertynek. Tu znajduje się kasa TPN oraz rozwidlenie szlaków. 

Podejście na Kondracką Kopę

Tak naprawdę nie ma znaczenia, który się wybierze, gdyż za polaną Kalatówki w pobliżu Wywierzyska Bystrej i tak oba się połączą. Różnica czasowa wynosi natomiast chyba 10 minut. Wybierając ten, który skręca w prawo, dotrzemy na Polanę Kalatówki (1198 m n.p.m.). Tam znajduje się potężny hotel górski PTTK Kalatówki. Sama polana jest dość spora i gdyby nie parzące dziś słońce pewnie byśmy na niej chwilkę odpoczęli. Polana jest dość płaska, z każdej strony otoczona lasem, z widokami na rejon Kasprowego Wierchu, Nazwa polany pochodzi od jej pierwszych właścicieli Kalatów. Dziś polana jest częścią osiedla Kuźnice. Znajduje się na niej wspomniany już klasztor Albertynek. Do Kalatówek należy także klasztor Albertynów na Śpiącej Górze. Wybieramy szlak krótszy.
Wchodzimy teraz w las, gdzie ścieżka robi się węższa, ale też przyjemniejsza. Do Hali Kondratowej mamy około 40 minut drogi, która mija niezwykle szybko (chyba znacznie szybciej niż pokazują szlakowskazy).Jest w kilku miejscach nieco oblodzona, ale spokojnie można iść bez raczków czy raków.  Na znajdującej się tu urokliwej polance położone jest schronisko - niewielkie, ale bardzo klimatyczne.

Tatry Niżne

Hala Kondratowa to dawna hala pasterska w Dolinie Kondratowej, znajdująca się na wysokości mniej więcej 1333 m n.p.m. Po przejęciu hali przez TPN wypas owiec na niej został zabroniony ze względu na ochronę Tatr. Ujemnym skutkiem zaprzestania wypasu owiec jest zarastanie hali przez las i kosówkę, a to odbywa się ze szkodą dla wielu roślin górskich, takich jak na przykład: tojad mocny, omieg górski, miłosna górska, dzwonek wąskolistny.
Pod schroniskiem na Hali Kondratowej jeszcze w miarę pusto, ale kiedy będzie wracać już nie będzie tak kolorowo. Nie zatrzymujemy się tu, ale ruszamy od razu w górę.  Z tego miejsca na Kondracką Kopę prowadzą 2 szlaki: zielony przechodzący przez Przełęcz pod Kondracką Kopą i niebieski, który doprowadza najpierw na Kondracką Przełęcz. Widzimy, że wiele osób wybrało szlak zielony. My decydujemy się jednak na niebieski – naszym zdaniem zimą bardziej bezpieczny.  Poza tym chyba też bardziej widokowy.

W zasadzie po wystartowaniu ze schroniska szlak zaczyna od ranu piąć się w górę, by dość szybko osiągnąć Kondracką Przełęcz. Z prawej strony mamy Giewont, który co jakiś czas ukazuje znajdujący się na nim krzyż. Wydaje się tak blisko i na wyciągnięcie ręki i oczywiście z tej perspektywy w  niczym nie przypomina masywu widzianego z Zakopanego. Sylwetki rycerza z tego miejsca też się nie zobaczy.  Za plecami mamy Tatry Wysokie.
Podejście na Kondracką Przełęcz, choć wymaga pokonania 400 metrów przewyższenia nie sprawia w zasadzie żadnych trudności. Szlak zimowy w zasadzie niewiele się różni od jego letniego przebiegu. Może jest troszkę bardziej stromy, gdyż omija kilka zakosów, jakie latem pokonuje się idąc między kosówką.

Zbliżenie na Tatry Wysokie

Kondracka Przełęcz znajduje się na wysokości 1725 m n.p.m. i położona pomiędzy Kopą Kondracką (2005 m) i Giewontem (a dokładniej Kondracką Kopką, ok. 1770 m). Wschodnie stoki spod przełęczy opadają do Piekła w Dolinie Kondratowej, zachodnie do Wyżniego w Dolinie Małej Łąki.
Na Przełęczy w zasadzie jest pusto. Krzyżuje się wiele szlaków: na Giewont, na Kondracką Kopę, na Halę Kondratową, do Doliny Małej Łąki. Większa część udaje się w stronę Giewontu, na który stąd już niedaleko.

Przysiadamy tu na chwilę, wkładam raki, bo czuję się w nich pewnie, zwłaszcza że na pierwszym odcinku żółtego szlaku prowadzącego w stronę Kondrackiej Kopy znajduje się zmrożony śnieg. 
Wejście na szczyt nie jest długie i wymagające – w sumie do pokonania jest około 300 metrów przewyższenia, a cała trasa żółtym szlakiem to niecała godzina drogi. Mam wrażenie, że zimą idzie się tu szybciej niż latem i na pewno jest zdecydowanie mniej ludzi. Z każdym pokonywanym metrem odsłaniają się nam coraz piękniejsze widoki, zwłaszcza na Tatry Wysokie.  A z samego szczytu pięknie widać także Tatry Niżne. Pogoda dziś wyśmienita, więc takie też mamy widoki.
Kopa Kondracka, która mierzy 205 metrów wysokości to najniższy z Czerwonych Wierchów, wysunięty najbardziej na wschód. Kopa Kondracka wznosi się nad trzema dolinami walnymi: Doliną Małej Łąki (jej górnym piętrem – Wyżnią Świstówką Małołącką), Doliną Bystrej (jej górnym piętrem – Doliną Kondratową) i Doliną Cichą (jej odnogą – Dolinką Rozpadłą).

Z widokiem na Krywań 

Dawniej Kopa Kondracka była wypasana aż pod wierzchołek. Należała od polskiej strony do dwóch hal: Hala Kondratowa (stoki wschodnie) i Hala Mała Łąka (stoki zachodnie). Zatrzymujemy się tu na chwilę i podziwiamy widoki. Jest naprawdę pięknie i zdecydowanie inaczej niż latem.
Wracamy tym samym szlakiem, którym przyszliśmy. Schodzi się dość szybko, ale trzeba uważać zwłaszcza w miejscu, gdzie śnieg jest zmrożony. Najgorzej jest na pierwszym odicinku z Kondrackiej Przełęczy w stronę schroniska. Około południa śnieg stał się tu luźniejszy i na większej stromiźnie trzeba uważać. Również w lesie, już za schroniskiem, szlak stał się zdecydowanie bardziej śliski, więc i tu się przydają raki.
Wycieczka zajęła nam 5,5 godziny, pokonaliśmy w tym czasie 14 km i 1000 metrów przewyższenia.

































2 komentarze:

  1. Lubimy to miejsce 😍 Pogoda szczególnie dopisała, piękne widoki były nagrodą za wcześniejszy dzień. Choć totalna zadyma na szlaku dzień wcześniej też była spoko ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne warunki :) Zimą Tatry wyglądają przepięknie.

    OdpowiedzUsuń