Panorama z Kondrackiej Kopy |
Zimą góry są najpiękniejsze, zwłaszcza kiedy świeci słońca,
a błękit nieba kontrastuje z bielą śniegu. Wtedy naprawdę dzieją się cuda.
Startujemy przed godziną 8 z Kuźnic, do których z okolic
ronda dostajemy się busem. Prywatnym
samochodem w rejon startu szlaków nie da się podjechać, ponieważ jest zakaz wjazdu. W Kuźnicach wysiadamy w
miejscu, gdzie bierze swój początek wiele szlaków. Często pierwszym obrazkiem,
jaki nas tu wita nas mega długa kolejka do kolejki na Kasprowy Wierchu. W
Kuźnicach obieramy szlak niebieski (na szlakowskazach opisany jako szlak na
Giewont). My jednak dziś na Giewont iść nie zamierzamy. Naszym celem jest
bowiem Kondracka Kopa. Po wczorajszym pogodowym Armagedonie, zwłaszcza na
Kończystym Wierchu, dziś niebo błękitne, a widoczność doskonała.
Wczorajszy wiatr jakby lekko ustał, a grzejące słońca
powoduje, że nie czuć mrozu.
Pierwszy etap drogi pokonujemy w lesie. Szlak pnie się w
górę dość stromo, by po około 10 minutach dotrzeć do bram klasztoru Albertynek.
Tu znajduje się kasa TPN oraz rozwidlenie szlaków.
Podejście na Kondracką Kopę |
Tak naprawdę nie ma
znaczenia, który się wybierze, gdyż za polaną Kalatówki w pobliżu Wywierzyska
Bystrej i tak oba się połączą. Różnica czasowa wynosi natomiast chyba 10 minut.
Wybierając ten, który skręca w prawo, dotrzemy na Polanę Kalatówki (1198 m
n.p.m.). Tam znajduje się potężny hotel górski PTTK Kalatówki. Sama polana jest
dość spora i gdyby nie parzące dziś słońce pewnie byśmy na niej chwilkę
odpoczęli. Polana jest dość płaska, z każdej strony otoczona lasem, z widokami
na rejon Kasprowego Wierchu, Nazwa polany pochodzi od jej pierwszych
właścicieli Kalatów. Dziś polana jest częścią osiedla Kuźnice. Znajduje się na
niej wspomniany już klasztor Albertynek. Do Kalatówek należy także klasztor
Albertynów na Śpiącej Górze. Wybieramy szlak krótszy.
Wchodzimy teraz w las, gdzie ścieżka robi się węższa, ale
też przyjemniejsza. Do Hali Kondratowej mamy około 40 minut drogi, która mija
niezwykle szybko (chyba znacznie szybciej niż pokazują szlakowskazy).Jest w
kilku miejscach nieco oblodzona, ale spokojnie można iść bez raczków czy raków.
Na znajdującej się tu urokliwej polance
położone jest schronisko - niewielkie, ale bardzo klimatyczne.
Tatry Niżne |
Hala Kondratowa to dawna hala pasterska w Dolinie
Kondratowej, znajdująca się na wysokości mniej więcej 1333 m n.p.m. Po
przejęciu hali przez TPN wypas owiec na niej został zabroniony ze względu na
ochronę Tatr. Ujemnym skutkiem zaprzestania wypasu owiec jest zarastanie hali
przez las i kosówkę, a to odbywa się ze szkodą dla wielu roślin górskich,
takich jak na przykład: tojad mocny, omieg górski, miłosna górska, dzwonek
wąskolistny.
Pod schroniskiem na Hali Kondratowej jeszcze w miarę pusto,
ale kiedy będzie wracać już nie będzie tak kolorowo. Nie zatrzymujemy się tu,
ale ruszamy od razu w górę. Z tego
miejsca na Kondracką Kopę prowadzą 2 szlaki: zielony przechodzący przez
Przełęcz pod Kondracką Kopą i niebieski, który doprowadza najpierw na Kondracką
Przełęcz. Widzimy, że wiele osób wybrało szlak zielony. My decydujemy się
jednak na niebieski – naszym zdaniem zimą bardziej bezpieczny. Poza tym chyba też bardziej widokowy.
W zasadzie po wystartowaniu ze schroniska szlak zaczyna od
ranu piąć się w górę, by dość szybko osiągnąć Kondracką Przełęcz. Z prawej
strony mamy Giewont, który co jakiś czas ukazuje znajdujący się na nim krzyż.
Wydaje się tak blisko i na wyciągnięcie ręki i oczywiście z tej perspektywy
w niczym nie przypomina masywu
widzianego z Zakopanego. Sylwetki rycerza z tego miejsca też się nie
zobaczy. Za plecami mamy Tatry Wysokie.
Podejście na Kondracką Przełęcz, choć wymaga pokonania 400
metrów przewyższenia nie sprawia w zasadzie żadnych trudności. Szlak zimowy w
zasadzie niewiele się różni od jego letniego przebiegu. Może jest troszkę
bardziej stromy, gdyż omija kilka zakosów, jakie latem pokonuje się idąc między
kosówką.
Zbliżenie na Tatry Wysokie |
Kondracka Przełęcz znajduje się na wysokości 1725 m n.p.m. i
położona pomiędzy Kopą Kondracką (2005 m) i Giewontem (a dokładniej Kondracką
Kopką, ok. 1770 m). Wschodnie stoki spod przełęczy opadają do Piekła w Dolinie
Kondratowej, zachodnie do Wyżniego w Dolinie Małej Łąki.
Na Przełęczy w zasadzie jest pusto. Krzyżuje się wiele
szlaków: na Giewont, na Kondracką Kopę, na Halę Kondratową, do Doliny Małej
Łąki. Większa część udaje się w stronę Giewontu, na który stąd już niedaleko.
Przysiadamy tu na chwilę, wkładam raki, bo czuję się w nich
pewnie, zwłaszcza że na pierwszym odcinku żółtego szlaku prowadzącego w stronę
Kondrackiej Kopy znajduje się zmrożony śnieg.
Wejście na szczyt nie jest długie i wymagające – w sumie do
pokonania jest około 300 metrów przewyższenia, a cała trasa żółtym szlakiem to
niecała godzina drogi. Mam wrażenie, że zimą idzie się tu szybciej niż latem i
na pewno jest zdecydowanie mniej ludzi. Z każdym pokonywanym metrem odsłaniają
się nam coraz piękniejsze widoki, zwłaszcza na Tatry Wysokie. A z samego szczytu pięknie widać także Tatry
Niżne. Pogoda dziś wyśmienita, więc takie też mamy widoki.
Kopa Kondracka, która mierzy 205 metrów wysokości to
najniższy z Czerwonych Wierchów, wysunięty najbardziej na wschód. Kopa
Kondracka wznosi się nad trzema dolinami walnymi: Doliną Małej Łąki (jej górnym
piętrem – Wyżnią Świstówką Małołącką), Doliną Bystrej (jej górnym piętrem –
Doliną Kondratową) i Doliną Cichą (jej odnogą – Dolinką Rozpadłą).
Z widokiem na Krywań |
Dawniej Kopa Kondracka była wypasana aż pod wierzchołek.
Należała od polskiej strony do dwóch hal: Hala Kondratowa (stoki wschodnie) i
Hala Mała Łąka (stoki zachodnie). Zatrzymujemy się tu na chwilę i podziwiamy
widoki. Jest naprawdę pięknie i zdecydowanie inaczej niż latem.
Wracamy tym samym szlakiem, którym przyszliśmy. Schodzi się
dość szybko, ale trzeba uważać zwłaszcza w miejscu, gdzie śnieg jest zmrożony.
Najgorzej jest na pierwszym odicinku z Kondrackiej Przełęczy w stronę
schroniska. Około południa śnieg stał się tu luźniejszy i na większej
stromiźnie trzeba uważać. Również w lesie, już za schroniskiem, szlak stał się
zdecydowanie bardziej śliski, więc i tu się przydają raki.
Wycieczka zajęła nam 5,5 godziny, pokonaliśmy w tym czasie
14 km i 1000 metrów przewyższenia.
Lubimy to miejsce 😍 Pogoda szczególnie dopisała, piękne widoki były nagrodą za wcześniejszy dzień. Choć totalna zadyma na szlaku dzień wcześniej też była spoko ;)
OdpowiedzUsuńPiękne warunki :) Zimą Tatry wyglądają przepięknie.
OdpowiedzUsuń