niedziela, 11 listopada 2018

Karpacz - Kocioł Łomniczki - Śnieżka - Biały Jar - Karpacz - 11 listopada 2018

Piątkowe spojrzenie na kamerki na Śnieżce podpowiedziało mi dokładnie cel niepodległościowej wycieczki. Morze chmur pond stopami - tego efektu nie można przegapić. Kilka razy widzieliśmy go zimą, ale jeszcze ani razu jesienią. Pewnie wiele osób powie, że znowu Śnieżka, ale tak naprawdę ona za każdym razem jest inna. Poza tym ostatnio szliśmy z Przełęczy Okraj. Dziś zależało nam na bardzo szybkim wejściu na szczyt, więc wybieramy szlak prowadzący Kotłem Łomniczki. Jakby ktoś nie był do niego przekonany to jest  on naprawdę rewelacyjny. O wiele bardziej pusty niż pozostałe prowadzące na tę przyciągającą tłumy piękną górę. Stromy, dziki, miejscami przypominający tatrzański. Ze schroniskiem na trasie, wodospadem i cmentarzem poświęconym ofiarom gór.
Ruszamy z Karpacza (ul. Olimpijska), gdzie od razu kierujemy się na czerwony szlak i nim też wzdłuż strumienia Łomniczki idziemy bez przerwy do samego schroniska Nad Łomniczką, mijając po drodze Wilczą Porębę. Budynek znajduje się na wysokości 1002 m n.p.m. w dolnej części Kotła Łomniczki. Tu na chwilkę się zatrzymujemy, zwłaszcza, że miejsce jest piękne, a schronisko klimatyczne.Co prawda nie jest to typowe schronisko, ponieważ nie oferuje miejsc noclegowych. Zawsze jednak można się schronić podczas zimna czy deszczu. W środku panuje półmrok, bo nie ma prądu - można poczuć atmosferę minionego wieku. Poza tym dzieje samego budynku są dość tajemnicze. Dawny myśliwski szałas został zagospodarowany pod koniec XX wieku na budynek schroniska.

Po spędzonej tu chwilce ruszamy dalej, gdyż po pokonaniu kilku metrów jawi nam się pierwszy na szlaku widok na Śnieżkę, górująca wysoko nad nami. Z tej perspektywy wydaje się ona tak wysoka, że co niektórych przeraża. W sumie trzeba pokonać 600 metrów w górę, ale jakże przyjemnych 600 metrów, do tego z mega widokami. Po kilkunastu minutach docieramy do największej chyba atrakcji na tym szlaku - wodospadu Łomniczki. Wodospad położony jest na zachodnim zboczu Kotła Łomniczki i tworzą go spływające potoki łączące się w Łomniczkę, która w górnej części kotła na odcinku 300 metrów tworzy najdłuższy ciąg kaskad w polskich Karkonoszach. Tu zatrzymujemy się na dłuższą chwilę, bo miejsce jest naprawdę piękne. Z jednej strony mamy wodospad, z drugiej panoramę na Karpacz.

Szlak, którym idziemy cały czas prowadzi nas Kotłem Łomniczki - najgłębszym karkonoskim kotłem polodowcowym o wysokości 300 metrów, znajdującym się u podnóża Równi pod Śnieżką. Jego wysokość robi wrażenie. Nie bez powodu zimą czerwony szlak, prowadzący kotłem Łomniczki jest zamykany. W końcowym odcinku szlak dość mocno pnie się w górę prowadząc zygzakami.


Docieramy do symbolicznego Cmentarza Ofiar Gór. Znajduje się on na wysokości około 1300 m n.p.m. Na pamiątkowej tablicy widnieje sentencja martwym ku pamięci – żywym ku przestrodze zaczerpnięta  z dzwonu kaplicy na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Tatr pod Osterwą. Cmentarz upamiętnia zarówno ludzi gór, którzy zginęli tragicznie w górach, jak i osoby, które wniosły wiele wkładu w rozwój turystyki w Karkonoszach. Nieco wyżej znajduje się metalowy 130-kilogramowy krzyż o wysokości 2,4 m z napisem "ofiarom gór" oraz tablica ze słowami "żyli w górach – w górach pozostali". Chwila refleksji i ruszamy w stronę Domu Śląskiego. Czujemy, że wiatr wzmaga się na sile, ale to dopiero będzie zapowiedź tego, co wyżej.
 Stąd już kawałeczek drogi i tylko 100 metrów w górę. Kilkanaście minut i jesteśmy przy schronisku - dziś mocno zapełnionym z racji silnego wiatru na zewnątrz. Jest jednak spora grupka osób wpatrzonych na stronę czeską, która jest skąpana w morzu chmur, z których wyłania się czubek wieży na Cernej horze.


Pół godzinki przerwy i ruszamy do ataku na Śnieżkę ;)  Szlakiem czerwonym, okrężnym niebieskim sobie dla odmiany zejdziemy. Szlak dość mocno zatłoczony, wieje silny wiatr, ale na szczęście jest ciepło. Samo wejście nie zajmuje nam wiele czasu. Na szczycie tym razem za to zatrzymujemy się na dłużej, fotografując niezwykły spektakl w wykonaniu natury.
Zejście ze Śnieżki jest dość szybkie, zwłaszcza na odcinku do Domu Śląskiego. Na powrocie wstępujemy na najpyszniejsze zdaniem mojego dziecka schroniskowe kotlety. I tak nam mija prawie godzinka.
W związku z tym potem zejście musi być szybkie, zwłaszcza,że za chwilę zrobi się ciemno, a nie mamy ochoty wracać dziś z czołówkami szlakiem prowadzącym przez Kopę i Biały Jar. Kawałeczek drogi za Domem Śląskim skręcamy na niezwykle ludny odcinek szlaku, bo prowadzący z wyciągu na Kopę w stronę Śnieżki. Jakieś dziwne zagęszczenie turystów tu panuje. Na szczęście za stacją wyciągu robi się o wiele luźniej i piękniej. Pamiętam, że szłam chyba dwukrotnie tym szlakiem, prowadzącym Białym Jarem, ale nie pamiętałam, że był tak piękny, a przy tym jednocześnie tak stromy. Biały Jar jest jednym z miejsc, w którym pokrywa śnieżna utrzymuje się najdłużej w Karkonoszach.

 Zimą ze względu na zagrożenie lawinowe szlaki turystyczne prowadzące przez Biały Jar są zamknięte. To właśnie w tym miejscu zeszła w 1968 roku pamiętna lawina, zabijająca 19 osób.
Czarny szlak to również dobra alternatywa, jeśli chodzi o wejście na Śnieżkę, zwłaszcza jeśli ktoś chce uniknąć tłumów zmierzających na szczyt spod Wangu przez Samotnię i Strzechę. Tu ludzi jest znacznie mniej, a szlak jest bardzo przyjemny.  Jest też krótszy niż ten prowadzący przez Strzechę Akademicką.
Dziś wędrowaliśmy 7 godzin (łącznie z odpoczynkami) i w tym czasie zrobiliśmy około 18 km.













 



 





 



 

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz