Piątkowe spojrzenie na kamerki na Śnieżce podpowiedziało mi dokładnie cel niepodległościowej wycieczki. Morze chmur pond stopami - tego efektu nie można przegapić. Kilka razy widzieliśmy go zimą, ale jeszcze ani razu jesienią. Pewnie wiele osób powie, że znowu Śnieżka, ale tak naprawdę ona za każdym razem jest inna. Poza tym ostatnio szliśmy z Przełęczy Okraj. Dziś zależało nam na bardzo szybkim wejściu na szczyt, więc wybieramy szlak prowadzący Kotłem Łomniczki. Jakby ktoś nie był do niego przekonany to jest on
naprawdę rewelacyjny. O wiele bardziej pusty niż pozostałe prowadzące na
tę przyciągającą tłumy piękną górę. Stromy, dziki, miejscami
przypominający tatrzański. Ze schroniskiem na trasie, wodospadem i
cmentarzem poświęconym ofiarom gór.
Ruszamy z Karpacza (ul. Olimpijska), gdzie od razu kierujemy się na
czerwony szlak i nim też wzdłuż strumienia Łomniczki idziemy bez przerwy
do samego schroniska Nad Łomniczką, mijając po drodze Wilczą Porębę.
Budynek znajduje się na wysokości 1002 m n.p.m. w dolnej części Kotła
Łomniczki. Tu na chwilkę się zatrzymujemy, zwłaszcza, że miejsce jest
piękne, a schronisko klimatyczne.Co prawda nie jest to typowe schronisko, ponieważ nie oferuje miejsc noclegowych. Zawsze jednak można się schronić podczas zimna czy deszczu. W środku panuje półmrok, bo nie ma
prądu - można poczuć atmosferę minionego wieku. Poza tym dzieje samego
budynku są dość tajemnicze. Dawny myśliwski szałas został
zagospodarowany pod koniec XX wieku na budynek schroniska.
Po spędzonej tu chwilce ruszamy dalej, gdyż po pokonaniu kilku metrów
jawi nam się pierwszy na szlaku widok na Śnieżkę, górująca wysoko nad
nami. Z tej perspektywy wydaje się ona tak wysoka, że co niektórych
przeraża. W sumie trzeba pokonać 600 metrów w górę, ale jakże
przyjemnych 600 metrów, do tego z mega widokami. Po kilkunastu minutach
docieramy do największej chyba atrakcji na tym szlaku - wodospadu
Łomniczki. Wodospad położony jest na zachodnim zboczu Kotła Łomniczki i
tworzą go spływające potoki łączące się w Łomniczkę, która w górnej
części kotła na odcinku 300 metrów tworzy najdłuższy ciąg kaskad w
polskich Karkonoszach. Tu zatrzymujemy się na dłuższą chwilę, bo miejsce
jest naprawdę piękne. Z jednej strony mamy wodospad, z drugiej panoramę
na Karpacz.
Szlak, którym idziemy cały czas prowadzi nas Kotłem Łomniczki -
najgłębszym karkonoskim kotłem polodowcowym o wysokości 300 metrów,
znajdującym się u podnóża Równi pod Śnieżką. Jego wysokość robi
wrażenie. Nie bez powodu zimą czerwony szlak, prowadzący kotłem
Łomniczki jest zamykany. W końcowym odcinku szlak dość mocno pnie się w
górę prowadząc zygzakami.
Docieramy do symbolicznego Cmentarza Ofiar
Gór. Znajduje się on na wysokości około 1300 m n.p.m. Na pamiątkowej
tablicy widnieje sentencja martwym ku pamięci – żywym ku przestrodze
zaczerpnięta z dzwonu kaplicy na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Tatr pod
Osterwą. Cmentarz upamiętnia zarówno ludzi gór, którzy zginęli
tragicznie w górach, jak i osoby,
które wniosły wiele wkładu w rozwój turystyki w Karkonoszach. Nieco
wyżej znajduje się metalowy 130-kilogramowy krzyż o wysokości 2,4 m z
napisem "ofiarom
gór" oraz tablica ze słowami "żyli w górach – w górach pozostali".
Chwila refleksji i ruszamy w stronę Domu Śląskiego. Czujemy, że wiatr wzmaga się na sile, ale to dopiero będzie zapowiedź tego, co wyżej.
Stąd już kawałeczek drogi i tylko 100 metrów w górę. Kilkanaście minut i
jesteśmy przy schronisku - dziś mocno zapełnionym z racji silnego wiatru na zewnątrz. Jest jednak spora grupka osób wpatrzonych na stronę czeską, która jest skąpana w morzu chmur, z których wyłania się czubek wieży na Cernej horze.
Pół godzinki przerwy i ruszamy do ataku na Śnieżkę ;) Szlakiem
czerwonym, okrężnym niebieskim sobie dla odmiany zejdziemy. Szlak dość mocno zatłoczony, wieje silny wiatr, ale na szczęście jest ciepło. Samo wejście nie zajmuje nam wiele czasu. Na szczycie tym razem za to zatrzymujemy się na dłużej, fotografując niezwykły spektakl w wykonaniu natury.
Zejście ze Śnieżki jest dość szybkie, zwłaszcza na odcinku do Domu
Śląskiego. Na powrocie wstępujemy na najpyszniejsze zdaniem mojego dziecka schroniskowe kotlety. I tak nam mija prawie godzinka.
W związku z tym potem zejście musi być szybkie, zwłaszcza,że za chwilę zrobi się ciemno, a nie mamy ochoty wracać dziś z czołówkami szlakiem prowadzącym przez Kopę i Biały
Jar. Kawałeczek drogi za Domem Śląskim skręcamy na niezwykle ludny
odcinek szlaku, bo prowadzący z wyciągu na Kopę w stronę Śnieżki. Jakieś
dziwne zagęszczenie turystów tu panuje. Na szczęście za stacją wyciągu
robi się o wiele luźniej i piękniej. Pamiętam, że szłam chyba dwukrotnie
tym szlakiem, prowadzącym Białym Jarem, ale nie pamiętałam, że był tak
piękny, a przy tym jednocześnie tak stromy. Biały Jar jest jednym z
miejsc, w którym pokrywa śnieżna utrzymuje się najdłużej w Karkonoszach.
Zimą ze względu na zagrożenie lawinowe szlaki turystyczne prowadzące
przez Biały Jar są zamknięte. To właśnie w tym miejscu zeszła w 1968
roku pamiętna lawina, zabijająca 19 osób.
Czarny szlak to również dobra alternatywa, jeśli chodzi o wejście na
Śnieżkę, zwłaszcza jeśli ktoś chce uniknąć tłumów zmierzających na
szczyt spod Wangu przez Samotnię i Strzechę. Tu ludzi jest znacznie
mniej, a szlak jest bardzo przyjemny. Jest też krótszy niż ten prowadzący przez Strzechę Akademicką.
Dziś wędrowaliśmy 7 godzin (łącznie z odpoczynkami) i w tym czasie zrobiliśmy około 18 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz