wtorek, 25 sierpnia 2015

Kuźnice - Hala Gąsienicowa - Murowaniec - Czarny Staw Gąsienicowy - Kuźnice (Tatry) - 2 sierpnia 2015


Prognozy pogody zapowiadały najbliższe dni upalne. Co prawda ranek przywitał nas słonecznie, ale już przed 8 niebo zasnuło się chmurami. Może to i lepiej, pomyśleliśmy - przynajmniej nie będzie tak grzało. Po godzinie 9 meldujemy się w Kuźnicach i od razu ruszamy na szlak. Wybieramy niebieski przez Boczań, bo jak dla mnie jest on bardziej atrakcyjny i mniej monotonny, a po drugie w razie deszczu chyba w moim odczuciu dłużej będziemy szli przez las. Kiedy kupujemy bilety zaczyna już kropić. Deszcz na szczęście jest nieodczuwalny, bo idziemy pod drzewami. Płaszcze przeciwdeszczowe leżą więc na dnie plecaka. Zakładamy je dopiero po opuszczeniu granicy lasu i nie wiem w sumie, czy to był dobry pomysł, bo człowiek spocił się w nich bardziej niż zostałby zmoczony przez deszcz. Na szczęście chmury jak szybko przyszły, tak szybko sobie poszły. Od zachodu przejaśniło się i do końca wycieczki mogliśmy się cieszyć piękną słoneczną pogodą.
Zatrzymujemy się w okolicach Skupniów Upłazu, piętrzącego się na wysokości od 1300 do 1480 m n.p.m., usytuowanego między Małą Królową Kopą a Boczaniem. Stąd roztaczają się rozległe widoki na Giewont, Kasprowy, Kopę Kondracką. Taki pierwszy widokowy gratis na tym szlaku.

Stąd mamy jakieś 20 minut na Przełęcz między Kopami, leżącą na wysokości 1499 m n.p.m.. Tu nasz szlak łączy się z tym, który prowadzi na Halę Gąsienicową Doliną Jaworzynki (nim chyba zejdziemy, choć go nie lubię). Chwila odpoczynku na przełęczy i ruszamy przywitać Halę Gąsienicową. Cudną jak zwykle, z dumnie prezentującym się Kościelcem na czele, dodającymi jej uroku szałasami pasterskimi. Michał zachwycony jej urokiem siada na kamieniu i kontempluje razem z Triceratopsem. Nieco go ponaglam, bo mamy jeszcze w planach Staw Gąsienicowy. Najpierw jednak docieramy do Murowańca, tłumnie w sezonie obleganego (dziś może nie tak bardzo). Kolejki do wszystkiego (co akurat nie dziwi) i nieprzyjemna obsługa (to dziwi bardzo) - to moje wrażenia po tegorocznym pobycie. Przybijam Michaśkowi pieczątkę do książeczki, posilamy się okropnymi pączkami i bułkami z wczorajszego dnia (dziś rano z racji niedzieli nie udało nam się w okolicach dworca kupić niczego świeżego). W międzyczasie przysłuchujemy się rozmowom śmiałków w trampkach, z dziećmi, ruszającym na Zawrat i dalej hen (chyba na Świnicę). Nie komentuje tego  i nie wdaje się w dyskusje, bo jedna moja uwaga na temat tego szlaku, późnej dość godziny i przemierzaniu go z dziećmi kończy się skwitowaniem: "Damy radę". Skoro dadzą, to ok :) Tego dnia o żadnej akcji w tym rejonie nie słyszałam, więc pewnie szczęśliwie zaszli albo zrezygnowali w połowie drogi.


Z Murowańca kierujemy się na Czarny Staw Gąsienicowy, na który docieramy po około 30 minutach drogi. Przez cały ten czas snuję Michaśkowi opowieści o zejściu lawiny z Małego Kościelca, których pretekstem stal się zauważony przez niego pomnik poświęcony Mieczysławowi Karłowiczowi.
Dzięki tym opowieściom nawet nie wiadomo kiedy znajdujemy się na 1624 m n.p.m. Na takiej bowiem wysokości położony jest Czarny Staw Gąsienicowy. Tu, tak jak planowaliśmy robimy dłuższy odpoczynek. Błogie lenistwo w takich pięknych okolicznościach przyrody - to chyba to, o czym każdy z nas marzy. Michał jak szalony skacze po kamykach, pozuje do zdjęć, fotografuje swojego przyjaciela, moczy rączki w wodzie i szuka kaczek. Cóż za radość. Nawet nie chce słyszeć o zejściu do Kuźnic.
Ja z utęsknieniem zerkam na okalające staw szczyty. Wiele z nich już zdobyłam. Inne muszą jeszcze poczekać. I poczekają, zwłaszcza, że Michał ma już dalekosiężne plany na przyszły rok :) Nie sądziłam przed wyjazdem, że jak na 4,5 roku będzie miał tak dobrą kondycję!
Zejście zajmuje nam o wiele mniej czasu niż wejście. Jedyny nasz przystanek do 2 minuty na Przełęczy między Kopami. Schodzimy Doliną Jaworzynki. Na początku powolutku, uważając na wyślizgane kamienie i stromą drogę, ale jej ostatni odcinek pokonujemy w zasadzie biegnąc. 45 minut z przełęczy do Kuźnic to chyba dobry czas i dzięki takiemu tempu zdążamy na bus jadący bezpośrednio na Szymoszkową.
Może troszkę żałowałam, że tak pędzimy Jaworzynką, zamiast na chwilę się w niej zatrzymać i pooddychać górami, ale z drugiej strony dokładnie o 15.30, kiedy znaleźliśmy się w Kuźnicach zerwała się ulewa. Na szczęście my już siedzieliśmy w busie :)
 









6 komentarzy:

  1. My rownież z córka (6 lat) szliśmy tą trasą tylko kilka dni wcześniej, no i wtedy padało (co miało taką zaletę, że wszyscy wracali jak my szliśmy i na Gąsienicowym nie było ludzi). Przeglądając blog zauważyliśmy, że byliśmy w tych samych miejscach (zwłaszcza sudety) co Wy, w niektórych nawet w podobnym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W Tatrach byliśmy jeszcze w tym roku w kilku miejscach, o których niebawem będzie :) A co do Sudetów to chyba już całe je schodziliśmy. Jesteście z Dolnego Śląska?

    OdpowiedzUsuń
  3. My w tym roku mieliśmy bardzo "górski" urlop: Beskid Żywiecki (babia Góra), Tatry x2 (Gąsienicowy oraz dolina 5 stawów+morskie oko), Pieniny (spływ Dunajcem), beskid śląski (Skrzyczne) i Mała Fatra na Słowacji. A planowaliśmy pojechać w Bieszczady ale tam nie dotarliśmy:). My Sudety też w większości schodziliśmy, najpierw sami a teraz z córką ale cały czas do nich wracamy bo z Wrocławia to rzut kamieniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbyście mieli ochotę to moźemy razem wybrać się na jednodniowy wypad w sudety. Naszą Hankę zawsze dodatkowo mobilizuje kompan w podobnym wieku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. śmiałkowie w trampkach...wiesz; to chyba obok japonek jest najpopularniejszy rodzaj obuwia na trudniejsze szlaki...;_. Swoją drogą-nie mogę zapomnieć min przygodnie spotkanych turystów mających na nogach-jeszcze o dziwo czyste ;-) trampki na widok zwalistego facet, mającego na nogach solidne buty-po co takie ja w tenisóweczkach wygodniej? ;-).
    Aprpos- podchodziłaś pod Zmarzły Staw Gąsienicowy?
    No i muszę przyznać się, że szliśmy tak samo-a także schodziłem Doliną Jaworzynki która moim zdaniem jest łatwiejsza i lepsza do zejścia niż wejścia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podczas tego wejścia nie podchodziłam, ale innymi laty kilka razy. Jak dla mnie jedno z piękniejszych podejść :)

    OdpowiedzUsuń