czwartek, 5 marca 2015

Ścieżka pod Reglami - Dolina Strążyska - Siklawica - Ścieżka pod Reglami - 23 stycznia 2015


Po wczorajszych zerowych widokach na Kasprowym Wierchu dziś czeka na lodowa przeprawa przez Dolinę Strążyską. Zaczyna się ona już na Ścieżce pod Reglami, gdzie z racji braku śniegu i padającego marznącego deszczu na szlaku jest żywy lód.  Po pokonaniu fragmentu Ścieżki pod Reglami, prowadzącej od Doliny za Bramką docieramy do wejścia do Doliny Strążyskiej. Tu jak zawsze sporo ludzi, więc musimy odstać dłuższą chwilę w kolejce po bilet. Przewidujemy, że szlak pokonamy w nieco dłuższy czas niż latem, to z powodu Michała, który widząc kilka czy też kilkanaście centymetrów śniegu, tarza się w nim, próbuje robić kulki, a nawet bałwana. Co chwilę więc trzeba przystanąć i dać się dziecku pobawić. O ile początkowy odcinek szlaku jest w miarę bezpieczny, jeśli chodzi o lód, o tyle bliżej Polany Strążyskiej robi się coraz gorzej. Droga jest pokryta lodem, który utrudnia poruszanie się. Najgorsza sytuacja będzie w stronę Siklawicy. Tam ciężko będzie znaleźć kamyk nie pokryty lodem.
Na Polanie robimy pierwszy przystanek. Z racji odczuwanego chłodu od razu wstępujemy do Herbaciarni "Parzenica" i tam rozgrzewamy się  cieplutką herbatką. Będąc na Polanie wiele razy latem, nie sądziłam, że Herbaciarnia w środku jest tak przyjemnym i klimatycznym miejscem.
W środku jest cieplutko przez kilka minut, kiedy wchodzimy zmarznięci z zewnątrz. Zdejmujemy kurtki, które jednak po chwili znów zakładamy.


Na Polanie lepimy bałwana i ruszamy do Siklawicy. Tak, jak wspominałam szlak jest śliski. Trzeba więc uważać, bo o poślizgnięcie nietrudno. To powoduje, że nad samym wodospadem ludzi jak na lekarstwo. Mamy więc go niemal wyłącznie dla siebie. Michał zachwycony próbuje wydrapać wszystek lód wokół spadającej z góry strużki wody. Spędzamy tam pół godziny - dłużej niż latem, ale szybciej odejść się nie dało :) Tłumaczę synkowi, że wodospad leży u stóp Giewontu, którego znowu nie widać, bo pochłaniają nas mgła i chmury.
Zejście zarówno z samej Siklawicy, jak i powrót do Ścieżki pod Reglami zajmują nam więcej czasu niż wejście. trzeba bowiem ostrożnie stawiać każdy krok, żeby nie poślizgnąć się.
Przejście Doliną Strążyską to taki miły 2-3 godzinny zimowy spacerek, po którym starcza nam jeszcze czasu na sanki. Niestety, jazda nie jest wyborna, bo na górce leży około 5 cm śniegu. Zimą wygląda ona całkiem inaczej niż latem.Panuje tu spokój, nie ma tłumów, więc idąc można odpocząć i cieszyć się górami.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz