poniedziałek, 20 czerwca 2011

Borowa (Góry Wałbrzyskie) - 19 czerwca 2011

Gdzie jest Borowa? Tego nawet najstarsi wałbrzyszanie nie wiedzą? Ale o tym będzie potem!
Tak, tak - tym razem wybór padł na Borową. Chciałoby się pójść wyżej i pojechać dalej, ale dopóki Michaś jest mały nie ma jak... Borowa jednak nie jest zła, zwłaszcza jeśli chodzi o wysiłek. Ile to człowiek się namęczy wspinając pod jej stromy szczyt. Ale taki to jest urok Gór Wałbrzyskich, które pomimo tego, że niskie, to spalą sporą ilość kalorii.

Borowa to szczyt o wysokości 853 lub 854 m n.p.m. Rozbieżności w wysokości spowodowały, że nie została ona zaliczona do szczytów Korony Gór Polski. Miano to przypadło Chełmcowi, który podobno w momencie pomiarów miał 1 metr więcej. Nie jest ona tak okazała jak Chełmiec, górujący nad Wałbrzychem. Nie ma z niej także żadnych widoków - nimi możemy się raczyć podczas wspinaczki. Poza tym sam szczyt nie jest oznaczony - gdyby nie pozostałości po ognisku, nie wiedziałybyśmy, że Borową zdobyłyśmy.

Wycieczkę zaczynamy spod Biedronki na ulicy Świdnickiej w Wałbrzychu. Tam, co prawda szlak jeszcze się nie zaczyna, ale nie wiemy, czy pod wiaduktem, skąd czerwony szlak startuje, można zaparkować auto. Tak więc piechotą pokonujemy jakiś kilometr, by dotrzeć do miejsca, z którego mamy ruszyć. Zastanawiamy się jednak, czy uda nam się zdobyć szczyt jakimiś skrótami. Pytamy chyba z pięciu przechodniów o drogę i górę. Niestety, żaden z nich nie ma pojęcia, gdzie jest Borowa. Jeden pan powiedział, że choć mieszka tu od kilkudziesięciu lat, to o czymś takim, jak Borowa nie słyszał. Zdajemy się więc same na siebie i idziemy do przodu, a w zasadzie w górę. Po kilkunastu metrach natrafiamy na wałbrzyski oddział GOPR-u. Hmmm... niestety tam też dostajemy niewiele informacji, bo uprzejmy pan dopiero Borowej szukał na mapie i jakoś znaleźć jej nie mógł...


Po 15 minutach wędrówki docieramy pod wiadukt, gdzie już drogowskaz wskazuje nam drogę. Obieramy czerwony szlak, dzięki któremu na górze znajdziemy się w godzinę i 10 minut. Znając jednak nasze tempo, liczymy, że zajmie nam to niecałą godzinę. Nie było jednak tak kolorowo, ponieważ po 5 minutach zgubiłyśmy czerwony szlak i znalazłyśmy się na żółtym. Trudno, wracać nie będziemy. Mamy mapę, więc jakoś damy radę. Najwyżej zajmie nam to troszkę więcej czasu, a Michasiek będzie musiał dłużej poczekać na mamę. Najpierw droga prowadzi niemal płasko. Mijamy jakieś gospodarstwa, idziemy polanką, podziwiamy widoki (Wołowiec, aż wchodzimy w las, w którym to zaczyna się stroma wspinaczka. Trochę wysiłku dobrze nam zrobi. W myślach jednak i przed oczami mam wizję schodzenia tą stromizną i już czuję, że nie dam rady, albo będę zjeżdżać na tyłku. Na szczęście na powrót obrałyśmy inną drogę, więc martwienie się było przedwczesne.


Po 30 minutach wędrówki naszym oczom ukazują się ruiny zamku Nowy Dwór. Znajdują się one na szczycie o nazwie Zamkowa Góra, na który to przed chwilą tak usilnie się wspinałyśmy. Tu na chwilkę przysiadamy i robimy pamiątkowe zdjęcia.
Z Zamkowej Góry idziemy dalej żółtym szlakiem, aż docieramy do Przełęczy Koziej. Pytamy spotkanego tam mężczyznę o drogę. Informuje nas, że została nam jeszcze jakaś godzina wędrówki, zanim znajdziemy się na Borowej. I tak chyba rzeczywiście było. Szłyśmy chwilkę płaską leśną ścieżką, aż weszłyśmy ponownie na szlak pnący się w górę. Nad nami świeciło piękne słoneczko, choć jak się dowiedziałyśmy z rozmowy telefonicznej, niecałe 20 km dalej była straszna ulewa. Po jakichś 20 minutach wędrówki dotarłyśmy na Przełęcz pod Borową (660 m n.p.m.), skąd już tylko trzeba było pokonać niecałe 200 metrów wysokości, by znaleźć się na szczycie. Poza jednym odcinkiem, gdzie szlak piął się pod kątem około 60 stopni, reszta poszła gładko, choć już czułyśmy zmęczenie, bo Góry Wałbrzyskie, choć niski, do najłatwiejszych nie należą.

Borowa, po jakiejś półtorej godzinie wspinaczki powitała nas miejscem po wypalonym ognisku. Dobrze, że ono się tam znajdywało, bo inaczej nie wiedziałybyśmy, że znajdujemy się na szczycie. Nie ma na nim żadnego oznaczenia. Poza tym z Borowej nie ma także żadnych widoków. Wszystko zasłaniają drzewa. Samą górę stanowi tylko niewielka polanka.


Zejście z góry jest już o wiele szybsze i chyba mniej strome. Tym razem zmierzamy szlakiem czerwonym, czyli tym, którym miałyśmy wchodzić. Niestety, mniej więcej w połowie drogi, na rozdrożu zabrakło oznaczenia. Zwątpiłyśmy, w którą stronę iść, zwłaszcza, że jedna jaki i druga droga wyglądała zachęcająco. Po obejrzeniu obu, wybrałyśmy te prowadzącą w dół i, jak się okazało, wybór był dobry. Po jakichś 40 minutach znalazłyśmy się w Wałbrzychu. 5 minut przed końcem drogi złapała nas mżawka, a chwilę po tym, jak wsiadłyśmy do auta, lunęło na dobre. Ufff...deszcz nas oszczędził.

9 komentarzy:

  1. Oj tam, oj tam. Pytałyście złych ludzi. Ja tam wiem gdzie Borowa! Ba! Nawet tam byłam :P Pozdrawiam serdecznie :)
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widocznie tak :) Z Wałbrzycha jesteś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Borowa wizualnie blado wypada na tle Chełmca, ale ma pazur właśnie ze względu na to strome, końcowe podejście. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pazur to ma Wielki Stożek
      w Sokołowsku.

      Usuń
    2. Oj ma, miałam przyjemność być na nim kilka razy. Pazurzysko większe ma jednak Włostowa szlakiem z Sokołowska ;)

      Usuń
  4. A no jesteś. I to z tych, co wiedzą, że mieszkają w górach :)
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  5. 05.05.2013 - przeszedłem z żoną szlak czerwony z W-cha PKP na Borową i Przeł. Pod Borową - szlak bardzo dobrze oznaczony, nie ma możliwości zabłądzenia. Pozdrawiam Bogdan i Basia Świebodzice

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze Borowa ma 854 m, a Chełmiec 851. Do KGP został zaliczony Chełmiec, bo... był źle zmierzony. Pomiar został zrobiony ze szczytu 18 metrowej wieży i potem ktoś zapomniał tego odjąć. Przy ostatnich pomiarach wszystko wyszło na jaw i trzeba było Chełmca zmniejszyć właśnie o te 18 metrów.
    Zgubić szlak można tylko w jednym miejscu. Po kilkunastu minutach szlaki czerwony i zielony nagle skręcają na łąkę. Zakręt jest oznakowany na niewielkim słupku po lewej stronie i rzeczywiście, przy wysokiej trawie słupek może być zasłonięty. Trzeba w tym miejscu uważać. Podejście od strony Wałbrzycha nie jest aż tak strome, jak od strony Przełęczy pod Borową, ale też daje w kość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wkradła się tam literówka z wysokością, ale już poprawiłam. Co do zgubienia szlaku, to właśnie w tym chyba miejscu go zgubiłam, już na samym początku. A tak a propos to wejście na Borową jak dla mnie jest o wiele ciekawsze niż na Chełmiec.

      Usuń