niedziela, 10 grudnia 2017

Karpacz (Dziki Wodospad) - Samotnia - Karpacz - 9 grudnia 2017


Tydzień temu były zjazdy na jabłuszkach z Hali Szrenickiej. Dziś z Samotni. To, że widoków nie będzie, przeczuwaliśmy już od kilku dni, patrząc na niezbyt zachęcające prognozy pogody. Ważne, że będzie śnieg - dużo śniegu, a nawet bardzo dużo ;) I tak też było i ciągle go dosypywało i nawiewało. Mniej więcej od Polany w górę warunki już były lekko ekstremalne. Przeszywający wiatr, odczuwalna temperatura poniżej 10 stopni, śnieg sypiący w oczy. Ale to są przecież góry i pogoda bywa często bardzo zaskakująca, zwłaszcza, kiedy niżej jest pięknie i słonecznie.
Startujemy spod Dzikiego Wodospadu i to był bardzo dobry pomysł, bo zjazd jabłuszkiem zielonym szlakiem z Polany do Karpacza podczas powrotu to jedna z lepszych tras zjazdowych, po której przy wystarczającej ilości śniegu można mknąć z zawrotną prędkością.
Wejście na Polanę z Karpacza zielonym szlakiem to sama przyjemność. Świeży miękki śnieg, słoneczko, prawie zero ludzi i jeszcze brak zapowiadanego wiatru. Po prostu bajkowy szlak.

Zielony szlak z dzikiego Wodospadu na Polanę
 Dopiero wejście na szlak prowadzący spod Wangu orzeźwia nas silnym wiatrem. Nie jest jeszcze tak źle w porównaniu z tym, co będzie potem. Uwaga, w okolicach Polany szlak jest nieco oblodzony, choć sprawia wrażenie pokrytego tylko śniegiem. Na Polanie robimy sobie 10-minutowy przystanek. Jeszcze przez chwilę korzystamy ze świecącego słoneczka, którego do końca wycieczki już niestety nie zobaczymy. Michał korzysta z przerwy i robi zjeżdżalnię dla jabłuszek. Z Polany do Samotni jest mniej więcej 40 minut drogi i do pokonania 2 km.
Warunki śniegowe nie spowalniają nas, bo idziemy drogą dojazdową do schroniska. Szlak prowadzący zboczem kotła Małego Stawu jest zamknięty ze względu na zagrożenie lawinowe (2 stopień). Czym bliżej Samotni, tym wiatr silniejszy, a odczucie zimna spotęgowane. I oczywiście z każdym metrem wysokości śniegu jest więcej. Po leniwym spacerze, połączonym z zabawami na śniegu i po pokonaniu 5 km docieramy do Samotni.


Schronisko to usytuowane w niezwykle pięknym i klimatycznym miejscu. Gdy nie ma tłumów, panuje cisza, spokój i prawdziwa górska atmosfera. Od razu wchodzimy do środka. Silny wiatr zniechęca nas do zatrzymania się na zewnątrz. W środku jest dość tłumnie, ale udaje nam się znaleźć wolny stolik i leniwie posiedzieć. Nie musimy się jakoś szczególnie spieszyć zwłaszcza, że zejście, a w zasadzie częściowy zjazd na jabłuszku będą o wiele szybsze niż wejście. I tak też faktycznie jest. Zanim jednak do opuszczenia Samotni dojdzie dzieci przez chwilę zjeżdżają na jabłuszkach z nawianego pod same okna schroniska śniegu. Początkowy odcinek z Samotni, z racji silnego wiatru pokonujemy dość szybko. Na szczęście teraz wieje on nam w plecy, więc nie jest tak bardzo odczuwalny. Dzieci na każdym pochyleniu terenu próbują zjeżdżać na jabłuszku. Największa frajda jest jednak na odcinku Polana - Karpacz Dziki Wodospad. Michał mknie na jabłuszku niczym na torze saneczkowym, tym samym bardzo szybko znajdujemy się na samym dole. Jest godzina 15.30 i zaczyna się już robić ciemno oraz zimno. Kiedy zatrzymujemy się, by kupić na bazarku oscypki, dopiero wtedy czujemy jak zimno jest i jak drętwieją palce od mrozu.
Kolejna śnieżna sobota dobrze wykorzystana :)

 
 



 




Polana
 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz