sobota, 11 lutego 2017

Janowice Wielkie - Zamek Bolczów - Starościńskie Skały - Szwajcarka - Trzcińsko - 11 lutego 2017


Jedziemy na wycieczkę pociągiem. Do Janowic Wielkich, a stamtąd idziemy na Starościńskie Skałki i wracamy do Trzcińska. Taka mała pętelka po Rudawach Janowickich. Dla Michała atrakcja, bo może przejechać się pociągiem, co podczas wyjazdu w góry rzadko się zdarza. Niestety, pociąg był tak zapchany, że ledwo dało się do niego wcisnąć. A nam się marzyły wygodne siedzące miejsca... :) Na szczęście w Wałbrzychu zrobi się nieco luźniej i uda nam się wcisnąć na jakieś siedzenia.
Wysiadamy w Rudawach Janowickich i kierujemy się na zielony szlak, prowadzący na zamek Bolczów. Najpierw asfaltem, potem wchodzimy w las i tu zaczynają się schody w postaci oblodzonego szlaku. Myślimy, że to tylko początkowy odcinek, ale z każdym metrem pod górę jest coraz gorzej. Wstyd chyba wyciągać tu raki. No bo kto by pomyślał, że w takim miejscu raki się mogą przydać. Tatry, Karkonosze... ale na wysokości 400-500 metrów w lesie? Wzbraniamy się przed nimi, trochę też z lenistwa i odwlekamy ten moment. Niestety, w pewnym miejscu szlak jest tak oblodzony, że nie da się go przejść. Zakładamy nasz sprzęt i ruszamy dalej. Szlak pnie się delikatnie w górę, ale nie tak, żeby odczuć można było zmęczenie. Do ruin zamku Bolczów docieramy dość szybko i pierwsze swe kroki kierujemy na punkt widokowy. Bolczów to zamek z fragmentami naturalnych skalnych ścian, znajdujący się około 15 km od Jeleniej Góry, w północnej części Rudaw Janowickich, na skalistym, granitowym występie, ok. 561 m n.p.m.


 Zachowane do dziś ruiny pozwalają odtworzyć trzy główne części budowli, na które składają się: zamek średniowieczny, złożony z murów obwodowych, budynku mieszkalnego i czworobocznej wieży; część XV wieczna, składająca się z dwóch dziedzińców, muru południowego z otworami strzelniczymi oraz część XVI wieczna, z której zachowały się mury barbakanu, basteje oraz brama wjazdowa.
Już kilka razy na zamku Bolczów byłam, ale tak sobie teraz przypominam, że chyba nigdy nie weszłam na platformę widokową. Jak to się stało? Nie wiem. Może dlatego, że wszystkie moje wizyty w tym miejscu przypadły na zimę.
Z zamku Bolczów przez Suchą Górę czerwonym szlakiem kierujemy się na Lwią Górę ze Starościńskimi Skałkami. Po pokonaniu niecałego kilometra należy skręcić w prawo na szlak niebieski, który zaprowadzi nas na na sam szczyt Lwiej Góry. My w tym miejscu, zwiedzeni szeroką nieoznakowaną leśną drogą idziemy prosto i szlak gubimy. Po pokonaniu mniej więcej pół kilometra orientujemy się, że obraliśmy złą drogę. Wracamy na rozdroże i tym razem wycieramy już właściwy szlak. Prowadzi on nas wąską ścieżką, najpierw pod górę, a potem w dół. Miejscami na szlaku są lód i resztki śniegu, więc raczej trzeba ostrożnie stawiać kroki.


Docieramy do Janówki, którą przechodzimy po kamyczkach (nie ma tu mostku). Wchodzimy na szerszą leśną drogę i po jakiś 300 metrach docieramy do skały o nazwie Piec. Na jego szczycie znajduje się punkt widokowy na Dolinę Janówki, do którego prowadzą wykute w skale stopnie ograniczone barierką. Do roku 1945 Piec stanowił Pomnik Przyrody. Nazwa pochodzi najpewniej od okapu kamiennego, który zwisa od strony potoku. Wysokość skały od tej strony wynosi około 20 m. Skałę Piec mijamy, przechodząc obok niej dość szybko. Wolimy dotrzeć na Starościńskie Skały i tam zatrzymać się dłużej. Droga na Lwią Górę jest przyjemna i tylko na ostatnim odcinku wymagająca nieco wysiłku.
Starościńskie Skały znajdują się na wysokości 718 m n.p.m. na szczycie Lwiej Góry, wznoszącej się w ramieniu odchodzącym od Dziczej Góry w kierunku północno-zachodnim. Położone są nad Kotliną Strużnicką. Jest to grupa skałek o wysokości około 20 metrów. Prowadzi do nich niebieski szlak. W rejonie szczytu góry po stronie północno-zachodniej znajduje się platforma widokowa, z której w kierunku północnym rozpościera się rozległa panorama Karkonoszy, Gór Izerskich, Gór Kaczawskich i Rudaw Janowickich. Najbardziej charakterystyczną skałką z tu obecnych jest Starościańska Igła. Starościńskie Skały to po Sokoliku i Krzyżnej Górze chyba jeden z bardziej popularnych celów wycieczek. Popularność zawdzięczają chyba głównie temu, że można się na nie bez większego problemu wdrapać i podziwiać stamtąd widoki.


Z Lwiej Góry niebieskim szlakiem przez rozdroże pod Jańską Górą kierujemy się w stronę Przełęcz Karpnickiej. Droga przyjemna, szeroka, prowadząca głównie w dół, z widokiem na Sokoliki na końcowym odcinku. Docieramy na nią w jakieś może 45 minut. Przełęcz położona jest na wysokości 475 m n.p.m.
Z Przełęczy kierujemy się do schornska Szwajcarka.W planach było jeszcze dziś wejście na Sokolika. Niestety, pociąg na nas nie będzie czekał. Wyliczamy, że czasu wystarczy nam na szybką herbatę i kawę w Szwajcarce oraz powrót do Trzcińska. Podróżowanie pociągiem ma swoje uroki, ale też i wady. Trzeba dokładnie wyliczyć czas przejścia i raczej się go trzymać. Spowolnienie, dłuższa przerwa czy odbicie gdziekolwiek na szlaku często wymuszają potem spieszenie się lub konieczność skrócenia trasy.  Tak więc po krótkim odpoczynku w niezwykle urokliwej i dziś pustej Szwajcarce żółtym, a potem czerwonym szlakiem w mniej więcej godzinę docieramy do Trzcińska kilka minut przed odjazdem pociągu. Szlakiem ze Szwajcarki do Trzcińska idziemy pierwszy raz, ale jest bardzo przyjemny. Pozwala spojrzeć na Sokoliki z innej perspektywy. Poza tym pierwszy raz jesteśmy w Trzcińsku (dotychczas tylko przejazdem).
17 km w 5,5 godziny to podsumowanie naszego zimowego wędrowania po Rudawach, górach bardzo dobrze nam znanych, aczkolwiek za każdym razem na nowo zachwycających.


 








 




 

 










 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz