czwartek, 3 września 2015

Dolina Strążyska - Siklawica - Sarnia Skała - Dolina Białego - 6 sierpnia 2015


Dolina Strążyska - coś w sobie ma i przyciąga. Idę tam już chyba 5 lub 6 raz. Dziś pogoda wreszcie pewna, więc można zaplanować nieco dłuższą wyprawę. Starujemy z Doliny za Bramką. W planach mamy dojście do Polany Strążyskiej i Siklawicy, a następnie wejście na Sarnią Skałę i powrót Doliną Białego do Zakopanego, a stamtąd Ścieżką pod Reglami ponownie do Doliny Strążyskiej i Doliny za Bramkę. W międzyczasie zajdziemy jeszcze pod skocznię, gdzie właśnie tego dnia ma miejsce finał jednego z odcinków Tour de Pologne.
Ale po kolei. Zaczynamy od Doliny za Bramką - niewielkiej, ale przyjemnej dolince, znajdującej się między Doliną Małej Łąki a Doliną Strążyską. Nadaje się w sam raz na ponad półgodzinny spacerek. Idzie się nią przyjemnie wzdłuż Potoku zza Bramki. Dolinka jest ślepa, więc nigdzie dalej nią zajść nie można. Z tego też powodu nie pobiera się tu opłat za wstęp do TPN.  Dolina położona jest niedaleko Chaty Sabały.
My jednak, idąc Ścieżką pod Reglami kierujemy się w stronę Doliny Strążyskiej. Docieramy do niej po około 15 minutach. Po zakupie biletów jesteśmy już na szlaku, prowadzącym na Polanę Strążyską, tą na której pół roku wcześniej lepiliśmy bałwana :) Z racji upalnego dnia dolinką idzie się dość przyjemnie, chłodzi nas szum Strążyskiego Potoku, nad którym co chwilę obowiązkowo należy stanąć (już wspominałam, że Michał to fan wszystkiego, co się zwie wodą ;)) Pomimo tych postojów na Polanie jesteśmy po około 40 minutach - zgodnie z przewodnikiem pokonaliśmy w tym czasie 3 km, bo tyle długości liczy dolina.


Na Polanie przysiadamy na szybką kawusię i ruszamy do Siklawicy. Świadomość tego, że jest tam wodospad powoduje, że Michał dostaje nieziemskiego przyspieszenia i przy Siklawicy melduje się w 5 minut. Siklawica to 23 metrowy wodospad w ścianie Giewontu, opadający niemalże pionowo z dwóch ścian. Dziś, niestety, nie jest tak urokliwy, bo wody w nim jak na lekarstwo. Pamiętam jednego roku, że woda i potok robiły ogromne wrażenie. Dziś to tylko większa strużka wody. Nie zmienia to faktu, że spędzamy koło niego, a w zasadzie pod nim najbliższe pół godziny.
Wracamy na Polanę i wchodzimy na czarny szlak prowadzący na Sarnią Skałę. Zgodnie ze znakami powinniśmy być na niej w 45 minut, ale zajmuje nam to nieco dłużej czasu, choć nasze tempo i tak jest szybkie, bo wymijamy wszystkich przed nami. Utrapieniem tego dnia jest żar lejący się z nieba. O ile jeszcze teraz idziemy lasem, po kamiennych schodkach pnąc się mocno w górę, o tyle od Czerwonej Przełęczy (1300 m n.p.) idziemy już w pełnym słońcu. Z Przełęczy wejścia na Sarnią Skałę zajmuje około 10 minut i jest niezwykle przyjemnie, początkowy odcinek pokonuje się między kosodrzewiną, potem na otwartej przestrzeni, a następnie trzeba się wdrapać po kilku skałkach. Sarnia Skała (1377 m n.p.m.) to bowiem długa na około 300 metrów grań skalna. To, co przyciąga tu turystów to niesamowity widok na Giewont, który jest na wyciągnięcie ręki. Z drugiej strony można natomiast podziwiać Zakopane. Pomimo tego, że nie jesteśmy na jakiejś imponującej wysokości, to jest tu tak pięknie, że człowiek nie ma ochoty schodzić na dół.


Tak, jak zaplanowaliśmy po dojściu na Przełęcz kierujemy się do Doliny Białego. To dolina położona między grzbietami Sarniej Skały i Krokwi, ma długość 2,5 km. Idziemy żółtym szlakiem, który idąc zboczami Igły dość ostro opada w dół. To powoduje, że Biały Potok płynie dość wartko. Zejście to jakieś 60 minut dość szybkiego spacerku. U wylotu doliny znajduje się najniżej położone stanowisko kosodrzewiny. Poza tym z racji bliskości masywnego Giewontu jest tu nieco bardziej surowy klimat.
Idąc Doliną, a następnie Ścieżką pod reglami docieramy do skoczni, nie schodzimy jednak na dół, lecz decydujemy się na powrót do Doliny za Bramką - to już tylko przyjemny spacerek wśród leśnego chłodu.

 
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz