sobota, 10 września 2011

Michałowice - Wielki Szyszak - Śnieżne Kotły (Karkonosze) - 4 września 2011


Wycieczkę do Śnieżnych Kotłów (ich nazwa najprawdopodobniej wiąże się z długo zalegającymi tu płatami śniegu nad skalnymi urwiskami) planowaliśmy już od dawna, ale zawsze coś stało nam na drodze: a to przeziębienie, a to pogoda tip. Wreszcie pewnego pięknego wrześniowego ranka zdecydowaliśmy się ruszyć w kierunku Szklarskiej Poręby, skąd mieliśmy ruszyć. Po drodze jednak zweryfikowaliśmy nasze plany, bo przecież szlakiem ze Szklarskiej przez Halę Szrenicką szliśmy do "Kociołków" już wiele razy. Zdecydowaliśmy ze ruszymy z Jagniątkowa, ale w ostatecznie wybór padł na Michałowice. W sumie dobrze się stało, bo na szlaku aż do Rozdroża pod Wielkim Szyszakiem byliśmy praktycznie sami. Samochód zostawiliśmy na parkingu, a w zasadzie obok zatoczki przystankowej i ruszyliśmy niebieskim szlakiem przed siebie. Po około 20 minutach doszliśmy do punktu zwanego Trzy Jawory, gdzie stała ławeczka, na której można było odpocząć.  My Jednak rezygnujemy z tej opcji i idziemy dalej. Droga cały czas pnie się mocno w górę aż dochodzi do Wysokiego Mostu, skąd jakieś 45-60 minut dzieli nas od Rozdroża po Wielkim Szyszakiem. Tu robimy małą przerwę wśród większej już liczby turystów. Naszym oczom ukazują się już przepiękne widoki, które dotychczas były zasłonięte przez lasy. Teraz idziemy "zygzagowatą " ścieżką, mając przed oczyma cel naszej podróży. Dochodzimy do Przełęczy pod Śmielcem, (1390) a następnie Wielkiego Szyszaka (1509). 
Stąd już tylko kilka kroków do tego, aby stanąć nad przepaścią Śnieżnych Kotłów, które jak zwykle robią na nas ogromne wrażenie. Nie bez powodu, bo są to dwa najlepiej wykształcone kotły polodowcowe.  Ich pionowe ściany w niektórych miejscach mają około 200 m. Co prawda nie jest to tak urzekający widok jak zimą, kiedy nawisy śnieżne potęgują klimat grozy, ale jest cudnie. Na dole widzimy trzy Śnieżne Stawki - jeziorka polodowcowe.
Jak to zwykle w Śnieżnych Kotłach bywa - wieje niemiłosiernie. Mam wrażenie, że im cieplej, tym wiatr silniejszy. Zatrzymujemy się na chwilę na Czarciej Ambonie (punkt widokowy na Śnieżne Kotły), a potem urządzamy jeszcze krótki spacer w stronę Łabskiego Szczytu, zostawiając za sobą Radiowo-Telewizyjne Centrum Nadawcze. 
Niestety, dalej iść nie możemy,bo pora późna, a auto zostało w Michałowicach. Wracamy więc tym samym niebieskim szlakiem do punktu startu.







 



3 komentarze:

  1. O wróciłaś na szlak. A gdzie dzieć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłam, a w zasadzie cały czas na nim byłam, tylko wiecznie brakowało mi czasu na napisanie. Mam w zanadrzu kilkadziesiąt postów oczekujących na publikację i będę systematycznie pisać. A synuś albo z moją mamą zostaje, albo wędruje z nami dzielnie. Już sporo górek ma zdobytych na swoich maleńkich nóżkach. Ostatnio byliśmy np. na Śnieżce :)

    OdpowiedzUsuń