wtorek, 9 sierpnia 2011

Zagórze Śląskie - Zamek Grodno - 9 sierpnia 2011

Gdzie można się wybrać na krótką wycieczkę w niedzielne popołudnie z małym dzieckiem, czyt. z wózkiem? - nasz wybór padł na Zagórze Śląskie, a dokładnie znajdujący się tam zamek Grodno. Trasa niezbyt wymagająca, krótka, możliwa do pokonania wózkiem, a miejscowość znajdująca się niedaleko od domu. Co prawda byłam już tam kilka razy, ale nic innego w tej chwili nie przyszło mi na myśl. Zapakowaliśmy się do auta i w niecałą godzinę dotarliśmy do Zagórza. Znajduje się tam zamek, wybudowany na wysokości ok. 450 m n.p.m. na szczycie wzgórza Choina w Górach Sowich. U jego podnóża znajduje się Jezioro Lubawskie ze słynna zaporą.
Dzieje samego zamku sięgają 14 wieku, choć pojawiają się legendarne wzmianki pochodzące z wieku 8. Z zamkiem jest związanych wiele legend, ale chyba najbardziej znana z nich dotyczy kasztelanki Małgorzaty, której zwłoki można oglądać w jednym z lochów zamku. O jej nieszczęśliwej miłości i głodowej śmierci można poczytać w zamku.

Dojście do zamku zajmuje nam jakieś 10 minut. Normalnie trasę można pokonać w jakieś 5 minut, ale nam troszkę problemów sprawia wpychanie pod górę wózka. Pod sam koniec wyjmujemy Michaśka i ciągniemy sam wózek.
Najpierw zwiedzamy obejście zamku, robimy pamiątkowe zdjęcie pod Lipą Sądową, a następnie zaczynamy eksplorację komnat. Można tu zobaczyć sprzęty z dawnych czasów, zbroje, makiety. Nasze kroki kierują się jednak na wieżę widokową. Wąskimi i krętymi schodkami przeciska się tu wielu ludzi, chcących wejść lub zejść, a wśród nich ja z sześciomiesięcznym Michałem na rękach. Na szczęście traktują mnie ulgowo i robią przejście.

Chwilami myślę, po co ja tu wchodziłam - stromo, ciemno, wąsko,a co za tym idzie niebezpiecznie. Na szczęście udaje nam się wejść na górę. Niestety, jest tam równie tłoczno, a poza tym wieje tak, że głowę chce urwać. Na dodatek zaczyna kropić deszcz. Żeby nie narażać Michała na chorobę, schodzę z nim szybko na dół. Czekamy chwilę na dole na pozostałą część ekipy, robiąc pamiątkowe zdjęcia w międzyczasie. Na zejście obieramy równoległą, ale mniej kamienistą drogę. Kiedy wsiedliśmy do auta, deszcz zaczął lać na dobre. Na szczęście nam udało się nie zmoknąć.

1 komentarz:

  1. Andrzejówka i Sokołowska jak na Dolny Śląsk to bardzo przyjazne tereny. :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń