środa, 28 lutego 2018

Jedlina Zdrój - Borowa - Jedlina Zdrój - luty 2018


Odkąd na Borowej pojawiła się wieża widokowa stała się ona doskonałym punktem na szybkie wypady. Tak też stało się i dziś. Miałam do dyspozycji tylko kilka godzin, ale pogoda zachęcała do wyjścia. Co prawda panujący od kilku dni mróz nie ustępował, a termometr wskazywał około minus 10 stopni, jednak było bardzo przyjemnie. Powietrze jest w miarę przejrzyste, więc na pewno będą lepsze widoki niż wtedy, gdy byliśmy tu w grudniu. Z racji niewielkiej ilości czasu wybieramy opcję najszybszego wejścia. Parkujemy niedaleko Zacisza Trzech Gór i ruszamy w stronę Przełęczy Koziej. Dotarcie tam to kwestia kilku minut. Tuż przed samą Przełęczą roztaczają się widoki na Niedźwiedzicę. Z jednej strony mamy szlak na Kozła i Wołowiec, z drugiej na Przełęcz pod Borową.  Ostatnio wchodziliśmy właśnie przez owa przełęcz. Dziś wybieramy jednak najbardziej stromą opcję, czyli podejście na szczyt bez szlaku, ostro w górę.  Faktycznie stromo jest i to bardzo, o czym mogliśmy się przekonać podczas ostatniego zejścia. Ale jest za to szybko. Lód, śnieg i osuwające się kamyki zmuszają do założenia raków. Tak więc czynimy i teraz już znacznie szybszym tempem zdobywamy Borową. Od samego parkingu zajęło nam to około pół godziny. Szybkie tempo i wejście pod górkę nie pozwala odczuć chłodu. Na szczycie prawie pusto, co nas cieszy, bo za tłumami nie przepadamy.
 
Od razu wchodzimy na kilka miesięcy temu oddaną do użytku wieżę widokową. Co prawda znowu dziś nie udało się trafić na rewelacyjną pogodę i ujrzeć Śnieżkę oraz Jeseniki, Ale nie poddamy się i dalej będziemy na takie warunki polować. I powiem, pisząc post z perspektywy czasu, że kolejnym razem będzie prawie idealnie. 
Dziś jest lepiej niż w grudniu, jest ładnie, słonecznie, co nieco widać, więc wypada się tylko cieszyć. Cieszy mniej za to stan otoczenia wokół wieży. Wokół wiaty śmietnisko, pieczątka w skrzyneczce zniszczona, a niebawem zniszczeniu ulegnie także tablica z oznaczeniem szczytu, przykuta do skały pod wieżą. Szkoda, że takie fajne miejsce jest niszczone przez pseudoturystów.
A przecież Góry Wałbrzyskie są takie piękne i takie wymagające. Strome podejścia pozwalają się tu na prawdę zmęczyć. Dla przykładu wystarczy choćby podać fakt, że wchodząc na Borową na odcinku 600 metrów trzeba pokonać 160 metrów przewyższenia,  czyli tylko 100 metrów mniej niż podczas całej drogi na Wielką Sowę z Przełęczy Sokolej. Ale za to te góry między innymi lubię, podobnie jak Góry Suche, ze swoimi mega widokami i mega stromiznami ;)
Borowa więc pomimo, że niska, to pozwala poczuć klimat wdrapywania się na szczyt i wymaga choćby minimalnej kondycji, ale za to wynagradza pięknymi widokami.
Po spędzonych kilkunastu minutach na wieży schodzimy tę samą drogą do Jedliny. Zejście, męczy bardziej niż wejście. Trzeba uważać, bo człowiek zsuwa się razem z resztkami śniegu i mokrych liści. Jest bardzo stromo, co właśnie podczas zejścia można odczuć. Niemniej cała wycieczka zajmuje nam około półtorej godziny. Idealny pomysł na szybko spacer :)














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz