sobota, 20 sierpnia 2022

Veterny vrch - sierpień 2022

Ukryte wśród gór, w dolinie między Magurą Spiską a Zamagurzem znajdują się zamieszkałe przez Łemków słowackie miejscowości: Osturnia, Wielka Frankowa i Frankówka, w których zachował się żywy do dzisiaj folklor – nie trzeba daleko jechać, bo są one położone blisko granicy z Polską, a dokładnie w Magurze Spiskiej. 
Magura Spiska to pasmo górskie wchodzące w skład Pogórza Spiskiego i będące główną jego częścią. Jest to jeden tylko grzbiet, który rozciąga się na długości ponad 30 km od doliny Jaworowego Potoku na zachodzie po dolinę Popradu na wschodzie. Warto jednak tu zajrzeć, bo pomimo, że pasmo do długich nie należy, to może poszczycić się pięknymi widokami. 

Widok na Pieniny

 Rejon jest mało popularny turystycznie i całymi dniami można tutaj nie spotkać żadnego turysty. Brak jest też schronisk turystycznych, choć dla mnie miłośniczki kawy jakieś jedno by się przydało 😊 Dobrą bazą noclegową dysponuje tylko Zdziar i Tatrzańska Kotlina, położone w dolinie pomiędzy Magurą Spiską i Tatrami. Szlaki są słabo oznakowane. Stąd też są to regiony dla turystów doświadczonych i ceniących sobie spokój i ciszę podczas wędrówek. U podnóży wschodnich Magury Spiskiej położone jest znane uzdrowisko i kąpielisko termalne Drużbaki Wyżne (Wyżne Rużbachy), z których to dziś zaczniemy swoją wędrówkę, żałując, że dopiero teraz tutaj trafiliśmy pierwszy raz. 
Podczas jednej wycieczki tego pasma ogarnąć się raczej nie da, a my żałujemy, że tak mało je poznaliśmy, a przede wszystkim nie wstąpiliśmy choć na chwilę do Osturni. Na pewno to jeszcze jednak nadrobimy przy okazji kolejnej wizyty w Tatrach. 

Dziś powędrujemy po wschodniej części Magury Spiskiej i udamy się na Veterny vrch, czyli po polski Wietrzny Wierch – górę, czterech jedynek, czyli mierzącą wysokość 1111 m n.p.m. Jest to najwyższy szczyt wschodniej części Magury Spiskiej. Jest porośnięty lasem, ale potężna wichura, jaka przeszła tu  w listopadzie 2004 r. powaliła duże połacie lasu na całym grzbiecie Magury Spiskiej, również na Wietrznym Wierchu. Dzięki temu roztacza się z niego panorama widokowa obejmująca 360°. Na wszystkie strony, aż po horyzont rozciągają się pasma górskie; od Babiej Góry przez Beskid Orawsko-Podhalański, Gorce, Beskid Wyspowy i Sądecki, Pieniny, Góry Leluchowskie, Góry Czerchowskie, Góry Lewockie i Niżne Tatry po Tatry.

Tym, z czym dziś szczyt się kojarzy, poza oczywiście rozległymi panoramami, jest znajdująca się na nim wykonana z pnia drewna figura niedźwiedzia trzymającego flagę Słowacji. W 2016 roku postawiono tam również grawerowane w nierdzewnej stali koło z opisaną panoramą szczytów, ławkę dla turystów oraz skrzynkę z księgą wpisów. 
Parkujemy w miejscowości Drużbaki Vyżne, gdzie jest sporo parkingów. Ten nam najbardziej odpowiada, bo jest najbliżej szlaku i tuż przy samym uzdrowisku (49.3039619N, 20.5605756E). Cena za całą dobę to, o ile mnie pamięć nie myli, 4 euro. 

Trawertynowe rzeźby

Z parkingu kierujemy się na czerwony szlak, który prowadzi nas przez uzdrowiskową część miejscowości. Jej atrakcją jest rezerwat przyrody – jeziorko trawertynowe Krater. Uwagę zwracają też rozmieszczone w parku trawertynowe rzeźby.  Warto tu wspomnieć, że trawertyn nazywany alabastrem egipskim był używany już w starożytnym Egipcie do wyrobu posągów i waz. W wielu miejscach, w których występował powszechnie, stosowany był (ze względu na łatwość obróbki) jako podstawowy materiał budowlany. Obecnie jest używany w budownictwie jako materiał ozdobny. Warto też przy okazji pospacerować urokliwymi parkowymi uliczkami.

W parku szlakowskaz informuje nas, że na szczyt mamy 2 godziny drogi i w sumie chyba tyle też iść będziemy, zwłaszcza że do pokonania mamy prawie 7 km i prawie 600 metrów przewyższenia. Mapa czeska z kolei wyznacza czas bliski 3 godzinom, ale on jest chyba nieco zawyżony.
Szlak, zwłaszcza na początku jest dość stromy, a ponad 30 stopni w cieniu nie ułatwia wędrówki. I choć my lubimy bardzo szlaki widokowe, to dziś las i cień dają zbawienie. Pojawiają się one jednak na początku wędrówki i na odcinku, który doprowadza nas do drewnianej chatki w pobliżu szczytu. Pozostałe odcinki są mniej lub bardziej widokowe, ale ogólnie na widoki nie można tu narzekać. 
Najpiękniejsze są oczywiście na szczycie i tuż przed nim. Mnie najbardziej zachwyciły te, które pojawiły się na Pieniny i Małe Pieniny. Tatry niestety dziś były troszeczkę schowane w chmurach, ale i tak jest bardzo pięknie. 

Ze szczytu można wrócić niebieskim i zielonym szlakiem prowadzącym przez Zbójnicki Stół, zataczając tym samym pętlę. Do pokonania mamy wtedy jakieś 2 km więcej drogi plus jakieś 100 metrów więcej przewyższenia. My z racji upału oraz innych dalszych planów rezygnujemy z tej opcji i wracamy do miejscowości tym samym czerwonym szlakiem. 

Cała trasa zajęła nam około 4 godzin i wyniosła 14 km oraz 600 metrów przewyższenia. Przy panującym dziś upale dało się ją odczuć. Na szczęście w nagrodę czekały na nas piękne widoki. Jej atutem jest przede wszystkim to, że nie ma tu tłumów. Na szczycie spotkaliśmy kilka osób, które jednak chyba wchodziły innymi szlakami, bo my po drodze nie mijaliśmy nikogo. 

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz