sobota, 13 sierpnia 2022

Stary Smokowiec - Hrebienok - Chata Tery'ego - Czerwona Ławka - Chata Zbójnickiego - Stary Smokowiec - sierpień 2022

Czerwona Ławka – ona była głównym celem tegorocznego wyjazdu. Pamiętam, że kiedyś, jakieś 5 lat temu na niej byłam, ale widoczność wtedy do najlepszych nie należała, a część podejścia odbyła się w gęstej mgle, a nawet mżawce. Mgła była taka, że owej wiszącej na szczycie czerwonej ławeczki nawet nie zauważyłam 😊  Pamiętam, że na samą przełęcz na końcu prowadziły łańcuchy, które nie stwarzały mi większych problemów, ale do łatwych nie należały. O Czerwonej Ławce krąży opinii wiele: że jeden z trudniejszych szlaków w Tatrach Słowackich, że ciężki, długi itd. Czy taki jest?

Na pewno jest długi, biorąc pod uwagę dojście na przełęcz ze Smokowca, przejście przez nią, a potem dojście do Chaty Zbójnickiego i długi zejście z niej. Sam szlak jest łatwy, natomiast podejście na Czerwoną Ławkę na ostatnim odcinku jest średniego poziomu trudności Rok temu otworzona tu również ferratę o poziomie A/B, która sprawia, że jeśli mamy odpowiedni sprzęt (uprząż, lonżę i kask), to wejście na Czerwoną Ławkę staje się o wiele bezpieczniejsze, jeśli ktoś czuje się niepewnie w mocno eksponowanym terenie. 

Ruszamy ze Starego Smokovca. To jedna z kilku bardziej popularnych miejscowości położonych u stóp Tatr i jednocześnie najstarszy ośrodek turystyczny. Można tu dotrzeć elektriczką i to jest chyba najbardziej sensowna opcja, jeśli ktoś ma nocleg w miejscowościach , do których elektriczka dociera. Koszt biletów to w zależności od długości trasy 1 lub 2 euro. Opłaca się to zwłaszcza, że parkingi w tym roku podrożały i w większości miejsc kosztują 10 euro. Tak jest na przykład w całym Starym Smokovcu. Mamy tu do wyboru kilka parkingów, ale ich koszt jest taki sam, czyli 10 euro, więc najlepiej podjechać na ten oznaczony jako P1 (49.1411897N, 20.2218797E), bo jest najbliżej szlaku, a jednocześnie najwyżej, a kiedy się idzie wysoko, to uwierzcie, że czasem każde kilkanaście metrów w górę ma znaczenie.  Nie ma tu parkometrów, ale od godziny 6 pan na hulajnodze pobiera opłatę. 

Z parkingu kierujemy się na zielony szlak który doprowadzi na nas na Hrebienok. Do pokonania jest 2,2 km i 270 metrów w górę, co nie jest dużym wyzwaniem, ale na początek wędrówki daje się odczuć. Szlak prowadzi tu w większości wzdłuż jadącej po ziemi kolejki i jest przyjemny oraz widokowy. Ile razy tym odcinkiem idziemy, tyle razy pokonujemy go mega szybko, bo albo gnamy pod górę wczesny rankiem albo wracamy i chcemy być jak najszybciej w samochodzie. 

Na Hrenienok  można dostać się wspomnianą już kolejką i zaoszczędzić prawie 300 metrów podejścia, ale ona jeździ dopiero od godziny 8.30, co jest już późną porą na wyjście wysoko w góry. Tak więc my z kolejki nigdy nie korzystaliśmy. Wejście na Hrebienok zajmuje nam szybkim tempem jakieś 30 minut. Miejsce to o tej porze jest jeszcze w miarę puste, ale chwilę później będzie przypominało naszą Gubałówkę – kolejka, bazary, place zabaw, bary. Ot, takie miejsce do rodzinnego leniwego wypoczynku. 

Na Smokowieckim Siodełku (Hrebienku) turystów wita ważący 350 kg niedźwiedź Kuba, którego zadaniem jest zapewnić turystom bezpiecznie wakacje. Patron Smokowieckiego Siodełka wysoki na 2,4 metra żelazny Niedźwiedź Kuba przyjechał aż z Trebiszowa. Waży 350 kg, jego zęby wykonano z żelaznych klinów a oczy z kamieni półszlachetnych.   
Z Hrebienoka mamy ładny widok na Łomnicę i inne słowackie szczyty, których wysokość przekracza 2600 metrów. Kierujemy się tu na czerwony szlak, którym będziemy teraz zmierzać do chaty Zamkowskiego (3 km i 250 metrów w górę). Szlak wyprowadza nas na urokliwy mostek prowadzący nad Wielkim Studennym Potokiem – tym, na którym niżej tworzą się piękne wodospady. 

Można do nich podejść, docierając jednocześnie do Reinerovej chaty – najstarszego schroniska w Tatrach. My tam pójdziemy podczas innej wycieczki. Dziś zmierzając za czerwonymi znacznikami, pokonując stopnie w górę docieramy do chaty Zamkowskiego. Na zegarku jest godzina 8, więc pora na drugie śniadanie przed schroniskiem. Jest ono położone na wysokości 1467 m n.p.m. w dolnej części Doliny Małej Zimnej Wody. Budowniczym schroniska był István Zamkovszky (Štefan Zamkovský) – węgiersko-słowacki fotograf, nosicz, taternik, a w latach 1936–1942 jeden z chatarów Schroniska Téryego (stąd nazwa schroniska).  Pod schroniskiem nie spędzamy wiele czasu – poranek jest chłodny, więc szybko robi się zimno. Dlatego o po jakichś 10 minutach ruszamy na zielony szlak, który Doliną Małej Zimnej Wody doprowadzi nas do najładniej położonego w Tatrach schroniska, czyli Schroniska Teryego. 

Teraz mamy do pokonania 3,5 km i prawie 600 metrów przewyższenia. Pierwszy odcinek prowadzi lasem, ale dość szybko wyprowadza nas na otwartą przestrzeń, odsłaniając piękne widoki. Już w zasadzie od razu po wyjściu z lasu ukazuje nam się schronisko Teryego, które jest na wyciągnięcie ręki, ale do niego jeszcze troszkę i to zgubne wrażenie sprawia, że szlak wydaje się taki długi. Ale absolutnie się nie dłuży ani nie nudzi, bo spacer tę doliną dostarcza mega wrażeń – jest tu pięknie. Z każdej strony otaczają nas wysokie góry. Piękny jest zwłaszcza widok na Łomnicę. Z każdym pokonywanym metrem teren jest coraz bardziej skalisty, a widoki jeszcze lepsze. 

Dolina Małej Zimnej Wody, którą idziemy ma 4 km długości i łączy się z Doliną Staroleśną, tworząc walną Dolinę Zimnej Wody. Wracając jednak do tej pierwszej doliny, to jej dolne piętro porośnięte jest lasem, wznosi się stromo, przechodząc w części środkowej w obszar porośnięty kosodrzewiną, trawami i kwiatami. Część górna, skalista, oddzielona wysoką ścianą stawiarską – tzw. Złotymi Spadami– nazywana jest Doliną Pięciu Stawów Spiskich (kotlina Piatich Spišských plies), a piętro podchodzące pod Lodową Przełęcz (Sedielko) – Dolinką Lodową. 

Po mniej więcej półtorej godzinie spokojnej wędrówki docieramy do schroniska Teryego. Położone jest ono na granicy Doliny Małej Zimnej Wody (Malá Studená dolina) i Doliny Pięciu Stawów Spiskich (kotlina Piatich Spišských plies). Chata leży na wysokości 2015 m n.p.m. i jest najwyżej położonym schroniskiem w Tatrach czynnym przez cały rok (wyżej położone jest tylko Schronisko pod Wagą, ale jest ono otwarte tylko w sezonie letnim). Miejsce, w którym się ono znajduje jest naprawdę wyjątkowo piękne i można spędzić tu wiele czasu, dlatego też zatrzymujemy się tu na dłużej. W Terince kawa jest obowiązkowa i co by się Michałowej tradycji stało zadość chipsy Slovakia 😉

Schronisko zostało wybudowane w 1899 roku według projektu Gedeona Majunkego, jego patronem został Ödön Téry – taternik, inicjator budowy schroniska, zdobywca okolicznych szczytów i dróg. 
Po wyjściu ze schroniska dość sporo czasu spędzamy przy tutejszych stawach. To stawy tworzące Dolinę Pięciu Stawów Spiskich. Najwyżej położony z nich jest Zadni Staw Spiski (2022 m n.p.m.), największy zaś Wielki Staw Spiski. Pozostałe jeziora to Pośredni, Niżni i Mały Staw Spiski. Oprócz tych pięciu stawów w jej górnych partiach znajduje się okresowy Barani Stawek u stóp masywu Baranich Rogów, będący najwyżej położonym stawem w Tatrach (2207 m), a w sąsiedniej Dolince Lodowej – Lodowy Stawek. Nad doliną górują najwyższe tatrzańskie szczyty, czyli Łomnica, Durny Szczyt, Baranie Rogi, Lodowy Szczyt, Pośrednia Grań i Żółty Szczyt. 

Spod chaty Teryego ruszają 2 szlaki: zielony i żółty. Początkowo aż do rozejścia pod Siodełkiem prowadzą równolegle. Potem zielony odbija w prawo na Lodową Przełęcz, a żółty, tym, którym my pójdziemy wiedzie na Czerwoną Ławkę. Na początku te 2 szlaki prowadzą wzdłuż stawów, ale szybko zaczynają się piąć w górę, a w jednym miejscu pojawiają się nawet łańcuchy. Oba szlaki, tak ja wszystkie szlaki w Tatrach Słowackich powyżej schronisk są czynne od 15 czerwca do 31 października. 

Na tym odcinku jest już zdecydowanie mniej ludzi, a kiedy skręcimy na szlak prowadzący na Czerwoną Ławkę robi się już naprawdę luźno. Tu jeszcze chwila podejścia i stajemy w miejscu, gdzie mamy do wyboru 2 opcje: podążanie dalej szlakiem lub przejście  via ferratą. Powstała ona w tym miejscu jakiś rok temu, a jej poziom można ocenić na A/B. Do trudnych nie należy, a dla dziecka jest na pewno atrakcją. Jest na niej trochę klamer, metalowych podpórek. Skoro już mamy uprzęże i lonże to decydujemy się na przejście tym odcinkiem. Michał zachwycony. Gdybyśmy wybrali opcję szlaku, to też bym go przypięła do łańcuchów, bo ów szlak dla dziecka nie jest za bezpieczny.

Należy w tym momencie pamiętać, że via ferrata na tym odcinku jest jednokierunkowa. Przejście nią zajmuje nam około 30 minut, ale robimy dużo zdjęć. Jest ona w zasadzie pusta, bo poza nami trasą idą jeszcze tylko 2 osoby, więc możemy sobie pozwolić na luksus powolnej wspinaczki i cieszenia się chwilą. Nikt nie czeka za nami aż się przepniemy. 

Czerwona Ławka to polska nazwa, która wzięła się od koloru skał poniżej przełęczy. A i w nawiązaniu do tej nazwy na przełęczy wisi czerwona ławeczka – wejście na nią dla odważnych i przy zachowaniu ostrożności! Słowacka nazwa to z kolei poprzeczna przełęcz. 
Czerwona Ławka znajduje się na wysokości 2353 m n.p.m. i została utworzona przez dwa głębokie wcięcia pomiędzy Małym Lodowym Szczytem a Spągą groźnie zwieszającą się nad przełęczą. Na samej przełęczy nie ma wiele miejsca, więc raczej nie spędzamy tu wiele czasu. Schodzimy nieco niżej, gdzie zdejmujemy uprzęże i chwilę odpoczywamy. 

Teraz czeka nas długieeee. Tak, długie, aczkolwiek piękne przejście Doliną Staroleśną do Chaty Zbójnickiego. To niby tylko 3,5 km drogi żółtym szlakiem, z zejściem 350 metrów niżej i pokonanie jakichś 150 metrów w górę, ale dłużą się one jakoś wyjątkowo, tym bardziej że jak w przypadku Terinki cały czas na horyzoncie widać schronisko. Szlak ten jest wyjątkowo piękny. 
Dolina Staroleśna to jedna z największych tatrzańskich dolin. W dolinie znajduje się 27 stałych Staroleśnych Stawów i kilka okresowych stawków. Największy z nich to położony na wysokości 2057 m, pod ścianami Rówienkowej Turni Zmarzły Staw Staroleśny (Ľadové pleso). Ma on 1,7 ha powierzchni i 17 m głębokości. Wypływa z niego Staroleśny Potok. 

Tu ponownie, jak w przypadku Czerwonej Ławki mamy zróżnicowanie nazewnictwo. Polska nazwa doliny pochodzi od nazwy położonej poniżej wylotu doliny wsi Stara Leśna, której mieszkańcy mieli w niej swoje pastwiska. Nazwa słowacka „Veľká Studená dolina” (Wielka Zimna Dolina), podobnie jak i nazwa sąsiednia „Malá Studená Dolina” (Mała Zimna Dolina) oraz nazwy spływających nimi potoków związane są zapewne z subiektywnymi odczuciami zimna nieznanych nam, dawnych twórców tych nazw, przy czym nie jesteśmy dziś w stanie określić, które „zimne” nazwy były pierwotne: potoków czy dolin. 

Po mniej więcej dwugodzinnej, leniwej wędrówce (teraz już nam się nie spieszy, tak jak rano, gdy gnaliśmy na Czerwoną Ławkę), docieramy do schroniska Zbójnickiego, położonego na 1960 m. n.p.m. Jesteśmy jeszcze dość wysoko, więc czeka nas jeszcze sporo metrów w dół, czego najbardziej podczas zejścia nie lubię. Zdecydowanie wolę podchodzić niż schodzić. W schronisku dłuższa przerwa, choć ludzi tu co niemiara. To kolejne schronisko z tych, które są zaopatrywane przez nosiczy, a kilku takich spotykamy, schodząc do Hrebienoka. Pod schroniskiem ładna dzwonniczka, której zupełnie nie pamiętam z poprzedniej wycieczki. 

Przy schronisku tłumy, bo tu też schodzi szlak z Rohatki i Polskiego Grzebienia, a i od dołu można przyjść tylko do samej chaty. Teraz prawie kolejne 2 godziny wędrówki niebieskim szlakiem w stronę Hrebienioka. Dolina nadal jest piękna, choć już nie tak jak w jej górnym biegu. Dla mnie na tym odcinku najpiękniej jednak jest, gdy docieramy do rozejścia pod Reinerovą chatą. Tu jest taki piękny widok na Tatry oświetlone pod innym kątem niż rano. Dla mnie mega. 
Teraz już tylko ostatni odcinek naszej wędrówki – dotarcie na Hrebienok i do Starego Smokovca, czyli jakaś godzina wędrówki.

Cała trasa to około 1500 metrów przewyższenia i około 25 km i mniej więcej 10 godzin wędrówki. Nam wyszło troszkę więcej kilometrów, a cała trasa zajęła nam 12 godzin, ale spędziliśmy sporo czasu nad stawami. Na pewno jest wymagająca, jeśli chodzi o długość i podejście dolinami. Technicznie jej poziom można określić jako średni i dotyczy on głównie okolic Czerwonej Ławki. Pozostałe odcinki to tatrzańskie szlaki, na których można się spodziewać prawie wszystkiego, łącznie z niedźwiadkiem, którego na szczęści tym razem nie spotkaliśmy 😊









































































1 komentarz:

  1. 🤔Tak 🤗trzimać 🤣samych miłych 🌞dni🍻

    OdpowiedzUsuń