sobota, 15 grudnia 2018

Karpacz - Samotnia - Karpacz - 14 grudnia 2018


Raczej tego dnia nie spodziewaliśmy się widoków, bo raczej chyba nigdzie ich być nie miało. Prognozy pogody nie były zachęcające. Ważne jednak, że będzie śnieg - dużo śniegu, a nawet bardzo dużo ;) W sumie śniegu byliśmy spragnieni: lepienie bałwana, zjazdy na jabłuszku. Od początku kwietnia tego nie było. Kiedy więc pojawiło się info, że w Karkonoszach sypie śnieg od razu ruszyliśmy na szlak. Nieważne, że od prawie dwóch tygodni zmagam się z przeziębieniem, zapaleniem zatok i gardła. Może górska inhalacja dobrze mi zrobi.
Startujemy spod Dzikiego Wodospadu i to był bardzo dobry pomysł, bo zjazd jabłuszkiem zielonym szlakiem z Polany do Karpacza podczas powrotu to jedna z lepszych tras zjazdowych, po której przy wystarczającej ilości śniegu można mknąć z zawrotną prędkością. Dziś niestety świeży śnieg nie pozwala na zjazdy, ale można za to lepić bałwana, kulki, robić tunele.
Wejście na Polanę z Karpacza zielonym szlakiem to sama przyjemność. Świeży miękki śnieg, słoneczko, prawie zero ludzi i jeszcze brak zapowiadanego wiatru. Po prostu bajkowy szlak.


Dopiero wejście na szlak prowadzący spod Wangu orzeźwia nas dość silnym wiatrem. Na Polanie robimy sobie 10-minutowy przystanek. Jeszcze przez chwilę korzystamy ze świecącego słoneczka, którego do końca wycieczki już niestety nie zobaczymy prawie w ogóle. Michał korzysta z przerwy i robi zjeżdżalnię dla jabłuszek. Z Polany do Samotni jest mniej więcej 40 minut drogi i do pokonania 2 km.
Warunki śniegowe nie spowalniają nas, bo idziemy drogą dojazdową do schroniska. Szlak prowadzący zboczem kotła Małego Stawu jest zamknięty ze względu na zagrożenie lawinowe (2 stopień). Czym bliżej Samotni, tym wiatr silniejszy, a odczucie zimna spotęgowane. I oczywiście z każdym metrem wysokości śniegu jest więcej. Po drodze zbaczamy na chwilę w kierunku Domku Myśliwskiego. Jest on co prawda zamknięty, ale Michała bardziej interesują zagadki przyrodnicze na zewnątrz: rozpoznawanie zwierząt, ich tropów wykonane na drewnianych tabliczkach sprawia mu dużo frajdy. Po leniwym spacerze, połączonym z zabawami na śniegu i po pokonaniu 5 km docieramy do Samotni.
Schronisko to usytuowane w niezwykle pięknym i klimatycznym miejscu. Gdy nie ma tłumów, panuje cisza, spokój i prawdziwa górska atmosfera. Od razu wchodzimy do środka. Silny wiatr zniechęca nas do zatrzymania się na zewnątrz. W środku prawie pusto. Nie musimy się jakoś szczególnie spieszyć zwłaszcza, że zejście będzie niezwykle szybkie.




































czwartek, 6 grudnia 2018

Lubomin - Trójgarb - Lubomin - grudzień 2018


Pięknej pogody nie można zmarnować, dlatego udajemy się na szybki poranny spacerek na Trójgarb. Poza tym na Trójgarbie powstaje wieża widokowa. Podobno już jest na ukończeniu, dlatego chcemy sprawdzić, jak idą prace budowlane. Po powrocie ze szczytu dowiadujemy się, że wieża będzie uroczyście otwarta 29 grudnia o godzinie 12.00, czyli już :)
Aby na szczyt wejść jedziemy do Lubomina, niedaleko Szczawna-Zdroju. Ale można też z innych miejscowości. Kolejnym razem zaatakujemy Trójgarb ze Starych Bogaczewic. Od pań spotkanych na szczycie dowiadujemy się też, że równie ciekawy jest szlak z Witkowa. Nasz też jest niczego sobie. Decydujemy się na niego, bo jest najkrótszy, a czasu mamy dziś niewiele.
Masyw Trójgarbu i Krąglaka leży na Obszarze Chronionego Krajobrazu Kopuły Chełmca, Trójgarbu i Krzyżowej Góry koła Strzegomia. Terytorialnie należy do Gór Wałbrzyskich. Trójgarb to taka ciekawa górka, bo pomimo tego, że niska to jest ona widoczna już z daleka z racji swojej specyficznej budowy. Trójgarb tworzą bowiem trzy garby o wysokości 778, 757 i 738 m n.p.m. Górują one około 300 metrów nad okolicą. Szczyt stanowi zwornik pięciu odchodzących krótkich grzbietów, m.in. Jagodnika czy Gawrona. Trójgarb rozpoznawalny jest więc z daleka, a od niedawna także z powodu widniejącej na środkowym garbie wieży widokowej.


Rozpoczynamy na parkingu funkcjonującej tu dawniej "Bacówki pod Trójgarbem". Niestety, schronisko już nie istnieje. Zostały tylko jego fragmenty, a szkoda, bo ładne było i położone w miejscu, gdzie schronisk jak na lekarstwo. Idziemy więc na szczyt. Z tego miejsca prowadzą na niego niebieski szlak i żółty szlak. Na wejście wybieramy niebieski, żółtym zejdziemy. Najpierw przedzieramy się przez zarośniętą drogę tuż za schroniskiem, a potem znajdujemy się już w lesie, gdzie szlak pnie się wysoko w górę. Tu zastaje nas cisza, spokój. Jesteśmy sami w tak cudownym otoczeniu lasu. Na ziemi leży gdzieniegdzie troszeczkę śniegu. Podejście jest strome, zwłaszcza na początku, idziemy zboczem góry, uważając, aby się nie poślizgnąć, bo z lewej strony mamy dość sporą przepaść. Pomimo tego, że jest to bardzo niski masyw, bo jego wzniesienia nie przekraczają 800 m n.p.m., to jego cechą są właśnie owe strome i faliste zbocza. Docieramy do Skrzyżowania Siedmiu Dróg, przełęczy na wysokości 595 m n.p.m. W tym miejscu krzyżują się leśne drogi prowadzące z miejscowości znajdujących się w okolicach Trójgarbu.


Idziemy wyżej, przed nami jest już niewielki kawałek drogi. Na szczyt prowadzą nas teraz 3 szlaki: niebieski, zielony i żółty. Przemieszczamy się cały czas lasem głównie świerkowym i bukowym, bo taki właśnie porasta Trójgarb. Na szczęście możemy liczyć na widoki. Mniej więcej w połowie drogi między rozdrożem pod Trójgarbem a Trójgarbem jest rewelacyjny punkt widokowy, zwłaszcza na Chełmiec,który teraz mamy jak na dłoni. Tu na chwilę się zatrzymujemy i zachwycamy jesiennymi widokami gór i lasu. Do zatrzymania zmusza nas też powalone na szlaku drzewo. Trochę trzeba się nagimnastykować, aby je ominąć. Po jakichś 50 minutach leniwej wędrówki znajdujemy się na szczycie. Niestety jeszcze przez niecały miesiąc, widoczność jest z niego mocno ograniczona. Tylko dzięki drobnej wycince drzew mamy malutki widoczek na północ. Na szczycie znajduje się prawie już wybudowana wiata. I przede wszystkim wieża widokowa, która robi wrażenie. Ogromne wrażenie. Jak dla mnie jest rewelacyjna. Już nie mogę się doczekać, kiedy wejdziemy na jej szczyt i będziemy mogli podziwiać widoki. Podejrzewam, że przez jakiś czas po otwarciu na Trójgarbie będzie tłumnie, tak, jak było na Borowej, kiedy otworzono zbudowaną tam wieżę. Pewnie sami przyjdziemy tu kilka razy, polując na idealne warunki pogodowe oraz super zachody słońca :) Jak na razie jednak Trójgarb to mały plac budowy z ciężkimi maszynami i materiałami budowlanymi. Ale już widać zainteresowanie wieżą, bo, kiedy wracamy, mijamy po drodze wielu turystów zmierzających na szczyt.
 

Warto dodać, że doo wojny na Trójgarbie funkcjonowało także schronisko. Niestety, dziś po nim nie ma nawet śladu, poza informacją zawartą na tablicy.
Póki wieża nieczynna można sobie zrekompensować brak widoków i udać się dość mocno opadającym w dół niebieskim szlakiem jakieś 400-500 metrów dalej do miejsca, gdzie na kolejnym "garbie" Trójgarba znajduje się punkt widokowy na Karkonosze z ławeczką i ładnie opisaną panoramką Karkonoszy. Byliśmy tutaj rok temu. Dziś silny wiatr zniechęca nas do dalszej wędrówki. Poza tym widoczność nie jest rewelacyjna, więc i tak Karkonoszy widać nie będzie.
Czeka nas więc już tylko ekspresowe zejście do Lubomina. Na rozdrożu tym razem wybieramy szlak żółty i to był bardzo dobry wybór, bo idziemy szeroką leśną drogą, wyłożoną jesiennymi liśćmi.
6 km w 2 godziny, 300 metrów w górę - niby niewiele, ale udało się naładować akumulatory porannym spacerkiem :)
Tu stała kiedyś Bacówka pod Trójgarbem




 




 
Widok na Chełmiec