sobota, 28 marca 2020

Wałbrzych - Wołowiec - Kozioł - Borowa - Ptasie rozdroże - Jałowiec - Jedlina - przełęcz pod Borową - platforma pod Dłużyną - Wałbrzych - 28 marca 2020

Na Wołowcu
Góry Wałbrzyskie, bo tu dziś jesteśmy rozciągnięte są na długości 35 km i dzielą się na kilka części: Masyw Trójgarbu i Krąglaka, Masyw Chełmca, Kotlina Wałbrzyska, Góry Czarne i Rybnicki Grzbiet. My dziś powędrujemy dokładnie po Górach Czarnych.
Startujemy z ulicy Świdnickiej w Wałbrzychu, dokładnie w miejscu gdzie biegnie niebieski szlak. W jedną stronę prowadzi on na Niedźwiadki i dalej do centrum. W druga stronę na Przełęcz Szybką. My właśnie kierujemy się w stronę Przełęczy Szybkiej (630 m n.p.m.) – najpierw jest dość ostro pod górę, a potem już łagodnie.  Na przełęczy znajduje się rozdroże szlaków. Mam wrażenie, że za każdym razem, kiedy tu jestem, szlaków przybywa. Ale też jest sporo ścieżek. My wybieramy szlak niebieski, który zaprowadzi na na Dłużynę. Dzieli nas od niej jakieś 600 metrów w poziomie i około 55 metrów w pionie, które będzie można odczuć na końcowym odcinku, gdyż większa cześć tego szlaku prowadzi po płaskim Dopiero na sam koniec trzeba się wdrapać na Dłużynę. Jej wysokość nie jest jakaś znacząca, bo wynosi tylko 685 metrów. Nie ma też z niej widoków. Jakieś drobne pojawiają się w przecince między drzewami. Na stokach leżą porozrzucane głazy narzutowe, będące świadectwem obecności na tych terenach lądolodu skandynawskiego.
Jałowiec Mały
Widoki są rewelacyjne ze zboczy Dłużyny, gdzie znajduje się platforma widokowa. Na nią pójdziemy w drodze powrotnej.
Z Dłużyny przez Mały Wołowiec kierujemy się na Wołowiec (776 m n.p.m.). Na odcinku mniej więcej kilometra mamy do pokonania około 100 metrów przewyższenia. Niby też niedużo, ale znowu pojawia się ta sama sytuacja - najpierw idzie się długo po płaskim, a potem trzeba się wdrapać na szczyt bardzo stromym szlakiem. Ale dziś Wołowca odpuścić nie można, bo to górka z super widokami na Karkonosze. Na szczycie jest krzyż, a pod nami biegną 2 najdłuższe w Polsce tunele kolejowe.
Wołowiec oczywiście kojarzy się każdemu z tatrzańskim dwutysięcznikiem, ale miłośnicy Gór Wałbrzyskich bardzo dobrze znają dolnośląski Wołowiec.
Zachód słońca z platformy pod Dłużyną
Wołowiec to powulkaniczne wzniesienie zbudowane ze skał wylewnych, w kształcie stożka z kopulastą częścią szczytową i wyraźnie zaznaczonym wierzchołkiem. Zbocze wschodnie i zachodnie jest strome. Zbocze północne w części grzbietowej opada stromo w dół i przechodzi w łagodne niewielkie południowe zbocze Małego Wołowca (720 m n.p.m.), natomiast południowe opada nieznacznie w kierunku małego wierzchołka Kozła (774 m n.p.m.).
I to właśnie Kozioł jest kolejnym szczytem na naszej trasie. Szczyt niby zarośnięty, ale z niego można też coś zobaczyć. Tu jednak widok jest w przeciwnym kierunku, czyli na Jedlinę i Wielką Sowę. Kozioł znajduje się dokładnie 121 metrów powyżej Przełęczy Koziej, która oddziela go odo Borowej. 121 metrów – niby nic, a jednak daje się odczuć przewyższenie, zwłaszcza, że jest bardzo stromo, zwłaszcza, kiedy na szczyt zerknie się Przełęczy Koziej.
Widok z Borowej
Pomimo stromizny w kilka minut docieramy do Koziej Przełęczy. Przełęcz to wąskie, głęboko wcięte obniżenie o stromych zboczach i dość łagodnych podejściach oddzielające masyw Borowej (853 m n.p.m.) od Kozła (774 m n.p.m.). Tu można podjąć decyzję co do wyboru dalszego szlaku. Można iść czerwonym w stronę rozdroża pod Borową i potem podejść stromym odcinkiem na szczyt. Można iść leśną drogą, z której potem należy skręcić w lewo na czerwony szlak i nim wejść na Borową od drugiej strony. Jest też trzecia opcja – najbardziej wymagająca i stroma. To szlak czarny, nazwany ścieżką przez mękę. Na znaku widnieje czas wejścia – 20 minut. Po kilku stromych wejściach i zejściach  dajemy kolanom chwilę wytchnienia i wybieramy wersję numer 2. Jest zdecydowanie mniej stroma, ale też kawałeczek dłuższa. Wejście stąd na szczyt to niecałe pół godziny, może nawet 20 minut – nie wiem, bo nie liczyłam nigdy tego.
Dziś na Borowej pustki, jakich jeszcze chyba nigdy nie było w sobotnie południe. Dotychczas ta góra była omijana, ustępując miejsca Chełmcowi, błędnie uznanemu za najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich.
Platforma widokowa na Jałowcu
Tabliczka znajdująca się na szczycie Borowej nie pozostawia jednak już wątpliwości, do kogo należy tytuł najwyższej w Górach Wałbrzyskich. 853 metry to o 2 metry więcej niż ma Chełmiec (851). Dotychczas chodziło się na Chełmiec, bo tam były widoki, tam była wieża widokowa, jeśli w ten sposób można o niej powiedzieć, było miejsce na ognisko. Na  Borowej nie było nic. Szczyt więc nie zachęcał do tego, bo na niego wejść. Zwłaszcza jeśli nic z niego nie widać, a droga jest niesłychanie stroma i śliska zwłaszcza po deszczu lub w zimie. Obecnie na szczycie znajduje się 16-metrowa konstrukcja, która zmieniła oblicze Borowej. Szczyt ten kiedyś był zapomniany, a wielu wałbrzyszan nie wiedziała, jak na niego trafić (sama pamiętam jak dobre kilka lat temu pytałam mieszkańców o szlak na szczyt, to reagowali z ogromnym zdziwieniem). Potem szczyt przeżywał prawdziwe oblężenie. Na szczęście szał na Borową trochę minął, zwłaszcza po tym, jak jakiś rok temu powstała prawie 2 razy wyższa wieża na Trójgarbie.
Mam wrażenie, że ostatnimi czasy Góry Wałbrzyskie przeżywają prawdziwe odrodzenie. Na szlakach można zobaczyć coraz więcej ludzi. Na szczęście są jeszcze takie zakątki, gdzie niewielu dociera, co też cieszy.
Wołowiec
Wchodzimy na wieżę na Borowej, a następnie kierujemy się najpierw czerwony, a potem czarnym szlakiem w stronę Ptasiego Rozdroża. Ze szczytu można tu dotrzeć szlakiem w jakieś 20 minut.  A szlak jest niezwykle urokliwy. Roztaczają się z niego widoki na Góry Kamienne oraz znajdujące się w oddali Karkonosze.
Na Rozdrożu Ptasim obieramy szlak zielony prowadzący w kierunku Jałowca Małego i Jałowca. Pierwszy jego odcinek prowadzi lasem, dopiero przed samym Małym Jałowcem otwierają się panoramy, które śmiało mogę stwierdzić, że są lepsze niż z platformy na Jałowcu. Jeśli ktoś potrzebuje zdjęcia z tabliczką Jałowiec Mały, to znajduje się ona na szczycie po prawej stronie, idąc od Ptasiego Rozdroża. Jest to wyrwany z ziemi kamienny słupek. Naprzeciwko niego otwiera się z kolei piękna panorama na okolicę. Zatrzymujemy się tu na chwilę, a następnie udajemy na platformę widokową na Jałowcu, gdzie odpoczniemy trochę dłużej.
Ptasie Rozdroże
Jałowiec to szczyt o wysokości 751 m n.p.m. znajdujący się dokładnie w Górach Czarnych. Szczyt jest zalesiony i gdyby nie postawiona tu we wrześniu 2017 roku platforma widokowa zapewne nie cieszyłby się popularnością. Dzięki niej Jałowiec to bardzo dobry punkt obserwacyjny m.in. na  Borową, Suchą, Wielką Sowę oraz na Jedlinę-Zdrój, a także Śnieżkę przy dobrej pogodzie. Na szczycie znajdują się ławeczki oraz miejsce na ognisko.
Z Jałowca niebieskim szlakiem kierujemy się do Jedliny Zdrój. Schodzimy dość nisko, więc potem będziemy musieli ponownie pokonać utraconą wysokość. Co prawda moglibyśmy wrócić do Wałbrzycha mniej więcej płaską drogą, ale wolimy wrócić szlakami. Wiemy, że wiąże się to z dłuższym czasem spaceru i dodatkowymi kilometrami. A te i tak już i tak są źle wyliczone, bo jak zwykle mapa dokonała złych wyliczeń (miało być około 13, a wyszło 20 km).
Z Jedliny Zdrój ulicą Ogrodową, którą biegnie żółty szlak, kierujemy się w stronę Przełęczy pod Borową. Mijamy strome zbocza Kątnej, Małosza i Tarnicy, przed nami stromy grzbiet Suchej. Podejście na tym odcinku nie jest mega ciekawe. Nie ma tu spektakularnych widoków, szlak chwilami dość stromy, a szlak zaniedbany, chwilami budzący smutek ze względu na sporą wycinkę drzew.
Z Borowej w stronę Ptasiego Rozdrożą
Podejście na Przełęcz pod Borową to ostatni dziś odcinek wymagający podejścia. Potem będzie już tylko płasko. Stąd jest już tylko kawałek drogi do Koziej Przełęczy, na której skierujemy się w stronę platformy widokowej pod Dłużyną. Prowadzi na nią szeroka droga (czerwony szlak), którą trzeba iść około 2 km. Platforma ta powstała nie tak dawno i oferuje całkiem ładne widoki, zwłaszcza na Wałbrzych, ale przy ładnej pogodzie także na Karkonosze. Co prawda mam wrażenie, że widok z drogi jest niemalże taki sam jak z platformy, co czasem zastanawia nad zasadnością jej budowy. Niemniej ważne, że się pojawiła, bo widać, że Góry Wałbrzyskie się rozwijają i przyciągają coraz większe rzesze turystów, zachęcającym tym samym do wędrówek i zdrowego stylu życia.
Z platformy kierujemy się w stronę Przełęczy Szybkiej i ulicy Świdnickiej w Wałbrzychu. By urozmaicić sobie drogę rezygnujemy ze szlaku i poruszamy się leśnymi ścieżkami, nieco błądząc, tak jak zresztą lubimy ;) Ostatecznie do ulicy Świdnickiej docieramy, gdzie po zrobieniu ponad 20 km i sporej ilości przewyższeń kończymy naszą wycieczkę









Widok z Małego Jałowca






























czwartek, 26 marca 2020

Świdnica - Górzno - 26 marca 2020


Wzgórze Ernesta, zwane Górznem to szczyt o wysokości 304,9 m n.p.m. leżący na Obniżeniu Podsudeckim. Należy ono do Korony Sudetów Polskich jak najwyższy szczyt tego mezoregionu. Jednak faktycznie nim nie jest, bo owe granice sięgają dalej i obejmują obszary z górkami o wysokości około 400 m n.p.m. Wzniesienie kształtem przypomina niewielki kopiec, na którym rośnie niewielka ilość drzew.  Na szczyt nie prowadzi żaden szlak. Dostać na górę można się z Komorowa, a w zasadzie z drogi prowadzącej do niego. Jadąc od Świdnicy do Świebodzic drogą nr 35 skręca się w ostatni zjazd do wsi Komorów. Auto można porzucić na poboczu i przez pole  udać się na górę. Zajmuje to jakąś minutę, bo do przejścia było może 200-300 metrów. Wejście jest więc ekspresowe. Na szczycie na jednym z drzew jest przymocowana kartka z nazwą szczytu, więc do celów dokumentalnych można pstryknąć sobie fotografię.

Wzgórze Ernesta postanowiliśmy zdobyć dziś pieszo ze Świdnicy. A to już trochę dłuższa wyprawa, bo w dwie strony do pokonania się około 14 km. Przewyższenia w zasadzie nie ma żadnego, więc zmęczyć się nie ma jak, a sama wycieczka prowadzi głównie asfaltowymi wiejskimi drogami, czasem polami. Mijamy po drodze Słotwinę, idąc jej obrzeżami, a  potem kierujemy się w stronę Komorowa. W miejscowości tej warte uwagi są 2 rzeczy: Zespół Pałacowo-Parkowy oraz dawny wiatrak. Zespół pałacowy pochodzi z około 1800 roku i jest wpisany do rejestru zabytków. Obejmuje on pałac, pierwotnie zamek wodny, barokowy z dachem czterospadowym oraz park ze stawem zamkowym. Teren dziś mam wrażenie, że jest dość mocno zaniedbany. W wielu miejscach widać oznaczenia – teren prywatny.  Mijamy więc go i kierujemy się kawałeczek dalej w stronę dawnego wiatraka.
Stąd już blisko na Górzno. Wbiegamy szybko na szczyt, robimy jakąś fotkę i wracamy do Świdnicy.
Górka (jeśli tak można ją nazwać) pomimo, że niewysoka, to daje możliwość zobaczenia jakiś widoczków (Ślęża, Wielka Sowa). My z racji, że mieszkamy niedaleko niej, to podeszliśmy na nią pieszo. Sam szczyt nie jest jednak na tyle atrakcyjny i trasa prowadząca na niego też, żeby specjalnie takie eskapady jak my urządzać. Gdybyśmy potrzebowali zdobyć ponownie Górzno na szybko, zrobilibyśmy to najszybsza wersją. Dzisiejsze wyjście potraktowaliśmy raczej jako spacer i możliwość poznania okolicy.