niedziela, 27 października 2019

Andrzejówka - Ruprechticky Spicak - Andrzejówka - 27 października 2019


Jedziemy do Andrzejówki, ale w zasadzie bez określonego celu wędrówki, poza oczywiście celem, jakim był spacer. Jak to w niedzielne południe bywa w Andrzejówce i w jej okolicach tłumnie. Na szczęście warto odejść kawałek dalej i już robi się prawie pusto. Pod schroniskiem położonym na Przełęczy Trzech Dolin decydujemy się, że podejdziemy na Ruprechticky Spiczak i stamtąd czarnym szlakiem do Sokołowska, a potem wrócimy do Andrzejówki. Jednak planowanie to jedna sprawa, a jego realizacja to druga, o czym wiele razy mogłam się przekonać. Dziś więc planów nie zrealizujemy, bo pogoda będzie się psuła z minuty na minutę. Poza tym chyba nie wyliczyliśmy dziś czasu i nie uwzględniliśmy jego zmiany. Najwyraźniej również nie zdążylibyśmy przed zmrokiem, a czołówek nie mamy (ja nawet dziś nie posiadam plecaka :) )
W Andrzejówce wita nas piękna jesienna pogoda, choć wieje, to jest słonecznie i ciepło. Rozważamy kilka opcji wędrówki i ruszamy w stronę Rozdroża pod Waligórą, a następnie w stronę rozdroża pod Szpiczakiem. Stamtąd czeka nas już tylko kawałek stromego podejścia na szczyt.
Ruprechicky Spicak to taka górka, na którą, jeśli się idzie szlakiem rowerowym z Andrzejówki, jest najpierw cały czas w dół. Podejście zaczyna się dopiero od Przełęczy pod Granicznikiem.  Co prawda Ruprechticki Spicak to szczyt niezbyt wysoki, bo ma tylko 880 metrów, czyli jest nieco wyższy niż Andrzejówka, spod której najczęściej na szczyt się startuje. W związku z tym nie jest szczególnie wymagający, ale potrafi zmęczyć.

Nieco wysiłku, a w zasadzie to uwagi może wymagać ostatnie podejście (około pół kilometra), gdzie jest stromo. Ale taki jest urok Gór Kamiennych i w zasadzie prawie każdy ze szczytów wymaga na którymś z etapów małej wspinaczki.
Na szczycie czekają na nas piękne widoki, zarówno z wieży, jak i z jej okolic. Postawiona tu wieża zapewnia jedne z lepszych widoków w okolicy (obok widoków z Trójgarba). Na szczycie Szpiczaka znajduje się wybudowana w 2002 roku stalowa wieża telekomunikacyjna wyposażona w ogólnodostępny taras widokowy. Taras znajduje się na wysokości 22 metrów i aby do niego dotrzeć, trzeba pokonać jeszcze 100 stopni. Z platformy roztacza się niczym nie ograniczona panorama 360 stopni. Niestety, pogoda zaczyna się psuć i Karkonosze, które zawsze tak pięknie widać w zasadzie powoli zasłaniają się chmurami. Poza tym na wieży wieje niemiłosiernie. Szybko więc stamtąd się ewakuujemy. A rozdroży pod Szpiczakiem przeliczamy czasy i decydujemy się wrócić do Andrzejówki.
Jakieś 2,5 godziny wędrówki, pokonane około 11 km – taki krótki niedzielny spacer połączony z łapaniem ostatnich ciepłych chwil tegorocznej jesieni.















Widok na Góry Stołowe








sobota, 26 października 2019

Hejnice - Oresnik - Velky Stolpich - Holubnik - Ptaci Kupy - Hrebinek - Mały Stolpich - Hejnice - 26 października 2019

Holubnik
Z samego rana ruszamy do Hejnic. To niewielkie miasteczko czeskie, znajdujące się niedaleko granicy z Polską. Leży nad rzeką Witką. Tym, co je wyróżnia już z daleka są znajdujące się tu barokowa bazylika mniejsza Najświętszej Maryi Panny oraz klasztor. Bazylika od średniowiecza jest miejscem pielgrzymek polskich i czeskich katolików. Zostawiamy samochód pod kościołem, gdzie znajduje się węzeł szlaków. My wybieramy czerwony, prowadzący na Oresnik (po polsku Orzesznik). Pięknie widać go z centrum miasta i łatwo rozpoznać, ponieważ znajduje się na nim krzyż. Po kilku minutach drogi, przejściu przez mostek i skręceniu w lewo znajdujemy się już prawie za miastem na polance, z której z jednej strony roztacza się widok na miasto, a z drugiej na Oresnik. Według oznaczeń znajdujących się w mieście i na mapie, wejście powinno zająć 80 minut. My czynimy to bodajże w 60 minut. Droga jest przyjemna. Prowadzi przez las, który co jakiś czas odsłania nam widoki na Smreka. Jednak, czym wyżej jesteśmy, tym silniejszy wiatr nam doskwiera. W zasadzie wiatr jest tym, co doskwierało podczas tej wycieczki.
Hejnice
Jesteśmy na Orzeszniku (800 m n.p.m.). Wieje tu niemiłosiernie, ale to dopiero zapowiedź tego, jak będzie wiało na platformie widokowej (skalnym punkcie widokowym), która znajduje się 500 metrów stąd. Tam w zasadzie trzeba się zmagać z tym, żeby nie zostać porwanym przez wiatr. Ale warto podejść ten kawałek, zwłaszcza że szlak prowadzi wśród różnych form skalnych, przypominających miejscami te z Gór Stołowych. Poza tym panorama jest imponująca: widać Frýdlant, Hejnice, restaurację Obří sud, Raspenava, Smrk, Ptačí vrchy lub Poledník.  Na szczycie, na który dostajemy się po schodach wykutych w skale, znajduje się drewniany krzyż, poświęcony  od 1819 roku dwóm franciszkanom, którzy chcieli go odnowić, ale nie zachowali ostrożności i spadli w przepaść. Szczyt nie był też łaskawy dla 10-letniego Emila, który spadł w przepaść w 1922 roku. Poświęcone są mu 2 tablice umieszczone na skałach.
Schodzimy do punktu łącznikowego, gdzie szukamy osłoniętego od wiatru miejsca na kawę i drugie śniadanie. Udaje się znaleźć za skałą przyjemne miejsce. Siadamy na miękkim i ciepłym posłaniu z liści i relaksujemy się. Jest tak przyjemnie, że nie chce się iść dalej. Nasza trasa co prawda nie jest długa, ale szybko robi się ciemno, więc ruszamy. Kierujemy się w stronę wodospadu o nazwie Velky Stolpich. Do pokonania mamy 1,5 km drogi. Idziemy pod górkę, wchodząc w wąską i wciętą dolinę. Po drodze mijamy ciekawe formy skalne, jak na przykład Hrahnata skała i Kostkova skała. Zejście do wodospadu to wytracenie wysokości, którą znów trzeba osiągnąć, podchodząc do mostku na Czarnym Wielkim Stolpichu.
Oresnik
Velký Štolpich albo Velký Sloupský potok, bierze początek z drobnych potoczków wypływających z Sedla Holubníka (1071 m n.p.m., po polsku Gołębnik) i siodełka Na Žďárku, pomiędzy Holubníkiem i Na Skalce (963 m n.p.m.). Wartko spływa stromą doliną i po ok. 1 km rozrywa skały Ořešníka (800 m n.p.m.) i Krásnej Máří.
Velký Štolpich pokonuje 400-metrową różnicę poziomów na długości ok. 3 km. Na początku tego uskoku znajduje się wysoki wodospad, który spływa kilkoma kaskadami na wysokości 30 m.
Pod koniec wycieczki będziemy przechodzić obok Małego Stolpicha, położonego na zachodnim zboczu Holubníka, poniżej skał Ptačí kupy (1013 m n.p.m.), w miejscu zwanym Hřebínek. Malý Štolpich początkowo łagodną doliną, spływa na północ, ale już  pobliżu miejsca zwanego Bílé Kuchyně zagłębia się w wyrzeźbiony w skale wąwóz o długości 3,5 kilometrów, podcinając wschodnie stoki góry Svinské čelo (781 m n.p.m.). Pokonuje on 400-metrową różnicę poziomów, podobnie jak Velky Stolpich.
Velky Stoplich
W połowie woda spada przez znaczny skalny próg, gdzie tworzy się malowniczy wodospad.
Dziś zarówno jeden, jak i drugi wodospad pokazują, że od dłuższego czasu nie padało. Woda spływa w nich drobnymi strużkami.
Nad pierwszy z wodospadów znajduje się rozdroże szlaków. Można zejść do Hejnic, ale my decydujemy się iść dalej, bowiem za chwilę zacznie się najciekawsza widokowo część naszej wycieczki. Co prawda jeszcze przez chwilę musimy iść lasem, ale od przełęczy pod Holubnikiem zaczną się rewelacyjne widoki. Żółtym i czerwonym szlakiem zmierzamy w stronę rozdroża o nazwie U Tetrevi boudy. Tu wchodzimy na asfaltową drogę, którą wędrujemy aż do rozdroża pod Holubnikiem. Dopiero przed samym rozdrożem wchodzimy na dość długi odcinek kładek. Na brak kładek dziś narzekać nie będziemy, bo pojawią się one jeszcze za rozdrożem i w kilku innych miejscach. Zanim na rozdroże pod Holubnikiem dotrzemy musimy na Zdarku zmienić szlak na zielony. Gdybyśmy poszli prosto, doszlibyśmy w okolice Cihadla oraz Jizery, a potem Smedavy. Tam byliśmy w sierpniu tego roku. Około 200 m przed rozdrożem pod Holubnikiem, na lewo od zielonego szlaku, znajduje się słynny Pomnik Białej Śmierci, przypominający niemądrą wycieczkę saniami trzech mistrzów z 1909 roku.
Holubnik
Na rozdrożu pod Holubnikiem (999 m n.p.m.) robimy sobie krótką przerwę, siadając na kładkach, a następnie idziemy nimi przed siebie w stronę pierwszych na tym odcinku skałek, znajdujących się z lewej strony. Z nich roztacza się przepiękny widok na Jested oraz Góry Łużyckie. Widać znajdujący się też nasz kolejny cel – Holubnik, na który prowadzi ładnie zarysowująca się ścieżka delikatnie prowadząca pod górę (kilkadziesiąt metrów przewyższenia). W kilkanaście minut znajdujemy się na Holubniku, rewelacyjnym punkcie widokowym, porównywalnym z Jizerą, jeśli chodzi o vyhlidki w tym rejonie Gór Izerskich.
Na płaskim szczycie Holubníku, na wysokości 1070 m n.p.m. znajduje się potężne skalisko, z którego rozciąga się niemal panoramiczny widok we wszystkich kierunkach. Na północy widać Frýdlantsko, a na południu część Gór Izerskich z zaporą Bedřichovská přehrada. Na horyzoncie można zobaczyć Ještědský hřbet. Widać też część Karkonoszy.
Nazwa Holubnik pochodzi od dziś już zapomnianego geodezyjnego urządzenia do mierzenia, które swoim kształtem przypominało gołębnik.
Na skałach spędzamy kilkanaście minut. Mamy wrażenie, że wiatr minimalnie osłabł, ale i tak jest bardzo dokuczliwy.
Ptaci Kupy
Z Holubnika szlak prowadzi wąską ścieżką w dół, ale potem znowu musimy podejść , by dostać się na Pasie kopy, które są niewiele niższe od szczytu, na którym byliśmy przed chwilą.
Ptasie kopy (Ptačí kupy). Jest to grupa kilku form skalnych, z których największa osiąga wysokość 1013 m n.p.m. Na jednej ze skał utworzony został punkt widokowy, do którego prowadzi kolejny krótki fragment z klamrami i łańcuchami. Łańcuchy pojawiają się też na szlaku prowadzącym pomiędzy skałami tworzącymi Ptasie Kopy. Ktoś, kto jest tu pierwszy raz może czuć się lekko zdziwiony. Łańcuchy i klamry w Górach Izerskich? Tak, nie są gorsze od Tatr i swoje łańcuchy i klamry też posiadają. Zapewne przydają się one w przypadku, gdy pada deszcz lub szlak jest oblodzony. Tak więc korzystając z klamer i łańcuchów, skoro już są, wchodzimy na jedną ze skał Ptasich Kop. O dziwo za Ptasimi Kopami trafiamy ponownie na łańcuchy i klamry, a także metalowe drabinki. Wracając do punktu widokowego, to roztacza się widok między innymi na okolicę miasta Frydland.
Łańcuchy. Okolice skał Ptaci Kupy
Z Ptasich Kop kierujemy się w stronę miejsca o nazwie Hrebinek, położonego na wysokości 835 m n.p. m.  Jesteśmy więc jeszcze dość wysoko, jak na miejsce, w którym się znajdujemy. Na Hrebinku znajduje się bufet, ławeczki, rozdroże szlaków.  Z Hrebinka idziemy jeszcze jakiś kilometr żółtym szlakiem, by potem w miejscu Bila Kuchyne skręcić w prawo i zejść na szlak niebieski. Tu chyba zaczyna się najgorszy zejściowy odcinek drogi. Jest stromo, a nierówna i kamienista droga pokryta grubą warstwą liści. Trzeba uważać, gdzie człowiek stawia nogę. Tym szlakiem idziemy kilka kilometrów, mijając po drodze wspomniany wodospad o nazwie Mały Stolpich oraz Weberov kriz. Następnie wchodzimy na obrzeża Hejnic, gdzie po przejściu około kilometra docieramy na parking obok kościoła. Z prawej strony widzimy pięknie prezentujący się Orzesznik. Z tej perspektywy widać, że jest szczytem, na który by wejść trzeba pokonać sporo przewyższenia.
Spacerowaliśmy dziś około 7 godzin. W tym czasie przeszliśmy 25 km, wdrapaliśmy się na kilka ciekawych punktów widokowych zlokalizowanych na skałach (to właśnie z nich mam wrażenie słynie czeska część Gór Izerskich). Ponadto zmagaliśmy się z silnym wiatrem, który dziś był dość mocno dokuczliwy - to był jedyny czynnik, na który mogliśmy dziś narzekać.


Skały przed Orzesznikiem
Orzesznik


Widoki z Orzesznika



Sedlo pod Holubnikiem

Widok na Jested



Kładki w drodze na Holubnik

Holubnik

Holubnik















Maly Stolpich
Weberov Kriz

















Hejnice