sobota, 23 września 2017

Dzikowiec - Łyse Drzewo - Dzikowiec - 23 września 2017

W drodze na Dzikowiec. Widok na Stożek Wielki
 Tak naprawdę na Dzikowiec nam się iść nie chciało, bo wolny dzień wolimy spędzić na dłuższej wycieczce. Dzikowiec to taka górka do zdobycia w pół godziny i tyleż samo wymagająca na zejście. Jeśli doliczymy do tego pobyt na wieży i krótki postój to łącznie wyjdzie około 2 godzin. W drodze do Wałbrzycha pogoda jednak totalnie się zepsuła, więc trzeba było na szybko zmodyfikować plany. W okolicy i po drodze był Dzikowiec, więc zdecydowaliśmy, że sobie na niego wejdziemy, a jeśli nie będzie padać, wycieczkę przedłużymy do Łysego Drzewa lub dalej.
Autem dojeżdżamy do Ośrodka Sportowego-Rekreacyjnego "Dzikowiec" i stamtąd ruszamy na górę. Na szczyt stamtąd nie prowadzi szlak turystyczny. Można wejść leśnymi ścieżkami lub jak ktoś woli ekstremalnie stokiem wzdłuż wyciągu. Tej drugiej opcji nie polecam. Raz ją wybraliśmy i było naprawdę stromo, zwłaszcza, że na stoku leżały resztki śniegu i lodu. Co prawda za plecami cały czas mamy widoki i wystarczy się tylko za siebie odwrócić. Ale takie same widoki będziemy mieli z wieży, kiedy na szczyt wejdziemy leśną drogą. Też jest w kilku miejscach stroma,  ale nie aż tak bardzo. Poza tym na tej leśnej ścieżce też kilka razy widoki się pojawiają, zwłaszcza na nasz ulubiony Stożek Wielki. Jeśli ktoś kompletnie nie ma ochoty na wchodzenie pod górę, to pod wieżę jeździ wyciąg. Nie wiem jednak dokładnie kiedy i w jakich godzinach oraz z jaką częstotliwością, ale kilka razy widziałam, jak działa.

Dzikowiec Wielki - szałasik i platforma widokowa
Tak jak pisałam wejście na wieżę zajmuje nam około pół godziny. Na szczyt Dzikowca Wielkiego jest jakieś 10 minut dłużej (około 600 m), bo wspomniana wieża nie znajduje się na samym Dzikowcu. Dziś widoki z niej nie są rewelacyjne, choć i tak trafiają nam się jeszcze całkiem ok i chyba w ostatniej chwili udaje nam się cokolwiek z niej zobaczyć. Parę minut później będzie już fatalnie, mgła i chmury spowiją okolicę, opadając delikatną mżawką. Zrobi się po porostu zimno i nieprzyjemnie. Typowa jesienna mglista i szara pogoda. Przechodzimy przez Dzikowiec (836 m n.p.m) i zmierzamy do Łysego Drzewa, natrafiając na Dzikowcu na całkiem przyjemny szałas. Tu Michał wchodzi na małą platformę widokową, z której tradycyjnie nie może zejść :) Z puntu widokowego przy Łysym Drzewie nie widać nic. Nie ma sensu iść dalej, zwłaszcza, że jest mokro, zimno i nieprzyjemnie. Podejmujemy decyzję o powrocie, choć chciałoby się iść dalej. Nie zawsze jednak się da. Poza tym tereny te są nam dobrze znane, więc nic się nie stanie, jak zawrócimy. Zawsze możemy tu podjechać przy ładnej pogodzie kolejny raz. Powrót na parking w Dzikowcu zajmuje nam około 40 minut. Kiedy ponownie przechodzimy obok wieży widokowej jej czubek tonie w chmurach.
Nasze dzisiejsze 6 km przebyte w 2 godziny zaliczamy na poczet porannego sobotniego spaceru na miły początek weekendu.

Z Ośrodka "Dzikowiec" na Łyse Drzewo
 





Wieża widokowa
 




 
 



 

niedziela, 17 września 2017

Ścieżka w koronach drzew, Złota vyhlidka - 17 września 2017


O tym, że takowa ścieżka ma powstać słyszałam już od dawna, ale po wycieczce na Ścieżkę w chmurach w Dolni Moravie informacje o otworzeniu  kolejnej tego typu atrakcji jakoś mało mnie interesowały. Tamtejsza ścieżka nieco mnie rozczarowała. Pamiętam, że było dużo ludzi, w zasadzie tłumy, choć to wcale otwarcie nie było. Wiało tak, że ciężko było na szczycie ustać, ale to oczywiście nie wina ścieżki, ale warunków pogodowych. Widoki jakoś mnie też nie zachwyciły, choć nie były złe. Zdecydowanie lepiej i zwłaszcza spokojniej było na wieży widokowej znajdującej się na Trójmorskim Wierchu po przeciwnej stronie Slamnika. Ciekawość wtedy zwyciężyła, więc na wycieczkę w tamte rejony się wybraliśmy. O tej wyciecze w innym wpisie, bo teraz ma być o kolejnej atrakcji, czy Ścieżce w koronach drzew. Pisali o niej dużo, jedni się ekscytowali, inni krytykowali. Któregoś razu w maju przy okazji pobytu w Szpindlerowym Młynie podjechałam do Jańskich Łaźni, by wejść na Cerną horę. Zaparkowaliśmy auto przy stacji wyciągu i zdecydowaliśmy się podejść jeszcze do Zlotej vyhlidki. Nasz szlak prowadził obok budowanej właśnie ścieżki. Trafiliśmy na moment mocowania konstrukcji na wieży. Stwierdziłam, że chyba atrakcja nie jest warto odwiedzenia, zwłaszcza, że patrząc z dołu na wieżę wydawało się, że jest ona na równi z drzewami, więc pewnie widoki nie będą zachwycały.


Jednak 17 września pomimo wcześniejszego niezbyt dobrego nastawienia decydujemy się na Ścieżkę w koronach drzew udać i mogę śmiało powiedzieć, że to był dobry pomysł, a przede wszystkim doskonała atrakcja dla dzieci.
Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne to znajduje się ona w Jańskich Łaźniach. Parking płatny jest 70 kc, cennik wejść podany jest na stronie (http://www.stezkakrkonose.cz/pl/).
Po odczekaniu w kolejce do kas możemy wejść na liczącą 1300 metrów trasę, prowadzącą drewnianymi kładkami. Co chwilę pojawiają się tablice informacyjne zwracające uwagę na poszczególne elementy związane z drzewami, lasem. Co prawda napisy są w języku czeskim i angielskim, ale jeśli pobierzemy specjalną aplikację po przyłożeniu telefonu do tabliczek zobaczymy polskie lub niemieckie tłumaczenie. Spacer po ścieżce pozwala stać się częścią leśnego życia. Umieszczone na ścieżce lunety pozwalają w zbliżeniu obejrzeć wiele ciekawostek ze świata przyrody. Atrakcją jest też znajdujące się pod ziemią centrum edukacyjne i przedstawia skomplikowany system korzeniowy drzew. Tuż przed wejściem do wieży ścieżka schodzi pod ziemię do jaskini o powierzchni 400 mkw, gdzie można zobaczyć system korzeniowy lasu oraz obejrzeć interaktywną wystawę tematyczną przygotowaną przez Zarząd Karkonoskiego Parku Narodowego.  Widać więc, że ścieżka to nie tylko przyjemny spacer wśród drzew z pięknymi widokami na Karkonosze, ale także okazja do zgłębienia swojej wiedzy przyrodniczej. Dla dzieci frajdą jest to, że w kilku miejscach są dla nich ciekawe ścieżki do przejścia (takie mini tory przeszkód,  tzw. "rogi adrenaliny").


Dla mnie oczywiście atrakcją jest 45-metrowa wieża widokowa, bo uwielbiam podziwiać widoki! By wejść na jej szczyt idzie się wijąca się wkoło ścieżka. Mama wrażenie, że nigdy się ona nie kończy, a z każdym kolejnym kółkiem kręci mi się chyba w głowie. Na szczęście z każdym piętrem wysokości odsłaniają się coraz piękniejsze widoki, zwłaszcza na nieodległą Cerną horę, która stąd wydaje się malutka i niska. Szczyt wieży widokowej jest przestrzenny i w porównaniu ze Ścieżką w chmurach jest tu dużo miejsca.
Z wieży można zejść tę samą drogą, którą się weszło lub zjechać 80-metrową zjeżdżalnią (płatna 50 kc, dla każdego powyżej 6 roku życia). To przede wszystkim atrakcja dzieci, ale dorośli tez mają dużo przyjemności w tym. O dzieciach nie zapomniano zwłaszcza, ponieważ po opuszczeniu ścieżki czeka na nich drewniany leśny plac zabaw.  Obok niego znajdują się restauracja i sklep z pamiątkami.
Wycieczka na Ścieżkę w koronach drzew to propozycja na krótki, aczkolwiek przyjemny spacer. Zmęczyć się tu jest ciężko, bo nawet wchodząc na wieżę nie można odczuć pokonywania wysokości. Spędzić jednak można tu czasu długo, zwłaszcza, gdy dzieci zapomną się na placu zabaw i nie będą chciały go opuścić.


Tego dnia udajemy się jeszcze na Złotą vyhlidkę, położoną niecały kilometr drogi stąd. To taka malutka i wąziutka wieża widokowa, która mam wrażenie, że teraz z racji obecności Ścieżki w koronach drzew popadła w zapomnienie. Mająca 22 m wysokości metalowa konstrukcja tworzy wieżę widokową wznoszącą się na 806 m n.p.m. Na jej szczyt prowadzą liczące 70 stopni schody. Z góry rozpościera się piękny widok na otaczające pasma górskie: przedgórze Karkonoszy, Góry Orlickie oraz Ziemię Broumovską. Dziś niestety widoki są ograniczone. Poza tym po wcześniejszym pobycie na Ścieżce w koronach drzew nie robią one już takiego wrażenia. Niemniej będąc w okolicy warto tu podejść. Od ścieżki prowadzi na nią żółty przyjemny leśny szlak.