Vapeč – kolejny podczas tego wyjazdu szczyt, który ma pazur, kolejny, który widoków nie poskąpił, ale pierwszy, podczas którego wreszcie wzięłam kijki. Przydały się podczas zejścia, bo stromo było, chwilami nawet bardzo. Co prawda mierzy on tylko 956 metrów nad poziomem morza, ale nie o wysokość chodzi, leczo o przewyższenie. Na odcinku niecałych 3 km jest do pokonania 500 metrów przewyższenia. A to oznacza, że będzie stromo. Góra wznosi się nad okolicą i przypomina nieco wulkaniczny stożek z bielejącymi na szczycie skałami. Jego wierzchołek i bliskie otoczenie obejmuje rezerwat przyrody o tej samej nazwie, utworzony w 1993 r., o powierzchni 75,38 ha.
Jeszcze niedawno Vapeč widziałam ze Strażova, lecz nie był w planach. Dotarłam tu zachęcona opowieściami Słowaków na wcześniejszej górce. Zachwalali oni Vapeč jako miejsce bardzo widokowe i się nie mylili.
Startuję dziś z miejscowości Horna Poruba. Na końcu wsi (tam, gdzie zatoczka autobusowa) jest całkiem spory parking, choć na mapie nie jest zaznaczony. To jego współrzędne (48.9330250N, 18.3081547E). Jest tam też wiatka, gdzie można odpocząć. Na Vapeč udaje się szlakiem czerwonym, a powrót zaplanowałam szlakiem koloru niebieskiego.
Patrząc na szczyt z parkingu jakoś ciężko mi uwierzyć, że podejście będzie takie strome. Ale warto wziąć też pod uwagę to, że 1/3 początkowej drogi prowadzi po płaskim dopiero potem rozpoczyna się podejście. Ono nie byłoby tak straszne, gdyby nie fakt, że upał nadal nie odpuszcza.
Większość drogi aż do Sedla Paluch prowadzi lasem, czasami
na prawo pojawiają się widoki, ale nie jest to tragedia, bowiem na szczycie
widoków nie zabraknie. Na ostatnim odcinku, biegnącym od przełęczy należy zachować
ostrożność, bo tu szlak prowadzi ścieżynką. Końcowe podejście to wdrapanie się
na skałę, czyli najwyższy punkt. Tu tradycyjnie, jak na wielu słowackich górach,
mamy też krzyż. Ze skalnej wychodni widoki w każdą stronę świata. To, co lubię,
czyli rozległa przestrzeń, w oddali rozliczne pasma górskie nakładające się na
siebie, a pode mną wciśnięte w doliny wioseczki.
Pod szczytową kopułą znajduje się rozległa płaszczyzna, na
której jest tabliczka z oznaczeniem szczytu. Jest też księga, do której można
się wpisać. Decyduję się jeszcze podejść wąską ścieżką odbijającą w prawo. Doprowadza
mnie ona na skałę z pięknymi widokiem.
Ze szczytu schodzę czerwonym, a następnie niebieskim szlakiem. Szybko ubywa wysokości i błyskawicznie dotarłam do granicy lasu, gdzie ponownie odsłoniły się ładne widoki. Szlak teraz prowadzi ponownie otwartą przestrzenią, a przede mną widok na Vlciniec, który kusi by go zdobyć, ale już chyba dziś mi brak sił na kolejne ponad 300 metrów w górę i 4 km w jedną stronę. Vapeč i Strazov były dość wymagające pod względem przewyższenia.
Cała trasa, czyli wejście szlakiem czerwonym, a zejście niebieskim wyniosło 6,3 km i zajęło mi razem z podziwianiem widoków około 3 godzin. Szczyt, choć wymagający, na pewno wart jest tego, by się na nim pojawić. Widoki i spokój, jakiego można tutaj doświadczyć zachęcają do zdobycia szczytu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz