Podejście na Rozsypaniec |
Powędrujemy dziś jak dla nas najpiękniejszym szlakiem w Bieszczadach. Widoków będzie tu co niemiara. My poza tym trafiliśmy na puste szlaki, czego tak naprawdę nie spodziewaliśmy się w czerwcu i lipcu w Bieszczadach. Poza Tarnicą i zejściem z niej w stronę Wołosatego szlaki były puste.
Przybywamy wczesnym rankiem do Wołosatego – wczesnym, by w momencie największych upałów być już na zejściu. Parking jest prawie pusty i w zasadzie, jak zejdziemy to zapełnienie na nim będzie niewielkie. Opłata za cały dzień postoju to 25 zł. Tu zostawiamy samochód i ruszamy na czerwony szlak, który zaprowadzi nas na Przełęcz Bukowską. W planach na początku mieliśmy zostawienie samochodu w Ustrzykach, dotarcie do Wołosatego busem, a potem powrót przez Szeroki Wierch do Wołosatego. Niestety, w czerwcu z busami kiepsko, stąd pozostała wersja innej pętli.
Przełęcz Bukowska |
Z parkingu kierujemy się na prawo w stronę budek kasowych w celu zakupu biletów wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego (8 zł normalny i 4 zł ulgowy w 2022 roku). Warto uczynić to w kasie, bo jeśli chcecie to zrobić przez internet, można się rozczarować, ponieważ z zasięgiem tu kiepsko. Warto także wyłączyć roaming, gdyż od razu złapie Wam zasięg ukraiński, a opłaty za korzystanie z sieci ukraińskich są spore. My roaming wyłączyliśmy na cały czas pobytu w Bieszczadach, bo nawet w Wetlinie telefon potrafił połączyć się z siecią ukraińską.
Dalej nie można. Ukraińska granica przed nami |
Szlak przez pierwsze 2 godziny wiedzie po asfalcie i utwardzanej kamienistej drodze. Do pokonania mamy 400 metrów przewyższenia. Ta część trasy jest mało wymagająca, raczej spacerowa. Wzdłuż szlaku biegnie ścieżka przyrodnicza „Rozsypaniec — Krzemień”, a małe tabliczki informacyjne wzdłuż drogi pozwalają na bliższe poznanie przyrody BdPN. Niestety trasa na tym odcinku pozbawiona jest widoków, więc może się wydać monotonna i dla nas taka jest, bo my lubimy widoki.
Rozsypaniec |
W momencie dotarcia na Przełęcz Bukowską pojawia się pierwsze WOW 😊 Położona jest ona na wysokości 1107 m n.p.m. Do Przełęczy Bukowskiej dochodzi niedostępna dla samochodów droga gruntowa z Wołosatego, którą obecnie biegnie szlak turystyczny. Pod przełęczą, w dolinie Halicza znajdowała się przed wojną osada Potasznia, obecnie nieistniejąca. Kawałeczek dalej za przełęczą znajduje się punkt widokowy z opisaną panoramą. Biegnie tam też granica polsko-ukraińska.
Tu spędzamy dłuższą chwilę, bo widok jest naprawdę piękny. Wracamy ponownie na Przełęcz Bukowską i wchodzimy na czerwony szlak. Już po kilku minutach marszu naszym oczom ukazują się piękne połoniny, z lewej strony w oddali widoczna jest Tarnica, przed nami Rozsypaniec. Za naszymi plecami rozciągają się fenomenalne widoki na ukraińską część Bieszczad. Warto zwrócić uwagę też na położone poniżej po prawej stronie ukraińskie wioski – Sianki czy Beniową.
Halicz |
Powoli, aczkolwiek niezbyt męczącą drogą, pniemy się pod górkę, docierając na Rozsypaniec, mierzący 1280 m n.p.m. Ciężko w jego przypadku zlokalizować nam, gdzie jest dokładnie szczyt – nie znajdujemy tu też żadnej tabliczki z oznaczeniem. Mam wrażenie, że nazwa Rozsypaniec idealnie pasuje do szczytu, który jest tu jakby rozsypany na całej połoninie. Widoki, jakich tu doświadczamy zapierają dech w piersiach, a z każdym pokonywanym metrem są inne i wydają się piękniejsze. Mniej więcej w połowie połoniny wiodącej przez Rozsypaniec zatrzymujemy się na chwilę przerwy. Są tu ławeczki i pierwsi spotkani na trasie ludzie – o dziwo poza strażnikiem na granicy polsko-ukraińskiej nie spotkaliśmy jeszcze nikogo – to się nazywa mieć szczęście – puste Bieszczady w wakacje 😉 Patrzymy na Tarnicę, która dziś też jest naszym celem i do które jeszcze troszkę kilometrów zostało – ale jakże to będą piękne kilometry.
Która to Tarnica? Chyba ukradli z niej krzyż? |
Z Rozsypańca czeka nas troszkę zejścia, a potem podejścia, by zdobyć Halicz – kolejny szczyt na naszej trasie. Jest to trzeci co do wysokości szczyt Bieszczad po polskiej stronie. Mierzy on 1333 metry i jest już bardziej ucywilizowany – są ławeczki, jest oznaczenie szczytu, a i nawet kilkoro ludzi można spotkać. Widokowy szczyt budził zainteresowanie turystów już od najdawniejszych czasów.. Na początku XX w. wprost na połoninę Halicza prowadziła jezdna droga od cerkwi w Tarnawie Niżnej. Pierwszy szlak turystyczny na Halicz wyznakowano kolorem niebieskim w 1933 z Sianek. Także z Sianek w 1909 dokonano pierwszego zimowego wejścia na Halicz.
Podejście na Halicz |
Z Halicza przy dobrej pogodzie można zobaczyć ukraińską część Bieszczad: Połoninę Bukowską z Kińczykiem Bukowskim, Połoninę Równą, Starostynę, Pikuj, Czorną Repę oraz dalekie szczyty Popadii i Wielkiej Sywuli w Gorganach.
Na Haliczu czynimy trochę dłuższy przystanek, jedząc, a w zasadzie pijąc czekoladowe batoniki 😊 No bo kto przy temperaturze 35 stopni w cieniu bierze na szlak czekoladowe batony? A i jeszcze czekoladę mieliśmy – gorąca czekolada w sam raz do picia w te upały ;P
Na Tarnicy |
Ruszamy dalej, będzie trochę z górki, by potem było płasko i znów od górkę 😊 Naszym celem jest teraz Przełęcz Goprowska. Mamy do przejścia około 3,5 km, co nam zajmuje mniej więcej godzinę czasu. Szlak jest bardzo przyjemny, widokowy i niewymagający. Teraz odsłania nam się widok z jednej strony na Tarnicę, a z drugiej na Halicz i Rozsypaniec, na których byliśmy chwilę wcześniej.
Podejście zacznie się dopiero od Przełęczy Goprowskiej (1160 m n.p.m.). Przełęcz ta to szerokie wypłaszczenie porośnięte połoniną, jednak opadające na nią odcinki grzbietu są – szczególnie od strony Krzemienia i Bukowego Berda – nachylone dość stromo. W pobliżu znajdują się źródła dwóch potoków spływające do podchodzących pod przełęcz dolin. Na południe od siodła położone jest źródło potoku Wołosatka, natomiast po przeciwnej stronie początek bierze prawy dopływ Terebowca.
Tuż nad przełęczą, przy szlaku biegnącym w kierunku Tarnicy, w otoczeniu kilku niskich drzew, znajduje się wiata turystyczna ze stołem i ławami. Ale na samej przełęczy mamy też ławeczki, gdzie można na spokojnie sobie usiąść, co my też czynimy, zbierając siły przed podejściem na przełęcz pod Tarnicą, które w tym upale da się niestety odczuć. Do prawda do przejścia jest niewiele, bo tylko 800 metrów i około 150 metrów w górę, to szlak jest stromy, a zbudowane tu schodki nie uławiają wędrówki. Kolejne już nieco mniej strome podejście to ta, które nas czeka z przełęczy od Tarnicą na Tarnicę. Tu niestety pustki się kończą, a ludzi coraz więcej. Nie ma się co dziwić – Tarnica to dość popularny szczyt, zaliczany poza tym do Korony Gór Polski. Z Wołosatego można na nią bezpośrednio wejść dość szybko, choć jest bardzo stromo, co odczujemy na zejściu.
Zejście z Tarnicy w stronę Wołosatego |
Tarnica posiada 1346 m n.p.m. i wznosi się około 500 metrów nad dolinę Wołosatki, wyróżniając się przy tym swoją charakterystyczną sylwetką. W 1987 na szczycie ustawiono 7-metrowy krzyż, upamiętniający – wraz z wmurowaną tablicą – pobyt ks. Karola Wojtyły 5 sierpnia 1953. Po złamaniu się krzyża na wiosnę 2000, w dniu 2 września tego roku postawiono nowy stalowy krzyż (liczący ok. 8,5 metra, ważący ok. 500 kg; wyniesiony przez pielgrzymów na Tarnicę w częściach). To właśnie krzyż na szczycie jest tym, co Tarnicę pozwala rozpoznać z różnych miejsc, choć nie zawsze go widać, o czym się przekonaliśmy, zerkając na Tarnicę z Rozsypańca.
Z Halicza w stronę Przełęczy Goprowskiej |
Szczyt jest bardzo widokowy, chyba najbardziej ze wszystkich w Bieszczadach, ale przez panujące tu często tłumy, traci swój urok. Ciężko usiąść tu w spokoju i oddać się kontemplacji widoków, kiedy obok głośne rozmowy, smród papierosów czy zapach kabanosów. Mimo wszystko jest tu pięknie.
Na Tarnicy spędzamy dosłownie chwilę i kierujemy się na przełęcz, a następnie na niebieski szlak, który ma nas zaprowadzić do Wołosatego. O Ile zawsze chcemy, by szlak prowadził otwartą przestrzenią i dawał jak najwięcej widoków, to dziś czekamy, kiedy wejdziemy w las. O godzinie 13 upał jest straszny, a nasze ramiona już po drugim dniu wędrówki mocno spalone. Szlak prowadzący z Tarnicy do Wołosatego jest równie piękny, zwłaszcza kiedy patrzymy na Szeroki Wierch. Jego remont i zbudowane tu drewniane schody raczej utrudniają wędrówkę i psują klimat, ale cóż poradzić. Zejście do Wołosatego zajmuje nam około półtorej godziny. Jakoś szczególnie się nie spieszymy, zwłaszcza wtedy, gdy pokonujemy szlak prowadzący lasem. Końcowy odcinek prowadzi nasłonecznioną polanką, a od budek kasowych na parking po płynącym asfalcie.
Gdzieś w okolicy Rozsypańca |
Pokonana dziś trasa to 22 km, około 1 km przewyższenia. Sama trasa do wymagających nie należy. Dziś naszym przeciwnikiem był upał, ale uwierzcie, że dziś jeszcze nie było najcieplej. Połonina Caryńska 2 dni później będzie chyba rekordem naszej temperatury w górach.
Mimo wszystko stwierdzamy, że to jeden z piękniejszych szlaków w cały Bieszczadach.
Jeden z piękniejszych szlaków - a widok z Halicza lub Tarnicy to prawdziwe mistrzostwo świata.. pięknie opisane i super zdjęcia
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń