poniedziałek, 31 października 2022

Zwardoń - Rachowiec - Skalanka - październik 2022

Zwardoń – chyba nieco zapomniana wieś na granicy polsko-słowackiej. Próżno poza sezonem narciarskim szukać tu turystów, sklepów, otwartych restauracji czy bazarów. Raczej można doświadczyć tu spokoju i spotkać tych, dla których wędrowanie po znanych szlakach jest już mało wystarczające. A okolica bardzo ciekawa, gdzie szlaków, widoków i ścieżek mnóstwo. Słowacja, z całym swoim turystycznym bogactwem jest też na wyciągnięcie ręki. A do tego dobre połączenie kolejowe.

Wieś nie należy do starych, bo jej początki sięgają XVII wieku. Prawdopodobnie to wtedy w Mycie (najstarszej dzielnicy) zjawiło się czterech braci o nazwisku Zwardoń. Na niczyich ziemiach postawili oni zagrody, zajmując się hodowlą owiec i bydła. Prawdopodobnie byli to osadnicy wołoscy przemieszczający się zboczami gór Beskidu Żywieckiego, którzy nie znaleźli miejsca w zasiedlonych górach Beskidu Śląskiego, albo też włościanie przeniesieni w górne rejony Soły, z przeludnionych wsi dookoła Węgierskiej Górki.

Ze Zwardonia na Rachowiec prowadzi najkrótszy szlak (czerwony), bo mierzy on 2,2 km. Nim pójdziemy, ale nie dlatego że jest najkrótszy. Najbardziej odpowiada on nam pod względem miejsca noclegowego, ale też zrobienia pętli przez Skalankę. Szlak zaczyna się obok dworca kolejowego i w jego rejonie można zostawić samochód, choć tu może być ciężko z miejscem. Dlatego też my zatrzymujemy się obok cmentarza, który jest jakieś 200 metrów dalej. Pierwszy odcinek czerwonego szlaku biegnie dość stromo lasem, doprowadzając nas do asfaltowej drogi, gdzie znajdują się wyżej położone zabudowania Zwardonia (osiedle Rachowiec). Tu też pojawiają się pierwsze widoki, a my dołączamy do zielonego szlaku. Asfaltowa droga kieruje nas Zbójnicką Ścieżką Trzech Harnasi do zakrętu, na którym nasz szlak skręca w prawo. Tu mamy do wyboru 2 opcje wędrówki: szlak zielony lub czerwony. Oba w zasadzie biegną równolegle. My szliśmy czerwonym, bo szczerze mówiąc, zielonego nie widzieliśmy 😉 Szlak po opuszczeniu lasu wyprowadza nas na widokowe zbocza Rachowca, z których na szczyt jest już niedługie, aczkolwiek strome podejście.

Rachowiec liczy sobie 954 m n.p.m. i rozpościera się z niego widok na Wielką Raczę, Rycerzową, Bendoszkę Wielką i Muńcuł, a także na Małą Fatrę. Przy dobrej pogodzie można dostrzec Tatry. Widoki są jeszcze lepsze, kiedy wejdzie się na mini wieżę lub jak kto woli, platformę widokową. Jest ona ciekawie zrobiona, ponieważ na dole są ławki i stolik, a na górze punkt widokowy. Obok wieży znajdują się tablice informacyjne.
Na Rachowcu znajduje się też najdłuższy w okolicy (1200 metrów) orczykowy wyciąg narciarski (narciarze upodobali sobie górę już w okresie międzywojennym). W sezonie 2012/2013 na zachodnim zboczu Rachowca, niewybitnego wzniesienia Mały Rachowiec (840 m) uruchomiono pierwszy w rejonie Zwardonia wyciąg krzesełkowy w Stacji Narciarskiej Zwardoń Ski.

Z Rachowca wracamy czerwonym szlakiem, a potem żółtym i czerwonym kierujemy się na Serafinov Grun, a z niego do schroniska Skalanka. Po ładnej pogodzie na Rachowcu zostały tylko wspomnienia. Podczas zejścia zmoczył nas deszcz, a teraz pomimo tego, że idziemy bardzo widokową graniczną drogą (tak mówili i pisali w internecie), to niewiele widać, bo chmury spowiły panoramę. Jesteśmy lekko przemoczeni i zmarznięci, bo dość mocno się schłodziło. Mamy nadzieję na kawę w chacie Skalanka, do której zmierzamy, nie mając pewności, że jest otwarta. Na szczęście drzwi stoją otworem dla turystów. Jest nawet ciepła kawa i jakieś szybkie jedzonko i mili właściciele. Niestety, w środku jest dziś wyjątkowo zimno, aczkolwiek klimatycznie. Na zewnątrz, gdyby nie padało, byłoby jeszcze przyjemniej: hamak, leżaczki, widoczki. Ale nie tym razem. Może kiedyś tu wrócimy i skorzystamy z tych dobrodziejstw. 

Tymczasem po wypiciu kawy zmierzamy w stronę Zwardonia, a dokładnie Dworca Beskidzkiego. Jest to niestety nieczynne już górskie schronisko turystyczne Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego położone na wysokości 710 m n.p.m. Wielka szkoda, bo budynek wygląda pięknie, ale już od kilku lat niszczeje.  
Stąd już tylko krok dzieli nas od turystycznego przejścia granicznego Zwardoń-Skalite. Ostatni odcinek drogi, to przejście przez centrum wsi.
Nasz pętla wyniosła dziś 10 km i około 400 metrów przewyższenia. Pogoda nie była dziś sprzyjająca, ale udało złapać trochę pięknych widoków i odkryć nowe miejsca w Beskidzie Żywiecki. 






















1 komentarz:

  1. Bazarów to w Zwardoniu chyba nigdy nie było, ale faktycznie wioska wygląda przeważnie na wymarłą i to nawet w sezonie narciarskim...

    OdpowiedzUsuń